Hej kochane :*
Dziś mogę się rozpisać, bo mam duuuużo czasu. Obecnie leżę w łóżku, bo jakieś złe moce które czyhały na mnie od poniedziałku w końcu mnie dopadły... :( a muszę się wykurować do soboty, bo mam kilka spraw do załatwienia w mieście przed wyjazdem na studia.
Zatem korzystając z mojej choroby i czasu, podsumuję już dziś ten miesiąc, który pod względem diety nie należy do owocnych...
Początek września to sesja, a zatem ważniejsze rzeczy od diety. Chociaż nie powiem, że nie starałam się jej utrzymać. Nie przytyłam wtedy więc chyba jest ok. Wiadomo, jak jest nauka to siedzi się na czterech literach i się człowiek uczy. Mimo, że starałam się jakoś tam regularnie ćwiczyć, to nie zawsze był to taki trening jak chciałam. Poranne biegi dawały mi powera na cały dzień, ale do czasu gdy pogoda się strasznie nie popsuła. Wtedy zastąpiłam biegi basenem i sauną. A swoją drogę, poszłabym się wygrzać :). No ale nie można powiedzieć, że ten czas był zmarnowany, bo zaliczyłam wszystko i teraz mogę spać spokojnie. Jestem z tego powodu bardzo z siebie dumna :). Po sesji - urlop. No i to najgorsze, bo niby wypoczęłam, ale i przytyłam 1 - 1,5 kg. Dodatkowo, mimo tego że miałam urlop żyłam na pełnych obrotach. Pojechałam do Krakowa do znajomych, a właściwie do przyjaciół. Pojechałam też tam z pewną misją. Chciałam ich przekonać do zdrowego odżywiania. Moja przyjaciółka, przy wzrości ok. 160 waży ok 85 kg, a jej chłopak przy ok. 180 cm waży 150 kg. No niestety, wszystko poszło na marne, a jeszcze ja do tego się rozleniwiłam. Choć nie powiem biorę się już powoli w garść i wracam do mojego normalnego trybu życia. Co mogę powiedzieć po tym tygodniu. Czasami modliłam się żeby wrócić już do domu... Odkąd zaczęłam regularnie ćwiczyć i jeść zdrowo, czuję się lepiej, mam więcej energii i lepszy humor. Jedząc to co oni, mimo że w mniejszych ilościach, czułam się ospała, nie miałam na nic ochoty, zrobiłam się bardziej drażliwa... no i przytyłam. Dlatego powiedziałam sobie, że ok, od czasu do czasu mogę zjeść sobie coś niezdrowego, ale to baaaardzo rzadko. Jednocześnie mogę stwierdzić na własnej skórze, że "śmieciowe" jedzenie uzależnia. Jedząc jednego dnia niezdrowo, drugiego, trzeciego dnia już miałam ochotę na coś niezdrowego. Chodziły mi po głowie jakieś słodycze, słone przekąski czy McDonald... I to wszystko mimo, że czułam się fizycznie źle.Gdybym świadomie nie odcięła się od tego, gdybym miała słabszą silną wolę, uległabym i wróciła do złego odżywiania. Stąd mój wniosek, dlaczego sporo ludzi wraca do złego żywienia np. po 1 - 2 tygodniach diety. Z autopsji wiem, że po takim czasie organizm nie jest jeszcze aż tak bardzo przyzwyczajony do nowego systemu odżywiania. Dodatkowo, psychika jest jeszcze rozchwiana pomiędzy celem, a przyjemnościami które być może daje nam niezdrowe, aczkolwiek smaczne jedzenie. Dlatego też, stwierdzam iż na początku diety należy całkowicie odciąć się od " złego" jedzenia.
A ostatni tydzień września to kolejny zabiegany tydzień. Mam do przeczytania pracę odnośnie moich badań na uczelni. Dodatkowo szukam roboty, muszę uszykować się na dłuższy wyjazd na studia. Przygotowuję się psychicznie na spotkanie z moją "ukochaną" współlokatorką, za którą tak tęsknię, że ahhh :]. No i ta choroba, która mnie uwięziła w łóżku. Chociaż wczoraj się nie dałam i zabrałam mojego psa na 10 km spacer.... a właściwie to szybki marsz. I wiecie co stwierdzam, że on nie ma w ogóle kondycji... biedactwo. Chyba mój pies też powinien przejść na dietę
.
A plany na przyszłość, częściowo znacie. Jednak układając je priorytetami, stwierdzam iż:
1) Planuję wytrwać na diecie, aby studia magisterskie ( zaczynające się od marca) zacząć jako nowa ja
2) Planuję wykonać badania na uczelni, napisać pracę inż, obronić się i właśnie iść na studia II stopnia.
3) Planuję chodzić regularnie na siłownię i fitness
4) Chciałabym znaleźć jaką pracę, abym mogła sobie dorobić.
I do tego w między czasie będę regularnie poprawiać moje stosunki z innymi, będę odnawiać swoje dawne znajomości, które zaniedbałam przez moją "ukochaną" koleżankę.
No i nadal będę z Wami, bo dajecie mi duuużo siły, motywacji i determinacji.
Jesteście super! :*
A no i tak na koniec, niech siła będzie z nami!