Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1053065
Komentarzy: 42998
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 27 grudnia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 marca 2020 , Komentarze (12)

jestem człowiekiem. Super hasło ! Choć ja osobiście nigdy nie odczułam że jest inaczej. No ale może dlatego, że jestem również cholerą!! https://www.facebook.com/Fundacja-Osób-Chorych-na-...

Miłego dzionka :D Ahooooooj!

5 marca 2020 , Komentarze (34)

minął kolejny tydzień i jest 0,7 kg mniej. Portki wczoraj cały dzień ciągnęłam w górę :D i to mnie cieszy bardziej niż wskazania szklanej małpy, podobnie jak zdania " ty schudłaś" , które słyszę praktycznie od każdej spotkanej osoby. Dobrze, dobrze, dobrze. Nie piszę ostatnio , bo mi się zrobiło ...tłocznie w dniach. Miał być luz...ale jak to u mnie ...luzu to ja się w galotach mogę doczekać8). No nic...kończę właśnie śniadanie i jak mi się płatki jaglane poukładają razem z orzeszkami i gruchą to ruszam krążyć. Co do diety, to jest smaczna...czasem nie jestem w stanie tego zjeść...jednym ciągiem , muszę robić 4- 5 minutowe przerwy, ale też ...czuję głód, szczególnie po obiedzie i kolacji , dobrze że jestem małpą zawziętą i za cholerę nie pójdę do kuchni zażyć "  konsumpcji". Wczoraj pojechałam z mamą do szpitala na konsultacje po zabiegu. Swoim zwyczajem byłam wcześniej ( babcia już chciała marudzić , co tak wcześnie ją ciągnę ), miałyśmy wizytę o 15 ale na oddziale byłyśmy 14 15 i o dziwo!!!  zaraz przyszedł pan doktor i zaprosił do gabinetu, najpierw mama wpadła w ręcę młodziutkiej lekarki? studentki? nie wiem, dziewczyna na tyle nie dawała sobie rady, że nie potrafiła dobrać szkieł do badania kontrolnego, potem przyszedł ' przypisany" do pacjentki lekarz....ponowił test , zakropił kropelki i .......kuźwa zaginął w akcji, ja wiem, że atropina musi zacząć działać, ale 50 min czekania to przesada. A już miałam głupia nadzieję, że wyjdziemy z oddziału do 15, tym czasem pan doktor sobie chodził tam i z powrotem po korytarzu i ani nie przyjmował nas, ani następnych pacjentów, strasznie żal mi było pana, któremu coś wpadło do oka - prawdopodobnie opiłek metalu i który czekał na sprawdzenie tego oka, z bólem, od 10 rano:(. Doktor orzekł " obejrzę pana jak będę miał czas" widać szwendanie się , było szalenie absorbujące dla doktora, na szczęście po 15 przyszedł drugi lekarz i zajął się tym pacjentem, a i nasz lekarz przypomniał sobie o mamie. I tym sposobem, wylazłyśmy ze szpitala 15 30. Tłumów dzikich w szpitalu nie zauważyłam, paniki też. Poza tym jestem gorszą cholerą niż koronkowy wirus i będę żyć....i zatruwać żywot, niektórym, zasługującym na zatrucie, jeszcze długo i namiętnie:D No dobra moje drogie, życzę wam cudnego dnia, u mnie słońce, ciepełko, wiosna pełną gębą. Do zobaczyska. Ahoj!!!!

29 lutego 2020 , Komentarze (10)

choć stopy ( szczególnie prawą ) to mam już nawet nie w ...ale gdzieś pod pachami. Oczywiście, częściowo , za sprawą Szczeżui...prosiłam jak człowieka , kup mi wołowinę na zrazy we czwartek. Tia...prosić to ja sobie mogę, przecież on wie lepiej, on tylko nie wie, że ja wiem, jakie ograniczenia niesie ze sobą mój kręgosłup. No ale nic. Wczoraj rano pognałam do pani Ewci na rapetki. Wróciłam i hopsa do garów, zrobiłam zupkę pieczarkową, placki z kalafiorem i kopytka. Dzisiaj nastawiłam zegarek na 6 i od rana już robiłam pączki , zrazy i buraczki. A czas mi tak gnał, że kiedy skończyłam przed 10 formować pączusie ( jeszcze mi Długoręka wpadła na kawę i pogaduchy - tzn. zrobiła sobie kawę i gadałyśmy bo ja przecież ...pączkowałam) to miałam wrażenie, że jest już po 14 . Dziecki przyjechały, rozdały prezenty ze świata. Z NZ przywiozły mi wino, piękne podstawki pod kubeczki a z Japonii dostałam ręcznie malowaną szmatkę, która może być wielofunkcyjna jak wynika z załączonej kartki z opisem...nawet mogę ją oprawić i mieć z niej obraz...i nie wiem czy nie pójdę w tę stronę. Tatuś dostał czapkę z alpaki i jakiś japoński trunek. Nakarmiłam potworki i poszły spać a ja ...też padłam ...bo kopyta mnie bolą nieziemsko, nie będzie dzisiaj nikowania, bo normę kroków wykonałam łażąc po kuchni , a poza tym to jeszcze usmażę placuszki z kalafiorem ale to bliżej kolacji. Dzień był dzisiaj piękny, słoneczny aż miło..teraz zaczyna się chmurzyć a ja mimo to ...zabieram was do parku. To już nasz ostatni spacer ( oczywiście na jakiś czas ...w przyszłym tygodniu, przy sprzyjającej pogodzie chcę śmignąć do Królewskich Źródeł) 

Życzę wam pięknego ( i leniwego) popołudnia i tradycyjnie ...ahooooooojj!!!!

27 lutego 2020 , Komentarze (23)

za mną. Oczywiście spadek mniejszy niż założenia dietetyka, jakoś wcale mnie to dziwi, u mnie tak jest ...nie chudnę w tempie jakie przewidują inni. Na mój rozum ...moje ciele dostaje za mało jeść - 2400 kcal , ale trzeba wziąć pod uwagę, że dziennie spalam ponad 500 kcal, truchtając. Poza tym, żarełko ok, jestem głodna ...wieczorem, ale jestem taką zołzą że mówię cielu " możesz sobie ssać mnie ile tylko chcesz, a ja i tak nie wylezę z łóżka i nie pójdę jeść" :D. Jak wspomniałam waga pokazała mały spadek 0,3 kg przez tydzień, przez chwilę miałam ochotę wziąć coś ciężkiego i ją puknąć. Ale sobie odpuściłam. Za to przyszła pani Jola, widziałyśmy się dwa tygodnie temu, nie miała pojęcia że jestem na diecie ( i nadal nie ma) i powiedziała ...ooo , schudła pani . I tego się trzymajmy, co mi tam ta małpa szklana. Wydaje mi się, że te 5 km (ponad) dziennie przekicane, powinno jakieś efekty, bodaj nikłe dawać. No dobrze, to pani Jola zajmuje się wycieraniem kurze ;) a ja zaraz idę brudzić w kuchni, pomału, mogę szykować już papu dla dziecków stolicznych na sobotę. Wymyśliłam kopytka do zrazików, więc dzisiaj mogę ugotować ziemniaczki i zmemlić a jutro zrobię i ugotuję kluseczki a w sobotę im je ...podsmażę na złociutko :D , jutro zajmę się zupką i zrazami , bo w sobotę znowu pączki. Aaa te co usmażyłam we wtorek dla łódzkich Paszczurów właśnie są roznoszone przez małża ...a pani Joli do kawy zrobiłam ...cieplutkiego , odświeżonego pączucia. Czyli rozgrzałam piekarnik i wsadziłam przedwczorajszego pączka na 5 min do gorącego piekarnika ...wyszedł mięciutki i apetyczny ( oczywiście małż też chapsnął...mało jęzora nie poparzył powidłami) . I to by było na tyle ...teraz tylko ukoję wasz wzrok wieczornymi niebiosami ,. 

Pięknego czwartku wszystkim, ahoooooooooj!!!!

26 lutego 2020 , Komentarze (13)

to ja mam :D. Pierwszy dzień za stołem sędziowskim, sędzina do której jestem przypisana - niesamowita, przemiła, bardzo kulturalna, bardzo prosto tłumaczy stronom o co chodzi. Super. Co do współławnika trudno powiedzieć, niemniej z krótkiej rozmowy o reformie ( pan małomówny) już wiem żeby dziób trzymać na kłódkę(tajemnica). Generalnie ...spraw na wokandzie 7, Poszło nam bardzo sprawnie o 11 20 było po wszystkiem, 4 rozwody - pierwszy - super kultura, życzę każdemu kto miałby przez to przechodzić takiego zachowania i takiej kultury stron jak w tym przypadku. W ogóle rozwód błyskawiczny w listopadzie wniesiono pozew, dzisiaj orzeczony rozwód. 2 odroczenia i ......od ostatniej sprawy musiałam się wyłączyć. No, no....debiut i od razu " wyłączenie " :D. Na początku w ogóle nie zajarzyłam, że to kuzyn małża ...no ale wyłączyć się musiałam, Na szczęście szybko dało się zorganizować zastępstwo za mnie i  posiedzenie się odbyło. Teraz zasiądę w fotelu dopiero 1 lipca ( dobrze, że fotele wygodne). |Głodna przygnałam do domu ...ale najpierw pić. Dzisiaj kicać raczej nie będę , bo miałam szybki spacer z sądu do domu ...jest cudownie cieplutko, aż miło iść. Teraz się napoję i naszykuję obiad , bo po 16 wpadnie Paszczur II po pączki, których im wczoraj nasmażyłam.  Tym czasem zapraszam do " wodnego świata" czyli ...pobiły się dwa kaczory nieciupagami8)

Miłego popołudnia ahoooooj!!!

24 lutego 2020 , Komentarze (14)

szybko żyję, rano zakupy, potem to rozładować, zjeść śniadanie , upindrować się i zaraz jadę do mamy po dzienniczek i znowu do pani doktor , niech sprawdzi co z dawkami insuliny i cukrem mamy. Potem wrócę i wykonam dzienne nikowanie. Co do tego co się wydarzyło w weekend...jeszcze nie powiem. Zdradzę tylko ,że wracając do domu, wpadliśmy z kumplem na pomysł, żeby pozbyć się " nowych" fontann na placu Kontytucji, są beznadziejne, kiedyś też tam były fontanny ale zupełnie inne, było dużo zieleni, a teraz wyłożyli plac płytami, zrobili paskudztwo wytryskujące wprost z płyt a obok walnęli " skocznię" narciarską w której od jednej strony jest kafeja i miejskie szalety, a od drugiej ławeczki do siedzenia ( nie wiem po cholerę, chyba dla rodziców taplających się dzieci). Większości mieszkańców obecny wygląd tego placu się nie podoba.  A ponieważ na jednym z boków owego placu , robi się hotel Hilton, to wpadłam na pomysł, żeby napisać do inwestora i zaproponować mu ...zmianę wyglądu tego fragmentu placu. Osobiście jako gość takiego hotelu, nie miałabym ochoty oglądać z ona pokoju takiej architektury. No co....zapytać zawsze można, za to nikt głowy nie urwie. Znalazłam już nawet kontakt do inwestora, teraz muszę skrzyknąć aktywistów i powiedzieć o pomyśle. A tymczasem zapraszam na spacerek, może poprawi nastrój w chłodny, deszczowy poniedziałek. 

Miłego popołudnia, ja mykam do lekarza mamy. Bye

23 lutego 2020 , Komentarze (24)

:D:D serio serio!!!! Wczoraj poszłam spać głodna jak cholera. Fakt, że usnęłam po północy ale od 21 skręcał mnie głód. Nie dałam mu się. Wstałam rano i .......mało nie zemdlalam....na krześle przy stole stał prezent. Po roku próśb, dostałam Kurzojada 

jestem bardzo wdzięczna "Mikołajowi" że wreszcie dotarł do mnie z prezencikiem, opóźnienie usprawiedliwia wiek prezenciarza. Robocik naładowany, poskładany i właśnie czyści chałupę. Patrzę jak się wspina na podstawy stołków barowych:D. To była pierwsza niespodzianka dzisiejszego poranka, zjadłam śniadanie, ruszyłam nikować iiii...dzwoni moja szanowna koleżanka z wiadomością o ew. mieszkanku w Kołobrzegu, matko jedyna ...zaproponowano mi taką cenę za chałupkę...że będę kobietę po rękach , a co tam po rękach, po nogach całowała. Małż od razu zapytał " kiedy chcesz jechać" no zaraz, zaraz ....wczoraj się trochę w moim życiu zadziało i będzie się pewnie działo więcej, myślę, że czeka mnie znacznie więcej aktywności, spotkań niż do tej pory. Ale myślę, że dam radę. Zresztą to co mnie spotkało w ciągu 24 godzin dało mi wiele radości. Ale potrzymam was jeszcze troszkę w niepewności i dopiero powiem o reszcie wydarzeń. Tym razem zapraszam na spacer ...oczywiście po moim " podręcznym" pięknym parku - dzisiaj obrazki " ornitologiczne" - kaczorki walczyły a potem jednen z nich ruszył w zaloty ...oj jakby mnie facet tak tłukł po plecach jak on kaczuszkę, to też bym uciekała ;)

Życzę wam miłego popołudnia...bo u mnie dzień mokry i szary. Ahooooooooooj

22 lutego 2020 , Komentarze (12)

niesamowite ponad dwie godziny w Kafejce Prawnej, wspaniali goście sędziowie SO w Warszawie Gąciarek i Tuleya. A i przed spotkaniem ubaw. Ponieważ mi uprzejmie doniesiono że na poprzednią kafejkę przyszło bardzo dużo osób to poleciałam półtorej godziny wcześniej, w Elektrowni jest kawiarnia więc można sobie spokojnie przeherbatkować taki czas. Wpadłam...pędzę do pani Asi z kasy a ta mi mówi że spotkanie nie w kawiarni a w salce na piętrze, to się pytam czy mogę sobie siedzidło zająć bo stać za długo to ja nie mogę, na co ona stwierdziła, że się dla mnie zawsze krzesło znajdzie, no dobra...to zasiadłam nad herbatką z hibiskusa, dzikiej róży i przypraw i "sz"czekam ...niedługo po mnie, pojawił się jakiś starszy pan - też na owo spotkanie i zaczyna marudzić przy kasie. Pani mu odpowiedziała, że jeszcze jest sporo czasu i jeszcze nie wpuszczają i że już tu pani czeka, a on marudzi dalej. Na koniec pani go poinformowała że " trzeba się rozebrać, szatnia jest obowiązkowa, OBOWIĄZKOWA. Posiedziałam jeszcze grzecznie , ale kilka minut po 5 poderwałam się ( na siku) i zaśmiałam do pani ( dołączył już do towarzystwa dyrektor) że idę się " powiesić" zgodnie z jej zaleceniem w sprawie obowiązkowej szatni. Na co władza zwierzchnia mówi " ależ pani nie musi, pani ma taką niewielką kurteczkę ...i taki rockowy styl" Osz kurcze ...miło mi się zrobiło, jednak ramoneska i blue czerep potrafią zrobić ..wejście smoka. Po kilku minutach pojawił się organizator spotkania i poszedł oglądać przygotowaną salę, za chwilę pani powstała i poszła zamknąć wejście do sali, bo zaczęli już przybywać goście , idzie kobitka, idzie i słyszę jak mówi do koleżanki " tę panią to już wpuścimy, ale nikogo więcej" i mruga do mnie. Aż podkicałam do niej i pytam " mnie"? na co pani Asia oświadcza ...oczywiście, niech pani sobie idzie usiąść. :DOoo ludeczkowie, karma jednak wraca, po raz kolejny doświadczam tego, że warto być miłym, uśmiechniętym i ....gadającym. Na dole zaczęła się akcja poszukiwawcza ...mła. Bo już dotarli znajomi ze stowarzyszenia, z którymi umówiliśmy się na wspólne siedzenie ( na krzesłach nie w pierdlu) no i nagle im zniknęłam. Jak już po półgodzinie dotarli na salę...to mieli zajęte krzesełka i śmiali się, że tak się domyślili, że ani chybi mam " chody" i już się dostałam na miejsce. Spotkanie super,szczególnie dla mnie,tym bardziej że utwierdzono mnie w moich kilkuletnich spostrzeżeniach i opiniach. Miło się przekonać, że jednak głowa pracuje cały czas. Znowu był Rysio...który powiedział, że przyjechał autkiem i mogę z niego skorzystać...oświadczyłam z uśmiechem na ustach , że zrobię to z dziką rozkoszą8) . Niestety, musiał się ewakuować wcześniej, a ja zostałam do końca spotkania. Opuszczając salę zadzwoniłam do małża, czy nie snuje się gdzieś w pobliżu , no powiedział że będzie za 10 min, złażę na dół w kierunku wrót a tam dopada mnie Mireczka i mówi " czekam na ciebie" , ja zdziwiona niczym afrykański bawół oko w oko z korkodylem i mówię " na mnie" ? A ona " tak, Rysio mi powiedział " muszę wyjść, odwieź Beatkę" :? Ło matko....tak rozrywana to ja byłam w 84 ( na studniówce) hehehehe...no ale zadzwoniłam i odwołałam " spełnienie obowiązku małżeńskiego" małżowi. Do domu dotarłam o 21 i praktycznie padłam...a teraz w cudny słoneczny poranek pindruję się, bo trzeba lecieć na walne do Zielonych, co prawda ja tylko sympatyczka, ale znowu jestem pożądana , zresztą jak znam życie to potem będzie spotkanie drugiego stowarzyszenia Akcji Zielonych, bo dzieje się , dzieje w nim, głośno jest o nas w mieście ...likwidujemy pierwszą wyspę ciepła, za nią pójdą następne. Jak widzicie ...ostatnio zdecydowanie jestem " zagniazdownicą" . Ale do parku " obrazkowego" was wyciągnę. 

Przepięknej, relaksującej soboty. Ahoooooooooooooooooj!!!!

21 lutego 2020 , Komentarze (18)

pierwszy dzień diecenia. Za mną śniadanie, przede mną drugie śniadanie ( już przygotowane), ja ponikowałam, zdążyłam ostygnąć. Obok ...talerz pączków :D przyjedzie małż...zje, no ktoś musi :DChwilowo siedzę i oszczędzam na wodzie, czyli po prostu , nie mam jej. Zadzwoniłam do Szczeżui i pytam " było jakieś ogłoszenie o tym,  że nie będzie wody" na co słyszę " a nie masz wody ?" " no nie mam" mówię i usłyszałam " cholera, zakręciłem zawór, do ciebie, bo wymieniałem zaworek przy spłuczce" . No ...jak to facet, zakręcił i zapomniał odkręcić...norma. Pogoda dzisiaj ohydna i ..marcowa, na zmianę śnieg i śnieg z deszczem . Helloł pogodo! ja mam wyjście po południu. Nie chcę wyglądać niczym mokra kura . Jestem w szoku!!! Właśnie przybył małż, wlazł zakomunikować mi, że wodę już mam i oświadczył " rewelacyjne pączki" , mówię " słucham" - " rewelacyjne pączki" powtórzył," przez to nadzienie" - wczoraj jak wspomniałam wam usmażyłam pączki z powidłami, bo nadzienie różane idzie dość długo, a ja obiecałam różane Paszczurowi starszemu, więc teraz smażę z powidłami w środku. Myślałam, że padnę. A kto tak twierdzi ...spytałam - Jurek, odrzekł małż, wczoraj pożarł te, które mu zawiozłem i zachwycał się jakie są wspaniałe, kiedy będziesz znowu smażyła? Odpowiedziałam, że we wtorek dla Paszczura Młodszego a w sobotę dla Starszego . " To wezmę kilka dla Jureczka i jego dzieci" ok, powiedziałam ...nareszcie mnie docenił mąż...to nic że nie osobisty.:DPoczekam teraz na recenzję z grodu smoka. A o pączki zalegające na talerzu już nie muszę się martwić bo zostały dwa, które wywalczyłam dla szwagierki. Bankomat hapsnął dwa, cztery zapakował w folię i pojechał nimi kusić kumpli. Niech mi tylko spróbuje zajęczeć " bo ty nic nie robisz" . Jak nie robię? Robię mu reklamę i podkreślam jego zalety ( żonę ma) :D, dopieszczam podniebienia jego znajmych, a to baaaaardzo odpowiedzialna robota. No dobrze moi drodzy ...skończyłam drażnić was lasem, co nie oznacza , że skończyłam was drażnić, zapraszam ponownie do parku. W nadchodzących odcinkach będziemy mieć i florę i faunę ( i to w dodatku popołudniową) . Zatem ...ruszamy.

Zatem miłego początku weekendu . Ahoj , przygodo! Ahoj !

20 lutego 2020 , Komentarze (29)

Nie mam siły moi drodzy...po prostu, wczoraj miałam fatalny dzień ( zasługa uprzejmiej donosicielki oraz małża) a dzisiaj ...męczący. Właśnie skończyłam smażyć pączki ...późno bo część z nich pojedzie do Krakowa, więc chciałam żeby były jak najświeższe. Padam na tzw. pysk zatem mówię bye, bye i mykam. Was zostawiam z jeszcze ciepłymi pączusiami. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.