jak obiecałam...relacja z wyprawy do parku. Ślepia otworzyłam o 3 30 , po 6 pojechaliśmy, żeby rozkoszowac się porankiem w leśnej głuszy. Niebo wyglądało mało zachęcająco, coraz więcej chmur, no ale siedziałam cicho, bo jak bym się odezwała, to zaraz małż by zaczął jęczeć " a nie mówiłem że to głupi pomysł" . 6 40 skręciliśmy na drogę do Królewskich Źródeł i ........koniec jazdy, opuszczony szlaban, a na nim kartka " Rezerwat z powodu koronawirusa nieczynny do odwołania" . I się zaczęło ...małż zaczął wrzeszczeć " mówiłem, mówiłem że zamknięte" , ja zaczęłam wrzeszczeć ...przecież sprawdzałam, czynne, co to za kartka? zadzwonię jutro do nadleśnictwa, cała Polska się otwiera a oni nie? Zadzwonię do gazety, rozumiem jakby było zamknięte ze względu na pożary ale na koronawitusa":? Jeszcze mi zaproponował że mogę iść pieszo...gdyby to było 500 m to bym poszła , ale nie 5 km . Wróciliśmy do domu, całą drogę mi dokuczał z niesprawdzeniem , a ja sprawdzałam ...czy nie zamknęli rezerwatu z powodu zagrożenia pożarowego. Dobra....poprosiłam żeby mnie wysadził koło parku. I poszłam w park. aaaa jeszcze wtrętka w nocy mi się śniło, że wieczorem szłam przez miasto, bez maseczki i przeszłam przez ulicę w niedozwolonym miejscu...tuż za przejściem, patrzę, podjeżdża do mnie radiowóz i dalej próbować mnie ukarać mandatem, na szczęście naciągnęłam golf na twarz i udało mi się ...a teraz realia. Znerwiona wpadłam w pusty park...tuż po 7 i lezę i nagle słyszę że ktoś koszmarnie kaszle, ale to okropniaście, patrzę...pan z psem idzie i to znajomy pan, mąż naszej dentystki. Kaszel powiadam wam ohydnie brzmiący, natychmiast sobie przypomniałam, że przecież mam w torebce maseczkę którą mi dał małż ( kupił świetne, z bawełny podkoszulkowej, wreszcie mi okulary nie parują) założyłam maseczkę, lezę dalej i co widzę? Samochód straży miejskiej jadący przez park...panowie oczywiście się popatrzyli na ufoka...latającego rankiem po parku z aparatem i pojechali dalej, a ja odetchnęłam....czyżby wracały moje prorocze sny? Łażąc po parku, odebrałam połączenie od małża...wszedł w internet na stronę rezerwatu ( jestem w szoku, bo on jest raczej antyinternetowy) i znalazł wiadomość, że rezerwat jest czynny w godzinach 7 - 22 :D :D :D , przyznaję, godzin otwarcia nie sprawdziłam, baaaa nawet mi do głowy nie przyszło, że las może być czynny w ...godzinach. Obiecał że mnie zawiezie w majówkę :D na fotografowanie.
A teraz do parku ...wyszło słonko ...zdjęcia robiły się cudne, ptaki śpiewały przepięknie i.....zobaczyłam kilka ptaszków , ba ...sfotografowałam je, których nigdy nie widziałam w moim parku i już zadałam zagadkę ...co to za ptak, szpaka, kaczkę rozpoznałam ale tego rudego cudownika nie znam ...opinie wśród oglądających, są podzielone, podpowiedziano mi skorzystanie z pomocy wyszukiwania obrazkowego przez google i ....wyrzucił mi dwie różne odpowiedzi na podstawie dwóch zdjęć ( tego samego ptaka) , podobnie było z roślnkami, zatem twierdzę , że wujek google zdjęciowe wyszukiwanie ...kłamie.Pobiegałam po parku ponad 2 godziny ...zaczęło się chmurzyć, ale to nic ...bo po raz pierwszy fotografowałam mój park rankiem, zatem dzisiaj pokażę wam troszkę obrazków ...ptaszków. Tak z rana...na rozbudzenie. Aaa wczoraj dzwonił Paszczur pierwszy ( z pytaniem o ciasto drożdżowe) i mówiła, że podobno Hipopotam już ją ...kopnął 9 maja pewnie będzie następne zdjątko i pomiary. Ale wracajmy do pitaszków
tu mamy początkową fazę lądowania pana kaczora...w kolejnym kroku " zarył" dziobem w trawę.
a to zdjęcie nazwałam " awanturą małżeńską" parka kwakała na siebie ...a potem pani kaczka tak śmiesznie dreptała za kaczorem że stałam i śmiałam się patrząc na jej kołyszący się kuper
a tu podglądałam szpaki ...podczas ich niedzielnego śniadanka
W następnym " ptasim " odcinku, bohaterami będą kaczki, a tymczasem pięknego poniedziałku. Mykam po zakupy, bo przecie Paszczur Młodszy mi się zwali ( na szczęście nie na podłogę) . Ahooooooooooojjjjjjjjjj!!!