a nie, wcale nie będzie o Mojżeszu. Ale od jaja. Dawno , dawno temu, kiedy po ziemi chodziły ginożarły , czyli ja i żeby było śmieszniej wciąż łażę, kupiłam w kiosku, wówczas tylko i wyłącznie Ruchu, gazetkę z przepisami na ciasta. I tam był ...koszyczek. O mamusiu jaki on był cudny, a tu wszyscy mieli prawie jednakie koszyczki święconkowe. No i co szalona mama ginożarłowa postanowiła ? Nota bene w trymiga oczywiście postanowiła - trafione zatopione, postanowiłam go upiec. Tamten koszyczek był pleciony jako kwadrat, potem ten kwadrat trzeba było przenieść na miskę i upiec. Oj była to męka, dzisiaj po latach doświadczeń wiedziałabym jak sobie ułatwić życie. Ale wtedy, ambitna durnota, zrobiłam jak w opisie. Niemniej koszyczek upiekłam, zapełniłam święconką i powędrowałam z dzieckami do katedry..Ale była sensacja...nikt, a przecież o to chodziło, nikt nie miał takiego koszyka, pożądany zachwyt został wzbudzony. A jak wychodziłyśmy z kościoła,jakaś starsza pani chciała pomóc którejś z moich Paszczurzyc i rzekła " poczekaj dziecko, pomogę ci" i wyciągnęła rękę w stronę koszyczka i usłyszała krzyk z trzech gardeł ..." tylko nie za rączkę" bo przecie rączka umocowana na wykałaczkach i kobieta miałaby rączkę w rączce a my koszyczek na trotuarze. Zachwycający koszyczek wszedł na stałe do mojego repertuaru, także z tego powodu, że kiedy po operacji, po prostu nie byłam w stanie stać przy kuchni ponad pół godziny i pleść koszyka i naszykowałam " normalny" koszyczek moje dzieci stwierdziły " z tym to ja nie idę, niech tata jedzie, nie ma twojego koszyczka nie idę" . No i masz...koszyczek powrócił, to już tradycyjne pytanie przed Wielkanocą...a koszyczek upiekłaś? I to cała tajemnica koszyczkowa w naszym domu. Choć jak wspmniałam małż wczoraj spytał " a po co pieczesz ten koszyk"? Oooo nie wytrzymałam, dodatkowo wku..rzona przymusem używania ręcznego robota , bo robuś zdechł, ale już dzisiaj rano pojechał do reanimacji na cito. Odrzekłam małżowi " ty zbierasz śmieci bo lubisz, a ja piekę koszyczki" .
Dzisiaj zastrajkowałam basenowo, wczoraj zmarzłam jak cholera, trochę w nocy pogrzała mnie Whisky ( bez lodu) bo wlazła pod kołdrę, ułożyła się na boczku przy moich nogach i spała. Pojechałam raniutko po ostatnie zakupy, raniutko bo po poprzednim tygodniu spodziewałam się tłumów a tu....niespodziewajka , pusto. Z drżeniem serca podążałam w stronę kasy , bo koszyk miałam prawie pełen, oczami wyobraźni widziałam już jak zabrakło mi gotówki i posiłkuję się kartą a tu...miła niespodzianka. Kwota całkiem przyzwoita, fakt, że w koszu głównie cebula i jabłka oraz insza zielenizna. Za to siat mi zabrakło ale sobie poradziłam. Wróciłam do domu, wykorzystałam zwolnione miejsce na blacie w miejscu robusia i ...wyszorowałam 1/3 szafek, tam już paprała nie będę. Potem rozpakowałam zakupy a robiłam to dość długo ( i prawie namiętnie) , dokarmiłam zakwasy na chlebki i dosmaczyłam schab po zbójnicku tzn. wyciągnęłam go z zalewy , natarłam odpowiednimi ingrediencjami, wpakowałam do siatki , ale mam oko, odwinęłam akurat tyle materii , jak długi miałam schabik, i odłożyłam znowu do lodówki, jutro będę piekła. Jutro mam też w programie mazurek potrójnie śliwkowy, bo on najlepszy jest po kilku dniach leżakowania, poza tym muszę jechać z mamą do lekarza i ...upiec wpadkowe ciasto, czyli tort urodzinowy, bo...kurcze blade goście mi się zapowiedzieli na środę..niech to...znowu będę musiała aktualizować dzienne planowanie ale ..dam radę. I to chyba byłoby wszystko z donosów na dzisiaj. Chociaż bolą mnie plecy i ramiona to jednak słonko dodaje radości Kochany szwagierek kica po drabinie i reanimuje sufit, którego małż nie zrobił , rosołek się grzeje, zaraz ugotuję makaronik a na deser mamy pyszne ciasto drożdżowe ze śliwkami i migałową kruszonką, które nam podgrzeję. Nie obawiajcie się ...nie upiekłam go , wywlekłam z zamrażarki akurat jest jak znalazł na deserek po tyraniu. Miłego popołudnia . Ahoooooooooooooooooooooj
pietraska3
11 kwietnia 2017, 09:59Masz rację kochana ...pieski grzeją nas jak grzejniki jak z nami śpią ...buziaki
Beata465
11 kwietnia 2017, 10:05dobrze że ona mała ...to znoszę taki grzejniczek ...bo ja generalnie chłód lubię, nawet poduszkę obracam na " zimną " stronę
kitkatka
11 kwietnia 2017, 00:34Proszę nie stosować tematów zastępczych i pokazać mi salaterki. Bo ja ostatnio swoje wytłukłam tudzież wywaliłam starocie i muszę sobie coś zakupić. To znaczy zakupiłam dzisiaj kubek do zupy, czerwony, niemniej salaterka też się przyda, hi hi hi. Pozdrówka
Beata465
11 kwietnia 2017, 06:16ok....dzisiaj będzie zdjęcie salaterki ale kupiłam ich czy ;)
Magdalena762013
10 kwietnia 2017, 23:46Niezła historia tego koszyczka. Nie masz zatem wyjścia i go piec. Taki tekst męża po tej historii naprawdę brzmi komicznie! On go nie piecze. Nie musi przy nim nic robic, a mimo wszystko sie czepia? Ech Ci faceci!
Beata465
11 kwietnia 2017, 06:15I tu trafiłaś w sedno ...to mnie boli kręgosłup, to mnie boli ręka i nic nie mówię, cieszę się że mogę innym sprawić przyjemność a ten ...marudzi i tak jest z wieloma rzeczami..
aniaczeresnia
10 kwietnia 2017, 18:24To raczka sie trzyma na wykalaczkach? Pieczesz ja osobno? I koszyczek trzeba niesc trzymajac go pod spodem? Piekny jest i bardzo oryginalny!
Beata465
10 kwietnia 2017, 18:39tak,, można też przykleić lukrem, ale ja wolę wykałaczki, nieść tak jak napisałaś, trzeba od spodu :D
kilarka
10 kwietnia 2017, 17:16Każdy ma jakieś zboczenia, Ty masz kuchenne i to żadna tajemnica nawet dla ludzi, co Cię średnio znają, to mąż czemu gupiego udaje :D
Beata465
10 kwietnia 2017, 17:38Bo nie będzie mnie chwalił, przeżyję inni to robią i nie tylko mężowie :D
ellysa
10 kwietnia 2017, 16:04Ty to sie nie nudzisz:)))nie ma co:)
Beata465
10 kwietnia 2017, 16:33ja się nie nudzę...ja tylko się lenię ;)
aniaczeresnia
10 kwietnia 2017, 18:25Nudni ludzie sie nudzą ;-)
marii1955
10 kwietnia 2017, 15:54Lubię Ciebie czytać , wiesz? Masz dar wprowadzania człowieka w lepszy nastrój , a robisz to tak sprytnie i konkretnie , że aż moje dzisiejsze nerwy mi minęły :) Jesteś balsamem na skołatane dusze , hihi :) Dziękuję , że jesteś Beatko :)
Beata465
10 kwietnia 2017, 16:33Bardzo proszę :D:D , cieszę się że " jestem lekiem na całe zło" :D:D
Magdalena762013
10 kwietnia 2017, 23:55Mariii - a co to za nerwy?? A Beatka jest niesamowita - taka szalona dusza vitalii.
marii1955
11 kwietnia 2017, 00:13Aaa tam Madziu , tak mi one jeszcze pozostały po wczorajszym dniu = bo byłam u męża w pracy troszkę przydekorować salę (po południu) ... jak zobaczyłam stan damskiej toalety , to ręce mi opadły = taki brud , że byłam w szoku , jak można doprowadzić do takiego stanu = brak słów ......... a dzisiaj znowu =w pobliskim w sklepie się zdenerwowałam = tak pozmieniali układ towaru na stoiskach , że niczego nie idzie znalezć = a mnie się śpieszyło , tym bardziej to nerwy ruszyło ... np. orzeszki solone ułożone są pomiędzy paluszkami , chipsami itd. *** kto by pomyślał żeby ich tam akurat szukać , eech === wiele jeszcze innych towarów szukałam po półkach , a czas naglił *** już mi przeeeszłooo , haha :) dobrej nocy , idz Ty już spać , rano nie wstaniesz do pracy , hihi :) Ja uciekam do łóżeczka - rano mam trening :) Buziaki Madziu :))))))))))))))
siostrazdlugareka
10 kwietnia 2017, 15:32O właśnie , może ta kobitka od tortów upiekłaby mojemu dziecku ? Jaką gitarrrę ?
Beata465
10 kwietnia 2017, 16:29to się szybko decyduj, żeby zapytać...bo wiem że maj ma niemożebnie obłożony ...ale że to koniec miesiąca to może ...no i kosmetyki przecie ma dzięki mnie :D
Beata465
10 kwietnia 2017, 16:41już zadzwoniłam, zapyta tylko sprecyzuj datę imprezy :D
Epestka
10 kwietnia 2017, 21:50Kobitka od tortów to nie Beata? Nie do wiary
Beata465
10 kwietnia 2017, 21:58a nie mam takich zdolności plastycznych żeby np. chihohotamkę zrobić :D Nie chwaliłam się ? Jaki mi zrobiła tort na 50 urodziny?
siostrazdlugareka
11 kwietnia 2017, 09:16W święta podam dokładną datę
agajeszczeraz
10 kwietnia 2017, 15:13jak tak Ciebie czytam ,to mam wrażenie ,ze moje święta to ubogie będą ,bo ja własciwie ,poza posprzątaniem chałupki ,nic jeszcze ku świętom nie zrobiłam :)
Beata465
10 kwietnia 2017, 15:25Nie martw się, ja właśnie rozwaliłam okno ...już słyszę uszami wyobraźni tekst małża...jak poproszę żeby je zamknął a on zobaczy rozwaloną futrynę. Ściślej ...nie ja rozwaliłam, ja tylko otworzyłam a ono się ...rozsypało w części futryny ...kurczę co za zakończenie, kolejnego roku mojego żywota
siostrazdlugareka
10 kwietnia 2017, 18:43Ma przegwizdane każde święta . Paszczury zjeżdżają wygłodzone a i my w tym roku będziemy się głodzili , żeby jej się jedzenie w lodówce nie psuło ;) za to w Wigilię i 1-szy dzień swiąt jej nieco ulżę bo będą u mnie odjadać Wielkanoc :))
Beata465
10 kwietnia 2017, 18:55No pewnie...tylko zapomniała powiedzieć...że oczywiście przywlokę niejakie ciasta ...do niej :D
katty333
10 kwietnia 2017, 14:30Podziwiam i gratuluję zacięcia.
Beata465
10 kwietnia 2017, 15:23hehehehe....ja tak z urodzenia mam :D i nie zacięcie a upór . bez mała ośli
elkada
10 kwietnia 2017, 13:50Podziwiam...!
Beata465
10 kwietnia 2017, 14:08Dziękuję :D
piekna.i.mloda
10 kwietnia 2017, 12:57Ty to misyrzyni wypiekow i gotowania jestes! Powinnas knajpe prowadzic :))
Beata465
10 kwietnia 2017, 13:39Dziękuję, do mistrzyni to mi daleko, ale lubię to i nie mam oporów przed garami :D