Pół godziny spaceru z wózkiem (wróciłam do domu, bo chyba dziś jest jednak zbyt brudne powietrze - smog).
Niecała godzina na stepie. W świetle zeszłego tygodnia to bardzo dobrze, że chociaż tyle. Mała bardzo marudziła i musiałam przerwać.
Wieczorem poszłam na ćwiczenia na zdrowy kręgosłup po raz pierwszy. I jestem bardzo mile zaskoczona. Myślałam, że to nic takiego, a jutro na pewno będą zakwasy, bo to był bardzo fajny trening wzmacniający pleców, pośladków i ud. I spokojnie zaliczam go jako trening.
//////////////////
Jedzonko
Kolejność zachowana. Wszystko zaokrąglam, żeby nie zwariować.
7.30 Kromka chleba żytniego z majonezem i jajkiem, kawa z mlekiem - 100, 50, 80, 50
podjedzenie: mały gryz kiełbaski z dzika od męża, bo chciał, żebym spróbowała, resztka ze słoiczka z obiadkiem Oli - razem 50 kcal
13.00 Udo z kurczaka pieczone 100 g
ziemniaki pieczone 130 g
sporo sałatki: sałata, pomidorki, ogórki konserwowe, kukurydza, sos: 5 g oleju, musztarda, miód
130, 100, 100, 50
15.00 Kawa z mlekiem 50 kcal
17.00 Resztka kaszki Oli 50 kcal
200 g jogurtu - 100 kcal
płatki muesli 60 g - 250 kcal
20.30 Sałatka
brokuł, kukurydza, fasolka konserwowa, dwa jajka, majonez 25 g - 30, 100, 50, 160, 180
Wieczorem Inka z mlekiem, dwa gryzy gruszki od męża - 50
Mało mnie szlag nie trafi od tego przeliczania na telefonie.
Razem: 1730 kcal
Wtorek. Waga bez ociupiny zmiany.