Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1051216
Komentarzy: 42998
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 27 grudnia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 sierpnia 2015 , Komentarze (18)

nie ma jutro patykowania, planowałyśmy dzień dziecka na niedzielę, ale mam tak obtartą piętę , odcisk na paluchu od nowych butów i wogóle bolą mnie nogi ..więc jutro zarządziłyśmy przerwę. Noce ciepłe, okno otworzone cały czas, nie ma wiatru, morze nie szumi a raniutko jak idziemy to gładziutkie jak stół, dzisiaj mamy dzień W i M , czyli po prądach będę mogła powiedzieć że nadejszła wiekopomna chwila...ważenia :D i mierzenia ciśnienia , ciekawe co pokaże tutejsza małpa nieszklana. Nakładam odżywkę na pazurki i idę śniadać. Paaaa

Pęcherze pęcherzami ale do miasta polazłyśmy i są tego efekty 

20 sierpnia 2015 , Komentarze (10)

to choroba, zaraza wirusowa, namnaża się patykujących dzisiaj kiedy wracałyśmy zauważyłyśmy czwórkę podpartych udających się w stronę, z której my wróciłyśmy , wypracowałyśmy sobie rytuał dochodzimy do mosteczka, stukamy dwa razy patyczkami w barierki i w tył zwrot, dzisiaj poranek jeszcze piękniejszy od poprzednich, cieplutki a słońce przy mostku świeciło nam prosto w oczy ....złoto czerwono ...przepięknie, takim porankiem chce się żyć. Jak dobrze wstać.....

19 sierpnia 2015 , Komentarze (10)

dzisiaj był na naszej trasie patykowej, ale to dopiero jak wracałyśmy to wypełzli inni aktywiści, tylu ich dzisiaj widziałyśmy że aż nas zdziwiło . Cudowne powietrze, cudowne słonko, rześko booooosko, nie spociłam się prawie wcale, jesteśmy jedynymi patyczakami :D a dzisiaj to w ogóle byłyśmy pierwsze na placu wydeptywania. Teraz chwila relaksu po prysznicu, potem śniadanko i ...prądem mnie, bohatera :D

Wczoraj zapraszałam na mojito....jesuuuuu ależ pyszności robią w tym świecie lodów....lody przesmaczne, wczoraj poszłyśmy się alkoholizować a pożarłyśmy do tego jeszcze cudowny tort bezowy z mascarpone i daktylami no po prostu paluchy lizać...kolejki tam są przeogromne, ale jest tak dużo obsługi że wszystko idzie biegiem...niemniej po tym grzeszeniu, założyłyśmy sobie szlaban na gary i teraz dopiero w niedzielę będziemy grzeszyć kawą po irlandzku :D Dobrze że tyle łazimy, to grzechy nie mają czasu się zadomowić na nas :D

18 sierpnia 2015 , Komentarze (48)

z lekkim chłodem, wspaniałym wschodem słońca, szło się wspaniale, choć od tych nabitych kilometrów troszkę mnie ciągnie udo , ale po południu dzisiaj idę uprawiać ....babki piaskowe :D zaraz śmigamy na śniadanie a potem okładanie błotem, masowanie wodą i wyciąganie magnesem . 

A tu proszę: czarownica wśród złotych czarownic 

Aleja patykowa : 

Chwilę potem o 5 40 

17 sierpnia 2015 , Komentarze (28)

o nie ....to nie mnie a internet, wczoraj podobno w okolicach była jakaś potężna burza i szlag trafił internet właśnie go nam przywrócono, żeby było śmieszniej mam swój mobiliny i też jak poszłysmy na kolację to cholernikowi coś się pochrzaniło i mnie potem o pin pytał ,a ja nie mam pojęcia co mu wpisać, od rana próbouję się dodzwonić do opeeratora żeby zmienić ten szyfr do modemu. 

Jesteśmy postrzegane z Bubą jak dziwadła a to względem naszego 10 km rannego patykowania a potem łażenia kilkukilometrowego bezpatykowego . Jej mąż cały czas twierdzi że to niemożliwe bo ona by nie żyła po 10 km dystansie. 

Dzisiaj zaczęły się zabiegi i na aquawibratorze obleciał mnie komplement od rehabilitantki że mam piękne wypracowane ciało, dobrze że mi kobieta oglądała ramiona i kość ogonową z przyległościami a nie wał atlantycki :D:D. 

Dzisiaj obiad kompletnie nie dla mnie barszcz czerwony z farfoclami buraków a potem masakra kasza z gulaszem ale kasza której ja nie znoszę, więc zjadłam po łyżce zupy i kaszy i dlatego jak Buba wróci z okładów borówkami lecimy na lody ..w ramach obiadu :D:D 

Danse, w zasadzie do chrzanu, brak satelitów pci męskiej, wypiłyśmy wino i gin z tonikiem, nawet dwa, stwierdziłyśmy że sobie kupimy gin Bombay( widziałyśmy go tutaj i podobno to najlepszy gin na świecie), tonic i lód i będziemy się alkoholizowac na miejscu, byle wytrzeźwieć do rana żeby nam prawa jazdy na patyki nie zatrzymano. 

To narazie tyle , bo idziemy zaraz na dłuuuugi spacerek z lodami do zaś :D

16 sierpnia 2015 , Komentarze (25)

jak najbardziej , pognałyśmy 5 20 zrobiłyśmy 10 km do granic miasta i z powrotem, weszłyśmy w konflikt z rowerzystami , przyszłam mokrzusieńka, po południu zaplanowałyśmy wyprawę na starówkę , znowu zrobimy ogólnie ze 20 km . Zaraz śmigam na wizytę , lekarz mi przepisze zabiegi . Jedzenie dobre, smakowite, w niewielkich ilościach ale mam przy stole taką starszą panią, która dosłownie rzuca się na żarło i pochłania jej jak odkurzacz :D ja jeszcze siedzę i mam połowę do zjedzenia a ona już oblizuje widelec i ma okruszki :D na talerzyku. Na razie piękna pogoda ale po południu nawet mają być burze śmigam teraz , miłego poranka :D:D

A tu proszę bardzo ...pan tak wczoraj siedział i trzymał się laski :D:D która tak potrafi?

15 sierpnia 2015 , Komentarze (27)

dojechałam, zamelinowałam się, pokój fajny, jedna z lokatorek super, poszłyśmy na długaśny spacer po Kołobrzegu w stronę mola , latarni i portu, pożarłyśmy przepyszne " dietetyczne lody" wieczorem polecimy na kijaszki , przy okazji namierzymy ośrodek gdzie jest basen żeby chodzić popływać :D , ja zaliczyłam plażę i kąpiel w morzu ...woda 14 stopni i nie ukrywam że nie siedziałam w niej długo bo czułam jak mi nogi lodowacieją , zaraz lecimy na kolejny zwiad :D wyszło słońce i jest bardzo gorąco a tu macie mnie w wersji podróżowo,szortowej oraz to co ukazało się rano moim oczom 

14 sierpnia 2015 , Komentarze (33)

sobie z rana, nie poszłam dzisiaj na patyki, wybrałam sen przed podróżą, zresztą ten sen to też po części mit wstałam o 6 , moment później przyszedł sesemes...przeklęłam w duchu co za piździak włochaty mnie tak kocha o poranku, okazało się że trafiłam Paszczur I meldowała że właśnie lecą z Włodem do Widnia cesarskiego ( takim to dobrze, trochę im zazdroszczę tych podróży) i że kocha, zaleciłam im z matczyno teściowatą troską wypicie wiedeńskiej kawy oraz pożarcie Sachera...no nie jego doczesnych szczątków ale ...tortu jego imienia . No to już wywlekłam moje ciele z pieluch i przyszłam do kuchni...pozmywałam, właśnie mi bułeczki rosną...trochę zabiorę do Łodzi na podlizanie teściom ( chociaż oni już od dawna są dokarmiani bułeczkami i innymi wypiekami) a resztę zamrożę Paszczurowi młodszemu, bo może się zdarzyć że przy rządach swojego tatusia będzie głodowała. A i jakąś bułeczkę trza na drogę, bo przecież nie będę jadła w McKaczorze , jeszcze tylko umyję podłogi , zrobię nam obiadek, wyprysznicuję się i koło 2 zostawiam to pustynne Las Radomias i jadę w stronę chłodu.....uuuuuuuuuu.....siabadabada kaczka zęby ma ....jak mnie cieszy ta podróż , obiecuję was dręczyć i męczyć nie wspominając o tym, że moje czujne trzecie oko będzie was doglądać . Miłego długiego weekendu kobietki 

13 sierpnia 2015 , Komentarze (22)

buuuuuu, niech mnie chłodzi rano wiaterek od morza, no nie wytrzymam jeszcze jutro...cholera nie da się iść...duszno jak piorun, momentalnie moja koszulka pokrywa się potem...na 6 okrążeniu to już najchętniej wywlokłabym język na klatkę ( a nawet piersiową ot co) jak te psi ...co sobie łażą po parku, ale nie wypada ...kompletnie nie mam siły ...wiaaaaaaaaaaaaaaatru , wiaaaaaaaaaatru mi potrzeba do szczęścia. Jeśli chodzi o moją szklankę to oczywiście poszło w cholerę 0,4 w górę, ale już znowu mi się woda magazynuje ....no cóż jestem lepsza niż Wisła na mapie Google bo ona tam zniknęła a ja sobie wodę magazynuję czy to ma znaczyć że susza mi nie straszna ? :D:D Muszę po 9 się powlec na targ, kupić trochę owocków na drogę jutro , kupić gazetki i odebrać kolejną wygraną dyszkę i oczywiście zagrać o miliony , kurcze strasznie spodobał nam się samochód otwierający się na dotyk dłoni :D kupiłabym sobie taki ...i Kudłatej też ..drugi :D bo przecież samochodu jak żony , nie pożycza się , w przeciwieństwie do męża ;) no to biorę się za napicianie ...bo mnie jednak suszi :D

No moje drogie właśnie robię prasówkę i urechotałam się z jednego z komentarzy pod tekstem o fantomach w służbie zdrowia ...temat wku....cy ( mnie byłą służbę zdrowia i niedoszłego chirurga totalnie ) muszę się z wami podzielić owym kawałem , a rechoczcie i wy a co . Swoją drogą...może byśmy biedne bezrobotne z Kudłatą taką działalność założyły :D 

Pewien bezrobotny inżynier nie mogąc od dłuższego czasu znaleźć zatrudnienia postanowił zmienić fach i założyć własną klinikę. Na budynku wywiesił szyld z napisem “Wyleczymy twoją dolegliwość za 500 zł, w przeciwnym wypadku damy ci 1000 zł”. Przechodzący obok lekarz postanowił to wykorzystać i trochę zarobić.
- Dzień dobry, nie wiem co się stało, straciłem smak…
- Siostro, proszę przynieść pudełko 22, jest w nim syrop. Proszę go podać pacjentowi.
- Dobrze. Proszę otworzyć usta…
- Fuj… przecież to benzyna!
- Gratulacje, odzyskał pan smak, 500 zł.
Wściekły lekarz zapłacił. Po kilku dniach wrócił do kliniki:
- Dzień dobry, straciłem pamięć, pomóżcie mi ją odzyskać…
- Siostro, proszę przynieść pudełko 22, jest w nim syrop. Proszę go podać pacjentowi.
- Dobrze, już podaję…
- Ale przecież tam jest benzyna!
- Gratuluję, odzyskał pan pamięć, 500 zł.
Jeszcze bardziej zdenerwowany lekarz zapłacił, jednak po kilku kolejnych dniach ponownie postanowił się odgryźć:
- Dzień dobry, straciłem wzrok, proszę mi pomóc…
- Przykro mi, nie mamy na to lekarstwa. Proszę, tu jest pana 1000 zł.
- Ale tu jest tylko 500 zł…
- Gratuluję, odzyskał pan wzrok, należy się 500 zł.

12 sierpnia 2015 , Komentarze (24)

mogę sobie kicać od samego rana ....a nawet powinnam , co też dzisiaj skwapliwie uczyniłam , dzisiaj to wymaszerowałam 4 40 w zasadzie po ciemnicy, wreszcie skontrolowałam oświecenie parku, wiem które lampy się nie palą :D niestety wilgotność rano wciaż w granicach 80 % więc wcale się tak luksusowo nie chodzi a do tego znowu mi się dzisiaj odezwało to cholerne lewe kolano...i dobrze , pogadałam sobie z nim ..ono mi "strzyk" a ja mu " oj" dialog był mało przyjacielski ale wyrównany :D , wyprysznicowałam się, wybalsamowałam teraz przez moment przesiąknę zapaszkiem karmelu i Śluzowiec mnie podrzuci na pocztę, muszę odebrać jeansy ( wczoraj mi przyszły jeansowe szorty mniam) i wysłać kobitce swoje portki które opyliłam na allegro , a potem to już dopchać walizkę do końca i będzie spokój :D miłego środka tygodnia 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.