tort na tapet :D
Recenzja Długorękiej : mniam, mniam, mniaaammm , jaki niedobry, mniam, mniam, mniam
Beza tym razem wyszła wspaniała i jednak ta miękka była winą tego piekarnika, widać stary piekarnik był już tak wysłużony że temperatura w nim była inna , w tym muszę piec w nieco wyższej temperaturze . I autorytatywnie stwierdzam, że tort bezowy można robić w deszczowe dni . Było kameralnie tylko Długoręka i Gad ( młoda Gadzinka zapowiedziała się na dzisiaj , błagał żeby mu zostawić kawałek tortu, wczoraj pojechał z miłością na jakąś imprezkę), przywieźli miód, dwójniak, własnoręcznej produkcji, więc " my tam bylim , miód i herbatę z pączkami róży, pilim. I oczywiście tematem " puszczenia wodzy naszej wyobraźni" stała się moja myjka do okien...i zabawy moich psin młodszych ...och pociekły łzy śmiechu. Daliśmy sobie spokój z analizowaniem najświeższej sytuacji politycznej, bo jesteśmy już tym zmęczeni. Więc było kameralnie i miło.....a może być niemiło ...bo w nocy z czwartku na piątek szwagier - mąż siostry małża dostał zawału - podobno trzeciego, podobno bo jak to jest po małżowskiej stronie rodziny " nie mów nikomu co się dzieje w domu" , więc syn i żona mówili do tej pory że miał dwa stany przedzawałowe, sam chory twierdził że miał dwa zawały. A mówiłam w połowie marca, wtedy go widziałam ostatni raz, że wygląda koszmarnie...tłumaczył się zmęczeniem w pracy, to nie była sinawa bladość zmęczeniowa, już ja to znam. No ale ...na razie człek żyw, niech jeszcze pożyje bo ma dopiero 59 lat, a dzisiaj wnuk kończy rok, też mu dziadek prezent zrobił. Ale koniec smęcenia ...zapraszam na kaczkowanie.
Patrząc na zapowiedzi temperaturowe ( wczoraj było koszmarnie zimno, dopiero pod wieczór nieco się ociepliło) to dzisiaj nici z grillowania słoniny, zatem zjem śniadanie i lecę na kopiec Kościuszki, wczoraj z racji działalności cukierniczej, prania itd nie uprawiałam dulszczyzny. Zatem miłego początku weekendu. Bye