Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Żyję ale ...


... moje ciele ma mnie głęboko w podogoniu. Masakra, czegoś takiego to ja jako starożytna mieszkanka wyspy Święconkowej nie pamiętam. W sobotę miałam iść na nordic walking, obudziłam się przed piątą bo ..poczułam, że mi się otwiera morze czerwone...sprintem dobiegłam do łazienki...uszczelniłam się ...wracam do łóżka i za pół godziny...znowu potop...o nie myślę sobie, tak się nie da ....na patykach spędzam półtorej godziny...to żadna atrakcja, zwijać się biegiem co pół godziny do domu, żeby się kontrolowac. Patyki odpuściłam...przyjęłam rolę pomywaczki i praczki i o 11 położyłam się na chwilkę...chwilka skończyła się o 15 ..a i tak sie do niczego nie nadawałam tylko ..jadłam ( ale źle ...bo mi przez to spanie dwa posiłki wyleciały) , piłam i spałam. Po nijkiej sobocie, wczoraj miałam iść do parku i to samo ....otworzyłam oczy a moje ciele mi mówi ....że nie idzie....jak chcę to mogę sobie ducha wygnać na alejki bo ono ciele strajkuje. I przykłada się cholera do poduszki i koniec....zjadłam śniadanie...wywlekłam skórę na słonko a potem ją zwlekłam wypilingowałam, wybalsamowałam , pojechałam po mać i siostrzeńca i do Długorękiej na obiad ( dietetyczny) jak najbardziej  i smaczliwy a potem po obiedzie ...wino i kawałek " pracka" i ta częśc była kompletnie niedietetyczna ale co tam....tyle się nie alkoholizowałam, że dłużej już nie można było trwać w pokucie :D zresztą ....większy kawałeczek szwagierek wpakował na rodową porcelanę mojemu małżowi, po tym jak ów zaczął " żartować" ...co tak mało ciasta dostał. wróciliśmy do domu po 16 bo jękwa niepijąca z 10 razy zdązyła rzucić  hasło " jedziemy" , któremu to hasłu dzielnie się opierałam i jechać nie chciałam. . Dzisiaj rano miałam powtórkę z rozrywki oczywiście z cielem , oczka cyk...a ciele mi szepcze...nie jedź...no to Artek Ego tłumaczy...jedź, dwa dni się opierniczałaś ...jedź, a ciele swoje....nie jedź...idziesz do kata ..będziesz miała spacer. I tak sobie toczyli dialogi na cztery nogi a nawet rozmówki na cztery podkówki aż oblekłam drugą skórę i pojechałam i bardzo dobrze zrobiłam...pływało się bosko...woda wydawała mi się nieco chłodniejsza...płynęłam ciut szybciej i 1400 m zrobiłam w 47 minut. Ludzi dzisiaj na basenie mniej...albo odsypiają zakrapianie meczy albo czują lato :D i na basen już nie łażą ....tylko na grilla. Po basenie ...sprint po cotygodniowe zakupy ...nakupiłam mięska indyczego i filety z piersi i polędwice indycze i wszystko to już się smaczy....jutro upiekę , do bezkarnego podżerania .Kupiłam też młode warzywka i na kurzych udkach bez skórek i kostek ugotowałam wywar a potem wrzuciłam dwa ziemniaczki, cukinię, ćwierć kalafiora, marchewkę, młodziutki groszek zielony i fasolkę i mam gar zupki warzywnej ( nie jestem fanką zup zaznaczam) ot ....łaziła za mną zupą takowa i wręcz rzucała mi się pod stopy niczym kłoda. No to ją mam...Waga pomalutku pełznie w dół ...chyba przepełza na Długoręką....która wczoraj jęczała że jej waga zmieniła cyfry ....i tę pierwszą i tę drugą ...niedługo to chyba ...rejestrację jej powiesimy na szyi :D:D Po powrocie od kata, byłam w stanie dokładnie zlokalizować miejsce osadzenia moich kości udowych w.....cielęcinie. Jak słowo daję ja chyba padnę na śmierć ...albo się zadrepczę...jeszcze dokładnie nie postanowiłam co zrobię :D po prostu mam dosyć...jutro mam trochę luzu, choć umówiłam się ze znajomą i jak nie będzie lać...to nie wiem czy nie będzie mnie czekał spacer wśród lasów i łąk godowskich z Maryńcią i jej uroczą wnuczką....no ale ..pożyjemy , pochodzimy a tym czasem życzę wam uroczego wieczoru ....idę sadzić jaja.....na patelnię oczywiście :D ahooooooooj

  • holka

    holka

    17 czerwca 2016, 15:29

    Czasem warto posłuchać co mówi ciało...tak naprawdę wiemy kiedy mówi prawdę a kiedy udaje ;)

  • kitkatka

    kitkatka

    14 czerwca 2016, 22:38

    Moje ciele nie ćwiczone a tez się buntuje. Mnie się dzisiaj zaczyna horror i tak się zastanawiam co ja mam zrobić w czwartek bo muszę musowo do ortopedy na załatwione po znajomości MRI. Najwyżej im zrobię masakrę piłą mechaniczną własną fizjologią. Mam takie cyrki od mniej więcej roku. Pozdrówka

    • Beata465

      Beata465

      15 czerwca 2016, 05:31

      jak ma być Teksas a nawet Meksyk to trudno :D:D geografii nie oszukasz , miłego dnia :D

  • aniaczeresnia

    aniaczeresnia

    14 czerwca 2016, 09:46

    Dobrze ze ciele okielzalas, bo za bardzo by sie rozleniwilo. Brawo za basen!

    • Beata465

      Beata465

      14 czerwca 2016, 14:11

      chyba muszę mojemu cielu jakiś kantar kupić

  • Malina007

    Malina007

    14 czerwca 2016, 08:05

    ..nawet ciele czasem potrzebuje odpoczynku...Zwłaszcza tak tresowane jak Twoje ;-)

    • Beata465

      Beata465

      14 czerwca 2016, 08:50

      Ot trafne określenie ....tresowane ciele :D:D

  • siostrazdlugareka

    siostrazdlugareka

    14 czerwca 2016, 07:09

    No mać . Jak jeść zgodnie z zegarem biologiczno - mechanicznym , jak zycie płata figle . Jak to stwierdziła A . Lubimy pod górę . Jak się ockniemy i wszystko będxie ok . To znaczy , że jesteśmy po drugiej stronie...

    • Beata465

      Beata465

      14 czerwca 2016, 08:50

      No jak żyć? Ale premierki o to pytać nie będę :D

  • sobotka35

    sobotka35

    14 czerwca 2016, 05:05

    Któż to nie ma w głowie tego głosu, który podszeptuje szatańskie pomysły;) :))) Inna sprawa, że czasem odpuścić trzeba dla zdrowia fizycznego i komfortu psychicznego:) Narobiłaś mi smaka na kalafiora. Jadę więc po śniadaniu na targ:) Buźka:)

    • Beata465

      Beata465

      14 czerwca 2016, 06:42

      na moje szczęście ja mam doskonałą echosondę i potrafię słuchać mojego ciela...ale przyznaję taka rutyna jest męcząca ( przynajmniej dla mnie) a ty goń, goń, goń ...po bielutki, chrupiący kalafiorek . Wczoraj do jaj kolacyjnych pożarłam młodą, soczystą kalarepkę :D:D

  • parla32

    parla32

    13 czerwca 2016, 22:40

    Uwielbiam czytać Twoje wpisy hehehehe, a na zupkę to i mi smaka zrobilas!

    • Beata465

      Beata465

      14 czerwca 2016, 06:40

      to prędziutko po warzywka i do ....kuchni :D:D

  • Magdalena762013

    Magdalena762013

    13 czerwca 2016, 22:14

    No to faktycznie walka sie weekendowa toczyła i stad cisza w eterze vitaliowych... U mnie często tez słyszę taki głos, ale ja chyba za mało asertywna jestem, albo cześciej powinnam tupać butem, ale ciesze sie, ze Tobie sie udało tupnąć i chlapnąć, ale nie procenty oczywiscie.

    • Beata465

      Beata465

      14 czerwca 2016, 06:39

      takie niepicie miesiącami tez ma swoje zalety....pół butelki wina a świat się kręci, świat się kręci hopaj siup :D

    • Magdalena762013

      Magdalena762013

      14 czerwca 2016, 08:27

      Masz racje - ja po małym piwie ostatnio myślałam, ze me wstanę. Ech, niezłe z nas babki.

    • Beata465

      Beata465

      14 czerwca 2016, 08:49

      wstawać to musiałam, kawa zrobiona przez niezwykle pożytecznego siostrzeńca i wino...działały na mnie jak najlepszy diuretyk :D:D

  • commo

    commo

    13 czerwca 2016, 22:11

    Oj znam ten zamęt w głowie. Głowa jedno a cztery litery swoje.

    • Beata465

      Beata465

      14 czerwca 2016, 06:38

      ojjjj...do końca sierpnia mi się będzie tak mąciło potem umówiłam się z katem, że dwa razy w tygodniu będę przydreptywała :D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.