Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 247307
Komentarzy: 6500
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 18 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

10 lipca 2020 , Komentarze (6)

Wybory tuż tuż. Oj jak chciałabym , aby Polacy przejrzeli na oczy, zobaczyli tę ciemnotę panującą. Trzymajcie kciuki za mądrość, nie za kunktatorstwo i rozdawnictwo. Państwo winno rządzić sie jak rodzina. Gdy trzeba zainwestować, żenie się należy zacisnąć pasa, a nie rozdawać. Gdy trzeba pracować dłużej, pracuj, zdobywaj wykształcenie, dokształcaj się sam , bądź miły dla sąsiadów, nie podważaj ich wyznania, zwyczajów, sympatii. Wybieraj tych, którzy są z Tobą , a nie przeciw, którzy  poważają cię, a nie  wsadzają do grupy lepszych/ gorszych Polaków.

Dziś kino i film Tu i teraz. To film do refleksji, do przemyślenia, czy warto tak bardzo zabiegać o popularność, sławę, zapominając o codzienności, o chwili, o potrzebach innych ludzi.  Polecam. 

Pogoda nadal do dupy, rano było tylko 15 stopni, połowa lipca ? Za grzechy?  Zrobiłam dziś większe zakupy, aby mieć na kilka dni spokój. Muszę ugotować rosół, bo "chodzi" za ,mną ( od razu sobie wyobrażam tę scenę), jutro będzie pstrąg pieczony, bo dziś po kinie poszliśmy na pastę.  Moja ulubiona to aglio olio, bo nie lubię, gdy smak makaronu jest zawalony innym smakiem.  Przed kinem usiedliśmy na espresso, obok siedziały dwie kobiety z psem. Ja nie przepuszczę żadnemu ( baba na psy= pies na baby). Zapomniałam zostawić grahamkę w domu, zaczęłam ją jeśc do kawy, pies zareagował. Był piękny, z dużym czarnym nosem, pieknymi oczami, ale nieśmiały. Kawałek bułki pozwolił mu na schowanie dumy i zbliżenie się . Nazywał się Dima, tak zawołała pani, której głos rozpoznałam. Odwróciła się, no tak, : poznaję panią po głosie, bo chyba się nie mylę ? Pani Maria Seweryn? Potwierdziła.  Krótka miła rozmowa o zwierzakach. Takie mam zdarzenia. Ostatnio w Krakowie Jerzy Trela  na Rynku , teraz Maria Seweryn.  Wczoraj na hali kupiłam piękne suszki , kolorowe, cieszące oczy. Jutro zaniose na cmentarz teściowej, ona lubiła takie kolorowe kwiaty. 

8 lipca 2020 , Komentarze (8)

Zimno się zrobiło, pada, wieje. Wizyta nad morzem była, wyszło 6 km, jak na taką pogodę, nieźle. W Empiku kupiłam dwie książki z wydawnictwa Wielka Litera ; Wenecja , i Gazo. Obie  opisują miejsca cudne. Autorką Wenecji jest Manuela Gretkowska, pokazuje miasto  widziane swoimi oczami. Była w w Wenecji tydzień, zwiedzałam jak natchniona , teraz poczytam, jak  autorka to widziała. Gazo to niewielka wysepka niedaleko Malty, tam chciałabym pojechać. Może teraz tak będą wyglądać podróże? Mam z tej serii Lizbonę, świetna.  Byłam dziś w bibliotece, kilka pozycji pożyczyłam, ale to takie branie co jest, bez wyboru.  Poza tym na piątek kupiliśmy bilety do kina na " Tu i teraz", opowieść o Francuzie, który jedzie  bez planu do Korei, aby spotkać się z dziewczyną, z którą spotykał się na Skypie. Poza tym nic ciekawego, codzienność, którą lubię, bo mogę wszystko po swojemu, bez pośpiechu. Jedzenie  standardowe, wykorzystałam resztę cukinii na zupę, druga zapiekanka z wczoraj była dziś podana z ryżem. Na deser czerwona porzeczka, wspaniały polski owoc, pełen witaminy C, zdrowy i smaczny.

7 lipca 2020 , Komentarze (2)

To chyba pokłosie pobytu w Lantaarnie, bo dziś wzięło mnie na gotowanie. Rano na cmentarz , do rodziców, potem do ich mieszkania, wziąć klucz ze skrzynki. Brat wreszcie założył nową wkładkę. Kilka drobiazgów w Jysku, bo jest fajna przecena na skorupy, a następnie po ciemne winogrona . W domu  zupa krem z pomidorów , to z wczoraj, a potem: sałatka z winogron, czerwonej fasoli, czerwonej cebuli ( moja wersja), koperku i majonezu z jogurtem . Wyszła pyszna, naprawdę polecam. Na  główne danie dziś faszerowana cukinia , znów w pomidorach, do tego pieczone , malutkie ziemniaczki młode i rzeczona sałatka.  Ziemniaki były b. małe, obierać nie było co, potrzymałam je w zimnej wodzie tak z godzinę, umyłam, zlałam oliwą, obsypałam ziołami, i do pieca razem z  cukinią. Mąż zrobił sesję zdjęciowa i wysłał synowi, a ja puchłam z dumy! W tzw. międzyczasie upiekłam biszkopt z truskawkami, to na deser. Z wagowych spraw uprzejmie donoszę, że  białe wino bardzo, ale to bardzo podnosi , co tylko ma podnieść. Dlatego teraz ograniczam  jedzenie. To dzisiejsze też  było w ilościach skromnych na moim talerzu.  Od powrotu zeszło mi trochę wody, więc waga powoli wraca.  Pogoda aktualnie jak dla mnie, bo bez upałów. W nocy chłodniej, od razu dobrze spałam. Nadal korzystam z akumaty, jestem z niej bardzo zadowolona. Jutro wreszcie pójdę na zajęcia , jutro i w czwartek , aby rozciągnąć ciało. Potrzebuje tego. Dziś śniłam o poziomkach, które garściami jedliśmy w czasie wyjazdu. Przyjemny sen. A po stronie kultury, kupiłam bilety na dwa występy w Teatrze Atelier w Sopocie . Jeden będzie z piosenkami Przybory i Wasowskiego oraz Młynarskiego, drugi to dwie dziewczyny z utworami inspirowanymi jazzem, latino i country. Trochę zabawy przyda się latem.  A  meble wróciły na swoje miejsce.

6 lipca 2020 , Komentarze (20)

są zawsze miłe, chociaż było fajnie. Nie, nie w Dworku Tradycja, gdzie zapłaciliśmy za 7 dni z góry , po 3  nocach zrezygnowaliśmy, kompletnie rozczarowani. Cała para tam idzie w gwizdek, tzn. w opowieści właścicielki o sobie. Reszta to zupełne nieporozumienie.  A szczytem była mielonka z puszki na śniadanie, gdzie miejscówka chwali sie regionalnymi potrawami! Udało się załatwić  pobyt w zeszłorocznym miejscu. Ach, ach i jeszcze raz ach!  I to nie przesada.  Ponieważ w dniu naszego przyjazdu wracał także mąż właścicieli. nieobecny przez koronasyfa od 3 miesięcy, w czwartek mieliśmy powitalną kolację. Przyszło kilkoro ludzi , znajomych im i nam, a podano do jedzenia:  ostrygi, krewetki, prawdziwe Matjasy, mule francuskie i , uwaga, homara, który został żywy uwieczniony na filmiku.  Do tego białe wino, wspaniały nastrój, pogoda jak marzenie . W przypadku ostryg i homara to był mój pierwszy raz , ale jaki! Wszystko było doskonałej jakości, świeże i takie smaczne. Pozostałe dni pobytu to także wędrówki. Pokonywalismy dziennie ok. 10 km. , aby wieczorami oddawać się obżarstwu. Jadłam  pyszną sałatkę z czerwonej fasoli, czerwonych winogron, pora i ociupinki majonezu ( mam zamiar ją popełnić).   Pieczone żeberko, to pamiętałam z zeszłego roku, ale nadal było absolutnie doskonałe.  Węgorz w sosie prowansalskim, na śniadanie  codziennie naleśniki, jajecznica z    jajek kur biegających.  Miejsce to wieś Biały Zdrój , czysta,  kolorowa, kolejny raz nagrodzona za  swój obraz.  Leży nad jeziorem , jest tam plaża z pomostem. Nasi gospodarze to pensjonat Lantaarn, nie ogłaszają się ze swoimi usługami, ale i tak  mają zapełnienie do końca roku. Nie pokazuje zdjęć, bo taki mam zwyczaj, można je zobaczyć w internecie, kto chce.  Tam można się poczuć jak na wakacjach u rodziny. Dziś powrót do normalności. Kolega dbający o kwiaty przyłożył się. Mój balkon jest cudny i taki obfity! Dziś na obiad zupa krem ze świeżych pomidorów  ( udało się kupić tanio), fasolka szparagowa zielona, jajko sadzone i ziemniaki z koperkiem. Na jutro planuję faszerowaną cukinię . Odwiedziłam dziś fryzjera, gdzie prawie zasnęłam. teraz tam nic nie można, więc o czytaniu gazet czy wiadomości z telefonu zapomnij. Siedziałam jak mumia, a  oczy same opadały. Po powrocie do domu werwy dostała, bo mąż pod moją nieobecność poprzestawiał meble.  Nie znoszę tego , wielokrotnie prosiłam, aby nie wykonywał takich ruchów beze mnie, w tajemnicy. Zagotowałam się.  To tyle u mnie, jutro Was odwiedzę, bo dziś trzeba wrócić meble na miejsce.  

26 czerwca 2020 , Komentarze (7)

Jedziemy w poniedziałek , znów na Pomorze Zachodnie, tym razem do miejsca niedaleko miasteczka Łobez, nazywanego Dworek Tradycja. Nowa strona znaleziona przeze mnie pn. SLOWHOP, pokazuje fantastyczne miejsca. Chciałam na Warmię i Mazury, ale muszę zapomnieć , tam brak miejsc. Kino, bo obiecałam. Film ciekawy, opisuje historie małżeństwa ze stażem 23 lata. Mąż zdecydował się odejść, a dlaczego , proszę obejrzeć. Najbardziej żal było mi syna, który został postawiony w roli łącznika, z żądaniem wyboru, po czyjej stronie stoi.  Każde małżenstwo powinno to obejrzeć i zastanowić się nad swoim związkiem. Pogoda dziś dla ogromnych fanów upałów.  Ja odpadam. Nie lubię, nie polubię i nie będę się zachwycać takimi temperaturami. Są niezdrowe i nieprzyjemne . Dziś podpisaliśmy umowę  przedwstępną  dot. sprzedaży mieszkania po rodzicach.  Szybko i sprawnie, bo bez pretensji. Rozliczenia z bratem nadal aktualne, bo brak zrozumienia dokumentów ewidentny.  Od poniedziałku ma być chłodniej, przynajmniej tam, gdzie jedziemy. Oby moje kwiaty jakoś przetrwały. Mam zestaw nawadniający, chyba pomoże. A reszta bz. Nadal budzę się koło 5, ciśnienie w normie,  cukier ok. Waga powoli spada, czyli wychodzę z pandemicznego  przyboru. Truskawki, pomidory, arbuz, surówki i duuuużo wody. Tak w większości ostatnio jadam.  

22 czerwca 2020 , Komentarze (16)

bo dziś tylko 19 stopni. Ale za to jak sie spaceruje, jest czym oddychać, bo u nas zawsze wieje.  Truskawki nadal nie są słodkie, ale bób jest. To on właśnie uzmysławia mi, że jest lato. jak ja lubie jego smak, takie dłubanko fajne i człowiek się cieszy! Dziś miałam konsultację lekarska telefoniczną. Mój doktor zawsze przywołuje przykład swojej zony, gdy chce potwierdzić jakies zjawisko chorobowe/ zdrowotne. I dziś tak było, co wprawiło mnie w doskonały humor. A ta konsultacja to z powodu mojego cisnienia. Wieczorem wysokie ( 160 skurczowe), rano rozkurczowe b. niskie ( 47).  Przemyślałam przez weekend co to może być , doszłam do wniosku, że za mało białka i magnezu. Mięsa prawie nie jadam, a ostatnio mam skurcze w  nocy. Pojawiły się też plamki białe na paznokciach.  Zaczęłam więc od soboty pić więcej, zjadłam mięso 2 X, dziś dołożyłam bób. Rano ciśnienie pokazało 120/53/59 , czyli ok. Jestem już po odwiedzeniu bulwaru,  na szczęście moje pęcherze na podbiciu stóp zeszły. Tak załatwiłam sie w sobotę!  Co za ból! Mąż kilkakrotnie przekłuwał  po odrażeniu, potem help4skin , jakoś dało rade zwalczyć Dziś śladu nie było.  Kupiłam karnet do kina, mam gwarancję, że przez pół roku  na każdy film będę mogła kupić bilety po 15zł/ szt.  A wieczorem kolejny seans, tym razem "Co przyniesie jutro".  Opowiem o nim po obejrzeniu.

19 czerwca 2020 , Komentarze (3)

ale miałam co robić. Przede wszystkim odwiedziłam rodzinę w Łebie.  Było przyjemnie, rodzinnie i wstępnie zaplanowaliśmy wspólny wyjazd w Polskę, ale to jesienią.  W Łebie mnóstwo turystów, a przecież to jeszcze nie wakacje.  Nie wiem , jak i kto pracuje.  Rozmowy rodzinne, śmiech, luz, tego mi trzeba było. Poza tym odwiedziłam stomatologa, jak co kwartał. Oj, jak ciężko im się pracuje w tych "mundurkach" ochronnych. Co do mieszkania po rodzicach, to okazało się to, czego domyślałam się, a czemu zaprzeczał brat. Kupują teściowie mojego bratanka. Niech tak będzie, bo ustalona cena nie jest zła, a ja naprawdę nie mam nic przeciw. Tylko po co kłamstwa?  Dziś bardzo gorąco, źle znoszę taką pogodę, na szczęście zaczęło padać. Tu przepraszam za moje wieszczenie, że zalania będą na południu Polski . Okazało się to faktem, czyli prognoza amerykańska sprawdza się.  Wczoraj syn przesłał zdjęcia z Poznania-  zalane torowiska, woda płynie jak rzeka.  Byliśmy też w kinie na filmie Parasite. Nie potrafię ustosunkować się  pozytywnie do pokazanej historii, i to wcale nie  po stronie bogatej rodziny. Życie na bazie oszustwa, wykorzystania naiwności, jakie to wstrętne. No i po deszczu, chociaż jakies chmury jeszcze się kłębią.   Dziś na obiad smażona polędwica z mintaja i surówka z kapusty , jeszcze młodej. Dziś kupiliśmy nowe , chłodne kołdry, bo spanie  w upały pod innymi raczej nie wychodzi.  A moje ciśnienie wieczorami skacze jak szalone, w poniedziałek ( dopiero!)  , będę miała teleporadę. Co za czasy! A prywatnie można spotkać się z lekarze bez problemu!  Jutro, albo w niedzielę namówię męża na kolejny film, tym razem pt. Co przyniesie jutro.  Ostatnio byliśmy w kinie w 4 osoby w ogromnej sali. 

12 czerwca 2020 , Komentarze (5)

Urząd skarbowy po druki SD-Z2, do Plusa, bo internet  nie działa, do komputerowego, aby pomogli przy nowej drukarce, do kina po bilety, na halę po zakupy, ponownie do komputerowego, bo coś nie styka,  do urzędu po zaświadczenie dla panicza, itd.  Nic dziwnego, że 10.000 kroków jest pestką.  Akumata sprawdziła się wspaniale, co wieczór  i rankiem relaksuję się za jej pomocą . Działa, to najważniejsze.  Zrobiłam szczawiową z młodego zielska, jak zawsze przypomina mi Mamę. Ona gotowała wspaniałe zupy , podobno odziedziczyłam ten talent. Oby! W naleśnikach też jestem coraz lepsza.  Dziś na obiad pstrąg pieczony z tymiankiem z balkonu + surówka z kapusty , kalarepki i koperku.  Na jutro przygotowałam  danie z polędwiczek indyczych, papryki, cebuli, pomidorów. Takie trochę na ostro, podam z ryżem i z ogórkiem małosolnym. Jutro będzie jeszcze rosół, to przed kinem, bo idziemy na Parasite na 12: 45, więc zjemy zupę przed .   Dużo przebywamy na powietrzu, dziś widok gwałtownie napływającej mgły  zmroził mnie. Dziwne to zjawisko, od razu zrobiło się zimno. Ludzie coraz bardziej zapominają o koronawirusie, a to wcale nie jest dobre.  Zapisałam się dodatkowo na stretching, rozciąganie mi posłuży, jestem pewna.   Po spotkaniu z bratem jestem w sumie rozbawiona. Bo jak inaczej reagować, skoro nadal nie może się ogarnąć z rozliczeniem, które mu przedstawiłam. Jak powiedział, nie ma czasu ( emeryt bez zajęcia), a  ostatnie z nim spotkanie polegało na uzgadnianiu każdego wydatku , i tak przez 4,5 godziny. Oj życie, ciężko jest, gdy ktoś uznaje, że jego niepowodzenia są zasługą innych. W poniedziałek pojedziemy na 2 dni do Łeby, nie widzielismy się z rodziną męża od 1 listopada.  Z waga nadal walczę, ale np. wczoraj wypiłam szprycerka na balkonie, zjadłam lody.  Tak jakoś wypadło, ale nie żałuję.    

8 czerwca 2020 , Komentarze (7)

Wreszcie można było skorzystać z instytucji kultury , jaką jest kino. Film "Dżentelmeni" polecam z całego serca, ubawiłam się setnie przez bite 2 godziny , dialogi odlotowe!  Tyle z wczoraj, wracam do dni poprzednich. Byliśmy  na wiecu w Gdańsku, gdzie odbyło się spotkanie z Rafałem Trzaskowskim. Lubię gościa za jego kulturę osobistą, za  brak dzielenia Polaków, za wiedzę i zaangażowanie. No i poczucie humoru, mądre i taktowne poczucie,  które dla mnie u ludzi jest bardzo ważne. Sporo ludzi, także młodzież, co było optymistyczne. Przed wiecem spotkanie u notariusza, gdzie z bratem staliśmy się współwłaścicielami . Rozmowy takie na okrągło, o bzdetach, bo nie ufam  bratu  absolutnie. Już tam wywnioskowałam, że okłamał mnie w wielu sprawach, może nie istotnych, ale jednak. Aby uniknąć (?) podatku duńskiego chce darować żonie swoją część nieruchomości. Jutro spotykamy się w banku, aby ostatecznie zlikwidować rachunek bankowy po Mamie.  Wczoraj mój panicz miał urodziny , 39 lat, za rok będzie uroczystość większa. A dziś pojechaliśmy kupić nową drukarkę, skończyło się zamówieniem internetowym, bo taniej i wiekszy wybór.  Wczoraj na obiad zrobiłam ryż gotowany z kurkumą, czyli żółty, umieściłam go w ringu, do tego surówka z kapusty typu Colesław wg. mła , ogórki małosolne i pieczony kurczak. Poprzedziłam zupą krem z zielonych szparagów. Na jutro kupiłam pieczarki Portobello, będę je faszerować szpinakiem i serem pleśniowym.  Wczoraj byliśmy na cmentarzu , odwiedzić groby rodzinne. Cmentarz witomiński w Gdyni jest pięknym parkiem, zielonym  , z pięknymi okazami drzew, z ptakami śpiewającymi boso.  Potem bulwar i spacer nad morzem, zeszło razem prawie 8 km i ponad 13.000 kroków. Tak lubię. Dziś w nocy znów bezsenność, powodu nie znam, nawet padający całą noc deszcz nie potrafił mnie uśpić.  Dziś pogoda raczej z przełomu kwietnia i maja. Mam w planie odnawianie drewnianego stołka , zabranego od rodziców. Będzie jak znalazł na balkon.

3 czerwca 2020 , Komentarze (8)

Dzis pojechaliśmy do Gdańska, zawiozłam dokumenty do notariusza, aby wreszcie uzyskać dokumenty o nabyciu spadku. Szybko wszystko sie udało, moje wczorajsze maile doszły, ale i tak dowiozłam, co trzeba.  Potem spacer po Gdańsku, słonecznym, ciepłym i narazie bez masy turystów. Najbardziej lubię Gdańsk jesienia, tak w okolicach października, gdy jeszcze słońce grzeje. Nad Motława stoi piękna karuzela, taka staromodna, dziś kręciły sie na niej dwie starsze kobiety! Ostatnio sypiam doskonale, sny mam takie wspaniałe, że ich opowiadanie to sama przyjemność. Moja waga niestety nie jest ciekawa, bo w Ciechocinku naprawdę folgowałam sobie. Trudno, musze to zwalczyć. Wczoraj była juz krótka sesja na akumacie, nie jest źle, organizm przyzwyczaja się.  Na obiad dziś kalafior gotowany, 2 pulpety w sosie koperkowym , + własne ogórki małosolne.  Na deser truskawki z kefirem zmiksowane .  Kiedyś uważano w świecie, że kiszonki to zepsute jedzenie. Dziś kiszonki podbiły świat, nasze ogórki robią furorę, kiszona kapusta nie straszy już innych.  Lubie kiszonki, ale teraz jest pora  zielona i truskawek. Zajadam się, chociaż sa drogie. Wczoraj wymienialiśmy z mężem potrawy naszych mam, te najulubieńsze. Moje to : rosół z domowym makaronem, zupa grzybowa z suszonych grzybów, szare kluski  okraszone boczkiem. Od teściowej wybrałabym  nalesniki z twarogiem, robiła je doskonale. Moje sa dobre, nawet bardzo, ale do mistrzyni mi daleko.   Macie tez takie ulubione potrawy swoich mam?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.