Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 247893
Komentarzy: 6501
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 18 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

5 marca 2022 , Komentarze (5)

Odganiam je od siebie, ale to się nie da, tak mam i już. Nie potrafię udawać, że nic się nie dzieje, że wszystko jest ok. Nawet mój mąż zaczął myśleć o doposażeniu piwnicy różnościami na jakiś czas. Dom przedwojenny, oparł się II w. ś. jest szansa.  Po prostu mam taka wyobraźnię, która mi podpowiada różne sytuacje. A co, mam zachowywać się jak kuzynka męża, która krzyczy: nic mi nie mów, nie chce słyszeć, nie chcę widzieć. Milczymy w większości, udając, że życie toczy się normalnie, że obok nas nie dzieje się coś strasznego. 🥵.  Sobota, kolejny dzień w izolacji, a gdybyśmy zostali w sanatorium , to jeszcze do 9 marca. Chyba bym oszalała ze stresu. Codziennie oglądam na Planet + Miasta rytm, i widzę piękno Polskich miast, zadbane zabytki, dostojne kamienice z poprzednich wieków. Obym mogła dotykać znów ich murów. Zupa z soczewicy ugotowana, to na jutro. A dziś makaron razowy + pulpety w sosie pieczarkowym + kiszona kapusta. Popełniłam też ciasto biszkoptowe z brzoskwiniami z puszki. Kupiłam je  w 2019r. w Inowrocławiu, gdzie byliśmy w chwili ogłoszenia pandemii. Czas na nie nadszedł, ciasto wyszło smaczne, mąż zadowolony. Trochę sprzątałam, coś tam układałam, wyczyściłam  z patyny srebrny dzbanek, obejrzałam Karola Okrasę , tyle. Przejrzałam wiadomości, za chwilę usiądę z książką, zjem banana. Podobno nie szkodzi tak bardzo o tej porze ( 18:08). Pozdrawiam.

4 marca 2022 , Komentarze (5)

Bokiem wychodzi mi ta izolacja. Bo ileż można sprzątać, porządkować itd.? Tak jest zawsze, gdy człowiek zamarzy o czymś, to potem te marzenia  stają się uciążliwe.  Dziś piątek, to gwoli tradycji ( a nie religii), obiad bezmięsny. Będzie pieczony łosoś, pieczone ziemniaczki i szpinak.  Znów telefon od naszych troskliwych przyjaciół, czy coś nam kupić. To rozczulające . Na szczęście w ludziach empatia jeszcze istnieje, to podnosi na duchu.  Nie mam możliwości zakupów, ale przeleję dziś jakąś godną kwotę na pomoc Ukrainie. Ta sprawa z elektrownią atomową przeraża, aż strach mnie zatyka. I bądź tu człowieku  spokojny!  W mojej rodzinie  są młode kobiety, które w okolicach maja spodziewają się dzieci. Nawet nie śmiem pytać, jak ich nastroje, obawy, plany na przyszłość.  Za oknem lekka poprawa pogody, chociaż wczoraj jakiś śnieg z deszczem pojawił się na chwilę. Na drzewach coraz więcej pączków, pojawia się lekka mgiełka zieleni, oby już, bo tęsknię za wiosną.  Na wtorek umówiliśmy się na kolejny test i zaklinać nawet mogę, aby był negatywny.  Weekend pod względem  zaprowiantowania spokojny. Obiady czekają, jakieś przegryzki, przekąski , te zdrowe i te mniej zdrowe są, owoce, soki, itd. Tylko zupę jutro ugotuję, wybór między soczewicą a krupnikiem  jeszcze nie został dokonany.  Nadal mam lekki kaszel, ale znacznie rzadziej. Noc spokojna, dziś pospałam do 8 . Na śniadanie twaróg półtłusty na kanapkę, na drugą rzodkiewki, na trzecią ogóras zielony, bez garniturku. Kanapki małe, takie z bułki krojonej poprzecznie. Rwa kulszowa znów daje znać o sobie, ale to tak jest, gdy za dużo siedzenia. Nawrócę się po izolacji, na 100%.

3 marca 2022 , Komentarze (2)

Muszę zagospodarować zakupy o krótkim terminie do spożycia, stąd dziś zajęcia praktyczne w kuchni. Jako wczesna nastolatka  chodziłam do MDK na zajęcia z gotowania. Fajne to było, można było w domu zaimponować umiejętnościami, chociaż mama nie dopuszczała mnie do gotowania. Siebie zresztą też nie, bo na co dzień  jadaliśmy z bratem w kasynie  wojskowym. Domowe obiady były w niedzielę.  Ale wracając do aktualnych czasów, popełniłam dziś : kotlety mielone , będą do chleba, pulpety w sosie pieczarkowym, mięso z rosołu w sosie ogórkowo/koperkowo/kaparowym, sałatkę jarzynową.  Reszta zamrożona na szczęście. A z tym ugotowanym uporamy się  spokojnie.  Dziś dzwonił kurier, że może dostarczyć nam pulsoksymetry, ale po zakończeniu Covid należy je odesłać do MZ. Dziwna operacja, po cholerę wypożyczać  aż z daleka, skoro można by zrobić to za pomocą samorządu?  Zrezygnowaliśmy, bo mamy własne urządzenie, ale ta   forma pomocy rozbawiła mnie.  Nadal kaszlę i mam katar, noc jednak była całkiem ok. Gdy wstawałam do wc  to przy okazji zerknęłam do smartfona. Ukraina nadal walczy. Dziś czytałam przepisy dot. powszechnej  mobilizacji. Strach od razu złapał mnie za gardło, czy zdążę pożegnać się z synem, gdyby do tego doszło. I na Vitalii pojawiły się głosy, czy aby dobrze, że przyjmujemy Ukraińców. Proponuję zamknąć oczy i wyobrazić sobie taka sytuację: to ty uciekasz z kraju ogarniętego wojną. Udało ci się, ale tam , gdzie wydaje się bezpiecznie , nikt nie chce cię przyjąć , udzielić pomocy, bo to może być kłopotem. Niewielkim, ale zawsze kłopotem, który w drobny sposób ograniczy twoje dotychczasowe życie.  Widzisz to?  I jak się czujesz ?

2 marca 2022 , Komentarze (12)

Od wczoraj jesteśmy w domu, chociaż turnus sanatoryjny kończy się dopiero 9 marca. Dlaczego?  Ano dlatego, że oboje z mężem mamy dodatni wynik na Covid. Izolacja domowa do 7 marca, a pobyt w sanatorium byłby bez sensu, bo siedzenie w pokoju, jedzenie przynoszone na krzesełko  przy drzwiach, brak zabiegów, po co zatem?  Nasi znajomi przy stoliku  w jadalni wyjechali 2 dni wcześniej. U pana stwierdzono przeziębienie kilka dni  wstecz, potem jednak test i okazał się dodatki. My jeszcze optymistyczni, spacery, wspólne z innymi jazdy windami, zabiegi , itd. Ale mój katar coraz mocniejszy, a w nocy okropne duszności. Po dodatnim wyniku u znajomych poszedł mąż , aby i nam zrobiono test, ale  jakoś tak olewczo został potraktowany. No to po dwóch dniach poszliśmy razem, opisałam znów moje objawy, test zrobiono, kazano czekać na wynik ok. 15 minut. Już po minucie  wynik u mnie  dodatki, wówczas zabrano się za męża, bez objawów . Tu wynik dodatni po tych kilkunastu minutach.  Cóż było robić? "Paweł ani pisnął".  Decyzja jedyna słuszna, to powrót do domu. Z Sanepidu dzwoniono do nas  po  godzinie od umieszczenia informacji na IKP. Pani bardzo  życzliwa, martwiła się o naszą izolację, pomoc w zakupach Na szczęście mamy przyjaciół, zaopatrzono nas po kokardę, już wczoraj rosół się gotował, taki z kury wiejskiej.W ten oto sposób jesteśmy w izolacji, porządkujemy po powrocie  z sanatorium. W aktualnej sytuacji politycznej powrót był absolutnie wskazany. Spałam lepiej, ale i tak w nocy wstałam, aby zobaczyć, co na Ukrainie. Zasypiam z myślami o tych bohaterskich ludziach, budzę się z lękiem, czy nadal dają radę. To nie fobia, to strach i rozpacz spowodowana działaniami jednego psychola.  Nie mogę wyjść, ale postaram się jakieś pieniądze przesłać na pomoc.

W sprawie bardziej vitaliowej, dziś na obiad faszerowana cukinia. Pieczarki, papryka czerwona, wnętrze cukinii, suszone pomidory, koperek i parmezan.  Na ostro doprawiłam. Środa Popielcowa, a zatem  jedzenie skromniejsze. Dużo piję, przed chwilą na stole pojawił się pokaźny dzbanek wody z sokiem z 2 cytryn, imbiru i miodu. Tak dla zdrowotności. Jak zawsze przy katarze  wywaliła mi opryszczka pod nosem. Izolacja posłuży mi więc na jej wyleczenie.  Oderwałam się na chwilkę  od spraw Ukrainy, ale już tam wracam.  Do następnego zatem.

26 lutego 2022 , Komentarze (1)

Wojna na Ukrainie jest faktem , a zatem będę o tym pisać, chociaż to miejsce raczej odpowiada za "żyj zdrowo, jedz zdrowo i nie tyj". XXI wiek,jeszcze żyją ludzie, których dotknął koszmar II w.ś, ludzie którzy uczestniczyli w wojnie na Bałkanach. I nadal brak refleksji, brak rozsądku  przy podejmowaniu decyzji o rozpoczęciu agresji. Ukraina jest naszym sąsiadem, za drzwiami do naszego sąsiada dzieją się straszne rzeczy, ludzie są zabijani, bo komuś zamarzyła się ich ziemia. I podczas gdy społeczeństwo różnych narodów jest absolutnie pewne, że tę agresję należy potępić, w UE  mamy "stanowiska rozbieżne" Włochy nie chcą całkowitych sankcji dla Rosji, bo należy z nich wyłączyć mokasyny od Gucciego, a i brylanty z Amsterdamu też powinny być zaliczone do dóbr nie objętych sankcja.  Oligarchowie rosyjscy, przyzwyczajenie do życia w luksusie nie powinni przecież cierpieć za Ukrainę, prawda?. UEFA I FIFA zastanawiają się nad zbytnim nierozjuszeniem rosyjskiego niedźwiedzia, bo interesy  oligarchów ucierpią. Niemcy nie zgadzają się na zastosowanie ostrych sankcji wynikających ze SWIFT, bo to niekorzystne dla ich obywateli. Europo, zwana Unią, gdzie twoja jedność, gdzie jednolite stanowisko w potępieniu barbarzyństwa, gdzie pomoc dla ludzi zostawionych na pastwę Rosji i szaleńczego Putina? Zaimponowała mi Wielka Brytania swoją stanowczością decyzyjną, bezwzględnym potępieniem ludobójstwa, a przecież to kraj już spoza UE.  Dziś dowiedziałam się , że w moim sanatorium już umieszczono 5 kobiet z Ukrainy z ich dziećmi. Znam historię tragedii osamotnienia Polski w czasie II w.ś jedynie z kart historii. Nie chcę się wstydzić, że my, członkowie UE nie wszyscy dbamy o realizacje haseł głoszonych na forum międzynarodowym.

   Życie w sanatorium płynie od zabiegu do zabiegu. Aktualnie jestem lekko przeziębiona, bo trwający na korytarzach balneologii remont niestety powoduje wychłodzeni korytarzy i ciągle przeciągi. Podobno tak ma więcej osób. Poza tym za nami już połowa turnusu. Przeczytałam 4 książki, zaczęłam piątą chodzimy na spacery ok. 7 km, bo dalej to już Wisła, znamy właściwie każdy zakątek Ciechocinka. I postanowiliśmy, że mamy tego miejsca  dosyć. Dziś w Ciechocinku było zakończenie karnawału, co objawiło się orkiestrą dętą i przebierańcami na ulicach. Od razu skojarzyłam to z Kazikiem " Górniczo- hutnicza orkiestra dęta robi nam papa, rapa. A co na to NATO"?

24 lutego 2022 , Komentarze (8)

W sanatorium napatrzy się człowiek na różne zachowania. Siedzimy przy stole z miłym małżeństwem , raczej  kilka lat młodszym. Są mili, fajnie się rozmawia o drobiazgach, wymienia informacje  na temat rodziny, przyzwyczajeń, zwiedzonych miejsc. Po raz pierwszy jednak zetknęłam się z ludźmi, którzy przed każdym posiłkiem żegnają się przy obcych. Dla mnie sprawa wiary, przynależności partyjnej, poglądów politycznych to sprawa indywidualna, i nie powinna zakłócać tak lub inaczej kontaktów z obcymi. Zakładanie, że wszyscy są katolikami jest z gruntu nieprawidłowe i może kogoś urazić. Staramy się nie zwracać uwagi na ich zachowanie, ale  nie czuję się zręcznie po prostu. I nie wyobrażam sobie, aby muzułmanin modlił się demonstracyjnie na dywaniku.   To samo dotyczy rozmów telefonicznych prowadzonych przez kuracjuszy pod gabinetami zabiegowymi. A guzik mnie obchodza ich rodzinne sprawy! Nie reaguję, nie odzywam się, bo po co? Obowiązek noszenia maseczki jest w całym sanatorium, ale nie wszyscy mają to na uwadze. Tu proszę grzecznie o nałożenie i tyle. Nie ustępuję. Już były 4 przypadki Covida, nie chcę należeć do tej grupy. Panie chodzące na kąpiele borowinowe w białych puszystych szlafrokach to raczej sprawa do uśmiechu, bo zmyć to trudno, co stwierdzono nawet w Kaberecie Ani Mru Mru.  To taki swoisty folklor sanatoryjny, ale jako wielokrotni bywalcy znamy takie zachowania na pamięć, więc jedynie dajemy sobie oczami znak, że to znamy, że widzimy.  A poza tym jest normalnie. Jedzenie smaczne w większości, czystość zachowujemy sami, bo przetarcie szmata 2x w tygodniu to nie porządki. Zabiegi  pomagają, to najważniejsze. Niestety informacja o Agresji Rosji zburzyła mój spokój. Naprawdę żyje się teraz bez perspektywy spokoju i pokoju.Biedni Ukraińcy, w XXI wieku są skazani na ucieczkę przed wojną! To koszmar. 

21 lutego 2022 , Komentarze (4)

Niedługo tydzień pobytu, pogoda nie rozpieszcza, ale da się wyjść na 2-3 godziny. Z zabiegów jestem zadowolona, to najważniejsze. Podchodzę do tego poważnie, solidnie ćwiczę , przykładam się. Zasypiam ok 21:30, ale wstaje po 6 . Taki teraz mam rytm, i przyznaję, że tęsknię za tym domowym lenistwem, gdy kawę kończyłam w łóżku. Czytam, odpoczywam, czy nabieram sił? Nie wiem, czas pokaże, ciśnienie mam znakomite, bo 120/80. Poza tym nudno, przyznaje bez bicia. Brakuje mi kina, teatru, możliwości wyjścia do biblioteki, po zakupy, czyli codzienności.  Jednak 3 tygodnie to za długo. Oby do połowy, bo po połowie jakoś szybciej to mija. Pozdrawiam

17 lutego 2022 , Komentarze (1)

że  dziś był  pierwszy dzień zabiegów.  Kąpiel perełkowo-borowinowa, gdy czułam się jak prosiak w błocie, prądy Tens, UGUL, gdzie rewelacyjnie rozruszałam moje powięzi. Poza tym będzie sucha kąpiel kwasowo-węglowo i masaż podwodny. Jutro zaczyna o 7 rano, basenów nie chciałam, postrzegam to jako nieciekawe higienicznie zajęcie. Wolę solo. Początkowo przydzielono nam pokój rozpacz, bo zatęchły, brudny, ze stanem technicznym absolutnie poniżej zera.  To miał być nocleg komercyjny za 208zł za noc. I tu zgodnie  stwierdziliśmy, że nie zostaniemy w sanatorium Orion w Ciechocinku ( nie polecam zupełnie), nawet gdybyśmy mieli zapłacić . Poprosiliśmy kierownictwo, aby z nami obejrzeli ten pokój, przyznali nam rację , w rezultacie mamy apartament gościnny  ( sypialnia i salonik), zupełnie inny w standardzie, w cenie pobytu. Przepraszano nas za całe zajście, a my zrewanżowaliśmy się za ich działania.   Baza zabiegowa jest ok. , ale pokoje to rozpacz. I to sanatorium MSWiA. To wstyd i najnormalniejsze upokarzanie ludzi, którzy poza zabiegami, trwającymi maksymalnie 1 godzinę dziennie, muszą przebywać w warunkach obrzydliwych. Brak środków na remonty nie tłumaczy absolutnie brudu i braku  logicznej organizacji.  Ale dosyć o tym, bo my mamy luksus w porównaniu z innymi.  Pogoda natomiast jaka jest , każdy widzi. Na szczęście mamy książki, płyty, radio.  Mieszkamy na 6 pietrze, wczorajsza noc była głośna od wichury. Spacery wykonujemy w miarę możliwości pogodowych, mam nadzieję, że niedługo będzie lepiej. Pozdrawiam.

14 lutego 2022 , Komentarze (3)

Z rana wyjedziemy, nocujemy już docelowo, sanatorium zaczyna się na drugi dzień. Mam to szczęście, że jadę z mężem, nie muszę dzielić pokoju i łazienki z obcą osobą.  A tymczasem wypad nad morze. To tylko 10 minut piechotą, chodzimy codziennie, nie potrafię się znudzić widokiem Bałtyku. Ludzi sporo, przyjezdnych i miejscowych, bo pogoda sprzyja. W lodówce prześwit, bo co można zostawić na 3 tygodnie?  Jedno jajko ugotowałam, zrobiłam sos tatarski, będzie na kolację  dla dwojga.  Przeczytałam już jedną książkę, oddałam, pożyczyłam kolejną. Czytam teraz pozycje pt. "Gozo", to o wyspie koło Malty, gdzie  umiera się z nudów, jak mówią miejscowi. Kiedyś marzyłam o wyjeździe na tę wyspę, ale teraz byłoby to tylko przy okazji, bo tam nie ma co zwiedzać powyżej jednego dnia. Natomiast na Planet + oglądam "Rytm Miasta" , cykl filmów dokumentalnych o polskich miastach. I nawet jeżeli pokazywane są miejsca, w których byłam, to oglądam z ciekawością, bo może coś nowego zobaczę. Ostatnio widziałam Kraków i byłam dumna z nas, bo odwiedziliśmy wszystkie pokazywane miejsca. Wyszukiwanie nieoczywistości  to dla mnie frajda. Jeszcze raz przelecę wzrokiem listę rzeczy do zabrania, przejrzę pokoje, co ewentualnie zabrać, tyle. następna moja wizyta na Vitalii z Ciechocinka. Bywajcie. 

12 lutego 2022 , Komentarze (9)

bolało! Ale po  czułam się bosko! Masaż tajski klasyczny zamówiłam, byłam i czułam. Profesjonalizm tych drobnych rąk, kto zna , wie o czym piszę.  Ubrana w luźne , płócienne szaty, poddałam się  przywracaniu do normalności. Oj jak bolało, moje mięśnie, powięzi, napięcie wokół kręgów szyjnych i lędźwiowych , po prostu straszne. Powtórzę ten spektakl po powrocie z sanatorium, bo warto. Polecam z całego serca, oczywiście kto lubi.  Ja tak.  Dziś po śniadaniu biblioteka, 9 książek dla mnie, 3 dla męża. Pożyczyliśmy maksa, jeszcze 3 wzięłam z domu. Oby wystarczyło. Pożyczyłam jednego grubasa, widać, że czytanego, może będzie na dłużej. Potem bulwar, od razu widać, że sporo ludzi przyjechało spoza Trójmiasta. Pogoda sprzyja wędrówkom, sami jutro chcemy odwiedzić Sopot i wrócić pieszo do Gdyni. Obiad gotowy, będzie mniej pracy. Pożegnałam chyba na zawsze zwykłe mleko, teraz pije napój owsiany do kawy i jest dobrze. Waga bez zmian, stabilizacja tez cieszy.  Zmarła sąsiadka, u której wykryto guza mózgu  w listopadzie. Spustoszenie czyni to dziadostwo straszne. Ostatnie dni spędziła w hospicjum i na dodatek złapała Covida. Jest nas coraz mniej i to staje się faktem. Drożyzna wielka, zmiany cen z dnia na dzień. Jeszcze nie wiem, ile syn będzie płacił raty kredytowej. Wprawdzie zarabia dobrze, ale  taki drenaż to szok. Od wtorku będę miała w poważaniu ceny , bo będę na wikcie NFZ, a co! Po powrocie czekają mnie wizyty zdrowotne u ginekologa, na mammografii, usg tarczycy i jamy brzusznej. Dbanie o siebie to norma, dlatego wychodzę na przeciw wszelkim ewentualnościom. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.