psuj
rowerek padł, pasek się zerwał. i muszę czekać na męża do piątku aż naprawi..mała przerwa w sportowaniu się.
ale chudnąć będę tak czy siak- tak zakładam. jeszcze tylko 3 kilo dzieli mnie od wymarzonej wagi.
Wczoraj zjadłam szpinaku trochę i 3 gałki lodów i troszkę serka wiejskiego z sałatami, rzodkiewkami i szczypiorami.
:)
Ciepło. Przemiana materii jakoś lepiej idzie chyba, bo pomimo świątecznych placków i obżerania się białym chlebem udaje mi się ciągle po trochu chudnąć. Po powrocie z domku rodzinnego wróciłam do zajadania się serkiem wiejskim z warzywami różnego typu, makrelą w sosie pomidorowym oraz grejpfrutami.
Moje wczorajsze menu to:
makrelka z puszki: niecałe 400 kcal
pojedynczy kinder bueno-125kcal
Corny wiśniowy - ok 200 kcal
Grejpfrut na kolację- jakieś 70 kcal i całą noc pomocy w spalaniu :)
nie zażeram się słodyczami, ale wczoraj strasznie długo łaziłam po zadupiach szukając pewnej firmy i jedyny sklep jaki spotkałam to żabka. A oprócz kilku godzin łażenia jak zwykle 40 minut rowerka i motylek na uda i ręce. A cellulitu już nie mam. Dzięki rowerkowi.
łe
Coś mi opornie jedzenie wchodzi...Dwie kromeczki Chaber i pół serka wiejskiego i mam na cały dzień dość, oraz ochotę na jakieś wymiotowanie..Dlatego teraz pocisnęłam śledzia w occie z pieczarami oraz andruta..Ale ledwo ledwo..
Około 600 kcal dziś i to nawet nie wiem czy tyle.
..
Łikend upłynął pod znakiem leniuchowania. W niedzielę tradycyjnie udałam się z mężem do Alchemii na placuszek, ale i tak zmieściłam się ogólnie w 1000kcal.
Przyzwyczajam się szybko, więc wcinam tylko pieczywko chaber kukurydziane i jakieś warzywka, szpinak, czasem dorzucę makaronu. Płatki owsiane zalane wodą z jakiejś czeskiej fabryki, porcja ma 160 kcal. Od dawna nie używam cukru, więc nie mam problemów z jego odstawianiem, już mnie nawet nie ciągnie do słodyczy. Więc jest ok. Jestem z siebie bardzo zadowolona i mam nadzieję, że niedługo będzie na wadze 60 lub 61 kg.
lepiej
Pomimo wczorajszego makaronu ze szpinakiem oraz MnMsów, mleczka kokosowego i andrutów - jest w miarę ok.
Dziś skonsumowałam jedną kanapkę chleba z siemieniem z chudą szynką oraz serek wiejski z fasolką szparagową, marchewą i brokułami.
Trochę mnie teraz ssie, ale rano czeka mnie jajecznica z resztką warzyw.
Zapiję wodą.
A waga pokazuje 65.9.
25.III
Wczoraj jednak nie zjadłam kanapki..Wypiłam tylko pół flaszeczki soku pomidorowego.
A dziś?
Rano zrobiłam jajecznicę do łóżka lubemu, a sama wypiłam wodę z sokiem ananasowym light.
Śnadanko to dwie łyżki ciemnych płatków + garść owoców z mrożonki.
Potem łyknęłam sobie pozostałą połowę soku pomidorowego.
Przed chwilą kawka z colą zero.
W okolicach 16-16 będzie makaron ze szpinakiem i fetą.
A wieczorem może jogurt..Albo oliwki.
Jak tak patrzę co jem, to myślę, ze nie jest źle.
Plus motylek i jakiś spacer.
kolanówki
Ech..
zaczynam znowu..i tym razem moim wspomożeniem jest ta stronka...Mała moja mobilizacja, bo mąż mój mówi , że jestem piękna i nie muszę się odchudzac...
Dziś skonsumowałam:
Dwie galaretki w proszku(ok 400 Kcal)
Trochę płatków owsianych z wodą (160 kcal)
Trochę warzyw z mrożonki (ok 100kcal)
Pewnie się jeszcze skuszę na kromkę chleba z siemieniem lnianym.., bo zimno, zima
Trochę sobie z motylkiem powalczyłam, zwłaszcza ręce, bo ich nie znoszę.
Tyle na dziś...