Jednodniowa wizyta w Miedzyzdrojach została zaliczona do udanych . Pogoda nam dopisała, a dzieciaki wyszalały w morskiej pianie :)
No może dawno poznana znajoma, która towarzyszyła nam ze swoja trzyletnią wnuczka dała mi kilka powodów do napięc, ale starałam sie być asertywna i trzymać dystans :)
Na koniec wycieczki zapytała mojego męża jak on wytrzymuje z taka zasadniczą i nerwową (czyt.wredną ) baba jak ja hehehe, a on się tylko śmiał :))
Zwykle odpowiada, że życie ze mną jest tylko dla twardzieli hihihi.
A w czwartek zabrałam dziatwe na pociągowa wycieczke do Piły, gdzie mieszkaja moje ciotki i babcia.
Niestety wizyta nie należała do udanych, bo od wczesnego ranka w dniu wyjazdu Oliwka miała biegunke, a wieczorem doszła do tego wysoka gorączka.
Tak sie wystraszyłam tymi objawami, że wcześniej wróciłam do domu i nie obyło sie bez przygód, bo pociąg był zatłoczony przez woodstockowa młodziez tak, że nie można było szpilki włożyc.
Musiałam wepchać sie do wagonu 1 klasy, bo akurat Oliwia miała ponad 39 stopni gorączki, a w Gorzowie musielismy podawać bagaże przez okno męzowi, bo nie było szans, aby sie z nimi przepchac przez tłum.
Ufff, na szczescie jestesmy juz w domciu, a juz dzis lepiej jest córeczcce wiec jest nadzieja, że wszystko bedzie dobrze.
Jutro maluchy powinny już pójsć do przedszkola, ale w tych okolicznosciach pójdzie tylko Patryk, a Oliwka zostanie pod opieka babci, bo ja akurat musze jechac do Szczecina na kolejne badania kontrolne.
Boję sie jak nie wiem co.Brrrrr.
No i na koniec pochwale sie, że zostałam przyjęta na dzienne studia pedagogiczne :)
Troche mi dziwnie, bo na liscie widze córki niektórych moich młodszych koleżanek, ale cóż........pomysle o tym jutro :)))