Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 247240
Komentarzy: 6500
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 17 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

5 kwietnia 2020 , Komentarze (6)

lecz nie dla nas. To podobno handlowa niedziela. Nie mam potrzeb handlowych, zostanę w domu. Wczoraj po raz kolejny okazało się, że to zwyczajni ludzie troszczą sie o potrzeby lekarzy i personelu okołomedycznego. Koncert zorganizowany on-line przez TVN zebrał 4 miliony zł, na potrzeby tychże. Moja zapobiegliwość spowodowała, że mam w domu kilka maseczek, różnego rodzaju, jeżeli zostanie wprowadzony obowiązek ich noszenia na ulicy ( już to stosuję), będę mogła go wykonać bez spinki. A dziś pogoda cudna, ciepło, słonecznie, wyszłam na balkon z filiżanką kawy, od razu inaczej się oddycha. Centrum Aktywności Seniora w Gdyni  zorganizowało wykłady on-line. Mamy możliwość posłuchania arii operowych i historii ich powstania,  wzięcia udziału w ćwiczeniach, zapoznania się z historia muzyki klasycznej, z literaturą polską , itd. Przed chwilą obejrzałam kolejny odcinek "Tu jest pięknie", z mojej Gdyni tym razem. Jak się dumna czuję, gdy Dorota Szelągowska  chwali moje miasto za sposób odnawiania przedwojennych budynków, za ofertę restauracyjną. Dziś było o modernizmie gdyńskim i designie lat 50 - 60. Jestem fanką tej epoki w aranżacji i urządzaniu. Lekko jest, nie nudno i bez zbędnego przeładowania beżami, tak wszechobecnymi w naszych domach. A propos lekkości, to w piekarniku piecze się pierś kurczaka w warzywach różnych, podlana winem białym, w sporej ilości ziół. To dzisiejszy obiad będzie. Na deser ciasteczka upieczone  po śniadaniu, na bazie kefiru, ze skórką cytrynową. Pycha! Aby nie było tak uroczo, czytam książkę Małgorzaty Grzebałkowskiej  "Wojna i pokój 1945".  To o zachowaniach społecznych po czasach strasznych, o podwójnej moralności, tej dla siebie i dla byłego wroga. Gdy szaber  własności poniemieckiej lub pożydowskiej był jak najbardziej, ale to nie byli złodziej, szabrownicy tylko wyrównywali rachunki, im się to należało. No cóż, wszystko przed nami, prawda?

4 kwietnia 2020 , Komentarze (14)

Jest mi źle w stanie aktualnym , i wcale się tego nie wstydzę. Budzę się , w nocy rysuję, czytam w osobnym pokoju, aby mąż mógł spokojnie spać. Rano jestem nieprzytomna, wstaję razem z ukochanym, aby moje niepokoje nie obciążały i jego.   Po lekturze dzisiejszych "Wysokich Obcasów" przestałam mieć skrupuły. Bardzo, bardzo mi lżej, gdy przeczytałam, że inni też tak mają, a ja mam prawo do obaw i bezsenności z tego powodu. .  Dziś udało się pospacerować, albowiem pojechaliśmy na cmentarz.Wczoraj była 15 rocznica śmierci teściowej, która była najlepszą babcia dla naszego syna.  Witomiński cmentarz w Gdyni , to nekropolia przedwojenna, park z ogromnymi drzewami, alejkami, z różnymi poziomami. Ludzi mało, byliśmy tam po 10 , przyjemne słońce, pusto, słychać tylko ptaki. Odwiedziliśmy  kilka grobów, bez obaw jakichkolwiek, że złapiemy wirusa. Może to pomysł na spacery?  Wczoraj wizyta u Mamy, która je coraz mniej, jest słabiutka , chudziutka przeraźliwie . Opiekunka jest bardzo troskliwa, Mama zadbana, nakarmiona, umyta i zaopiekowana. Oby jak najdłużej .  Syn we wczorajszej rozmowie  powiedział, że zdalnie pracował od 8 do 20 , z krótka przerwa na posiłek. Wyraziliśmy  oboje zadowolenie, z faktu, że zdecydował się przed laty na taką , a nie inną pracę, która dziś  daje wynagrodzenie bez ograniczeń w okresie pandemii. Oboje żałowaliśmy drobnych przedsiębiorców, którzy dziś borykają się z brakami podstawowych artykułów do trwania.  Na Hali Targowej w Gdyni dziś kupowałam kwiaty na cmentarz, zauroczyły mnie drobne bratki. W poniedziałek muszę kupić, posadzę na balkonie, może świat nabierze blasku!

2 kwietnia 2020 , Komentarze (16)

Dziś  już się zaczęło, polskie piekiełko, kto bardziej uprawniony, kto ma większy niedowład lewej nogi, a kto jest mocniej siwy. Rozpacz świata z powodu epidemii niczego Polaków nie nauczy. Wracają nawyki z okresu stanu wojennego, aby być pierwszym, wziąć więcej, zabrać innym, kłócić się do upadłego. Tak teraz reagują ludzie na siebie. Nie widzę nas jako  społeczeństwa obywatelskiego, rozumnego i z empatią. Niestety!(chory).

Dziś zaczęliśmy przygotowania balkonowe. Mąż malował  niektóre rzeczy, ja byłam decydentem, jak to ma być, zamówiłam nową osłonę na balkon, teraz tylko wiosna jest potrzebna, ta prawdziwa. Zaspokoiłam w ten sposób potrzebę  wykonania czegoś. Odwiedziny w sklepie po produkty dla Mamy, nie chciano mnie wpuścić, bo jestem niewiekowa. A figę, bo jestem, co mam dowód pokazywać? Na obiad barszcz ukraiński i naleśniki z mięsem + kiszona kapusta duszona. Pożywne i smaczne. Wieczorem rozmawiałam z koleżanka, jest tak samo jak ja zdołowana, nie potrafi żyć bez celu, z dnia na dzień.Ta beznadzieja dobija większość ludzi. O pomysłach rządu, a raczej Kaczyńskiego, nie będę pisać, bo mój stosunek do tych ludzi psujących państwo jest jak najbardziej negatywny. Pozwolę sobie na  stwierdzenie, że już był w historii nie raz czlowiek  despotycznie władający, gdy jego wasale tłumaczyli się wykonywaniem rozkazu. To takie wygodne, prawda?

31 marca 2020 , Komentarze (4)

Czuje się jak w więzieniu. A teraz dodatkowe obostrzenia spotęgują to uczucie. Nie, nie mogę zajmować się przede wszystkim wymyślaniem  fajnego żarełka. To niestety powoduje wzmożony apetyt , bo ładnie wygląda, bo smakuje, bo jest dużo czasu na jedzenie.  Dziś kurier przyniósł maseczki,na szczęście , będziemy więc mogli w miarę bezpiecznie się poruszać.  W sklepach ludzie niestety mają w dupie  bezpieczeństwo.  Włażą na plecy, pchają się, nie zachowują odstępu. Uwagi , prośby, życzenia powodują agresję.  Cholera , mało nam tego , co przyszło ze wschodu? Jeszcze  sami  robimy sobie krzywdę!A stan aktualny może potrwać nawet do wakacji. Ech , co ja tam będę się umartwiać , wpływ mam mały. :?. Zrobiłam zupę z białych szparagów, absolutnie wolę te zielone. Będą w czwartek z tagliatelle. A na jutro planuję pstraga pieczonego i mix sałat, aby jeszcze zjeść w dacie spożycia. Mąż kupił suszone drożdże, może coś upiekę? A może pizza? No i właśnie tak błądzą moje myśli.  Waga ok,. nawet lekki spadek, w nocy sporo  bezsenności, rano z przyjemnością szczotkuje ciało. To wprawdzie tylko kilka minut, ale w ten sposób wypełniam czas. Czytam książkę "Wojenne dziewczyny", to o młodych kobietach z czasów II w ś.  Dużo rysuję, planuje wykorzystanie  różnych materiałów na balkon. Mąż porządkuje piwnicę, tam znalazłam skarby do "prac ręcznych". Pogoda na razie nie zachęca do prac balkonowych, zimno  , śnieg  co chwila pada, w nocy mrozik. Dziś w Rossmannie widziałam przecenione ozdoby świąteczne, chyba coś kupię i zacznę ozdabiać dom. A Wielkanoc spędzimy  sami, na 100%. Mama bez zmian, na szczęście trzyma się życia:).

29 marca 2020 , Komentarze (9)

Siedzimy w domu, zimno dziś , wietrznie i deszcz ze śniegiem przelatują. Nie mogę dojść do siebie po nocnych harcach pisowskich.  Naród polski został sprowadzony do poziomu wasala, zależnego od jednego  człowieka, chorego z nienawiści(pot). Wymyślam smakowitości z tego, co zostało. Z reszty ziemniaków wczorajszych , zrobiłam kotlety ziemniaczane do mięsa w sosie. Wróciłam do szczotkowania ciała na sucho, aby czas zleciał produktywnie. Dbam o siebie, mam w ten sposób zajęcie.  Przeglądam strony ogrodnicze, tak chciałabym już coś na balkonie posadzić! Wielkanoc będzie we dwoje, na chwilkę pojedziemy do Mamy, w sumie zobaczyć, jak śpi. Cieszę się, że Ojciec nie dożył tego strasznego czasu, bo trudo byłoby go utrzymać w domu.   Beznadzieja mnie dobija, nie radze sobie, taka jest prawda.

28 marca 2020 , Komentarze (3)

Wczoraj wizyta u Mamy, urodzinowa.  Taka dla chwilki tylko uśmiechu, bo Mama słaba, zjadła 4 łyżeczki ciasta, dwie chochelki zupy, łyk kawy. Cóż, siły z tego nie będzie. Powiedziała, że nas wszystkich bardzo kocha, ale chce sobie pospać. No i tak wyglądają te wizyty. Dziś oglądałam przesłany przez syna filmik z Watykanu, gdzie Urbi ten Orbi Papież głosi  na pustym placu przez bazyliką św. Piotra. Jakie to smutne, jakie znamienne dla tych czasów. Ten smutek , rozpacz bijąca z oblicza Papieża , to poraża;( Kończy się świat znany nam, mądrzejsi ode mnie przewidują, że  będzie inaczej. Jak? Nie wiem, czy lepiej, czy gorzej. Życie bez planów jest jak byt bez sensu. Dziś poranny spacer skutkował prawie 10.000 kroków. Pusto było i cicho, wzięliśmy mały termos z kawa. wypiliśmy przy falochronie bulwaru, patrząc na spokojny, zamglony Bałtyk.  Na obiad trochę rosołu, roladki z kurczaka , szparagi gotowane na parze. Białe były, wolę zielone, są bardziej wyraziste i nie trzeba ich obierać. Znów pranie na balkon wystawiłam. Mąż pozdejmował zasłony, wyprałam, wyschły momentalnie. Maluję mandale, ćwiczę , kupiłam dziś dwie gazety Joga, polecane ćwiczenia sa mi znane. Bardzo często mam ochotę zakopać się  w pościeli i zostać tam do końca tego ZŁEGO.

26 marca 2020 , Komentarze (10)

bo w nocy, znów nie śpię. Jakie to szczęście, że  lubię czytać i mam co. Dziś wyszliśmy nad morze, spotkaliśmy znajomego psa, który bardzo chciał się z nami przywitać, ale dla bezpieczeństwa  jego pani  skończyło się na słownych zapewnieniach, że pies dobry i kochany.  Jeszcze słońce świeciło, było rozkosznie ciepło, przeszliśmy na plażę, zobaczyć roziskrzone morze. W drodze powrotnej drobne zakupy,  w tym kupiłam pięknego storczyka dla Mamy . Ma urodziny w niedzielę , 87 lat, ale to niedziela mojego brata, tak więc jutro dam kwiatka. Trochę ćwiczę, aby rozruszac kości zastałe. To są ćwiczenia rozciagające, dziś chcę zastosować kardio.Do tego ulubiona muzyka , i będzie piknie! Maseczki jeszcze nie nadeszły, cierpliwie poczekam, bo chyba mam sporo czasu na to. Na ulicach pusto, ludzie zabezpieczeni różnie, albo wolni od zabezpieczeń. Odmówię wizytę kuzynki u Mamy, bo ona ma malutkie wnuki, poza tym Mama jest najbardziej narażona. Słuchałam dziś piosenek Młynarskiego, wsłuchując się szczególnie w teksty . Poeta słowa, naprawdę ! Znam je od lat , ale takie aktualne są, a zabawa słowem przednia! Dzwoniła do mnie kuzynka Mamy, młodsza od niej o rok. Czuje się dobrze, chociaż w Boże Narodzenie zmarła jej starsza córka, i mogło to powalić nawet najbardziej odporną osobę. W dzieciństwie to była moja ulubiona ciocia, taka szykowna, modna i zadbana. Pochowała 3 mężów!  Kobieta nie do zdarcia. Zrobiłam dzis ponownie ciasto z cukinia i fetą, ale upiekłam w formie keksowej , a nie w formie babeczek. Na obiad dziś zupa krem z kalafiora i cukinii, roladki drobiowe, ryż i pikle. Smaczne to było. Pogoda zmieniła się, zrobiło się szaro i nieprzyjemnie. Zapowiadany epizod zimowy chyba się zbliża. Ani słowa o tym świństwie na świecie, może sobie pójdzie?

25 marca 2020 , Komentarze (2)

Tylko takie teraz są ważne. Dziś zrobiłam porządek w szafkach kuchennych, w przyprawach, w lekach. Robię to co 3-4 miesiące, ostatnio przed Bożym Narodzeniem. Odkaziłam, pozbyłam sie przeterminowanych przypraw, trochę je przemeblowałam. Mąż kupił mi dziś postery - mandale. Będę miała zajęcie wieczorami , w przerwach między lekturą. Upiekłam  ślimaczki z ciasta francuskiego, takie z mascarpone , z konfitura z dyni. Smaczne wyszły. Zrobiłam pranie pledów, znów suszyły sie na balkonie. Zrobiłam zawijaski z piersi kurczaka,  w szynce dojrzewającej, z warzywami i parmezanem.  Poza tym ugotowana jest zupa krem z cukinii i kalafiora, mam zatem obiad na 2 dni.  Dotarła do mnie wiadomość o zamknięciu granic do 13 kwietnia, na szczęście my z mężem nie stanowimy zgromadzenia i możemy wybrać się na spacer.  A pogoda sprzyja spacerom. Zgodnie z potrzebami własnymi będę dzis ćwiczyć, aby mięśnie   mogły normalnie funkcjonować. Sypiam źle, nadal, nie wiem dlaczego. Może martwię sie podświadomie o świat? Dbam o wagę, ale mniejsza ilość ruchu niestety jest odczuwalna. Ciągłe skakanie po drabinie, w celu ścierania kurzu, układania na półkach , nie daje efektu pożądanego. Ciekawa jestem, czy po epidemii będziemy społeczeństwem wymagającym pomocy psychologów? Zamówione maseczki jeszcze nie dotarły, mogłam się tego spodziewać.   Pewnie zapotrzebowanie jest ogromne. Dziś przeczytałam, że w Słupsku będą maseczki rozdawane wszystkim mieszkańcom.  Brawo samorząd!

24 marca 2020 , Komentarze (4)

Kolejne zakupy, aby wystarczyło na jak najmniejsza ilość wychodzenia. Zamówiłam  maseczki wielokrotnego użytku.  O tym musimy pomyśleć sami, a np. w Czechach ludzie otrzymali od rządu maski, skoro mają zostać w domu. W czasie mojej aktywności zawodowej, zajmowałam się m. in. sprawami zarządzania kryzysowego, tworząc różnego rodzaju przepisy wewnętrzne  na wypadek kryzysu. Wiem z doświadczenia, że te sprawy ZAWSZE traktowane było po macoszemu, przesuwano przyznane na ten cel środki finansowe, do innego wykorzystywania, brakowało pieniędzy na wyposażenie, na wszystko właściwie. Władze z uśmieszkiem lekceważenia podchodziły do  zagrożeń przewidywanych. Aż bańka pękła. Przysłowie : Polaku ubezpiecz się sam, jest nadal aktualne. A argumenty, że ktoś jechał na wakacje, gry wirus pukał do drzwi, to po prostu nasz narodowy optymizm, że Polak potrafi. To moje zdanie, mam do niego prawo. Dosyć jednak na ten temat.  Dziś ostatni, jak się okazało , spacer nad morze. Jeszcze zupełnie pusto było, człowieka nie spotkaliśmy, a tak pięknie, że żal wracać do domu. Po raz pierwszy w tym roku pranie schło na balkonie, i pięknie wyschło! To zmobilizowało mojego męża do   odświeżenia balkonu i teraz maluje balustradę. A ja buszuję wi nternecie ,wśród kwiecia balkonowego. Chociaż oczy nacieszę! A obiad dziś całkowicie wiosenny, bo kalafior gotowany na parze, ziemniaki gotowane w całości, polane okrasą, posypane koperkiem. Do tego zsiadłe mleko. Pycha! Waga ładna, są więc pozytywy;).

23 marca 2020 , Komentarze (10)

Wizyta na onkologii odbyła się . Żadnego stresu nie czułam, i tak też ocenione zostały moje "duże niebieskie oczy" To torbiel, zupełnie bez znaczenia, bo od 6 lat w tym samym miejscu i tej samej wielkości.  Ale odetchnęlam, przyznaję. W sumie wizyta była miła, chociaż miejsce traumatyczne. Mąż zachwycony, obiecał zaopiekować się oczami!!!! A tak na poważnie, to zastanawiam się, czy i kiedy ujrzę znów  przepiekną katedrę w Sienie, usiądę sobie w jej kąciku, popatrzę  w górę , na sklepienie, i zachwycę się człowiekiem i jego dziełem.  Czy znów poczuję ciepło morza Tyrreńskiego?  Zjem  owoce morza w Wenecji  niedaleko Akademii?, przejdę się uliczkami Lukki?  To dalekie marzenia, a te bliższe dotyczą mojego kraju. Chciałabym wyjść ot tak sobie , iść do kina na nowy film z Annette Bening. Podobno dobry. A przed kinem  biblioteka, potem spacer, mała kawa w ulubionej kawiarni Corner.  Dziś mąż ponownie robił porządki w piwnicy, pozbywając się rzeczy zbędnych. Ja włożyłam do zmywarki ruszta od kuchenki, a płytę czyściłam szczoteczką do zębów. Można tak czas dosłownie zabijać, tylko dlaczego?  Podobno wieści o  powadze wirusa znane były naszym władzom już w styczniu. Zlekceważono je  w klasyczny sposób, a teraz znów społeczeństwo ma okazywać swoją wielkość. Jestem rozgoryczona, tęsknię za synem, za człowiekiem!!!!(szloch)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.