Wykorzystam wolną chwilę
i napiszę teraz te obiecane kilka słów... .
Ubiegły rok był dla mnie porażką w odchudzaniu. Osiągnęłam niewyobrażalną wagę, przekroczyłam osiemdziesiąt kilo ! Ocknęłam się w sierpniu. Zaczęłam ćwiczyć, jeździć na basen, siłownię, aerobik. Ograniczyłam jedzenie ale nie stosowałam jakiejś specjalnej diety. Teraz jest mnie mniej o 8kg ale to ciągle dużo za dużo :( . Jeszcze te święta, zero ruchu, inne, złe jedzenie, alkohol... . Dzisiaj rozebrałam choinkę, sypała się okropnie. Sprzątnęłam bałagan po świątecznym drzewku, został tylko stroik na stole i światełka na srebrnych świerkach w ogrodzie. Teraz czas się wziąć za siebie. Szukam diety dla siebie.. mam już dość liczenia kalorii, może skuszę się na dietę proteinową... . Brakuje mi tylko konkretnych przepisów na gotowe dania. Wymyślanie różnych potraw też mi się już znudziło.
Od poniedziałku wracam na siłownię i na basen.
Było mi bardzo źle bez Was ale i nie miałam odwagi się tu pojawić z taką porażką. Sama jednak nie dam sobie rady, więc jestem i liczę na wsparcie.
Pozdrawiam Was serdecznie w Nowym Roku i życzę Wszystkiego Najlepszego.
Postaram się częściej tu zaglądać...
Nie mogę napisać, że "obiecuję" bo jak same zauważyłyście, na obietnicach się skończyło ;) . Serdecznie dziękuję za pamięć, miło wiedzieć, że niektórzy za mną tęsknili.
Żeby nie być gołosłowną to już dzisiaj wieczorem napiszę więcej.
Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku.
nowy dzień..
Obiecuję Grażynko, że będę tu zaglądać częściej i pisać, co nowego u mnie się dzieje.
Wczoraj byłam na aerobiku, wymordowała nas pani instruktor, że pot się lał :) . Dzisiaj poćwiczę w domu, chociaż godzinkę na rowerku i brzuszki. Bardzo chciałabym schudnąć. Przecież wiosna wkrótce a ja znów nie zmieszczę się w wiosenne ubrania, a nie chcę kupować nowych o kolejny nr większych :( .
Zjadłam na śniadanie banana z jogurtem i otrębami. Wypiłam kawę. Poszukam czegoś smacznego i lekkiego w internecie na obiad.
trudno uwierzyć, że to już marzec...
I znów zniknęłam na półtora miesiąca :( . Ale to zniknięcie to troszeczkę usprawiedliwione. Mam już psiaka, wabi się Axel. Jest zupełnie inny niż jego poprzednik. Ten pierwszego dnia zwiedził od razu cały dom, wszyskie pokoje, kuchnię. Od razu zaakceptował nowe legowisko. W nocy robi nam do tej pory pobudki o 3.45. rozrabia, chce się bawić i jak nas już tak porządnie wybudzi ze snu, to sam się kładzie spać. Już ma za sobą wszystkie szczepienia, została nam tylko wścieklizna ale to za dwa tygodnie. Wychodzi już coraz częściej na podwórko, chociaż nie kojarzy tego z wyjściem za potrzebą. Żywe srebro jednym słowem. Mogłabym tak o nim pisać w nieskończoność ale to nie o tym ma być ten pamiętniczek... .
Poza tym dopiero zaczął się nowy rok a my już pochowaliśmy dwie bliskie osoby z rodziny i właśnie przed chwilą dowiedziałam się, że zmarł mąż mojej przyjaciółki... . Przykro i bardzo smutno. Dlaczego odchodzą tacy wspaniali ludzie.... .
Dzisiaj znów jadę na aerobik, bo przez ferie nie było zajęć, nawet się stęskniłam za tymi ćwiczeniami. Ogólnie staram się też trochę w domu poćwiczyć ale to nie to samo, co zbiorowe wyciskanie potu. Zaczął się post, więc postanowiłam b. mocno ograniczyć węglowodany i oczywiście o słodyczach nie ma mowy. Może wreszcie zawita wiosna, to ruszę z pracami w ogrodzie jak mi Axel pozwoli a jest co robić... .
Pozdrawiam serdecznie drogie koleżanki.
W ciągu tygodnia...
naprawiłam 6 zębów... naprawiłam, bo nie wszyskie były chore ale w niektórych należało wymienić stare i brzydkie już plomby. Szczególnie w tych przednich zębach. Teraz trochę przerwy i od 23.01. wracam do leczenia.
W tym tygodniu byłam 2 razy na aerobiku, polubiłam te zajęcia i jak nie mogę iść to mi czegoś brakuje.
Dzisiaj sprzątam chatkę, choinka już rozebrana, porządki takie gruntowe, bo nie wiem, co się będzie działo przez najbliższe parę tygodni w moim domu... . Jutro przywozimy do domu pieska... Myślę, że trzeba będzie poświęcić mu dużo czasu.. i z porządkami może być różnie. Zrobiłam też parę "gotowców" na obiad i zamroziłam... . Pamiętam, jak to było z Bazylkiem, przez pół roku małżonek jęczał o pierogi a ja nie mogłam ich zrobić, bo Bazyl domagał się zabawy, ciągle chciał, żeby się nim zajmować. Teraz przezornie nalepiłam takich różności pół zamrażalnika :) . A może ten piesek będzie inny, spokojniejszy... . Cieszę się, że będziemy mieli psiaka. Oby był zdrowy... a resztą się zajmę.
......
Wczoraj byłam u dentysty, nie bolało, mogłabym od razu robić wszystkie zęby, ale wiadomo jeden pacjent, jeden ząb... . Następna wizyta w sobotę. Na aerobiku jeszcze nie byłam, ciągle mam zawalone zatoki, kaszel i katar. Nie chciałam ryzykować, powrotu choroby. Ale już w poniedziałek wracam na zajęcia. W ogóle następny tydzień zapowiada się interesująco. Mam tyle do zrobienia, dentysta, fryzjer, zakupy dla nowego członka rodziny a w sobotę za tydzień.... przywiezienie nowego lokatora do domu... . Kupiliśmy pieska. Też pudelka, też czarnego. Pani sprzedaje pieski, gdy skończą 2 miesiące, są po dwóch szczepieniach i zatatuowane, o odrobaczaniu nie wspomnę. Bardzo się cieszę na tego malucha ale boję się przechodzić znów przez to wszystko, to siusianie, naukę czystości, pilnowanie...itp . Z drugiej strony nie wyobrażam sobie domu bez zwierzaczka. Byliśmy go odwiedzić, zrobiliśmy zdjęcia. W miocie były dwa maluchy: suczka i piesek. Miło popatrzeć jak razem się bawią i rozrabiają. Żeby mu nie było w nowym domu smutno, musi się nim odpowiednio zająć. Oj będzie się działo, byle do wiosny.
I mamy Nowy Rok...
Święta minęły przyjemnie i spokojnie. W Zakopanem dużo śniegu, lekki mrozik. Nie było wielkiego żarcia. Całe dnie od rana do wieczora spacerowaliśmy z przerwami na posiłki. Jedyne grzeszki to parę oscypków i grzańce ale też całkiem przyzwoite ilości np 4 w ciągu całego dnia :) . A może tylko mi się tak wydaje, że to "przyzwoite ilości"... . Do domu wróciłam przeziębiona, więc nigdzie się nie ruszam. Sylwester też spędzony w domu. Przez okno oglądałam fajerwerki. Żal mi, że nie mogę dzisiaj pojechać na aerobik, nie dam rady. Mam zatkany nos, ledwie oddycham i ten przykry kaszel. W tym tygodniu muszę odpuścić.
Dziwnie zaczęłam Nowy Rok.... od zrobienia porządku z zębami. Zarejestrowałam się na środę. Już się boję, ale muszę wytrwać. Jak uda mi się wyleczyć wszystkie ubytki, to będę z siebie bardzo dumna, bo ja jestem straszny cykor. Do tej pory leczyłam zęby u pani, która nie uznaje znieczulenia. Każda wizyta to była katorga. Dlatego zdecydowałam się zmienić dentystę. Obym trafiła dobrze.
W środę też będę się ważyć i kontrolować, co to się z nią dzieje. Wracam do rozsądnego odżywiania, żadnych specjalnych diet ale rozsądnie, mało, często, zdrowo. Będę zapisywać, co jem, żeby na początek mieć dokładny obraz tego, co wkładam do ust.
pierwsze przygotowania do świąt mam za sobą...
tak wyszło w tym roku, że córka spędza wigilię sama w Brnie a ja z małżonkiem w Zakopanem. Właśnie wróciliśmy z Brna... . Zawieźliśmy córce uszka, pierogi z kapustą, kapuśniaczki w cieście drożdżowym, makowiec, krokiety. Resztę sama sobie przygotuje. A ja teraz piorę po podróży, ostatnie sprzątanie w domu i biorę się do szykowania wigilii dla nas. W tym roku nie wykupowaliśmy wigilii ale sami przygotowujemy potrawy i zabieramy ze sobą. Samochód duży, więc pomieści pół domu i całą lodówkę. Choinka już ubrana, prezenty zapakowane. Szkoda, że nie ma śniegu i lekkiego mrozu, zaraz poczułoby się świąteczne klimaty.
Aerobik dopiero 5 stycznia. Przyznam, że już mi brakuje tych ćwiczeń i spotkań z ludźmi. Fajnie tak zmęczyć się, spocić, poczuć jak mięśnie drżą jak pieką. Ale w Zakopanem, niezależnie od pogody nie mam zamiaru siedzieć w knajpkach całymi dniami. Za spacery i lekkie górskie wycieczki, wieczorami w nagrodę odrobina wina.
Życzę Wam Wszystkim Radosnych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku.
ale ten czas gna....
dzięki za przywołowanie mnie do porządku... . Obiecałam sobie, że będę raz w tygodniu tu zaglądać i wpisywać, co nowego. I wydawało mi się, że jeszcze czas na nowy wpis a to już kolejny tydzień mija.... .
W domu nadrabiam zaległości w sprzątaniu, muszę się czymś zajmować,żeby nie oszaleć, nie płakać.... . Prace fizyczne to dobry sposób na złe samopoczucie. Poza tym zaliczony zaległy fryzjer, uzupełnione pustki w lodówce i środkach higienicznych. Dzisiaj byłam rano w warsztacie samochodowym, też zaległa sprawa... . Ale wieczorami dwa razy w tygodniu znajduję czas na aerobik. Jest świetnie, choć coś mało spocona jestem po tych ćwiczeniach. Z jedzeniem różnie, staram się nie objadać, w dni aerobiku ostatni posiłek zjadam o 16.00. później tylko woda lub sok pomidorowy. Nie uda mi się rozmienić 70kg do świąt jak sobie zaplanowałam, ale może choć trochę zrzucę tego sadła do wiosny. W piątki chcę jeszcze wrócić na basen, ale to jak samochód mi oddadzą z warsztatu. W każdym razie plany są. Cieszę się z aerobiku, taka wspólna gimnastyka bardzo mobilizuje. Mam nadzieję wytrwać.
pożegnałam ukochanego psiaczka...
mimo naszych usilnych starań, troski lekrzy i olbrzymiego wysiłku Bazyla, nie udało się go uratować. Zostają wspomnienia, zdjęcia, filmy, pamięć o nim.
..... muszę zająć się czymś, żeby nie myśleć.... sprzątam dom, ogród, dużo spaceruję, zaczęłam zajęcia aerobiku.... . Pierwsze były w poniedziałek, dzisiaj drugie. Bolą mnie mięśnie łydek, reszta zupełnie bezboleśnie.
Smuto mi, sama siedzę w domu, tak pusto i cicho. Muszę się pozbierać, zajmę się sobą. Mam jeszcze karnet na basen, od poniedziałku zacznę jeździć. Byle do przodu.