Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Moje drogie koleżanki :)
3 kwietnia 2007
Czuję się zobowiązana do zdawania bieżących relacji z naszego życia i chętnie to czynie, ale zwolnijcie mnie , proszę z rewizyt :)
Mam straszny wyrzut na sumieniu:)
Jestem tak zorana, że jedyne o czym marze to bezmyslne lezenie obok mężusia :))
Dzisiaj mielismy probke życia właściwego :)
Oliwka wstała o 6:30, wcisnęłam jej kaszkę , a później tata i Bartek poszli w swoje strony, a mamusia została z dziećmi :)
Kaszka zasiliła Oliwkowe bateryjki więc bardzo szybko zostałam spionizowana :)
Potem ubieranie, wspólne ścielenie łóżeczek, śniadanko, szykowanie obiadku (dzieci podawały mamie ziemniaczki do obierania), sprzątanie , zabawa i obowiązkowe mrożenie na placu zabaw ...brrrrr:)
Na odsiecz zawołałam swoją mame (babcię znaczy hehe), która pobawiła się chwilke z dziećmi i musiała pędzić na swój Uniwersytet Trzeciego Wieku, próbę chóru, gimnastyke czy jeszcze jakies zajecia :)
Wiec zostałam sama na placu boju :)
Dzieci wtrząchnęły samodzielnie po talerzu rosołku, a potem Oliwka spała 3 godziny, a Patryk oglądał bajki i zadawał mamie trudne pytania .
Te jego pytania o rodzinę zastępczą , wszystkie ciocie, babcie bardzo mnie spinaja i stresuja.
Wrodzona uczciwość w zderzeniu z bajkami, jakie wkręcam dziecku powoduje u mnie ogromne napięcie nerwowe i ostatecznie zmęczenie.
Jak przyszedł tata, to mama była już u szczytu wytrzymałosci nerwowej, a tymczasem musiałam pędzić na zebranie do szkoły Bartka (wyniki nie najlepsze, więc ochrzan).
Przed snem było jeszcze czytanie ksiązeczki, a potem dzieci same zanęły w pokoju.
Teraz nasuwaja mi sie takie różne "na gorąco" refleksje:
1.dzieci sa niesamowite: duzo mozna im wytłumaczyc, nie płaczą jak wstaja, nawet jak się na cos nie zgadzaja, albo na czyms im zalezy , to łatwo mozna im odwrócic uwage, albo odpowiednio uargumentować swoja decyzje,
2.jak Bartek dostał ochrzan to o mało nie pekło mi serce, że musiałam to zrobić, tymczasem do maluchów podchodzę bardziej z obowiązku i rozsądku,
3. musze nam przypominać, że to są ciągle obce dzieci - dopiero cztery dni uczymy się siebie i mamy prawo czuć to, co czujemy,
4.Patryk jest uparty, zacięty, niecierpliwy i często się obraża, dlatego nalezy ze spokojem przypominac mu o zasadach panująch w naszym domu,
5.boję się jego pytań,
6.Oliwka przez trzy dni nosi jednego pampersa i przez ten czas zaliczyła jedną wpadke z siusiami w majtki i buty i dwie kupy:)).Nie nalezy jej pytac czy chce siusiu, bo nigdy nie chce, ale stanowczo ją sadzać na muszli i zawsze zrobi:)
7.Zreszta w ogóle nie nalezy pytać tylko działać, bo one wtedy sie nie buntują :)
8.dzieci sa miesożercami :)
9.Boże spraw abyśmy poczuli tę bezgraniczna miłość i cierpliwość jaką czuja rodzice do dzieci , bo wszyscy na to zasługujemy!!
Amen!
roxy1
4 kwietnia 2007, 11:36no przeciez dobrze wiedziałas, że tak właśnie będzie, przygotowywałaś się do tego dość długo, podziwiam Cię, że nie narzekasz tylko stawiasz temu wszystkiemu czoło- zapytaj sie kogokolwiek kiedy pojawia sie uczucie do dziecka, na pewno nie na 4 dzień.Buziaczki.
tulip24
4 kwietnia 2007, 11:03No cóż, gorące pozdrowienia. Niezmiennie podziwiam i życzę powodzenia. Wszystko na P. jak Patryk. Hehe.
envi
4 kwietnia 2007, 10:57łapkami podpisuję się pod wypowiedzią Bożenki (mądra babka). Pamiętaj o konsekwencji i o tym że dzieci muszą mieć wytyczone granice i jasne komunikaty. Czas, czas jest Wam najbardziej potrzebny. Trzymam kciuki i ściskam mocno :)))
Machala
4 kwietnia 2007, 09:34i z ciężkim sercem zwalniam cię z odwiedzin w moim pamiętniku, bo często zaglądam do siebie z nadzieją, że się odezwałaś...ale zwalniam. Wysypiaj się i męża nie zaniedbuj...a ja poczekam...hehe
Machala
4 kwietnia 2007, 09:30Ja sem jest siła fachowa, bo po pedagogice opiek-wych i jeszcze terapii pedagogicznej, to ci dopiero utruję! Chciałam tylko jeszcze dodać, (póki klawiatura nie bzikuje), żebyś się nie bała pytań Patryka! To dobrze, że on pyta! Dla nich tą są ogromne zmiany, on musi sobie wszystko poukładać w główce, a, że mądry to pyta. Nie rozwala np wszystkiego dookoła żeby sprawdzić granice! Mariolka, oni potrzebują konsekwencji, koniecznie! A to twoje wielkie serce wyczują na kilometr, już ty się o to nie martw. Teraz masz w głowie to jak poradzić sobie z sikającą Oliwką i wieloma zmianami w domu i nie masz nawet czasu posłuchać siebie. Poczytaj na nowo swój pamiętnik a zobaczysz, że świata poza tymi dziećmi nie widzisz! I dobrze, że trochę cię to przerażona...to normalne! Każda matka jest trochę przerażona! No dobra, truję już. A męża nie stresuj, tylko poproś o zwykłą, fizyczną pomoc. I przytulaj, go przytulaj, myślisz, że jemu lekko? Śliczną blond główkę do góry, bedzie łokej!!!
Machala
4 kwietnia 2007, 09:10Jak urodziłam Olkę to musiałam sprowadzić się do mamy na wieś!(długo bedę pisać, więc nie uciekaj!). Rafał jeszcze został w Wrszawie, czekał na przeniesienie. Na wsi nie miałam zanjomych, mama czasem mnie doprowadzała do rozpaczy i miałam...noworodka. I wiesz co wtedy myślałam? Matko kochana, nigdy więcej dzieci...i o matko, przecież juz będę ją miała do końca życia! Nie dostałam jej na chwilkę, nie wrócę do nocnych eskapad z mężem po znajomych knajpkach, nie będę miała czasu na wieczorne pogduchy z psapsiółkami, nie mam siły na...ukochany seks!!! Kochałam córkę, ale buntowałam się, bo musiałam zmienic swoje, jakże wygodne życie!! Sporo osób mnie potępiało, ale wierz mi, z czasem zaakceptowałam to, przestawiłam się na coś innego, znalazłam inne przyjemności a z czasem zaczęłam śnić o następnym noworodku... Kocham moje dzieci bezgranicznie, ale jestem też egoistką! Wydzieram się jak nie daja mi poczytać książki. Drę się do maluchów, że mam też chce mieć czas dla siebie. Nauczyły się bawić bez zawracania mi głowy! Ludzie pytają jak sonbie radzę z trójką dzieci. Nie jest sielankowo czasem, ale nie robię z siebie męczennicy. A mój mąż...jak jest w domu, to on myje gary, kąpie dzieci i robi inne rzeczy(koleżanki pytają gdzie takiego znalazłam-wychowałam sobie!). Na poczatku mialam zapytac czy si nie boisz, czy nie masz takich obaw typu czy ja tego chce,po poznaniu dzieci, czy chce te moje polegiwania zamienic na pieluchy. Ale nie chcialam znowu jeczec i wychodzic na przewrazliwiona. Mariolka, wierz mi, wiele biolgicznzch matek ,w tym ja milao takie uczucia jak ty teraz!!! Klawiatura zamienia mi litery i nie dzaila alt to znak, ze powinnam skonczyc, ale jeszcze tu wroce!!!
malgosia1
4 kwietnia 2007, 08:48Bedziecie sie mocno kochac. Tylko potrzeba troche czasu. Bedziesz obserwowac dzieci, patrzec, jak sie rozwijaja, jak odczuwaja radosc lub smutek. Z czasem poznasz je dobrze i bedziesz wiedziala bez slow, co im dolega. I ktoregos dnia poczujesz, ze robi Ci sie cieplo w klatce piersiowej, ze serce Ci sie sciska z radosci gdy na nie patrzysz, z tego, ze sa. I to chyba bedzie ten moment. Dacie rade! A z rewizyt zwalniam, jak najbardziej ;o)
blanita
4 kwietnia 2007, 03:42miłosc przyjdzie z czasem. Czasami bywa od pierwszego wejzenia (ale ja traktuje to raczej jako zauroczenie) ale prawdziwa milosc przychodzi z czasem. Zobaczysz ze niedługo poczujesz ja:))))) A zmeczenie jest nieodłaczna towarzyszka rodziców (szczegolnie tych co maja małe dzieci) jA tez jestem czesto zmeczona, słysze ze mała placze i nie mam siły sie podniesc z lozka, ale wstaje z obowiazku - nie z miłosci (a moze to wlasnie jest miłosc???)
tomasia
3 kwietnia 2007, 23:23z rewizyt zwalniam - z ciężkim sercem ;) lubie oglądać rosnącą ilość komentarzy :P poza tym dasz radę :D ucałowania dla Wszystkich Twoich Dzieci
filipinka1
3 kwietnia 2007, 22:48ja nadal jestem pełna podziwu i uznania dla Ciebie, jesteś WIELKA oczywiście sercem i duchem :) życzę wytrwałości
Healthy
3 kwietnia 2007, 22:10w sprawie zakupu wagi. Też kiedyś widziałam w Lidlu (na Górczynie) więc dzisiaj poszłam sprawdzić, ale nie ma. Szkoda, że wtedy wydawała mi się niepotrzebna. W Tesco też nie ma, w Panoramie zlikwidowali sklep z drobnicą elektroniczną. Ktoś poradził sprawdzić Castoramę, więc jutro spróbuję. Chyba że do tego czasu mój mąż coś znajdzie gdzieś w Polsce. Pozdrawiam. ps. To pocieszające, że nie muszę się głodzić :)
Healthy
3 kwietnia 2007, 22:03Pan Bóg sprawi, że je pokochasz, Ty już je pokochałaś chociaż jesteś teraz zmęczona i chyba troszkę się boisz. Zresztą z tym pokochaniem to jest tak, że mama "naturalna" też staje wobec wyboru pokochać czy nie (znam z autopsji czas depresji poporodowej i to przekonanie, że muszę że chcę pokochać to maleństwo, ale jest mi tak trudo (bo jest zupełnie inne niż moje pierwsze - tak to czułam). Ale w końcu rozkochałam się w mojej małej dziewczyce. Więc spokojnie... i nie zapomnij odpoczywać. Duża buźka.