Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Coś o sobie? hmm... pierwsze co przychodzi mi do głowy, to że jestem mamą, tak, mam dwójkę wspaniałych dzieci. Kiedyś Ola, dzisiaj mama Jasia i Ani, w ciągu 13 lat zmieniłam się nie do poznania, ciężko cokolwiek innego powiedzieć, może w trakcie chudnięcia będę w stanie powiedzieć coś więcej o sobie, może wreszcie zacznę się poznawać, nie tylko w lustrze.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9145
Komentarzy: 127
Założony: 20 grudnia 2010
Ostatni wpis: 30 września 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
sophie20

kobieta, 38 lat, Gdańsk

174 cm, 93.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 sierpnia 2017 , Komentarze (10)

Juhuuu!!!:D:D:D tak, mój kochany synek pierwszą noc zasnął bez dydka, wszystko zaczęło się od wczorajszej sytuacji, generalnie nie daje mu dydka w ciągu dnia i on sam specjalnie też nie wołał, (tylko do spania) ale niestety czas udało mu się znaleźć dydka siostry. A więc było tak... wczoraj mój synek znalazł w ciągu dnia dydka, wziął go do buzi, powiedziałam standardowo swoją wiązankę "że jest już duży,że idzie do przedszkola...że babcia mówi że jest fuuuujjj i że do tego będzie miał jeszcze krzywe ząbki i robaki próchniaki..." powiedziałam że powinien go wyrzucić już i zapomnieć. Po czym mój synek po prostu go wyrzucił do śmietnika, powiedzieliśmy papa dydkowi :DSkoro już go wyrzucił to nie mogę się wycofać przecież, muszę to pociągnąć, no i udało się! Wieczorem standardowo kąpiel, ząbki, piżamka, łóżeczko...powiedział że chce dydka, wyskoczył z łózka i leci do kuchni do śmietnika hehehe. Wtedy ja wymyśliłam historie...ojjj ile ja się nagadałam wczoraj wieczorem :P Powiedziałam mu, że dydka wyrzucił...tata poszedł wyrzucić śmieci,śmieci zabrała śmieciarka na zlecenie strażaka Sama, pojechali na wysypisko i tam Bob budowniczy kazał koparce przysypać dydka śmieciami. Synek oczywiście słuchał z uwagą. Dał się wreszcie przekonać żeby pójść do łóżeczka, powiedziałam żeby sprawdził czy podusia jest miękka i żeby spróbował zamknąć oczka...poooo prawie godzinie kotłowania się...Sukces!!! mogłam zatańczyć taniec zwycięstwa. ehhh...jestem z siebie i z synka mojego dumna, mam tylko nadzieję że dzisiaj pójdzie łatwiej:?

Nie poszłam wczoraj na salsation i nie mam wyrzutów sumienia, co więcej...namówiłam męża żeby zrobił pizze na kolację + dwie lampki wina czerwonego wytrawnego (jak on to mówi.."zaszczepiłam w nim incepcję"), a że mam teraz przedmiesiączkowego głoda to nie przejmuje się tym, wiem że to chwilowe. Pozwalam sobie do powrotu z Świnoujścia, później vitalia i koniec laby...

Jutro wybieramy się do Świnoujścia do rodziny, wracamy w poniedziałek najprawdopodobniej. Wstyd się przyznać ale moja kochana babcia nie widziała jeszcze mojej córeczki, a ma już ponad 11 miesięcy. Przykro to takie ale niestety nie było jakoś kiedy się wybrać. Mam dzisiaj sporo do zrobienia, pranie, sprzątanie, pakowanie nas i dzieci, ale cieszę się na wyjazd bardzo :)

Dzisiaj mniej na wadze niż wczoraj (0,5 kg), więc jest fajnie że nie w góre :Dtrzeba szukać pozytywów.

22 sierpnia 2017 , Komentarze (4)

Zważyłam się dzisiaj...2,4 kg(szloch) na plusie od ostatniego ważenia, czy się przejmuję? trochę w głębi tak, nikt nie lubi mieć takiego widoku z rana, ale pocieszam się że to pewnie przez miesiączkę którą lada dzień powinnam dostać (piszę lada dzień ponieważ są one bardzo nie regularne). Ginekolog przepisał mi tabletki antykoncepcyjne, ponieważ nie chcę co miesiąc zastanawiać się czy aby nie jestem w ciąży...(rok temu w styczniu też się zastanawiałam czemu jeszcze nie dostałam miesiączki hehehe ,no i taki mało mam energii i chęci do ćwiczeń:?...gdy przyszły mdłości to już nie miałam wątpliwości ;)synek nie miał jeszcze roku, a ja miałam wracać już do pracy. Ojjj a w domu strasznie się męczę, nie jestem typem kury domowej! choć może mój mąż chciałby żeby tak było, że czerpię z tego przyjemność gdy siedzę w domu, piorę wszystkim skarpety, 5 razy dziennie odkurzam i gotuję dla wszystkich.)Stąd właśnie decyzja o tabletkach, liczę na to że tu i ówdzie mi naprostuje hormony. Moje Hashimoto również daje mi w kość, u endokrynologa byłam w....lutym? to już by wypadało się przebadać. Pomyślę może o tym gdy wrócimy ze Świnoujścia, teraz i tak nic nie zdziałam przed urlopem.

Waga może i jest też większa bo trochę szalałam z piwkiem w weekend:| ale to wszystko zły wpływ mojego męża, generalnie nie piję piwa,jest ohydnie wzdymające, odbija się po nim i nie powiem jeszcze co...w każdym bądź razie nie służy moim jelitom i sylwetce na pewno( czemu piłam?...nie wiem? dla towarzystwa chyba?) Wczoraj po zajęciach zjadłam porcję śledzi w burakach z dwoma kromkami ciemnego pieczywa, do tego 3 lampki wina, była godzina 21, tak wiem za późno... jeszcze chwila i nie będzie takich kolacyjek, vitalia mi nie pozwoli,choć przyznam się że nie jestem zbyt kolacyjna, wino to już temat na dłuuuuży wpis w pamiętniczku, a jest o czym pisać.

Ciekawi mnie ta pomoc psychologa w abonamencie Vitalii, miałabym o czym napisać:PP, w realu nie mam na to kasy ani czasu, ale może skrobnełabym coś do wirtualnej psycholoszki. Tak to jest, że wydaje się, że jest z nami wszystko ok,ale to tylko pozory...wszystko uzewnętrznia się w naszym kiepskim wyglądzie, trybie życia, piciu itd... Wszystko ma swoją przyczynę. 

No nic.. plan na dzisiaj, jak co dzień, dzień świstaka, spacer z dziećmi, obiad, sprzątanie..bla bla bla...

Planowana aktywność na dzisiaj: chcę obczaić nową siłownię, przejechać się tam na 19:00 na co? na salsation oczywiście!:Dostatnio są to zajęcia na które chodzę regularnie i z wielką przyjemnością.

Tak sobie teraz myślę że ważyć się będę w poniedziałki po weekendzie, będzie większa motywacja żeby wreszcie ruszyć tyłek na siłkę w weekend...i nie obżerać się! 

21 sierpnia 2017 , Komentarze (8)

Tak myślałam, że kiedyś tu zaglądałam już, że konto jest i czeka, aż wreszcie kiedyś przemyślę ponowny powrót. Grześ (mój mąż) uważa że powinnam spróbować diety Vitalii,bo skoro tyle kobitek na niej schudło to musi działać, chce mnie w tym wspierać, miło.... Nie zrozum mnie źle pamiętniczku, ja podstawy odżywiania mam bardzo dobre, wiem ile i jak powinno się jeść, wiem co jest zdrowe itd...i może nawet w tygodniu się tego trzymam(tak przynajmniej mi się wydaje), ale niestety, ciężko się przyznać jestem weekendowym podjadaczem. Tak, to niestety prawda, gdy przychodzi piątek, hamulce puszczają i wtedy się zaczyna winko i wieczorne jedzenie...

Mimo wielu negatywnych opinii na forum na temat diety vitalii chce spróbować, sprawdzić jaką się ma motywację gdy się za dietę płaci, gdy masz wszystko rozpisane i musisz zdawać relację co tydzień. Przed nami urlop, nic nadzwyczajnego, jedziemy do rodziny do Świnoujścia, więc START zaplanowałam na początek września, a wtedy będzie się dużo działo bo od 4 września synek rozpoczyna przygodę z przedszkolem, mała Ania zostaje z babcią w domu a ja od 11 Września zaczynam pracę po 3 latach w domu. Będzie się działo, ale obiecałam sobie że się nie poddam.

Aktywność na dzisiaj? Godzina Salsation.

7 lutego 2011 , Komentarze (2)

Miesiąc równy minął od rozpoczęcia mojej diety, właściwie nie można tego nazwać do końca dietą, a bardziej zdrowym odżywianiem, wprowadziłam kilka zasad których staram się nie łamać, skutek? 2 kilo mniej w miesiąc, pewnie tak mało ponieważ nic nie ćwiczyłam, kilka brzuszków i parę minut na rowerku to nic. Mam w planach odkurzenie moich butów do biegania, ale to dopiero jak się cieplej zrobi :) opornie to idzie...ale idzie :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.