Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Konsekwencja ....
13 kwietnia 2007
Obserwuję matki w sklepach, koleżanki i staram sie przypomnieć , jak to jest z tą konsekwencja i dyscyplinowaniem dzieci.
Zła jestem na siebie, bo zdarzyło mi się dzisiaj dac dzieciom po klapsie. I to nie chodzi o to, że mogły one boleć dzieci, bo raczej nie bolały,ale sam fakt, że jednak spontanicznie stosuję przemoc.
Widze, że matki dośc często strofuja swoje dzieci i nawet pytałam dzisiaj Bartka jakie kary, które względem niego stosowałam były dla niego najboleśniejsze i najdokuczliwsze. Stwierdził, że sam fakt, że byłam zła, krzyczałam był dla niego wystarczającą kara a najgorsza była izolacja w drugim pokoju w celu tzw. przemyslenia :))
Teraz jest inaczej.Kurcze, jakoś trudniej.Znacie to uczucie kiedy zwracacie uwage obcym dzieciom i w środku czujecie, że nie macie prawa tego robic, gdy tymczasem drzecie się na własne dzieci z przeświadczeniem,że jest to wychowawcze i pożądane w danej chwili, albo nie zastanawiacie sie nad konsekwencjami?
Ja mam teraz takie uczucie.Hamuje się , kontroluje złośc, która po skumulowaniu może wybuchnąć ze zdwojona siła .
Analizuje swoje zachowanie , trochę grzebię w internecie, staram się przypomnieć cechy charakterystycznych zachowań dla grup wiekowych dzieciaczków i musze sobie kilka razy dziennie przypominac, że konsekwencja w działaniu nie jest szkodliwa dla dzieci.Nawet lekkie karcenie.
Obserwowałam moją przyjaciółke, która ma 2,5 letniego syna - przez większość cześc dnia strofuje go, upomina i karci. Hmmm, takie dziecko to ma dopiero przerąbane - ciągle czegos mu nie wolno.....nie chce być zrzędliwa matką :((
Dziewczyny poradźcie coś ! Jesteście doświadczonymi matkami i w większości pedagogami.
Zauwazyłam dzisiaj u Patryka niepokojącą mnie przypadłość.Często uderzał ręką Oliwke.Wcześniej zapowiedziałam,że za stosowanie aktów przemocy dzieci beda siedziały na żółwiu.Oliwka pierwsza zaliczyła odsiadke i było to dla niej wystarczająco wychowawcze, natomiast Patryk nie przejmuje sie taką karą. Przyznał, że uderzył więc zapowiedziałam siedzenie na żółwiu, powiedział,że dobrze i ochoczo odsiedział swoje 4 minuty.Co prawda przeprosił siostre, ale nic nie stało na przeszkodzie, aby ponownie uderzyć Oliwke. Kolejnym razem powiedziałam mu, że skoro zadaje siostrze ból, to ja jemu też zadam , przełożyłam go przez kolano i wymierzyłam ręką klapsa, ale na nim to kompletnie nie zrobiło wrażenia.
Wlaśnie zastanawiamy się z mężem co zrobimy z nim dalej.
Nie mam zamiaru go w ten sposob karcić, skoro widze,że jemu bardziej kalkuluje sie podpaść i odbębnić karę niz poprawić swoje zachowanie.
Często go chwalimy i przytulamy (czasem się odchyla i mowi żeby go nie dotykać -szczególnie zwraca uwagę Darkowi), mowimy mu,że go kochamy, ale musimy się chyba zastanowić nad systemem nagradzania go za dobre zachowanie.Może to zachęci go do zmiany postawy na lepsze? Co Wy na to?
Krstyna
14 kwietnia 2007, 06:18co Ci Inni poradza...taka "madra" jestem....
Muka
13 kwietnia 2007, 23:13Tak jak pisza dziewczyny, dzieci bic nie wolno. Też wychodze z tego załozenia, choć naprawdę jestem daleka od ideału. Niestety nasza kultura przez wiele lat dopuszczała wychowywanie przez bicie i to w nas siedzi, czy chcemy, czy nie... Jednak zawsze tłumaczę moim dizeciom, ze nie wolno nikogo bić. Kiedy zdarzy mi się, ze je uderzę, przepraszam, że uderzyłam, ale jednocześnie tlumaczę co mnie zdenerwowało i co mi się nie podobało w ich zachowaniu. Tytusowi, ponieważ jest starszy przy takich okazjach też powtarzam, ze jeśli znowu mi się to zdarzy, ma mi zwrócić uwagę, ze nie wolno bic. Nie jestem pedagogiem, nie wiem, czy moje myślenie jest słuszne... Ale tak czuję i wydaje mi się to fair w stosunku do dzieci. Bicie jest zakazane dla wszytskich bez wyjątku i kazdy moze zostac upomniany. Na pewno udało mi się nauczyc moje dzieci współczucia i poczucia żalu, kiedy komus zrobia krzywdę chcący lub nie. Poniekąd patrząc na swoje dzieci i inne dzieci widze, ze takie bicie rodzeństwa w walce o swoje jest nieuniknione. Chociaż byc może wypływa to z tego,z e większośc dzieciaków niestety poczuła co to znaczy klaps...?
greenka
13 kwietnia 2007, 22:52Bozenka dobrze mowi... Ja mam jedna refleksje: skoro mowisz dzieciom, ze nie wolno bic, to sama tez nie mozesz tego robic. Dzieciaki sa bystre. Zaczynaja glowkowac: jakto nie mozna? Przeciez mama to robi. Ja wiem, ze czasami trudno nie dac klapsa, ale kurcze- to nie pomaga... Pomysle nad tym, co napisalas. Narazie tak na swieżo :)
Machala
13 kwietnia 2007, 22:36na Bartka, to on wiedział, że jesteś zła. Niech Patryk (chyba pomyliłam imina w tamtym poście) wie, że ci przykro, że Oliwka się boi, że ją boli. Pamiętaj, że on nadal sprawdza granice i długo jeszcze będzie, bo sam nie jest pewien swojej pozycji i granic w waszym domu.Bądź cierpliwa Mariolka, nie jest to łatwe, ale nie masz wyjścia...Za każdym razem jak nabroi (zanim na jeża) to na kolana, patrząc w oczy i wymagając patrzenie, mów co czujesz (w zrozumiałych słowach oczywiście) i jak go kochasz i jak ci przykro. Kalwiatura ynowu byikuje...resyta jutro
magdast
13 kwietnia 2007, 22:30Podpisuję się pod Machalą, a tak z drugiej strony ,,....to nie za bardzo profesjonalnie do tego podchodzisz??? ja wiem, ale czasami jak człowek sobie odpuści szukanie rozwiązań...to one same przychodzą...
Machala
13 kwietnia 2007, 22:23net mi strasznie muli i wpisy zjada więc więcej napiszę juutro. Ale już dzisiaj ci napiszę żebyś zaniechała klapsów. Skoro tobie wolno "bić" Bartka to jemu tym bardziej wolno Oliwkę. Niejedna mnie tu zakracze, ale wierz mi, jednemu dziecku zaczyna być przykro, drugie zaczyna się bać a w trzecim to budzi agresję. No nic dobrego w każdym razie. Wiem po swoich dzieciach i dzieciach obcych, że to zawsze ma ujemne skutki. Trudno powiedzieć co Patrykowi przemówi do serducha. Ja moim dzieciom mówię jak MNIE jest przykro i pytam czy widziały jak biję swoje siostry (hihi) a ich ciocie... Moja Kaja by się zapłakała na śmierć po jednym klapsie a Iga przełykając łzy nie odezwałaby się do mnie słowem. Pomyślę i jutro sie odezwę. A na razie buziaki.