Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 247245
Komentarzy: 6500
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 17 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

27 kwietnia 2020 , Komentarze (5)

to ja. Dzień dobry wszystkim zainteresowanym moimi myślami. Bo przecież nasze myśli przelewamy na papier, na laptopa. Dziś piękna pogoda,  po załatwieniu wszystkich spraw niezbędnych, pojechaliśmy do lasu, w okolice naszej byłej działki nad jeziorem. I jeżeli jeszcze lasem , łąką , polem  zielonym zachwycałam się, to terenami zamieszkałymi już nie. Zmiany tam ogromne, wycinka ogromna, stawiane kolejne całoroczne domy, kurz, jedna wielka budowa, kompletny brak spokoju i ciszy. Jezioro nie "przerobi" tak ogromnej rzeszy chętnych do kąpieli, o czystości wody zapomnij!. Posiedzieliśmy trochę w lesie , przeszliśmy się starymi szlakami, powiedzieliśmy dzień dobry znajomym. Jeden zaprosił nas na kawę, ale to było tylko hasło, jak się okazało,  bo kawę wypiliśmy w 10 minut i pożegnaliśmy się, gospodarz nie zatrzymywał. Ale wiem jedno, że to natura jest mi bliska, że to jej łaknę jak kania  przysłowiowego dzdzu. Nie pociąga mnie posiadanie, ja chcę do puszczy, do ostępów leśnych, tarasik przy domu to nie to. A' propos puszczy, błagam Stwórcę, aby sprawca  podpalenia Parku Biebrzańskiego został ustalony i ukarany.  W domu spokój, cisza, tylko te osłony twarzowe są coraz większą męczarnią. Dziś zawiozłam kuzynce pamiątki po mojej Mamie. To książki i zdjęcia, takie jeszcze z poprzedniego wieku. Spotkałyśmy się we drzwiach, celowo, aby nie ryzykować. Otrzymałam pyszne ciasteczka owsiane, które  ;podczas kawy nad jeziorem zrobiły furorę! Dziś na obiad zupa krem z zielonych szparagów, z grzanką z sera pleśniowego, oraz udo kurczaka + fura surówki. Dziś skusiłam się na młodą kapustę, może jakiś lekki bigos z duża ilością koperku? Uzmysłowiłam sobie, że to majówka tuż , tuż, muszę pomyśleć o menu.

23 kwietnia 2020 , Komentarze (9)

Coraz więcej sklepów otwartych,  sporo ludzi na ulicach, na bulwarze także. Nie wiem, czy to jest dobre, bo wielu nie przestrzega  rygorów dot. noszenia maski, odległości od innej osoby, szczególnie widać to w sklepach. Oczywiście cieszę się, że wiosna, że ciepło,że można iść przed siebie, ale gdzieś z tyłu głowy mam ten czający się strach, czy to naprawdę już bezpiecznie?  Czytam o Parku Biebrzańskim i serce mi pęka, na myśl o tych gniazdach popalonych, o pisklakach , o zwierzynie. Świadomość, że to człowiek niszczy naturę bardzo boli,a jednostka nic sama nie zdziała.:? Poza spacerem czas spędzamy na balkonie, na szczęście pogoda dopisuje, chociaż i ja wolałabym deszcz. Niech popada, tak solidnie, tak zmoczy  ziemie przez 3 dni. Wówczas będzie zielono, radosnie i rześko. Dziś na obiad wyjęłam to, co miałam zamrożone, czyli był krupnik i zrobiłam frittatę z mozzarellą, na resztkach  gulaszu warzywno-mięsnego. Na deser truskawki z bezikami i bitą śmietaną. Taki kaprys. Waga ładna, bo ruch eliminuje nadwyżkę. Dziś 10.000 kroków zaliczone! Na bulwarze cieplutko, nawet za ciepło było, na szczęście nie  nałożyłam ciepłego okrycia, wyszłam wiośnie na przeciw. Wczoraj załatwiliśmy PZU i bank, szybko i sprawnie. W mieście cisza, szczególnie nocami, bo wędrówki marków nocnych ustały, nie ma odgłosów zażywania nadmiernego. Odnośnie mojego tekstu o gromadzeniu przedmiotów, wiem, każdy ma jakiegoś  fizia. Książek nie odmawiam, buty też bardzo lubię. Nadal jednak uważam, że lepiej kasę przeznaczyć na wędrówki, na podróże, a nie na kolejna rzecz. Wolę zatem być niż mieć.

21 kwietnia 2020 , Komentarze (17)

jakie to przykre, że drugi raz w ciągu kilku miesięcy porządkuję sprawy zmarłych. Dziś nasza wizyta w mieszkaniu  rodziców. Brat zostawił okropny bałagan, szukał , przewalał, kopał? Niech bierze co chce, obrazów z pamięci mi nie zabierze, wspomnień i skojarzeń z przeżytymi sytuacjami. A przedmioty? Warte były coś dla ich właścicieli, dla mnie  to tylko dużo pracy. Dziś pakowałam ubrania Mamy. Boże, ile tego jest! Umówiłam się z koleżanką, że zabierze dużo na wieś w okolice Malborka. Tam kobiety z pewnością się ucieszą, bo Mama była elegantka. Narazie  zapakowałam te lżejsze rzeczy, wyszło kilka worów . Przy okazji znalazłam jakieś stare zdjęcia Mamy, mojej babci, jakieś drobiazgi, które rozczulają. Kilka książek, bo reszta pójdzie do szkolnej biblioteki ( lektury), rozdam znajomym, zdjęcia, które muszę opisać, niepotrzebne papiery i dokumenty zniszczyć. Najgorzej jest ze szkłem, to lepsze zachowam dla jakiegoś domu weselnego, gorsze zawiozę do noclegowni. To samo z  ręcznikami, pościelą, odzież po Ojcu. A jeszcze została piwnica. Sąsiadka z tej samej klatki zainteresowana jest kupnem, może to byłoby dobre. Mniej kłopotu.  Wróciliśmy do domu po kilku godzinach, zmęczeni i głodni. Na obiad była tylko pomidorówka z makaronem, z dużą ilością mięsa drobiowego, bo gotowana na skrzydle indyka i 2 skrzydełkach kurzych. Jutro będę załatwiać kilka spraw urzędowych, chciałabym znów zobaczyć morze, czyli iść na bulwar. Sypiam lepiej, chociaż to i tak nie jest pełne zadowolenie.  Nad morzem nadal zimno, mimo pięknego słońca. Na balkonie raczej za chłodno, o posiedzeniu nie ma co marzyć. Wczoraj wymyśliłam sobie, że gdy ten koronasyf się uspokoi, zaproszę kilkanaście osób z rodziny, abyśmy mogli nacieszyć się sobą, i przy okazji  świętować 70 urodziny męża. One będą wprawdzie w grudniu, ale  to nie stanowi absolutnie przeszkody, prawda?  Znamienne jest , że to będą wyłącznie  członkowie rodziny męża, o bracie nie myślę absolutnie. Poza tym ogromnie tęsknię za synem, jak tylko będzie to możliwe , w sensie naprawdę bezpieczne, jedziemy do Poznania. Ostatnio wielokrotnie myślałam o tym, jak niepotrzebnie człowiek zabiega o posiadanie. Lubimy otaczać się rzeczami zbędnymi, jest ich coraz więcej i więcej. Zamiast dwóch dobrych kremów do twarzy , mamy po kilka. Całe palety barw do powiek, zamiast 1-2.  Z ręka na sercu przyznajcie sie, ile torebek/ toreb/ nosideł macie? Jak często nakładacie na siebie każdą posiadaną sukienkę?  Czy nasze mieszkanie musi być odzwierciedleniem aktualnych trendów w modzie? Czy zakup nowego samochodu jest absolutnie konieczny? Dzięki temu, że teraz mniej się produkuje, zwierzęta wychodzą z lasu, natura zaczyna się odradzać. Bardzo chciałabym, aby świat nadal istniał w postaci znanej mi. Abym mogła raz jeszcze pojechać chociażby nad Biebrzę, której otulina trawiona jest teraz ogniem, abym mogła znów posiedzieć  na  placu w Sienie, powdychać jej zapachy. Czy doczekam tego? Och!

19 kwietnia 2020 , Komentarze (18)

Pogoda przepiękna, ale zimno niesamowicie. Przynajmniej w Gdyni. Rano był 1 stopień, co jest wyjątkowe nawet na kwiecień. W zeszłym roku o tej porze wygrzewaliśmy się w Ciechocinku, narzekając na upał. Jest niedziela, 9 rana, właśnie zaparzyłam drugą kawę, pierwsza była przed 7 , na śniadanie.  Spałam raczej dobrze, bez wspomagaczy chemicznych, mam nadzieje, że będzie to coraz lepszy sen. Wczoraj odbyła sie rozmowa z bratem  w sprawach spadkowych. Spokojnie, rzeczowo, bez pretensji. Chyba oboje  zdaliśmy sobie sprawę z konieczności tej rozmowy i spokoju przy niej. Moje informacje o dokumentach po Ojcu trochę zmieszały brata, raczył powiedzieć, że gdyby wiedział.... .  Najważniejsze w tym, że jesteśmy zgodni w sprawie dalszego działania. Tyle w tym temacie. Patrzę na świat , piękny świat, niedostępny teraz, odpoczywający od ludzi. To zamknięcie , ta przymusowa izolacja jest dla mnie  ciężka. Wymyślałam sobie trasy zakupowe, aby tłumaczyć sie przed ewentualną interwencją nadgorliwych funkcjonariuszy. To naprawdę pozbawiało radości i satysfakcji z ruchu. Od koleżanki wiem, że w lasach jest sporo patroli, pilnujących  ewentualnych chętnych relaksu. Zamiast pilnować czy ludzie chodzą, mogliby pilnować, aby dystans zachowywali, i tyle. Czy ktokolwiek z Ministerstwa Zdrowia zadaje sobie sprawę, że brak ruchu  dla ludzi starszych , to skazanie ich na więcej chorób? A moja natura nieufna władzy przewiduje, że po tzw. wyborach  znów zostaniemy zamknięci.  Narazie napawam się widokiem mojego podwórka, kwiatów na balkonach sąsiadów, ptakami szalejącymi w okolicznych krzewach. Od jutra ruszam w trasę, bulwar, lasy trójmiejskie, może trochę dalej?  Wczoraj nie miałam zbyt dużo czasu na przygotowanie obiadu, zjedliśmy gotowanego kalafiora, ziemniaki okraszone, z koperkiem, do tego maślanka.  Pycha! Proste, smaczne, pachnące i pięknie wyglądało na talerzu. Zaspokoiłam więc wszystkie zmysły. Dzis niedziela, tradycyjny rosół, będzie także pieczony schab, który kupiłam na Wielkanoc, ale nie upiekłam. Podam go z duszona kapusta, buraczkami, piklami, do wyboru.  Mąż wypił kawę i poszedł zaklinać pogodę- prasuje lekkie  kurtki i płaszcze! Oby się udało!;)

16 kwietnia 2020 , Komentarze (14)

to za mało  powiedziane. Wiem, wiem, Mama miała 87 lat, była schorowana, nie miała woli życia, ale to  zakończyło także pewien etap w moim życiu. Zostałam sierotą, chowając w przeciągu pół roku dwoje rodziców.  Okropna uroczystość w czasie epidemii! Tylko pochówek, kilka słów od kapłana, żadnych kondolencji ze strony bratowej, bratanka. Żadnych słów nad grobem od rodziny, byle jak po prostu.  Odbierając wieńce spotkałam dziewczynę z mojego dzieciństwa, z domu, w którym mieszkaliśmy z rodzicami do czasu naszych związków małżeńskich, do czasu przeprowadzki rodziców. Odebrałam to jako  zatoczenie koła historii, bo tej osoby nie widziałam  od kilkunastu lat, a Mama ostatnio chciala wracać do tamtego domu. Opiekunka Mamy pytała, czy widziałam zdjęcie ostatnie, które zrobiła bratowa. Pytanie retoryczne i tyle. Pochówek trwał 15 minut, wracaliśmy do domu jak zbite psy, noc koszmarna, na dodatek nad morzem strasznie wiało Data pogrzebu też symboliczna, bo Ojciec zmarł 15  dnia miesiąca. Dziś zamówiłam niszczarkę, aby zacząć porządkowac papiery . Nie byłam  w mieszkaniu rodziców od 9 kwietnia, będe tam w sobotę, aby zacząc porządkować sprawy spadkowe. Nauczona doświadczeniem po takim spotkaniu po śmierci Ojca, jestem mentalnie przygotowana na ataki, na ich odpieranie , na lekceważenie  zniewag. Jak powiedzial to nasz syn, jeżeli jeste przekonana, że robiłam wszystko dla dobra Mamy, to mam mieć w .... nosie czyjeś pretensje. Tyle. Dziś zrobiłam zupe tajska, za duzo dałam pasty, wyszła ostra jak cholera, az musiałam wypić pół litra wody.  Oddaję ją dla bezdomnych, z opisem, że jest b. ostra. W nocy wiatr poprzestawiał na balkonie wszystkie kwiaty, musiała je zabezpieczyć , bo nadal wieje. Ale za to pranie wyschło  natychmiast.  Teraz moje zycie będzie prozaicznie łatwiejsze, ale bez Mamy, bez słów:" moja kochana córeczka"  Nic to, trzeba iść dalej.

13 kwietnia 2020 , Komentarze (19)

Pogrzeb odbędzie się we środę, w gronie  5 osób, chociaż znajomi i rodzina męża będą na cmentarzu, jako odwiedzający innych.  Tylko chwilka w kaplicy cmentarnej i pochówek. Przykre  takie pożegnanie, ale mam nadzieję, że za niedługo wszystko wróci do normy. Wówczas będzie czas na mszę.   Sprawami pochówku zajmuje się brat, skoro tak krytykował pogrzeb Ojca zorganizowany przeze mnie, niech się wykaże teraz. Nie rozpaczam tak bardzo, bo Mama była naprawdę drobniejsza od kurczaka, słabiutka niesamowicie i już nie było w niej woli walki.  Poddaję się losowi, chociaż karze mnie okrutnie, dwoje rodziców w terminie pół roku, to naprawdę trudno znieść. Rozmyślam dużo i jestem spokojna, że zrobiłam dla Mamy wszystko, aby miała komfort pod moją opieką. Czeka mnie jeszcze przeprawa z bratem, ale jestem silna i poradzę sobie.  Czas pobytu w domu jest męczący, bo psychika  kręci się wkoło tych samych myśli, zadają pytanie: kiedy będzie koniec?  Syn spędza Wielkanoc w Poznaniu, chciał przyjechać, ale odradzilismy. Chciał nas wesprzeć w tej sytuacji, ale jego zdrowie jest dla nas ważniejsze.  Dziekuję Wam wszystkim za wyrazy współczucia, płynące tak szczodrze. Oby  Wielkanoc upłynęła Wam   ciepło, rozgrzana sercami i uczuciami najbliższych.

10 kwietnia 2020 , Komentarze (24)

Wczoraj po południu odeszła na zawsze moja Mama. Spokoju wam życzę. 

9 kwietnia 2020 , Komentarze (10)

Wczoraj furczało u nas, bo robiliśmy porządki. Mąż był w to zaangażowany, ja  urzędowałam w kuchni, potem dekorowałam dom i poprawiałam to, co trzeba ( ale nie widział). Jesteśmy zgrani w takich momentach, nie przeszkadzaliśmy sobie, poszło więc szybko. Jeszcze zdążyliśmy posiedzieć na balkonie, ciesząc się słońcem. A ja ugotowałam pulpeciki w sosie pomidorowym, takim według przepisu z Ojca Chrzestnego. Tam jest klasyczny opis przygotowania sosu, gdy wojna  grup mafijnych jest wypowiedziana, a żołnierze Marlona Brando siedzą zamknięci w domu, czekając na ruch przeciwnika. Poza tym zrobiłam kotlety mielone , ciasteczka owsiane z masłem orzechowym, zamówiłam ciasta gotowe , które odbiorę w sobotę. Jutro wizyta u Mamy, będzie trochę sprzątania, dekorowania. Dziś gotuję  botwinkę oraz  przygotowałam do pieczenia ciasto na focaccię z rozmarynem. Ciekawe , jak wyjdzie, oby była smaczna. Pogoda zmienia się, byliśmy chwilkę na powietrzu, aby podreperować nasze umysły , zamknięte, zniewolone. Święta spędzimy we dwoje, syn będzie ze swoja kobietą  w Poznaniu, tak się złożyło.  Kuzynka męża wczoraj rozbroiła mnie swoja bezmyślnością. Pojechała z wnukami ( 5 i 2 lata) na działkę rekreacyjną, 100 km. od miejsca zamieszkania, aby odkręcić wodę . Słyszałam juz od innej osoby, że wieś jest oburzona takimi przyjazdami , ściąganiem wirusa do nich. Ludzie naprawdę traktują czas epidemii jako odpoczynek, możliwość wyjazdu na działkę, dodatkowy urlop. Nic dziwnego, że tak dużo osób choruje, że tyle zmarło.  A tymczasem Wielkanoc zbliża się wielkimi krokami. Dbajcie o siebie kochane Vitalianki, abysmy mogły spotkać się wirtualnie  w tym samym gronie, gdy juz pokonamy tego potwora!

7 kwietnia 2020 , Komentarze (2)

Ludzie nie biorą poważnie zagrożenia, dziś znów ktoś pchał się na mnie w sklepie, bez rękawiczek, maseczki , ot tak sobie dla rozrywki? Mój brat przyjeżdża do Mamy niezabezpieczony, uważając, że to nie jego dotyczy. A mama coraz chudsza, mniejsza, ledwo mówi. Trzeba się pogodzić, że to nie potrwa długo. ;(. Wracając od Mamy zajechaliśmy na cmentarz, odwiedzić grób Ojca. Cmentarz Marynarki Wojennej w Gdyni  jest położony na wysokiej skarpie, z widokiem na Półwysep Helski, Zatokę Gdańska i torpedownię, wybudowana przez faszystów. Pod skarpą jest bulwar ( drugi w Gdyni), piękne miejsce spacerowe, teraz niestety puste. Chwilkę postaliśmy , z nostalgią patrząc na cuda przed nami. Poszłoby się, oj poszło!  Nie piekę w tym roku na Wielkanoc, kupię w małej , lokalnej cukierni, aby ją wesprzeć. To będzie nasz malutki wkład w przywrócenie normalności. Pani w warzywniaku poinformowała męża, że wczoraj jakiś  facet dostał 3500zł mandatu, bo kupował między 10- 12 , nie będąc uprawnionym. W sklepie nie było innych klientów w tym czasie. To staje się najbardziej uciążliwe, ta choroba procedur , dowolności, zakazów, nakazów. Dziś koleżanka przysłała tekst: "Zamienię kobiecą zdolność martwienia się o byle  pierdołę, na męską  umiejętność  posiadania wszystkiego  w dupie i nie przejmowania się niczym."  Kupuję w ciemno!!!!! Waga moja kochana lekko zwyżkuje, bo brak ruchu robi swoje. Jakoś nie mogę się zmobilizować do  systematycznych ćwiczeń. Jutro będzie taniec ze szmatą, miotłą, może to spowoduje, że poczuje moje mięśnie. A pranie , które wyschło na powietrzu, pachnie obłędnie.!

6 kwietnia 2020 , Komentarze (13)

na balkonie. Dziś kupiliśmy sporo bratków, już stoją dumnie  w donicach. Obok nich zioła: lubczyk, pietruszka, rozmaryn i liść laurowy. Poluję jeszcze na tymianek i oregano, aby pachniało przy każdym poruszeniu, nawet drobnym. Kawa na takim balkonie, książka obok, i właściwie na teraz jestem spełniona;).  Nastawiłam gar na rosół, aby móc jutro zabrać do Mamy. Zjedliśmy go z przyjemnością, był esencjonalny i pachnący! Na  II danie wymyśliłam  rosti buraczane, bo akurat miałam troche buraków ugotowanych i startych. Do nich 2 ziemniaki ugotowane i także potraktowane tarką, ząbek czosnku, sól, pieprz. Uformowałam placuszki, usmażyłam, jak placki ziemniaczane,podałam ze śledzikiem w sosie koperkowo- śmietanowym, obok sos chrzanowy i cząstka limonki do skropienia. Do tego bagietka toskańska z oliwą. Lepsze byłoby z łososiem, ale akurat nie miałam. Mąż zachwalał, faktycznie smakowało.  Zrobiłam trochę ozdób wielkanocnych , także dla Mamy. Dziś podobno niespecjalnie w humorze moja rodzicielka, może jutro będzie lepiej?  Odwiedzimy także grób Ojca, bo przecież brat tam nie zachodzi. Ogromnie cieszę się z przegranej PiS w głosowaniu  w sprawie wyborów korespondencyjnych. Śmieszy mnie postawa Gowina, który politykę uprawia dla zabawy, martwią mnie słowa Morawieckiego, że maj i czerwiec, a może i lipiec, to będzie czas zwyżki zachorowań. Jak mają żyć ludzie prowadzący własną działalność, zwolnieni aktualnie z pracy? Naturalna zniechęca mnie do czytania książki o czasach tuż po II wś. A może to sposób na przekonanie, że były czasy gorsze?  Zakupy na hali gdyńskiej, znów beztroska ludzi w kolejkach. Czy tylko ja podchodzę do sprawy poważnie?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.