Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

MAm bardzo szerokie zainteresowania, jak to mówią moi znajomi jestem " kobietą renesansu" . Miałam być chirurgiem, zostałam prawnikiem ale wciąż uczę się czegoś nowego . Uwielbiam książki, zdobywanie wiedzy, wypady do klubów i wiele wiele innych

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1052744
Komentarzy: 42998
Założony: 5 stycznia 2007
Ostatni wpis: 27 grudnia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Beata465

kobieta, 59 lat, Radom

173 cm, 110.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 kwietnia 2017 , Komentarze (63)

nowiutki, świeżutki, tegorocznie  własnoręcznie uczyniony 

9 kwietnia 2017 , Komentarze (22)

No pytam się jak? Kurtyna aksamitna, teatralno - operowa, robuś zwariował, zepsiuł się(szloch). Cholera jedna, zdążyłam wczoraj skręcić mięso na pasztet, chciałam je wymieszać a ten ...nic, zero reakcji ( zupełnie niczym mój małż), nawet nie mruknął. Oooooooooooooooooooo, trzymajta mnie ludzie, pasztet wymiętoliłam dłońmi ( już nawet go upiekłam i spróbowałam)8) i...już niestety czuję ramię. Do jasnej ciasnej, przecież to dopiero początek roboty. Proszę tego mojego specjalistę " zajrzyj, może to jakiś bzdet, bo on po prostu po wyłączeniu się już nie włączył" eeee tam mogę sobie ..niczym workiem grochu o kolana:<. Gwarancja się już skończyła więc i tak i tak trzeba płacić za naprawę, ale to Bosch więc wątpię żeby części były ot tak na wyciągnięcie ręki, zresztą jakby powiedział co...to bym kupiła przez internet i może jeszcze na dwa dni przed świętami bym miała pomocnika. Przecież oprócz tego co do domu, to mam zamówione chleby i tort hiszpański a nie będę tego łapami robiła. Dzisiaj piekę koszyczek, co było robić..wolę nie nadwyrężać bolącego ramienia, więc wyciągnęłam ze spiżarni starożytne, prymitywne urządzenie ( śmiało mogę je porównać jak żarna do młyna) już pies trącał że to ciężkie ale ....tracę czas...tracę czas...przez te minuty co bełtałam ciasto to bym pół łazienki umyła...wrrrrrrrrrrrrrrrrrrr..... koniec końców, wydarłam się że jak jemu zepsuje się samochód to w trymiga leci i reperuje, a jak mnie się zepsuł narząd pracy ..to sobie mogę...powarczeć. Podszedł i zalecił " załóż jeszcze raz maszynkę, może jakiś czujnik się zawiesił" . Założyłam, nic się nie odwiesiło:D. Paskudna złośliwość przedmiotów martwych, no nic idę do łazienki, ciasto na koszyk rośnie ...jak urośnie będę plotła i nie będą to duby ...smalone ;). Miłej niedzieli wszystkim. Paaaaaaaaaaaaaaaaa

8 kwietnia 2017 , Komentarze (26)

;)w zasadzie zostało jak było ...plus ..wzorek na " pisance" bo maestro wziął sobie do serca wasze sugestie . Co prawda wzorku nie wydrapał ale lekko mnie ...okrasił. Aktualnie jest tak 

 z subtelnymi fioletowymi maziajami. 

Generalnie wypuść babę z domu ...kupiłam hiacynty o którym marzyłam...kupiłam trzy pączki w doniczce. Kupiłam gałązki świeżutkie, leząc do kata wpadłam do takiego " taniego sklepu' i kupiłam niebanalne salaterki po uwaga 6 zł i trzy świetne świeczniki po 2,5 , przylazłam do domu i wybebeszyłam doniczkę z hiacyntami i wsadziłam je do ..świeczników. Staną na stole między żarłem . Stroik prawie gotowy, jeszcze pójdą świeże tulipanki ale to dopiero we czwartek 

Teraz zjem obiad i biorę się za paszkiet. Miłego popołudnia :D

Ps. Kurcze jajo zasłoniło rozum " mamie " kurze (kreci)

8 kwietnia 2017 , Komentarze (12)

mówię dzień dobry. Za oknem szaro, ale mam nadzieję że nic nie spadnie, bo wybieram się za chwilkę do Nożycorękiego. Plan na dzisiaj wykonany w 75 % . Chleb upieczony, mięsko na pasztet już stygnie, jak wrócę to będę robiła. Oczywiście mój małż ( mimo trucia mu buły od pocżątku tygodnia) kupił mi tylko mięso na jeden pasztet...na cielęcy nie :< i muszę wyleźć troszkę wcześniej i iść do mojej pani " mięśniarki" i zamówić mięcho...odbiorę we wtorek. I jak tu żyć, jak żyć...z takim " a ja na złość żonie zrobię"? Podłogi w pokojach też już zdążyłam pomyć, więc mogę sobie spokojnie iść. Co do tego jaka wrócę, wciąż jestem niezdecydowana i chyba dam wolny pędzel Dawidowi. Miłej soboty wszystkim ...hmmmmm, nie podoba mi się to co wyprawia mój cis za oknem, ojjjj nie podoba. Bye

7 kwietnia 2017 , Komentarze (33)

albo inszy Papuas...a takie śniadanko sobie zrobiłam wczoraj, żeby mi było śmieszniej, bo pogoda była gorzej niż pod zdechłym Azorkiem, a dzisiaj podobno ma być jeszcze gorzej. Po południu przybiegł do mnie niezwykle użyteczny siostrzeniec...matko i córko, mokry od kurtki po same majtki...pierwsze co zaczął się suszyć. Poszła w ruch suszarka, olejak ...i w trakcie suszenia okazało się że mu pękł spód w butach :D tzn. pękł w czasie chodzenia i wody nabierał niczym Titanic . Zjadł obiad i chciał lecieć do domu w kolejną ulewę, najpierw zadzwoniłam do małża czy nie będzie za moment w chałpie...żeby dziecko zawieźć do domu...orzekł, że nie będzie, no to dzieć wpadł na pomysł , że on poczeka u mnie do czasu aż rodziciele wrócą z Rzymu, pojadą do domu, wezmą samochód i przyjadą po niego ..powiedziałam, że jakby moje dziecko wpadło na taki pomysł, to bym je odarła ze skóry. No i w odruchu serca ( chyba jednak je mam) sięgnęłam po kluczyki, uruchomiłam Ferdka i zawiozłam dziecia do domu..kurnia ....oczywiście jechaliśmy w jeden z najgorszych " czasów" na poruszanie się po naszym mieście...korki, korki, korki nieziemskie. Już dawno temu doszłam do wniosku że układ komunikacyjny naszego miasta jest niewydolny, od tamtego czasu na bank przybyło pojazdów, niestety ulice się nie poszerzyły ;)Długoręka wróciła cała a czy zdrowa ( przynajmniej na umyśle) to nie wiem, na pewno przeżarta, ale stwierdziła że grzechem i to śmiertelnym, byłoby nie jeść tych pyszności, które im serwowano. Przywlecze swój odwłok na konfesjonał kawowy, to się dowiem więcej . Aaaa oprócz kurteczki oddeszczowej dogodziłam jej niezwykle torbą podręczną, która idealnie pasowała do wizzardowskiego miernika. Co do mierników tych linii lotniczych to ciekawostka, pani, która z nimi bywała w Warszawie bagaż podręczny pięknie się mieścił w miernik a w Rzymie....za cholerę i skroili kobietę na 42 euro dopłaty :?ani chybi włoskie centymetry różnią się od naszych. Dzisiaj mam wybryk do kata, wracawszy chcę kupić bazie i pokręcone gałązki do stroika, gdyby mi się nie udało to ...jestem przygotowana, w moim ulubionym sklepie kupiłam..sztuczną gałązkę kwitnącej wiśni...cudna, jak się nie uda z żywymi badylami, to powieszę jajeczka na martwych badylach:D. Potem zajmę się paszkietami..mam nadzieję że domowa Szczeżuja dowiezie mi potrzebne mięso. W międzyczasie ogarnę już kuchnię...niektórzy są w szoku że robię to zanim skończę gotować...no ale ja gotować to będę non stop do Wielkanocnej Niedzieli :D a na drzwiczkach szafek raczej już nie napaćkam :D I takim oto planistycznym sprawozdaniem kończę moją pisaninę. Mimo zimnicy życzę wam udanego początku weekendu ( ja jutro lecę do Dawida Nożycorękiego, nie wiem czy zostanę szara czy rzeknę mu ....czyń Waść pięknie a może nawet ...kontrowersyjnie:D zielona ani niebieska nie będę na bank. Miłego dnia  

5 kwietnia 2017 , Komentarze (15)

a dosadniej ..dupa z króla , wyszła wczoraj z dawania. Wróciłam tylko z siniorem na ręce i z płachtą wyników. Kurcze, mało że frakcję czerwonociałkową mam jak chłop, ponad 5,63, hemogolobinę jak drugi chłop ( i do tego zdrowy jak byk) 16,3 to....zostałam " powieszona", dobrze że nie za szyję, na miesiąc. Zdyskwalifikowały mnie monocyty, które mi się pojawiły, pan doktor pocieszał że w okresie wiosenno jesiennym to normalne, ale ja myślę że to sprawka tej " ogryzionej" przez buta nogi, rana była ze trzy dni, a jak to ja..plasterek tylko zabezpieczający i niech się goi...przy użyciu jadu żmii, czyli mojego osobistego. No nic...polezę za miesiąc. Najbardziej rozpaczała pani Kasia z kartoteki...bo jej uniwersalnych dawców pan doktor wyrzucał jedno po drugim, ja wyleciałam, pan za mną wyleciał, bo też miał czegoś tam za dużo...a tu 0 Rh- brak. Trudno, nikt nie dostanie chwilowo mojej " wściekłej krwi" co stawia na nogi ...prawie umarlaków. Kupiłam w drodze powrotnej piękny schabik i już się pekluje, kupiłam również żebereczka przecudnej urody i pełne mięska i już się duszą, z cebulką , dla wygłodzonego siostrzeńca. Noc miałam okropną, noga bolała mnie niesamowicie , dawno już  czegoś takiego nie miałam, co chwilę budził mnie ból...a takie miałam fajne sny..moja klasa z liceum na jakiejś imprezce, potem zostaliśmy uwięzieni w jakiejś ogromnej piwnicy( wygląd miała jakiejś klubowej) ,ponad naszymi głowami jakieś stwory grasowały ,ale sen zakończył się optymistycznie, na wolności i nawet bez pokąsania przez indywidua. Nie bardzo miałam ochotę jechać na basen...ale jak mi gitarka delikatnie zagrała to się wywlekłam...za włosy, z łoża. Pojechałam i ...zwątpiłam w siebie..20 długości w żółwim tempie...o ho ho ho Bacia myślę sobie, dzisiaj będzie dziadowski wynik, jakieś 44 długości to wszystko, ale nic to ..nie spiesz się, płyń sobie spokojnie, nic cię nie goni , easy..easy.....I co? I miła niespodziawajka ..tym relaksacyjnym tempem wykonałam swoje tradycyjne 50 długości w 44 min. No szok(kreci)..a to był dopiero początek. Wracam ci ja do domu...kicam na wagę a tam..matko , kilo mniej od wczoraj, waga po 3 tygodniach zastoju tudzież wędrówek w górę ...runęła w dół. Hmmmm jednak nic tak nie działa na wagę jak solidne nażarcie się biszkoptów( koniecznie oryginalnych włoskich do tiramisu) i poprawienie na noc ...kabanosami :D. Nie tam picu cycu....roślinki, wstręt do mięsa, walka z szufladą w lodówce, gdzie przebywają skarby kuśbiarskie. Jak waga taka oporna to trzeba jej się postawić i ....zafundować terapię szokową " Ty szklana małpo mi tak pokazujesz, to dzisiaj ja ci pokażę" . A tak poza tym ...zaszczepiłam " alkoholiczkę" jak mawia moja mama, teraz szczepienie dopiero za rok, ew. za 2 - 3 miesiące sterylizacja, ale to musi pańcio przetrawić , bo znowu mnie od " morderczyń" nawyzywa i będzie mnie dezawuował w psich ślepiach:D. A tak poza tym, to nie mam co robić....maskra. Kartki na zakup mięska na pasztety małżowi naszykowałam, w piątek planuję pieczenie pasztetów, a w niedzielę chyba koszyczek już upiekę...bo jest trochę zabawy z jego pleceniem :D i składaniem po tem do kupy. 8) o wiem....zacznę robić stroik na stół. Wczoraj siostra małża zachwyciła się firanką u dziewczyn w pokoju i gotowy stroik. A mnie swoją drogą rozwaliło pytanie " i gdzie ten stroik położysz"? Bezczelnie żmijowato wysyczałam" powieszę, powieszę na drzwiach wejściowych i to już w niedzielę, niech ogłasza świąteczny czasssssssssssssssss" I tą oto syczącą końcówką, żegnam was ludeczkowie. Miłego dzionka(pa)

4 kwietnia 2017 , Komentarze (35)

oo ludzie....jaka zimnica. To jakiś żart ! To ja się wypindrzyłam, bez mała rozgogoliłam , jasna bluzeczka, jasne jeansy, kostki na wierzchu, białe penisówki ( bo w południe ma być 16 C) wylazłam wynieść śmieci a tu...bez mała mróz...cholerka jakie 6 stopni? Oooo moja smarkfonowa pogodynka łże, łże jak pies. Dzisiaj mam zajęty dzień, zaczynam od dobroczynności. Będą mnie ssać...dostałam we czwartek sesemesa ( od dziewczyny nota bene) że potrzebna jest 0 , no to lecę...miałam być planowo dwa tygodnie później ale jak potrzeba, to potrzeba lecę. Potem lecę do kata, potem po schabik, który muszę zacząć obrabiać i tak mi zejdzie hmmm...dłużej niż do południa. Potem zajęcia domowe. Co sobie wymyślę, jeszcze nie wiem ...ale na pewno coś:D Papu mam zrobione to mogę sobie pozwolić na jakieś fizyczne tortury. Aaaa jeszcze kwiaty na cmentarz muszę kupić , wczoraj zwróciłam uwagę siostrze , że taka paskudna ozdoba grobu ojca..uschnięte jedliny i co usłyszałam " a co ? tylko ja jestem od sprzątania , ty nie mogłaś?" no to ją oświetliłam, że po pierwsze to " jej" grób, a po drugie to miałam siatę ze świecami, kwiaty, butlę z wodą i nie bardzo miałam gdzie śmieci zabrać a jakbym zabierała to bym całe stroiki wypi...do kosza, a ona pewnie " kwiecie" odzyskała. I oczywiście że tak zrobiła. Mama wczoraj znowu płakała, nie wytrzymuje psychicznie z tą gadziną..no ale przeprowadzić się do mnie albo do Długorękiej nie chce. Ciężko, ciężko. Może coś dosypać do świątecznego obiadu dla żmij???:? A na razie miłego dzionka wszystkim . Bye 

3 kwietnia 2017 , Komentarze (39)

mimo zapowiedzi, że chłodniej ma być i deszczowiej ...nic z tego, przynajmniej u mnie ...cudowni, ciepło i skutecznie. Ale wracając do wczoraj , Długoręka trafiła przed kamerę...kurcze nie znaleźli jej w Polszcze to namierzyli w Wiecznym Mieście . Ale co się dziwić jak po pierwsze primo - robiła za szpiega z krainy deszczowców ( dziękowała za kurteczkę woodooporną, którą jej pożyczyłam, bo tam wczoraj lało jak z cebra) a podrugie primo skoro trafiła na plac św. Pietrzka to ani chybi wyganiali z niej diabła ..ciekawe czy wystarczyła woda święcona czy musieli użyć  rózgi albo i żelaznej dziewicy:D. Niemniej zadzwonili do małża ( mojego, bo swojego ma pod ..bokiem) ale nie odebrał, oddzwonił później ...jak kamera jej odpuściła i było już po ptokach. Swoją drogą , jakie to pamiętliwe...że TV nie oglądam, to do mnie nie dzwoniła i dobrze, bo ja przecież kicałam po parku. Ale wracając do dzisiejszości, dzionek rozpoczełam tradycyjnie od zmoczenia się (smiech) nie, nie w pościel....tylko w bąsenową czeluść. W przeciwieństwie do wczorajszego parku, dzisiejszy basen był już obsadzony całkiem gęsto.  Udało mi się dzisiaj usłyszeć od pewnej super starszej pani " Schudła" . Co prawda strzyka mnie w ...znaczy się głęboko aż po kość ogonową taka bezosobowa forma . " schudła", słyszy" " wygląda"... czy to tak trudno dodać...pani albo nawet kobieta? No ale pani Zosia poza tym jest świetna i prospołeczna ( właśnie wydała wojnę chamowi ratownikowi) i dlatego wybaczam zwrot. Fakt, faktem że dresy mi niebezpiecznie zjeżdżają z wału atlantyckiego. Po baseniku hop siup i pojechałam wydawać kasę...w Lidlu kupiłam dzisiaj cudne okrąglutkie cukinie, idealne do zgrabnego faszerowania, jeszcze nie zdecydowałam czy kaszą gryczaną czy jaglaną z warzywkami. Kupiłam już szyneczkę na święta i boczuś. I mięso...jak wspomniałam nie ciągnie mnie do niego po tym głodzie Dąbrowskiej, ale dzisiaj waga znowu mi pokazała że ubyło mi mięśni:?. Niedobrze, trzeba zacząć je odbudowywać. Jadąc do mamy wpadłam do siedmiokropki i kupiłam miechunkę, bo na świąteczny obiad podam indyka faszerowanego miechunką właśnie ...oczywiście samymi owockami bez tych ślicznych listeczków, ale ze dwie zostawię do udekorowania półmiska. Potem pojechałam do mamy z przygodami ...100 m od mojej hacjendy samochodziki zrobiły bum...a raczej BUUUUUUMMMMMM, bo oprócz policji pojawiła się straż pożarna , ulica zablokowana, trzeba było jechać opłotkami. Ale wszystko się udało. Wróciłam do domu, ogarnęłam Sajgon i ...skończyłam stroik. No i znowu mogę być leniem (cwaniak). Ale chyba polecę umyć drzwi wejściowe , wykorzystawszy nasłonecznienie terenu. Od jutra zaczynam gotować święta ...kupię schabik i go zapekluję, a w piątek zaplanowałam piec pasztety. A propo ...od czwartku w Lidlu dziczyzna ...oprócz jelenia i dzika ...sarenka się pojawi. Tej jeszcze nie jadłam...trzeba spróbować. Miłego popołudnia , ahoooooj....ahoooooooooj.

2 kwietnia 2017 , Komentarze (19)

:D miło usłyszeć takie słowa od " kibica" a to dopiero było 4 okrążenie. W zasadzie mogłabym wam powiedzieć ...dobranoc(smiech), bo plany dzisiejsze wykonane. Skoro świt upiekłam chlebek, po śniadaniu pognałam na cmentarz, bo dzisiaj rocznica śmierci dziadka a grób dziadków dostałam pod opiekę ja. Przy okazji postawiłam kwiaty i bazie u ojca, oj ...brzydsza siostra Kapciuszka dostanie ode mnie opieprz ...za " dekorację" grobu. Wróciłam, przedzierzgnęłam się i od razu stałam się latawicą patykową 8) nowy gatunek ptaszyska , w zasadzie nielota, krążącego po Starym Ogrodzie, pojawia się cyklicznie, głównie w weekendy, częstotliwość pojawiania zwiększy się od lipca. Myślałam że przy takiej pogodzie to park będzie pełen amatorów zdrowia i ruchu a tu ...zonk. Ja jedna z patykami, potem pojawił się pan...ale jakoś szybko się zdematerializował, potem przybiegła dziewczyna, która często biega w parku , no i jeden pan rowerzysta, który kilka razy okrążył park. Reszta to rodzice, którzy przyszli z dzieciaczkami na plac zabaw i kilku rowerzystów " przejazdem". Cuda i dziwy, a rano przy śniadaniu czytałam wywiad z ortopedą...który opowiadał o sportowcach" amatorach" porywających się na modne sporty, którzy potem lądują w rękach lekarzy, z tymi sportami to chyba jak z dietami:D. Generalnie 10,2 km mam w nogach(uff). I dorobek mam ...poszłam z nogą dziurawą pod kostką, wróciłam z dodatkową dziurą ( a w zasadzie pęcherzem) na pięcie. Niech to szlag...przecie to sprawdzone buty, fakt, faktem że od czwartku moje stopy przypominają poduszki...koszmar jakiś. I takim to sposobem wszystko o czym dzisiaj marzyłam he he he, zrealizowałam. Jak odsapnę co nie co ..to może będzie mi się chciało wianuszek dokończyć tzn. dopiąć jajeczka. Ale to się jeszcze zobaczy. Cudownej niedzieli wszystkim, przede wszystkim niech będzie relaksacyjna i regenerująca i ...ładująca akumulatorki na cały tydzień, bo podobno od jutra chłodniej i deszczowo(deszcz)

1 kwietnia 2017 , Komentarze (17)

Hmmmm dopiero modna była wo, teraz ketogenna ( zdaje się że to Kwaśniewski sprzed kilkunastu lat). http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,21562289,smalec-na-odchudzanie-bardzo-czesto-osoby-stosujace-wymyslne.html#TRwknd. Że też wciąż brak nam rozsądku i wierzymy w cuda. Z tego też powodu, na warzywkach byłam krótko, bo niestety ta wiedza, która mi pozostała z przeszłości wciąż zapala się czerwoną lampką przy wszelkich " modach" żywieniowych. I dlatego w ramach dzisiejszej diety, sprzątałam schody i wywalałam kwiatki na słonko :D Rano faktycznie miałam " ketogennie" jajka sadzone na odrobinie boczku i pomidorki, teraz na obiad , kuskus z warzywami z patelni. Na podwieczorek, który powinnam zjeść w czasie, kiedy będę krążyła z patykami, po parku niczym satelita( właściwie stu lita z ogonem) rozmrażam hortexowską mrożonkę czerwone smoothie, do której dorzucę pomarańczkę. Czy będzie mi się chciało zjeść coś na kolację, nie mam pojęcia. A tymczasem ..miłego popołudnia. Cudne słonko zachęca do aktywizacji na wszelkich polach ( lasach, łąkach tyż) (pa)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.