Odganiam je od siebie, ale to się nie da, tak mam i już. Nie potrafię udawać, że nic się nie dzieje, że wszystko jest ok. Nawet mój mąż zaczął myśleć o doposażeniu piwnicy różnościami na jakiś czas. Dom przedwojenny, oparł się II w. ś. jest szansa. Po prostu mam taka wyobraźnię, która mi podpowiada różne sytuacje. A co, mam zachowywać się jak kuzynka męża, która krzyczy: nic mi nie mów, nie chce słyszeć, nie chcę widzieć. Milczymy w większości, udając, że życie toczy się normalnie, że obok nas nie dzieje się coś strasznego. 🥵. Sobota, kolejny dzień w izolacji, a gdybyśmy zostali w sanatorium , to jeszcze do 9 marca. Chyba bym oszalała ze stresu. Codziennie oglądam na Planet + Miasta rytm, i widzę piękno Polskich miast, zadbane zabytki, dostojne kamienice z poprzednich wieków. Obym mogła dotykać znów ich murów. Zupa z soczewicy ugotowana, to na jutro. A dziś makaron razowy + pulpety w sosie pieczarkowym + kiszona kapusta. Popełniłam też ciasto biszkoptowe z brzoskwiniami z puszki. Kupiłam je w 2019r. w Inowrocławiu, gdzie byliśmy w chwili ogłoszenia pandemii. Czas na nie nadszedł, ciasto wyszło smaczne, mąż zadowolony. Trochę sprzątałam, coś tam układałam, wyczyściłam z patyny srebrny dzbanek, obejrzałam Karola Okrasę , tyle. Przejrzałam wiadomości, za chwilę usiądę z książką, zjem banana. Podobno nie szkodzi tak bardzo o tej porze ( 18:08). Pozdrawiam.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.