Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 247404
Komentarzy: 6501
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 18 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

25 lipca 2020 , Komentarze (5)

Nie mieli pieniędzy, ale mieli czas. Tak dziś śpiewałam wędrując przez lasy miejskie Gdyni, wzgórzami morenowymi, wśród buków i sosen. Spory kawałek przeszliśmy z kijkami, pogoda akurat na tego typu wędrówki, bo ok. 21 stopni.  Cisza, spokój, ludzi prawie nie widać. A widoki z góry niezapomniane. Wyszło ponad 8 km.  Muszę powtórzyć tę wędrówkę jesienią, aby jesienne kolory bukowe zobaczyć.  Wczorajszy spektakl został odwołany, szkoda. Nie wnikam jaka była przyczyna, co za różnica? Spędziliśmy więc popołudnie i wieczór w domu, przy lekturach i przy muzyce. Jak to jest, że klasyczna się nie nudzi, a pop starzeje się od razu?  Moje pelargonie angielskie podlane nawozem znów pięknie kwitną. To wielka przyjemność patrzeć na ukwiecony balkon. Wczoraj rozmawiałam z moim lekarzem, po raz kolejny zgłaszałam mu bóle mięsni. Twierdzi, że to nie mogą być statyny, bo istotnie pobieram bardzo małą dawkę.  Dostałam skierowanie na usg tarczycy, teraz tylko ustalić termin. Codziennie piję 330ml soku pomidorowego. Akurat w przypadku pomidorowego, przetworzony ma więcej wartości. Może faktycznie potas podwyższę i będzie ok?  Jutro zapowiada się ładny dzień, pójdziemy zatem na Kamienną Górę , to widokowe wzniesienie  w Gdyni, z parkiem , fajne miejsce. Ma być muzyka promenadowa, muzyka, którą przed wojną grano  w Gdyni nad morzem przy promenadzie. Ma być biblioteka pod chmurką, warsztaty kwiatowe, jakaś gimnastyka, jakieś pokazy.    Weźmiemy ze sobą książki, gdy będzie nijak, po prostu poczytamy. Na jutro planuję upiec warzywa , zamiast ziemniaków do mięsa. Uwielbiam smak pieczonej pietruszki . W przyszłym tygodniu panicz ma zawitać . 

23 lipca 2020 , Komentarze (14)

Ćmy  w ilościach sporych , szukają u nas chłodu. Codziennie wyganiamy kilka z mieszkania, są takie duże i nie należą do ładnych stworzeń. Ich upodobania do chłodu są mi bliskie, śpię wówczas lepiej, oddycham lżej i mam więcej werwy.  Ostatnio moje poranne ciśnienie jest w granicach 120, mam zatem ochotę na więcej ruchu. Ale ciem nie polubię, chociaż mamy wspólne upodobania.  Wczoraj pojechaliśmy do lasu, na kurki , a gdyby nie dopisały, miał być tylko spacer. Udało się, grzyby były, nawet jednego prawdziwka  znalazłam i 2 maślaki. Kurek była spora ilość , zrobiłam polędwiczki wieprzowe w sosie kurkowym, będzie na dwa dni.  W lesie dojrzewają już borówki, natomiast jagody są gorzkie i bez soku. Nasza wyprawa wrześniowa jest właściwie dopracowana, spanie zarezerwowane, trasa wyznaczona, teraz tylko czekać. A czas, jak same wiecie, biegnie niemiłosiernie, czyli, zanim się obejrzę, będę się pakować. Zdaniem pana Terleckiego , lepiej wykształceni głosują na PiS. Mam za sobą 19 lat nauki, w tym studia i aplikację , przepracowałam 35 lat ku chwale rodziny i własnej, a gdy oglądam Milionerów, rzadko kiedy nie potrafię odpowiedzieć na pytanie. Gdzież mi się równać ze zwykłym zwolennikiem  "najsprawiedliwszej" partii w Polsce. Może jakaś drobna aferka w rodzinie  pozwoliłaby na zrównanie ? A może moje wykształcenie jest-  zbyt-  dla PiS?   Moja waga fajnie zaczyna dołować. Co cieszy, ale muszę pamiętać, aby ta euforia nie wpędziła w samouwielbienie. Postanowiłam wypijać codziennie 330 ml. soku pomidorowego, aby organizm mój miał wystarczającą ilość potasu. Magnezu dostarczam już odpowiednio. To tyle w ramach samoleczenia bóli mięśniowych, pojawiających się wyłącznie nocą.   Ponieważ mam niedoczynność tarczycy, wykluczam wpływ tejże na mój stan, bo to przy nadczynności są takie objawy. Jutro będe miała skierowanie na USC tarczycy, to jeszcze dowiem się co i tam słychać.  

20 lipca 2020 , Komentarze (9)

mnie zupełnie. Jazda SKM z maseczką na twarzy to po prostu koszmar w taki upał. Mój organizm znosi to coraz gorzej. Wczoraj wizyta w Teatrze Szekspirowskim pod hasłem zwiedzanie. Miłe to było , pouczające i ciekawe. Na szczęście tam, w środku,  było solidnie chłodno, a otwarcie dachu to niesamowite zjawisko. Grupka zwiedzających spora, bilety idą na pniu. A po tej dawce kultury, coś dla ciała- posiłek we włoskiej knajpce. O zgrozo, zjedliśmy pizzę, napawając się językiem włoskim ze stolika niedaleko. Gdy kucharz Włoch wyszedł do "swoich", od razu zapanował nastrój italskiej uliczki starego miasta - głośno, szybko, z gestami, co chwila śmiechy. Lubię takie sytuacje, gdy widać, że ludzie bawią się chwilą. Podróż SKM do domu opisałam wyżej- koszmar. Wymęczyło nas solidnie, w domu byliśmy po 17, czyli cały dzień poza . I wieczorem odezwał się nasz wiek, oboje padliśmy wykończeni o 21  w łóżku , spaliśmy do 7 rano. Ja niestety niespokojnie, z powodu bólu mięśni. Zastanawiam się, co jest przyczyną, czy statyny, czy tarczyca. Dziś masowałam się piłeczką tenisową, aby rozmasować przykurcze powięzi. Zanim przyjdzie data wizyty u LPO odstawie statyny na 2 tygodnie. Zapiszę się ponadto do neurologa, aby wykluczyć miopatię.  Czyli , ja nie urok , to  sr.......ka. Zawsze coś. Spokoju w życiu być nie może.  Jesteśmy po burzy, od razu lżej się oddycha, z 27 temperatura spadła do 20. Będzie się dobrze spało. Żywnościowo ok. Przy takim upale nie ma się ochoty na dużo  i ciężko. Jakaś sałata, grzanka z pomidorem, twaróg ze szczypiorem, zupa krem warzywna, ot to, co daje pora roku. I owoce. Każdego dnia porcja , najczęściej porzeczki i borówki. Jutro udam się do biblioteki. Jakos nie mogę trafić na ciekawe pozycje. Wybór ograniczony, nowości nie widać. Zabrałam się za czytani pozycji domowych.    

18 lipca 2020 , Komentarze (6)

Piękna pogoda, słonecznie, ciepło. Wybraliśmy się do Parku Oliwskiego. Trochę lektury przy Pałacu Opatów, potem wystawa w nim. Nigeryjski artysta, bo to Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Obrazy pełne okrucieństwa, krwi, przemocy . Wszędzie penis jako symbol przemocy mężczyzn. Nie było to smaczne. Za to wystawa teatraliów ciekawa. Rysunki scenografii wykonane przez nazwiska dziś zapomniane: Perzanowska, Afanasjew, Bunsch, Krechowicz , ale i Zachwatowicz, Wajda.Potem chwilka w Katedrze Oliwskiej, znów podziw jej monumentalności.  Po posileniu się kawą i mini jagodzianką w niedalekiej cukierni, ruszyliśmy uliczkami Oliwy, podziwiać domy. Wreszcie jest tak, że mieszkańcy dbają o domy  z epoki przedwojennej, mające nawet i 120 lat. Są wyremontowane, odnowione elewacje, zadbane. Te detale architektoniczne, balkoniki, wieżyczki ,zawsze mnie zachwycały. Ulice wąskie, jeszcze brukowane, na Leśnej niesamowicie ogromny kościół Cystersów.  Och, od razu przypomniała mi się "Śpiewać ogrody" , książka Pawła Huelle. Powrót do domu na obiad, dzis rosół z makaronem ( mała porcja), oraz papryka żółta, wąska, faszerowana mięsem, podana w sosie pomidorowym, z ryżem + mix sałat z dodatkiem czerwonej porzeczki. One wyglądają jak rubiny na tle zieleni sałaty!  Pranie wywieszone przed wyjazdem do Oliwy wyschło, co nie dziw przy takiej pogodzie. A po obiedzie znów "Wenecja" na balkonie i spojrzenie Manueli Gretkowskiej na miasto miłości i kupców.  Dwa lata temu byliśmy w Oliwie o tej samej porze, uciekając z domu przed hałasem maszyn zbierających wilgoć po zalaniu mieszkania. Jak ten czas leci, jak powtarzalne są nasze potrzeby.  Dużo kontaktów telefonicznych z zoną szwagra, w sprawie ustaleń wyjazdowych- hotele, apartamenty, trasa, itp.  W sumie będziemy trochę w Polsce, trochę w Czechach, trochę w Niemczech.  Oby nic nie pokrzyżowało planów.  

17 lipca 2020 , Komentarze (4)

w Sopocie, to miejsce ciekawe, położone w idealnym miejscu dla turysty, mieszkańca, dla każdego. Wczoraj przed koncertem posiedzieliśmy na tarasie, napawając się widokiem Bałtyku wieczornego, spokojnego, otoczonego  bujną zielenią wzgórz morenowych i klifów. Przy kieliszku prossecco takie wyczekiwanie było b. przyjemne.  A koncert?  A, i tu ciekawostka, bo liderką była córka Artura Żmijewskiego, Ewa Żmijewska. Z koleżanką z uczelni w LA, Shandy, dały popis muzyki country i nie tylko, dużo własnych kompozycji, starszych i nowych. Energetyczna dziewczyna, naprawdę. Sala nieduża, ale koronasyf daje większy komfort, gdy siedzimy co któreś miejsce.  Była też piosenka protest p- ko sytuacji w Polsce, p-ko piętnowaniu ludzi, nienawiści i upodlaniu . Bisy obowiązkowe. Wieczór miły, powrotny spacer po centrum Sopotu pokazał , jak miasto żyje. Ile oryginałów na  Monciaku! Ja zachwycałam się architekturą domów stojących w bocznych uliczkach, to ciekawsze. Dziś znów nad Bałtyk, jeszcze nie było tak ciepło, jeszcze szło wytrzymać. Obiad piątkowy, smażona polędwica z dorsza, sałatka z winogron, czerwonej fasoli i czerwonej cebuli  , z niewielką ilością jogurtu i majonezu.  Jeszcze zrobiłam gar papryki faszerowanej mięsem, w sosie pomidorowym oczywiście, a rosół nadal "dochodzi".  Na niedzielę kupiłam bilety do Teatru Szekspirowskiego, na zwiedzanie tego miejsca, bo warto. A, i warto odwiedzić galerię sztuki w Sopocie, jest wystawa prac Bruno Schulza, oraz kolekcja Starmacha. Kto w Sopocie jest, warto zajść. Korzystajmy póki można, bo niedlugo okaże sie, że tylko narodowościowe utwory, dzieła itd. będzie można oglądać. 

16 lipca 2020 , Komentarze (11)

 film Leonarda Buczkowskiego, to powinien być tytuł aktualny  tegorocznego lata. 16 stopni, pada, leje, zimno i naprawdę nie chce się nic. Lato? Wakacje?  Winić mogę Dudę, który leciał wczoraj rządowym śmigłowcem na Hel, nad naszymi głowami. Przywlókł ze sobą paskudną pogodę.  A' propos Dudy, bony wakacyjne nie dla emerytów!  Oj jak mnie to rozbawiło, ta naiwność w obiecanki, ale " ciemny naród wszystko kupi" jak kiedyś powiedział najbardziej obrzydliwy prezes TVP. :x. Wczoraj mebelki ładnie "przyszły", zdążyliśmy wszystko ustawić, zagospodarować , itd.  Cieszymy się jak dzieci z nowej zabawki , co chwile wchodzę tam, przyglądam się, zastanawiam  nad ozdobami . Jestem w nich oszczędna, bo to tak jak z biżuterią - lepiej mniej , ale dobrej jakości. Dziś wieczorem będziemy na koncercie w Sopocie, oby pogoda nie była już tak obrzydliwa. Potem weekend, może pojedziemy do Gdańska, może do lasu, bo kurek na hali zatrzęsienie. Powoli czas myśleć o zaprawianiu pomidorów.   Rozmowa z żoną szwagra na temat wspólnego wyjazdu we wrześniu. Nasze ustalenia  zbiegły się co do obiektów , trasy, itd.  Dziś na obiad mam ruskie pierogi i szpinak z ricottą . Gotuję teraz z dnia na dzień, tylko zupy są na 2-3 dni. Warzyw tyle, owoców, nic , tylko wybierać. A przy straganach zawsze ślinka cieknie, rozum podpowiada stop, nie przerobisz. !    Przez pandemię umknął mi  czas na usg tarczycy. Muszę koniecznie zrobić. 

15 lipca 2020 , Komentarze (9)

mi jest, nadal nie mogę się otrząsnąć. Tu przypomina mi się piosenka Kazika" moja ojczyzna na pół podzielona". Wprawdzie to było o NRD, ale teraz jak ulał. A dziś rozbawiła mnie informacja o wkręceniu Dudy przez Rosjan. Podobną sytuację miał  kiedyś jeden z byłych prezesów Sądu Okręgowego w Gdańsku.  Miał dyscyplinarkę i został odwołany. W omawianej sytuacji raczej tak się nie skończy, poleci najwyżej czyjaś głowa, ale niesmak pozostanie. I tak mamy niestety przez kolejna kadencję !(strach). Wczoraj kupiliśmy trochę nowych mebli do pokoju syna ( odwiedzanego 2-3 razy w roku), bo poprzednie miały już prawie 30 lat. Wprawdzie drewno, ale sosna, miękka sosna, więc ząb czasu widać.  Zaproponowałam je młodej kuzynce męża, która pasjonuje się , podobnie jak ja, w przywracaniu  meblom nowego życia. Weźmie.  Dziś, wczoraj też, zmaganie z nadmiarem książek. Bardzo trudno podjąć decyzje, co zostawić, co oddać. A ja dziś malowałam krzesło, ciemne krzesło jasną farbą. Trochę to potrwa. Odwiedziłam mieszkanie po rodzicach, oddaliśmy do hospicjum mnóstwo ręczników, kilka kompletów pościeli, pieluchy, podkłady,  kubki ceramiczne. Niech mają drugą szansę. Na obiad szykuję młode ziemniaki okraszone boczkiem, posypane koperkiem, do tego żółta fasolka i kefir.  Na deser lody z owocami: maliny, truskawki, porzeczki. Ciepło dziś, pranie dosycha, będzie kolejna porcja do prasowania. Meble "przyjadą" po południu, a jutro do teatru! Ach jaka zawierucha!

13 lipca 2020 , Komentarze (10)

Nawet pisac mi sie nie chce. Jestem w rozpaczy i tyle. To świadomość  rzeczywistości tak boli.

12 lipca 2020 , Komentarze (5)

Ja dziś już wybrałam. To konsekwencja szanowania Konstytucji, praw człowieka, ochrony środowiska, przepisów prawa, itd. Nie wstydzę się pomagać ludziom bezdomnym, kupuję książki s. Chmielewskiej, aby dołozyć się do "kotła", nie boję się zwracac uwagi nawet Policji, gdy łamane są przepisy, gdy komuś dzieje się krzywda. Po obejrzeniu kiedyś filmu " Pewnego razu w listopadzie" oraz filmu "Kler"  wiele zmieniłam w swoim postępowaniu. Nie oceniam bezdomnych za ich wybór, pomagam, gdy mogę, gdy oni chcą . I gdy najdzie mnie chęć posiadania czegokolwiek ponad miarę, biorę ksiązkę Dominik Loreau "Sztuka umiaru". Ona sprowadza mnie na właściwą drogę. Taka drobna asceza jest całkiem przyjemna, polecam.  Narazie walczę z nadmiarem ciała , nabytego przez czas pandemii, smacznego pobytu w Białym Zdroju, czas mniejszej aktywności fizycznej. Dlatego dziś do gulaszu ( indyk, czerwona cebula, czerwona papryka, pomidor, czerwona fasola) zjadłam ryz gotowany z kurkumą.  Wybieg dzisiejszy to prawie 10.000 kroków, co cieszy. Wczoraj wypiłam ponad 2 l. wody, 3 herbaty rooibos, zjadłam michę sałaty. Wracam powoli do dobrych nawyków. Sobotni wieczór spędziliśmy z "Gliną", gdzie graja aktorzy, nie gwiazdy.  Pogoda nadal nie rozpieszcza, a to juz prawie połowa lipca. Za to zieleń zachwyca, czyli coś za coś. Proza.

11 lipca 2020 , Komentarze (11)

bo starym zwyczajem gotuję dziś obiad już na jutro, sprzątam, załatwiam niezałatwione. Rano na cmentarz, oj, była już pora, bo wiatry i deszcze swoje zrobiły. Powrót piechotą i w ten sposób wykonaliśmy ładny spacer. Po powrocie  całkiem spokojnie wypiłam drugą kawę ( gdy słucham tej piosenki , mam ciary), przeczytałam w Wyborczej wywiad z Markiem Kondratem. Przypomniał mi się rok 1989  , gdy Polacy tak zgodnie podejmowali decyzje na temat swojej przyszłości. Dziś jesteśmy podzieleni, i zastanawiające, widzimy te same rzeczy w odmienny sposób. Jak to się stało? Co było przyczyną? I nawet mówić się boimy o tym.  Pamiętacie serial "Daleko od szosy"? Jaką determinację miał Leszek, aby wyrwać się ze swojego środowiska bez przyszłości, jak garnął się do nauki mimo ogromnych przeszkód. Moja teściowa od 37 roku swojego życia została wdową, z trójką dzieci, ale nikomu z nich nie przyszło do głowy, aby zostać na utrzymaniu mamusi. Wszyscy wykształceni, potrafili  utrzymać się pracą własną.  Dziś jest łatwiej , czy trudniej?  Bo gubię się, gdy słyszę młodych, że nie opłaca im się pracować , że nie mają na nowego smartfona, dzieci to później, najpierw bryka . Dosyć .

Na obiad dziś pieczony pstrąg,  mix sałat, mąż jeszcze wrzucił do piekarnika kilka ziemniaków, ja się obyłam.  Coraz dłużej leżę na akumacie, czuję się po niej wspaniale.  Uwielbiam słuchać utworów Bacha, z zamkniętymi oczami, gdy mata masuje moje lędźwie.  Pogoda bz. , chociaż jest nadzieja na cieplejsze dni. Chciałabym nałożyć nowa sukienkę w kolorze limonki, kapelusz słomkowy, czarne sandały , i pójść leniwie na spacer.  A narazie Eros Ramazzotti umila mi popołudnie i marzenie o tym, aby zamieszkać tak, jak Marek Kondrat, gdzieś, gdzie ludzie są dla siebie braćmi.  W Wysokich obcasach fajny  wywiad z taką tuszawą, odjazdowa kobitka , która w TVN Style testuje diety. Lubię ją oglądać, ma dziewczyna poczucie humoru.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.