Miałam plan żeby dziś upiec małe ciacho drożdżowe (kocham!) z truskawkami. Bez cukru, bez kruszonki. Wystarczy mi, że pachnie drożdżowo w domu... Wyjęłam drożdże z lodówki, żeby je obudzić i pojechałam na małe zakupy przed urlopem. Lustro w przymierzalni pokazało mi nagą prawdę o moich kilogramach. Nic nie kupiłam. Walnęłam focha i wróciłam do domu. I ciul. Już mi się nie chce drożdżówki. Dziękuję bardzo. Drożdże śpią w lodówce. Snem wiecznym. Na balkon wysiałam wincyj sałaty. Będę żreć. Ale to już po urlopie.
Śniadanie się zjadło przed konfrontacją. Kurde no! Bułeczka 🤪🤡😈🐷
Ogórki kiszone z zapasów od teściówki. Uwielbiam jej ogóraski ale dobrze, że już ostatni bo kcem małosolnego! Imbir i pesto rzodkiewkowe robią robotę.