głupia jestem nie? Wpisywałam życzenia na kartkę dla dzieci. No i mi sentyment się włączył i spłakałam się jak cholera. Pięknie, jak tak reaguję przy kartce z życzeniami to chyba na ślub powinnam wziąć ręcznik.Życzenia wyglądają tak :
A gdyby nie ten wianek i welon ten, i mirt,
i księżyc twojej twarzy mały, zawstydzony,
mógłbym przecie pomyśleć, żem jest narzeczony,
a tyś jest narzeczona i że to jeszcze flirt.
A może rzeczywiście wszystko się nam przyśniło:
stangret, kareta, wieczór, mój frak i twój tren,
i nasze życie twarde i słodkie jak sen.
Nie byłoby małżeństwa, gdyby nie nasza miłość.
Niech wasz sen trwa do końca świata a nawet jeden dzień dłużej( to już od mnie autorsko)
Co do mojej wagi to stoi. No ale...jak się wczoraj miało fazę na żarcie, nie nie na jedzenie, na żarcie...najadłam się chleba z masłem bardzo wykwintne jedzonko. Jutro się osłucham jak świnia grzmotu od mojego kata, bo mamy comiesięczne ważenie i fotografowanie. Trudno ...niech ruga, ja go uprzedzałam że nie będę chudła w takim tempie w jakim on sobie wymyślił, bo żadnych cud diet nie będę stosowała, żeby rozwalić metabolizm. Zresztą już kiedyś tu pisałam, przeszło mi parcie na " szybko" , zdecydowanie zmieniło się na " powoli a trwale" . Dzisiaj teoretycznie mam " luźniejszy" dzień więc podrepczę na targ, kupię trochę fasolki do obiadu , przez zalęgnięcie Paszczura mam teraz zmieniony rytm dnia, bo obiad jem zamiast podwieczorku koło 17 tak jak ona wraca do domu ...no i muszę coś produkować i pod nią....wczoraj miała sznycle wiedeńskie ( ja już nic nie jadłam po tym chleboopychaniu), dzisiaj tez będą wiedeńskie z fasolką i kaszą gryczaną ( to akcent polsko radomski) jutro będzie coś egzotycznego bo mam chudą mieloną wołowinkę i tortille więc coś tam coś tam wyprodukuję, ale to będę myślała jutro. Miłego dzionka kobietki idę osuszyć łzy