59,3.
Trochę ponad 5 kg do celu z paska. Ale raczej się na tym nie zatrzymam.
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 79801 |
Komentarzy: | 1169 |
Założony: | 27 września 2021 |
Ostatni wpis: | 4 maja 2025 |
kobieta, 37 lat, Czacza
162 cm, 59.00 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
59,3.
Trochę ponad 5 kg do celu z paska. Ale raczej się na tym nie zatrzymam.
Godzina spaceru z wózkiem.
//////
Postaniwilam nie jeść słodyczy w 2022 roku. Kiedyś mi się to udało - od września do września, a potem już byłam tak odzwyczajona, że jadłam raz w miesiącu albo rzadziej, więc rezultat dla zdrowia bez wątpienia był. Nawet w ciąży praktycznie wcale nie jadłam, bo nie miałam jakiejś szczególnej ochoty. Ale ostatnio pozwalam sobie na zbyt wiele i chcę z tym skończyć.
Nie jem:
- słodyczy kupnych ani domowych, w których jest cukier
- żadnego cukru, również w herbacie
- słonych przekąsek, paluszków, słonych orzeszków itp.
- gorzkiej czekolady
- słodkich napojów, również w drinkach
- galaretki
- słodkiego piwa (oprócz Karmi, bo tam nie ma cukru)
- syropów do wody
Zamiast tego można jeść:
- suszone owoce
- niesolone orzechy
- ciastka i ciasta bez cukru (mam kilka przepisów)
- kaszkę dla niemowląt (jeśli w składzie nie ma cukru)
- miód
Wyjatki w wyjątkowych sytuacjach, np. omdlenie (zdarzyło mi się w tamtym roku, kiedy nie jadłam cukru, ale nie z tego powodu). Tu zdrowy rozsądek i dezycja na bieżąco.
59,4 kg.
0,4 kg mniej niż najniższa waga przed świętami.
Czyli jednak prawie kilogramowy spadek w grudniu. To naprawdę nieźle, zwłaszcza że spacerów praktycznie nie było.
Trening obwodowy. 5 minut rozgrzewki, 48 minut ćwiczeń (70 sekund na ćwiczenie), 7 minut biegu w miejscu, 8 minut rozciągania. Razem 68 minut.
Muszę pomyśleć nad kolejnymi ćwiczeniami do treningu obwodowego. Te już mi się nudzą, choć są fajne.
Ćwiczę, kiedy córka śpi. Zawsze coś tam się da.
1,5 odcinka serialu zleciało 😀
Dziewczyny! Bardzo potrzebuję pomysłów na urozmaicenie treningu. Co ćwiczycie w domu? Podzielcie się!
Nadal mam doła po świętach. Nic mi się nie chce. Nie mam energii, takiego wewnętrznego powera i chęci do życia jak zawsze. Muszę się ogarnąć, zacząć myśleć o czymś innym.
Zdecydowaliśmy, że nie pojedziemy tam na Wielkanoc. Jesteśmy w takiej sytuacji, że łatwo nam o wymówkę: małe dziecko i 300 km odległości. Zrobię jakąś skromną Wielkanoc u nas, będziemy w 3 osoby. Spacer, film, zabawa z dzieckiem. Tak samo przyszła Wigilia. Zostaniemy w domu, ewentualnie pojedziemy pierwszego dnia świąt i wrócimy drugiego rano. I tak nikt tam na nas nie czeka.
Waga po świętach: 60,1. Czyli się nie zwiększyła. Ale pomiar miesięczny już za tydzień i już wiem, że w grudniu jak do tej pory schudłam tylko pół kilo. Przyczyną wcale nie są święta. Zimno, smog i krótki dzień plus przeziębienie dziecka równa się mniej spacerów z wózkiem. W zasadzie prawie nic.
Znalazlam stronę Lionfitness. Kalkulatory spalania kalorii, ale takie szczegółowe. Fajne. Wyliczylo mi, że godzina spaceru z wózkiem to dla mnie 150 kcal, a zwykłego (to zawsze szybciej niż z wózkiem plus ruch rękami) to 200 kcal. Jeżeli trzeba spalić 7000 kcal, by spalić kilogram, to kilogram spala się w 46 godzin spaceru z wózkiem. Oczywiście kwestia równej podaży kalorii z pozostałym wydatkiem w ciągu dnia, w to nie wnikam.
Czyli 46 godzin spaceru to kilogram mniej. Przy 2 godzinach spaceru dziennie to 3 tygodnie. Niby żaden wysiłek, ale jednak rezultaty są.
Na tej samej stronie wyliczylo mi, że aerobik na platformie (czyli na stepie) to 500 kcal. No to już jest fajne, nie?
Nadal odreagowuję święta.
W tym tygodniu 3 treningi (cardio na maszynach, step, obwodowy). Spacerów nie było.
Waga dziś w środku dnia: 60,4. Zważę się jutro, ale wygląda na to, że nie przytyłam w święta.
Pojechałam do rodziców i przypomniałam sobie, dlaczego nienawidzę tam jeździć i dlaczego nienawidzę świąt. Tak się cieszyłam na ten wyjazd. Zupełnie niepotrzebnie. Ale to nie miejsce na to. Cieszę się, że już jesteśmy w domu.
Trening na stepie - 45 minut. Olka spała, a ja włączyłam ukochany serial (oglądałam go już 6 razy, teraz zaczęłam 7) i hopsa na step. Ćwiczyłabym dłużej, ale już się zbudziła i zaczęła płakać.
Na spacery ostatnio nie chodzę, bo Olce bardzo cieknie z nosa - i mało nie oszaleję w domu.
Za to mam nowy manicure 😀
Dziś najkrótszy dzień w roku. Jestem zachwycona. A to dlatego, że od dziś dni będą już tylko dłuższe. To nic, że tylko o minutę czy dwie. Czas i tak zleci i wkrótce będziemy mogły wychodzić z Olką więcej razy w ciągu dnia na spacery, bo dłużej będzie jasno, i te spacery będą mogły być dłuższe niż zimą, bo będzie z każdym miesiacem cieplej. Dla mnie to niesamowity relaks i dla ciała, i dla głowy. Ona też bardzo lubi. Inna kwestia, że we wrześniu, kiedy spacerowałam nawet 4 godziny dziennie, waga spadała szybko. Więc dodatkowy plus.
Wczoraj był ostatni fitness w tym roku. Wracamy dopiero w lutym. Nie mogę sobie przez styczeń odpuścić. Będę ćwiczyć w domu. Step, trening obwodowy (wymyślę sobie kilka zestawów), może się przekonam wreszcie do Chodakowskiej. Strasznie nudne ma te ćwiczenia. Ogólnie nie lubię raczej tych ćwiczeń z internetu. Dużo podskoków - ok, one pewnie są potrzebne, ale mój sąsiad z dołu może być innego zdania. Co jeszcze można robić w domu?
Zapytałam na forum i dziewczyny twierdzą, że mam mało jędrne ciało. Zgadzam się, też to widzę. To chyba też skutek ciąży i schudnięcia, bo przed porodem ważyłam 80 kg, teraz 60. Dla skóry to dużo. Wiedziałam też o braku proporcji, no z tym raczej się nic nie zrobi. Natomiast nie miałam pojęcia, że mam złą postawę i nie mam pupy. No i ogólnie... jak sama zobaczyłam te zdjęcia, to... no masakra. Będę ćwiczyć dalej. Jeszcze 6 kg to minimum.
Trening obwodowy w domu (45 minut) i wieczorem trening cardio na maszynach w grupie (55 minut) .
Rozgrzewka
1. Kolana w górę
2. Mata - brzuch
3. Przysiady
4. Step - 3 x kolano
5 i 6. Wykroki z wykopem
7. Biceps - hantelek
8 i 9. Odwodzenie nogi - mata
3 obwody, po 70 sekund na ćwiczenie