ale teraz nie będzie gadania, tylko czysta żywa natura z Magicznych Ogrodów
Miłych snów. Dobranoc
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (155)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 1052942 |
Komentarzy: | 42998 |
Założony: | 5 stycznia 2007 |
Ostatni wpis: | 27 grudnia 2023 |
Postępy w odchudzaniu
ale teraz nie będzie gadania, tylko czysta żywa natura z Magicznych Ogrodów
Miłych snów. Dobranoc
i nie blada Duuuumna z siebie , dzisiaj przepłynęłam 1,5 km ( 60 basenów), nie pamiętam kiedy zrobiłam taki dystans, tzn. pamiętam , przed chorobą, przed operacją ...czyli jakieś 7 lat temu . Płynęło się świetnie, ludzi mało, słonko mile rozpraszało się w wodzie. Siuper , po prostu siuper...nie wspomnę że moje durne ciele obudziło się 4 10 i koniec...nie chciało już spać. Wrr...a spać polazłam wczoraj późno, bo po 23 . Tak jakiś się rozentuzjazmowałam, że nie miałam czasu zasnąć...a to to jeszcze sprawdzić, a to tu zajrzeć, a to to przeczytać. Dzisiaj będzie trochę spokojniej, zaraz wrzucam chlebki do piekarnika a potem tylko klienci w południe i luz blues. Aaa pranie muszę zrobić, no ale to " frania " automat zrobi . Na dworze chłodno, naprawdę chłodno a teraz zrobiło się szaroniebiesko. Może padać....mnie słonko interesuje ...jutro. Zrobiłam na śniadanie sałatkę, jajka na twardo, kapusta pak choi, pomidorki kiściowe i kiełki lucerny, może to poropię olejem arganowym i octem figowym żeby było śmieszniej. Idę moje piękne na wody, kawki, zielska. Aaaaa waga sobie sunie powoli w dół...jeszcze jest ponad tą która jest na pasku, więc jej nie zmieniam. Ale nareszcie drgnęło ...co sprawia, że ja już nie " drgam" wewnętrznie. Miłego dzionka . Bye
Oooo nie ...jeszcze wam pokażę moją nową dziewczynkę . Mam rudo pomarańczową, mam fioletowo czarną, teraz kupiłam bordowo żółtą. Następny w kolejce jest stefanotis...bo tego, którego miałam latami...utopiłam. Mam też wielką ochotę na gardenię, ale jak wczoraj poczytałam o jej uprawie , to mnie trochę zniechęciło. Może ktoś z was ma doświadczenia z tym " fiatuszkiem" i podpowie jak ją pielesić? Wtedy bym sobie ją fundnęła.
No i moja wczorajsza wersja " umiarkowanie wypindrowana"
A tak wygląda storczyk, który mi przekwitł po przyniesieniu ze sklepu i po 3 miesiącach odpoczynku zakwitł już u mnie
wypindrowana ( w granicach przyzwoitości) podreptałam dzisiaj do sądu jako osoba zaufania publicznego ( hehehe prawie taka mężatka zaufania). Dzisiaj było przesłuchanie świadków ( pierwszych) w sprawie mojej znajomej. Po 3,5 godziny wyszłam ....chora. To co usłyszałam na sali sądowej wprawiło mnie w osłupienie, nie mogłam uwierzyć, że ma to miejsce w XXI wieku, na uczelni a sprawcy i ofiary to ludzie z wyższym wykształceniem ...ba z tytułami naukowymi. Zgroza, po prostu zgroza. Po rozprawie przywlokłam do domu koleżankę Elę, pożarłyśmy rumianych pierożków ( wyleciało mi z programu II śniadanie)
zagryzłyśmy sernikiem kawowo waniliowym
koleżanka była zachwycona tym nowum. Zapiłyśmy to wytrawnym różowym winem i potoczyła się rozmowa ....koleżanka ( i nie tylko ona) namawia mnie żebym startowała w wyborach samorządowych do rady miasta Nawet mi podsunęła temat, który chętnie poruszę na powakacyjnej sesji RM. Zaraz idę robić chleb ...bo mam zamówienie na dwa duuuuuże chlebki na jutro. Jednym zdaniem mój dzień toczył się dzisiaj od " prawnika do piekarnika"
Oczywiście jako wielbłąd jednogarbny przydźwigałam z targu siatę pięknych truskawek i mile połechtana pochwałami swoich ( Długorękiej wczoraj) i obcych ( Eli dzisiaj) będę pojutrze produkowała pierogi z " kruskawkami" pierwszy raz w życiu, albowiem nie jestem fanką owego owocu...a raczej wszelakich przetworów z niego. No ale ...rozbrykałam się względem ciasta pierogowego. Poza truskawami przydźwigałam piękne, wielkie, soczyste młode kalarepki. Żarło na wieczór więc mam ...na razie uzupełniam braki w cieczy ...czyli opijam się Nałęczowianką z miętą i relaksuję się skrobiąc do was. No ale ...komu w drogę temu rower za...rąbali a i ja muszę ruszyć i zacząć produkcję chlebka. Przemiłego wieczoru . Ahooooooj, roboto, gdzie jesteś? Ahoooojjjjjjjj
....szary jak ten słonik. Ale to nic kolejny nowy dzionek rozpoczęty. Papusiam i lecę do urzędu pracy i " spędzać" kasę małżowską na cotygodniową tradycję. Miłego dzionka . A ten maluch na szczęście i na dobry humor
Witojcie ...Dżizas...przekonałam się, że żaden ze mnie ssak nocny . Zabrałam się wczoraj za " dziecięce gotowanie" tzn. nie gotowałam dziecka ani jak dziecko tylko dla dziecka ...zamówienie zaczęłam realizować. Dobrze że mnie tknęło i zadzwoniłam do niej. Dzwoniłam w południe i słyszę taki teks " Jezu mamo, nie dzwoń do mnie o takiej porze, bo myślę że coś się stało " , " Nosz kurczę, o 8 rano nie, o 11 nie to kiedy mam dzwonić o 3 rano?" . " No nie, dzwoń do mnie częściej bo myślę, że coś się stało" Tia...zacznę dzwonić częściej to usłyszę , że ją nękam. Yhyhyhy...powiedziałam jej że za 10 lat umówimy się na porannego smsa, jak nie dostanie sesemesa, znaczy się wyciągnęłam kopytka ( i nie z lodówki do odsmażenia) . Wyraziła chęć, zabrania ze sobą mojego chlebka, no to oprócz placków z kalafiorem, zupy koperkowej, pierogów, sernika, Shreka, suszarki na bieliznę, jeszcze będzie chleb dźwigała. Ok. przyszłam do domu i zaczęłam działać, ale najpierw zaległam na moment, może podrzemałam z 15 min telefon....nasza kochana Zębolog. " Pani Beato chciałabym na jutro tort bezowy, nie za późno dzwonię?" No nie za późno..akurat wsio mam w przepastnych czeluściach mojej lodówki, szafek i spiżarni. Co prawda trochę mi to skomplikowało plan dnia...ale dla doktor warto. Jak, któreś z nas dzwoni z zębowym wypadkiem , to mamy wizytę w tempie błyskawicznym. Więc co to jest upiec tort...tym bardziej że za kasę . No i się zaczęła jazda...tu się robiła i piekła beza, a upiec musiałam ich 3, a krążki o takiej wielkości że nie da się ich na raz wwalić do piekarnika , przysięgam że w nowej kuchni PIERWSZYM zakupem będzie piekarnik dwustrefowy. Tam beza tu robiłam ciasto na pierogi a potem je lepiłam , no i powiem wam że to mnie wykończyło ...wychodzi dziurawy kręgosłup, konieczność stania ileś tam ..prawie bez ruchu i ..za niskie szafki, o czym już kiedyś wspominałam. Ale dałam radę. Farszu narobiłam tyle , że jeszcze 80 pierogów mi wyjdzie , ale to może jutro się pobawię. Tę 40 ugotowałam, odłożyłam do lodówki i zapowiedziałam Bankomatowi ( strasząc go zatruciem ) żeby nawet nie tknął jednego pieroga, niech Paszczur je zabierze do Warszawy a ja nam zrobię następne. Z bezami się bawiłam do 1 w nocy ...no i tu się okazało że od w pół do dwunastej walczyłam ze sobą. Piłam wodę, oglądałam filmy a oczy i tak się przymykały. No nie mogę, nie mogę zasnąć, przecież ostatni blat w piekarniku. Udało się...wyłączyłam sprzęt i runęłam. Tia...do 6 Whisky z tidiridi w pysku urządziła sobie dzisiaj tor przeszkód na moim cielu. Zaczepiała Tequille, która nie pozostawała jej dłużna, warczały na siebie, podgryzały się ...tylko tym razem Whisky wpadła na to, że może atakować psicę z wysokości, czyli klasyczny " nalot bez mała dywanowy" , z mojego łoża i małpa co chwilę wskakiwała na łóżko, przebiegała po mnie, dopadała do Tequilli i uciekała przed nią z błyskiem w oku , z którego można było wyczytać " co mi zrobisz jak mnie złapiesz". No nie dało się zbyt długo znosić tego masażu. Przylazłam do kuchni piec chleb, chleb pachnie i się piecze, ja naszykowałam już ciasto do placuszków kalafiorowych, zaraz ugotuję zupkę i to będzie koniec. Jeszcze tylko śmietana do tortu, ale doktor do 15 pracuje, więc przyjedzie po pracy. Ale jak znam życie to mi się zwali kole 11 siostra małża. Dobrze że mam nowy sernik, który na oko ...nie wyszedł. Ale może na smak okaże się co innego, całą noc spędził w lodówce, no spróbujemy , zobaczymy.
Z racji długonocnej działaności gospodarczej patyki poszły dzisiaj w pi...u albo i dalej. Nie było nawet takiej opcji żebym otworzyła ócz błękity i polazła do parku przed 5 , opalanie też chyba sobie odpuszczę, bo w planowanych godzinach nasłoneczniania to ja będę nawiedzana . To nic...przedsmak piekielnego grillowania poczuję jutro. Nie zanudzam was już moi mili. Odpoczywajcie sobie, spotykajcie z bliskimi i znajomymi, umilajcie sobie czas. Lecę siekać koperek do zupki. Cudownej soboty.
czyli tułaczka po zamkowych krużgankach. Z Magicznych Ogrodów poferdkowałyśmy do Janowca. Stanu ruin wam jeszcze nie pokażę bo na razie dostałam zdjęcia z osobistościami ...ruin, kamieni, klamek itd. jeszcze nie mam. Architektura i sztuka będzie w innym odcinku.
Pukajcie a będzie wam otworzone....widać za słabo pukałam, albo co gorsza nie w to , w co powinnam
Strasznie chciałam iść w niewolę....niestety na chcicy się skończyło
Kołowanie, kołowanie
iiiiii.......podrywam się do lotu ( hehehehe ptak dodo był nielotem)
Dostałam pozwolenie na " robienie co chcę" więc wypróbowałam kanapę w salonce janowieckiego Orient Ekspresu
Stoi na stacji lokomotywa...no i dalej stoi, moja siła perswazji i mięśni , okazała się zbyt licha.
I to by było na tyle osobliwości osobistości. Wróciłam od kata ...jestem dogłębnie skatowana. Lecę do garów. Paszczur zamówił placki z kalafiora ( nawet nie śniłam że mogłoby ich nie być w zamówieniu), zupę koperkową, z własnej inicjatywy robię pierogi, co ucieszyło ją nieziemsko, będę testowała nowy sernik, no i przytomnie spytałam czy będzie chciała zabrać mój chlebek. Będzie chciała, więc jeszcze chlebek muszę nastawić. Jak widać roboty sporo a zaległości więcej , lecę moi mili . Wspaniałego piątkowego popołudnia i miłego początku weekendu. Bye bye
Ps. Skleroza nie boli, Shrek bardzo smakował, więc wchodzi do mojego repertuaru a wygląda tak
z rana przychodzę. I to do Vitalijek wrocławskich. Czy mogłybyście pomóc znaleźć tanie noclegi we Wrocławiu w terminie bodajże od 8 sierpnia? Mamy okazję z koleżanką Elą ( okazaną na zdjęciach) pojechać za śmieszne pieniążki do Wrocławia na 4 dni, chciałbyśmy poznać to cudne miasto, ale nie chciałbyśmy spać pod mostem. Gdyby któraś mogła pomóc byłabym bardzo wdzięczna . Miłego dzionka
Beaty ...Świrka
Zacznijmy od jaja....znaczy się od początku .Natchnęło mnie żeby wystartować w Magicznych Ogrodach. Teoretycznie to świat stworzony dla dzieci, ale ja jak najbardziej czuję się dzieckiem. No i zrobiłyśmy sobie z Elą dzień dziecka ...bo jak robię sobie dzień świni ...to unikam prysznica
Zatem 1: Dobry potwór nie jest zły ...a jak są dwa potwory to na pewno będzie to twój szczęśliwy dzień
2. Marchewkowe pole rośnie wokół nas....
3. Zajączku, zajączku....a dlaczego ty masz takie duuuuuuże uszy?
4. A ja bardzo kocham marchewki
5. A kto wydłubał temu ślimaczku oczko?
6.Ela papuguje
7. A ja się wtapiam w upierzenie
8.A na koniec trochę wysiłku ....taaaaakie klocki lego :D
cd. nastąpi . Dobranoc
czyli szybciutko. Bardzo poranny poranek za mną. Momentami chmurska zasnuły niebo ale teraz jest ślicznie. Pakuję zaraz odwłok w Ferdka, podjeżdżam po kumpelę i gnamy ...gnamy do Kazimierza i Janowca a może odwrotnie, to ustalimy w czasie podróży. Torba z żarłem naszykowana : mineralna, słupki marchewki i jabłuszka . To na wypadek śmierci głodowej zaglądającej nam w oczy, bo wiadomo w Kazimierzu pożremy koguty....żywcem, żywcem ich weźmiemy.
Aaa chciałam wam pokazać jak wyglądam po 6 godzinach nasłoneczniania na lądowisku dla chichohotamek, oczywiście te 6 godzin to było w ciągu 3 dni ...żebyście nie myślały, że ja taka durna..że 6 godzin potrafię non stop na słońcu leżeć. Oooo nie, co najwyżej 2 i chodu et chałupa. I znowu mnie wczoraj molestowano jak ja to robię że mam takie ...nogi opalone. No normalnie, wykładam na słońce
z tyłu widać moją mentalną rottweilerkę, czyli brytfankę Whisky, nawet nie zauważyłam że mi w kadr(ę) wlazła.
Miłego dzionka , komu w drogę temu buty ukradli . Ahooooj, przygodo! Ahooooooj !!
a tak naprawdę...noc kijowa, budziłam się co trochę, wrrrr...nie lubię takich nocy. Rano ledwie wygrzebałam się z pieluch , wpadła Długoręka i bardzo dobrze. Przypełzło do mnie stado wężyków w niedzielę no i chłopaki sobie hodowały piwne brzuchy przed tv a siestra się żaliła, na ludzką głupotę i granicę wytrzymałości u siebie. Wczoraj wpadły mi w oko herbaty melisowo lawendowe to jej kupiłam. A co...niech wie że ma chociaż jedną " dobrą" siostrę. Generalnie wlazła ze słowami ...."czytałaś już wiadomości" ? Ohooooo....to znak że powinnam się wku...znaczy podnieść sobie ciśnienie z rana. Zaraz otworzyłam prasówkę i nie znalazłam niczego wkurzającego. Okazało się iż siestra nawiązuje do awansu mojej koleżanki ze studiów( awansu, który komentuje już pół kraju) . No cóż....w obecnej Polsce w cenie jest BMW ( bierność, mierność ale wierność) i dupolizostwo. Ja już od niedzieli się wkurzałam, że ta miernota umysłowa i kłamczucha, jest nagradzana takim stanowiskiem. Ale ...poszłam sobie do kata, pogoda tragiczna, ciśnienie chyba pełzało po chodniku. Przed śniadaniem opiłam sie moich zielsk..i gdyby nie to że koleżanka mieszka niedaleczko kata to bym się zsikała u niego pod blokiem. Na szczęście kumpela była w domu i mnie uratowała. Ba...jak już się wspięłam do niej do " gołębnika" na to 5 piętro to czekały na mnie drzwi pootwierane na oścież: do mieszkania, do wuceta a nawet sedes był " otwarty" . Wracawszy do domu wlazłam do Aldiego, stwierdziłam, że na targ dzisiaj nie idę...bo wydam kasę, a jutro jedziemy z ową kumpelą do Kazimierza i Janowca. Tak bardzo już tęsknię za Kazimierzem, gdzie czas płynie inaczej, muszę wykorzystać czas przedwakacyjny i na tygodniu, kiedy miasteczka jeszcze nie opanowały dzikie hordy. Wlazłam więc do sklepu, żeby zobaczyć czy nie mają czegoś na komary, bo podobno bulwary nadwiślańskie opanowały stada komarów. Kupiłam spray....co oszczędziło mi wędrówki do Rossmana. Oprócz spray na krwiopijców, kupiłam rum 54 wolty tak się zastanawiam czy trunek, nie byłby bardziej śmiertelny dla tych gryzoni? Może należałoby się posmarować rumem. Przywlokłam się do domu ....napoiłam i produkuję Shreka. Jeszcze go nigdy nie robiłam, zobaczymy co on wart. Oczywiście Długouchy siostrzeniec ( swoją drogą to ciekawe: siostra ma długie ręce, siostrzeniec długie uszy, ciekawe co długiego ma szwagierek) już od tygodnia się dopytuje " to kiedy mogę przyjść na ciasto, bo przyjdę na pewno" . W łaskawości mej odrzekłam, żeby dzwonił ...przed przyjściem. I tak mi dzień mija. Pomimo zainstalowania Fitatu, łażenia, jedzenia poniżej zapotrzebowania kalorycznego waga sobie stoi, nie tylko w kącie. Już nawet mi się nie chce irytować. No dobra....aaaaa nie jeszcze jeden news...wczoraj zadzwoniła moja " wdzięczna" klientka i spytała kiedy lecimy do Barcelony w lipcu czy we wrześniu. Bo musi szukać lotów . Oczywiście będąc zdrową na ciele a nie bardzo na umyśle , wybrałam wrzesień. Jak fundatorka obiecała mi darmowy przelot to nie będę się opierała. Tym bardziej , że to przecież moja ukochana Barcelona. No i to by było na tyle. A nie , kłamię. Jeszcze coś co powaliło mnie prawie dosłownie. Rzeczy miały miejsce w teleturniejach.
Pytanie : Jakie zwierzę widnieje na kostiumie Batmana? Odpowiedź : jamnik. Moja reakcja - popłakałam się.
Kolejne pytanie : Jaki przyrząd może mieć w rękach lekkoatleta? Odpowiedź : sztachetę. Mięśnie brzucha popracowały mi należycie. Zwieracze też
Miłego popołudnia. Bye, bye.