Matko święta! Łakomstwo ma swoją cenę. Od kilku miesiecy nie jadłam czekolady, tak mnie wzięło dzisiaj że kupiłam sobie nową wedla mocno gorzką 64%. Zjadłam tabliczkę jako podwieczorek (500kcal wliczyłam w bilans, dziś i tak mało jadłam to mi podciągnęło trochę do wymaganej liczby kalorii- taka wymówka :D). Kiedyś mogłam zjeść 2 i nic mi nie było. Przy ostatnim pasku coś czuję ból głowy- ale może to od ciśnienia. Jednak jak zaczęłam mieć kolki, nudności i biegunkę już wiedziałam, że to kara za grzechy. 4 godziny leżenia w łóżku i jęczenia- po co mi to było, nigdy więcej. Tak źle dawno się nie czułam. Dalej mnie to trzyma.
Coś mnie tam na górze chroni (a wierząca nie jestem) żebym nie niszczyła rezultatu diety. Może to i dobrze. Jedno jest pewne. Po dzisiejszym będe mieć totalną awersję do czekolady na rok przynajmniej. To samo miałam gdy zatrułam się pomidorami. Prawie 2 lata nie dotykałam nic pomidorowego.