Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mariolkag

kobieta, 60 lat, Gorzów Wielkopolski

172 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Aby do wiosny :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 kwietnia 2007 , Komentarze (6)


Obserwuję matki w sklepach, koleżanki i staram sie przypomnieć , jak to jest z tą konsekwencja i dyscyplinowaniem dzieci.

Zła jestem na siebie, bo zdarzyło mi się dzisiaj dac dzieciom po klapsie. I to nie chodzi o to, że mogły one boleć dzieci, bo raczej nie bolały,ale sam fakt, że jednak spontanicznie stosuję przemoc.

Widze, że matki dośc często strofuja swoje dzieci i nawet pytałam dzisiaj Bartka jakie kary, które względem niego stosowałam były dla niego najboleśniejsze i najdokuczliwsze. Stwierdził, że sam fakt, że byłam zła, krzyczałam był dla niego wystarczającą kara a najgorsza była izolacja  w drugim  pokoju w celu tzw. przemyslenia :))

Teraz jest inaczej.Kurcze, jakoś trudniej.Znacie to uczucie kiedy zwracacie uwage obcym dzieciom i w środku czujecie, że nie macie prawa tego robic, gdy tymczasem  drzecie się na własne dzieci z przeświadczeniem,że jest to wychowawcze i pożądane w danej chwili, albo nie zastanawiacie sie nad konsekwencjami?
Ja mam teraz takie uczucie.Hamuje się , kontroluje złośc, która po skumulowaniu może wybuchnąć ze zdwojona siła .
Analizuje swoje zachowanie , trochę grzebię w internecie, staram się przypomnieć cechy charakterystycznych zachowań dla grup wiekowych dzieciaczków i musze sobie kilka razy dziennie przypominac, że konsekwencja w działaniu nie jest szkodliwa dla dzieci.Nawet lekkie karcenie.
Obserwowałam moją przyjaciółke, która ma 2,5 letniego syna - przez większość cześc dnia strofuje go, upomina i karci. Hmmm, takie dziecko to ma dopiero przerąbane - ciągle czegos mu nie wolno.....nie chce być zrzędliwa matką :((

Dziewczyny poradźcie coś ! Jesteście doświadczonymi matkami i w większości pedagogami.
Zauwazyłam dzisiaj u Patryka niepokojącą mnie przypadłość.Często uderzał ręką Oliwke.Wcześniej zapowiedziałam,że za stosowanie aktów przemocy dzieci beda siedziały na żółwiu.Oliwka pierwsza zaliczyła odsiadke i było to dla niej wystarczająco wychowawcze, natomiast Patryk nie przejmuje sie taką karą. Przyznał, że uderzył więc zapowiedziałam siedzenie na żółwiu,  powiedział,że dobrze i ochoczo odsiedział swoje 4 minuty.Co prawda przeprosił siostre, ale nic nie stało na przeszkodzie, aby ponownie uderzyć Oliwke. Kolejnym razem powiedziałam mu, że skoro zadaje siostrze ból, to ja jemu też zadam , przełożyłam go przez kolano i wymierzyłam ręką klapsa, ale na nim to kompletnie nie zrobiło wrażenia.
Wlaśnie zastanawiamy się z mężem co zrobimy z nim dalej.
Nie mam zamiaru go w ten sposob karcić, skoro widze,że jemu bardziej kalkuluje sie podpaść i odbębnić karę niz poprawić swoje zachowanie.
Często go chwalimy i przytulamy (czasem się odchyla i mowi żeby go nie dotykać -szczególnie zwraca uwagę Darkowi), mowimy mu,że go kochamy, ale musimy się chyba zastanowić nad systemem nagradzania go za dobre zachowanie.Może to zachęci go do zmiany postawy na lepsze? Co Wy na to?

12 kwietnia 2007 , Komentarze (10)


Nasze życie powoli się normalizuje. Daleko nam jeszcze do stabilizacji, ale powoli się poznajemy i jest nam ze soba coraz łatwiej i przyjemniej :)

Taki piękny dzien jak dzisiaj mija nie wiadomo kiedy, bo zaliczylismy dwa długie spacery nad pobliskie bajorko i zabawie w piasku i wodzie nie było końca :)

Dzieci nie mają okazji sie nudzić ,a tym samym sobie wzajemnie dokuczać,a mama ma niewiele okazji do irytacji, bo nie ma piękniejszego widoku, jak dzieci grzebiace w piasku i błotku :)

Oliwka powoli uczy się, że jej płacz i histerie na nic się zdaja , bo nikt nie wyrywa z miejsca , gdy ona probuje ryczeć .Dzisiaj nawet rozbawiła mnie przed południową drzemką, bo probowała grymasić przy jedzeniu, gdy nagle skojarzyło sie jej, że mama może ją natychmiast zdyscyplinować i połozyć do łóżeczka, więc chwilowo skrzywiona buzia od razu przeobraziła się w wymuszony uśmiech :)

W ogóle załatwiłam przekorną , dwuletnią naturke jej własną bronią, bo za każdym razem kiedy płacze , daje jej do wyboru : albo idziesz płakać do drugiego pokoju, albo oglądasz z nami bajkę , innym razem może iśc do drugiego pokoju lub dostać witaminkę , a jeszcze innym pytam czy idzie z nami na spacer, czy woli sobie popłakać :))
Zawsze dokonuje pożądanego wyboru :))
W ogóle dzieci powoli uczą się nowych zasad, a my musimy sobie przypominać, że nie minęły jeszcze dwa tygodnie od kiedy są u nas i nie nalezy niczego przyśpieszac.

Patryk dzisiaj sprawił,że wzruszyłam się jak siennik wojskowy :)

Przyniósł książeczke i poprosił, abym mu przeczytała, a w trakcie czytania przytulił się do mnie i powiedział : kocham Cię mamusiu . Tatus tez Cię kocha :)) Ech........

W ogóle jeżeli chodzi o Patryka to czyni ogromne postępy.Bardzo się przed nami otworzył, zrobiła się z niego wielka gadułka, trochę jeszcze fantazjuje i kłamie, ale coraz śmielej wypowiada swoją opinie i nawet dyskutując gestykuluje :))

Trzeba mu jeszcze czasem przypominać, że pewne okreslenia i zachowania przysługują dorosłym ,a nie dzieciom, ale bardzo szybko chwyta intencje i widac, że chetnie z nami współpracuje.

Można zauważyć,że poczuł się pewnie w naszej rodzinie i absolutnie nikt nie bedzie u nas faworyzował Oliwki.

Zreszta wzorem super niani umieściliśmy w znanym miejscu poduszkę żółwia , która będzie służyć do dyscyplinowania dzieci i każde z nich będzie siedziało na nim za karę , tyle minut, ile ma lat. Na razie załapała się na żółwia Oliwka, która na moich oczach uderzyła Patryka.
Musze przyznac,że zniosła kare z godnością i po trzech minutach ochoczo ucalowała i przeprosiła brata :)

Ech, dużo moglabym pisac o naszych relacjach,ale dzieciorki juz śpią, więc pora pomiziać się z mężem :))

Dobranoc kobiety :))

10 kwietnia 2007 , Komentarze (17)


Święta były wspaniałe. Zdrowe, spokojne, pełne wrażeń, zabawy, miłosci.....i jak zwykle szybko mineły.

Tym razem nie skupialismy sie na sprzątaniu i jedzeniu, ale na byciu razem :)

Do dzieci przyszedł zajaczek, więc radosci nie było końca, po śniadaniu spacer z piłka po boisku, a potem w odświętnych ubrankach na obiadek do babci i dziadka :)

Nie bez powodu pisze o odświętnych ubrankach, bo maluchy bardzo przykładają do tego wagę, szczególnie Patryk. Od rana musiałam pokazywać mu sweterek i koszule, które dla niego dzień wcześniej przygotowałam.Ubranka zostały przyjęte hehehe, bo Patryk bardzo uwaznie ogląda rzeczy i nie pozwoli sobie ubrać czegoś , co nie jest w jego guście :))

Maluchy podbiły serca wszystkich członków rodziny.W ogóle czuły sie u babci i dziadka tak, jakby zawsze tam przebywały :)

A w drugi dzień Świat Oliwka przywitała nas pięknym wołaniem "kupkę" !! I zrobiła swoja pierwszą w życiu kupkę do muszli :)

Ten dzien będzie dla nas świętem, bo po tygodniu obecności w naszym domu Oliwka pożegnała się z pampersami :)

Ech, dużo się działo w te świeta :)) Dzieciaki same wsiadają i wysiadają  z fotelikow w samochodzie, których rzekomo miały się bać i bawiły się z wilczurem mojego brata , którego też miały się panicznie bać, i siusiały w lesie pod drzewkiem, mimo,że niedawno (przynajmniej Oliwka) robiły to tylko w pampersa :)

A na koniec,przed samym snem mój mąż powiedział,że mamy tak wspaniałe dzieci, że aż chce mu się płakać :))

Tak,że szcześciu nie ma końca :))

A dzisiaj dowiedzieliśmy sie, że i Patryk i Oliwka dostali się do przedszkola, tak więc we wrześniu będą małymi przedszkolakami :)

Teraz maluchy spią, a my wreszcie mamy chwile dla siebie.Ufff, nie ukrywam ,że jestem zmęczona .Dobranoc:))


6 kwietnia 2007 , Komentarze (21)


I po co stosować dietę? Katować się ? Męczyć psychike?Głodowac ?

Wystarczy adoptować dwójke dzieci :)

Poranna waga - 65.400 - niedługo chyba zniknę :))

Teraz muszę znaleźć czas żeby kupić sobie jakieś mniejsze spodnie, bo wyglądam teraz jak sierotka Marysia , a nie stateczna matka czwórki dzieci :))

W domu zaczynamy powoli wpadać w codzienny rytm.
Dzisiaj przespałam pierwszą, całą noc i wreszcie czuje sie wypoczęta.

Będę wyznaczala dzieciom granice i walczyła o swoje terytorium :) Widze ,że im  bardziej się poznajemy, to moje metody są wydaja się być trafne i skuteczne :)

Dzieci są bardzo karne i jak jasno podaje komunikat i nie daję im wyboru, to bardzo szybko dostosowują się .

Własnie ucinaja sobie poopołudniową drzemke, a w kuchni pichcą się potrawy świąteczne .Chyba nawet dam radę hehehe.

Przy okazji chciałabym Wam wszystkim podziekować za wsparcie, za pamięć, zyczenia  świateczne i życzyć Wam ciepłych, zdrowych, spokojnych Świąt, pełnych radosci z przebywania w gronie najbliższych :)

Niech wiosna zawita na zawsze w Waszych sercach i umysłach, a tłuszcz z boczków spala się bez zbędnego wysiłku :))

4 kwietnia 2007 , Komentarze (13)


Ten dzisiejszy dzień jest chyba jakiś przełomowy.Te moje nasilone przemyślenia, wątpliwości i refleksje uwieńczone płaczem w samotności spowodowało wewnetrzne oczyszczenie.

A to, że jesteście tu i doskonale mnie rozumiecie dodaje mi sił. Zreszta widzicie, że jestem tu teraz częściej niż powinnam i kradnę czas pozostałej części rodziny :))

Machałka, ja Ciebie nie tylko ścierą nie machne (hehehe), ale Cię ozłoce za Twoją empatie i dobre rady poparte przykładami z życia wziętymi:))

Popołudnie spędzilismy w komplecie : tata, mama, maluchy, Agata , Bartek i ciągle sfrustrowany kot:)

Byliśmy na spacerku, a potem tata z syneczkiem naprawiali razem łóżko. Patryk był wniebowzięty i doskonale sobie radził.

Wizyta Agaty wniosła troche życia i spokoju do naszego domu.Wygadałam się i już mi dobrze.
Dzieci już śpią, a przed snem (pierwszy raz) Patryk trzymał mnie za ręke. Bardzo mnie to wzruszyło i rozczuliło.

Wiem, jestem strasznie infantylna, ale nie radzę sobie z emocjami .

A teraz wieczór na pogaduchy z Agata i odstresowanie kota :)).Dobranoc.



4 kwietnia 2007 , Komentarze (9)


Nie wiem kiedy ostatnio ryczałam. Dzisiaj jak zadzwoniła córka i powiedziała, że jedzie na jeden dzien do nas , to mialam kluske w gardle .

Ale jak przeczytałam Wasze komentarze to ryczę jak bóbr.
Boze, zeby tylko Bartek mnie teraz nie zobaczył, albo któreś dziecko nie wstało .Nikt mnie tak nie rozumie jak Wy , Matki-Polki, pedagozki i psiapsiółki.

Jestem twarda baba, a dzisiaj usmarkałam się po pachy.Ech....ale już mi lepiej.Strasznie jestem spięta.Wiem,że musze wyznaczać dzieciom granice, ale nie wiem czy to nie jest za wcześnie.Boje sie,że czasem jestem zbyt oschła, a za chwile martwie się ,że za duzo im pozwalam.Patryk jest już barzdo samodzielny, ale upiera sie żeby go karmić i ubierać, przy tym jest czesto taki smutny, że gubie sie i nie wiem jak mam z nim postepować.
Wszystkie dzieci wkoło choruja, więc każde ich kichniecie czy kaszlniecie powoduje u mnie paraliż.
Boję się, że za słabo je karmię, że za lekko ubieram i że ich nie rozumiem, a one mną manipuluja, a ja boje sie , że za dużo od nich wymagam i że je krzywdzę.

POczytałam troche stron o rodzinach adopcyjnych i wiem,że to co teraz przeżywam , przeżywały setki rodzin, ale jakoś mało mnie to pociesza.

Koleżanka powiedziała,że jak patrzyła na swoja adoptowana córkę to myślała, że jak jej nie pokocha to przynajmniej poprawnie ja wychowa.Teraz świata poza nią nie widzi.Kurde,kurde,kurde!!

Musze się opanować, bo zaraz przyjedzie Agata.Nie chce żeby pomyślała,że żałuje swojej decyzji.Bo nie żałuje, ale to nie znaczy,że jest mi łatwo.

A tak w ogóle, to wszystko jest w jak najlepszym porządku.Dzieci wstały po 7:00 , razem ścieliliśmy łóżka, robiliśmy śniadanko i obiadek i razem wstawialiśmy naczynia do zmywarki.Bardzo chetnie mi pomagaja i lubia wspólnie cos robic.

Tylko ja mam ciągle takie wewnetrzne poczucie, że czegoś nie zdaze zrobic, że cos robię nie tak. Ech, jeszcze mnie dopadnie jakas depresja :((

Dziękuje dziewczyny ,że jestescie i tak mnie rozumiecie.

Wyryczałam sie i naprawde kamien spadł mi z serca.




3 kwietnia 2007 , Komentarze (12)


Czuję się zobowiązana do zdawania bieżących relacji z naszego życia i chętnie to czynie, ale zwolnijcie mnie , proszę z rewizyt :)
Mam straszny wyrzut na sumieniu:)

Jestem tak zorana, że jedyne o czym marze to bezmyslne lezenie obok mężusia :))

Dzisiaj mielismy probke życia właściwego :)

Oliwka wstała o 6:30, wcisnęłam jej kaszkę , a później tata i Bartek poszli w swoje strony, a mamusia została z dziećmi :)

Kaszka zasiliła Oliwkowe bateryjki więc bardzo szybko zostałam spionizowana :)

Potem ubieranie, wspólne ścielenie łóżeczek, śniadanko, szykowanie obiadku (dzieci podawały mamie ziemniaczki do obierania), sprzątanie , zabawa i obowiązkowe mrożenie na placu zabaw ...brrrrr:)

Na odsiecz zawołałam swoją mame (babcię znaczy hehe), która pobawiła się chwilke  z dziećmi i musiała pędzić na swój Uniwersytet Trzeciego Wieku, próbę chóru, gimnastyke czy jeszcze jakies zajecia :)

Wiec zostałam sama na placu boju :)

Dzieci wtrząchnęły samodzielnie po talerzu rosołku, a potem Oliwka spała 3 godziny, a Patryk oglądał bajki i zadawał mamie trudne pytania .
Te jego pytania o rodzinę zastępczą , wszystkie ciocie, babcie bardzo mnie spinaja i stresuja.
Wrodzona uczciwość w zderzeniu z bajkami, jakie wkręcam dziecku powoduje u mnie ogromne napięcie nerwowe i ostatecznie zmęczenie.
Jak przyszedł tata, to mama była już u szczytu wytrzymałosci nerwowej, a tymczasem musiałam pędzić na zebranie do szkoły Bartka (wyniki nie najlepsze, więc ochrzan).
Przed snem było jeszcze czytanie ksiązeczki, a potem dzieci same zanęły w pokoju.
Teraz nasuwaja mi sie takie różne "na gorąco" refleksje:

1.dzieci sa niesamowite: duzo mozna im wytłumaczyc, nie płaczą jak wstaja, nawet jak się na cos nie zgadzaja, albo na czyms im zalezy , to łatwo mozna im odwrócic uwage, albo odpowiednio uargumentować swoja decyzje,
2.jak Bartek dostał ochrzan to o mało nie pekło mi serce, że musiałam to zrobić, tymczasem do maluchów podchodzę bardziej z obowiązku i rozsądku,
3. musze nam przypominać, że to są ciągle obce dzieci - dopiero cztery dni  uczymy się siebie i mamy prawo czuć to, co czujemy,
4.Patryk jest uparty, zacięty, niecierpliwy i często się obraża, dlatego nalezy ze spokojem przypominac mu o zasadach panująch w naszym domu,
5.boję się jego pytań,
6.Oliwka przez trzy dni nosi jednego pampersa i przez ten czas zaliczyła jedną wpadke z siusiami w majtki i buty i dwie kupy:)).Nie nalezy jej pytac czy chce siusiu, bo nigdy nie chce, ale stanowczo ją sadzać na muszli i zawsze zrobi:)
7.Zreszta w ogóle nie nalezy pytać tylko działać, bo one wtedy sie nie buntują :)
8.dzieci sa miesożercami :)
9.Boże spraw abyśmy poczuli tę bezgraniczna miłość i cierpliwość jaką czuja rodzice do dzieci , bo wszyscy na to zasługujemy!!

Amen!

2 kwietnia 2007 , Komentarze (15)


Tak dla odmiany , nie o dzieciach, nie o diecie, ale naszym kocie :))

Ten na zdjeciu szarak , dachowiec to nasz dziesiecioletni kastrat :))

Przyniosłam go do domu pewnej mroźnej soboty, kiedy to skulony żegnał sie z tym światem obok śmietnika .
Na szyi miał ciasną obróżke i obcięte wąsy.
Właściwie to myślałam ,że to kot sąsiadki, ale okazało sie potem ,że tamten grzał swoje futro w domu :)
Oczywiście w domu była wielka wrzawa, bo dzieci zawsze chciały mieć kotka, ale my (tzn.ja i mój ex mąż) nauczeni doświadczeniem,że dzieci chcą mieć zwierzątka, a potem zostają na głowie rodzicom, więc
nie za bardzo chcieliśmy sie zgodzić :)) Więc było - wynieś tego kota, Ty wynieś, ja nie wyniosę , ja też nie wyniose :)
I tym sposobem kot został na zawsze uwięziony na trzecim piętrze naszego domu :)
Wtedy mieliśmy jeszcze kilkuletniego jamnika -pogromce kotów hehehe, jednak biedaczek przez pierwsze dni nie miał kogo poskramiać , bo kocina była wycieńczona i obojętna na jego ataki :)
Jak juz kocię sił nabrało to jak to kot , zaczął broić, wszystko drapać i terroryzować psa :) Przez pierwsze lata nie odczuwalismy skutków posiadania kota, bo zwierzątka zawsze razem się bawiły i nie było mu potrzebne nasze towarzystwo :) Dopiero jak dwa lata temu nasza psinka powaznie zachorowała i musliśmy podjąc decyzję o eutanazji , dowiedzieliśmy sie co to znaczy mieć w domu kota :) Łazi po nas, wszystkim się interesuje, otwiera szafki i ciągle coś do nas miauczy :) Jest po prostu upierdliwy :)

Nasz kot nie lubi dzieci.Zawsze jak pojawiaja sie w naszym domu dzieci znajomych , znacząco na nich prycha, a najchętniej kryje sie po pokojach, albo w szafie :)

Zastanawialiśmy sie jak to będzie , kiedy pojawią się nasze dzieci.
W trakcie pierwszej wizyty maluchy były bardzo zainteresowane koteczkiem, więc uciekał i prychał na nich.My nie wyprowadzalismy dzieci w przeświadczenia, że kotek może ugryźc , chociaż tak naprawde łagodna i pokojowa z niego kocinka:)

Teraz kotek owszem , jest interesujący, ale dzieci łagodnie go głaszczą i ten już nie zmyka :)

Zachowuje sie jednak dziwacznie.W nocy spał bardzo blisko mnie, jakby mogł to najchętniej spałby za mna na poduszcze, zawsze jest blisko dzieci, a jak Oliwka płacze , to głośno miauczy :)

Ciekawe dlaczego on tak miauczy?Nawet ja, znawczyni naszego kota nie potrafie wytłumaczyć jego reakcji :)

Śmiesznie to wyglada - taki stary miauczący kot :))

I tyle :)

Na koniec dodam ,że poza tym ,że mama spała  z kotem -adoptusiem, hehehe, to dzieci-adoptusie spały cięgiem do 9:00 :))-

1 kwietnia 2007 , Komentarze (12)


Dzieci już spia :)

Tamtej nocy Patryk obudził sie o 2:00 i tylko zawołał siusiu, a potem razem wiercili sie o 6:00. Położyłam się obok nich i Oliwka wstała o 8:30 , a Patryk po 9:00.

Zaczęło się od kąpieli, robienia pianki i zabawy:))
Potem spacer do parku, karmienie kaczek , bujanie i babki w piasku aż do momentu aż Oliwka była śpiąca.
Patryka nie kładlismy w południe, a po obiadku wymęczyliśmy je długim spacerkiem :))

Potem kolacyjka, znów kapiel z pianka i spanko bez płaczu :)

I po co było tyle krzyku??

To sa dzieci idealne !!

A hitem dnia był Bartek, którego od rana musiałam dzieciom pokazywac, jak śpi, a potem zabraliśmy go na pierwszą w życiu dzieci przejażdżkę tramwajem, zabawy w piasku, a wieczorem Oliwka bez przerwy wołała , że "ce pacyć na Batka" :)) Sama do niego nie podchodzi, ale chce na niego "pacyć" :)

Acha i wielka radościa były "matki" czyt.majtki :) Mam "matki" i bedę wołała siusiu hehehe.

Jakoś sie nie udało zawołać, ale i tak dzień skończyliśmy 2:1 z przewaga siusiów do muszli :)) Nie do nocnika !!

A Patryk kazał dac tacie dać w dupe, bo chodzi na balkon i pali papierosy :) Mama da Ci w dupę !!Hehehe.I dostał :))

A teraz już dzieci śpią  w swoich łóżeczkach i my też w swoich :)) Dzisiaj nawet nie jestem już taka zmęczona :)

Ale dobranoc, bo musze przeciez jutro mieć siły :))

31 marca 2007 , Komentarze (7)


Pewnie spodziewacie się euforii, podskoków z radości, emanacji szczęścia  i nie wiem jakich jeszcze ochów i achów:))

Tymczasem mamy za sobą ciężki dzień.Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Po pierwsze nie są mi obojętne uczucia opiekunów.Serce mi pękało jak musieli zostawić dzieci i pójść.

Po drugie pamiętacie pewnie to uczucie, jak wraca się do domu z noworodkiem i nagle uświadamiamy sobie,że jesteśmy za niego odpowiedzialni i instynkt musi nam podpowiedzieć jak dalej postępować, więc ogarnia mnie panika.

Po trzecie - to sa już duże dzieci i potrafią artykułować swoje potrzeby i wyciagać wnioski, więc nie można ich zbyc byle czym.

Tak więc dzień spędziliśmy na wielkich obrotach.

Oczywiście wszystko odbyło się odwrotnie niż sobie wyobrażaliśmy.Oliwka spała w południe, o opiekunach nie wspominała, a wieczorem tuliła się na zmianę mówiąc: moja mama, mój tata.
Patryk natomiast im bardziej był zmęczony i im bliżej było pory snu, tym bardziej pytał o tamta mame i o to, kiedy ich do niej zawieziemy. Płakał, rozpaczał i kazał nam do niej dzwonić.

Cierpliwie i zdawkowo tłumaczyliśmy mu, ze tamta mama wyjechała, a w międzyczasie opowiadalismy mu o tym, jak go pragnęliśmy i całe życie szukaliśmy, a on mieszkal daleko od nas.

No tak, wszystko rozumie, ale tamta mama kupi tylko bułki i chlebek i po nich wróci....i tak w kółko.

Nie umył się , a w piżamkę dał się ubrać dopiero, jak ja już byłam przebrana i namówiłam Oliwkę.

Wreszcie był już tak padnięty, że połozyłam się z nimi w ich pokoiku i zasnęły w jednym łóżku.

Niech tak sobie na razie razem śpią.

My też jesteśmy juz ledwie żywi, ale pewnie też pamiętacie ten czas, jak przez pierwszych kilka nocy po przyjeździe ze szpitala z dzidzkiem, wsłuchuje się w nocy w jego oddech.

My też tak dzisiaj bedziemy robić.

Za kilka dni będziemy zdechlaki :)))Myslę,że Patryk tak łatwo nie ustapi . W końcu to mądre i inteligentne dziecko i nie da się tak łątwo zbyć :))

Trzymajcie za nas kciuki dziewczyny !!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.