Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od ponad roku na emeryturze, co bardzo mi odpowiada. Jestem aktywną uczestniczką zajęć w pobliskiej fundacji, chodze na taniec hiszpański, na latino solo, na pilates, na język włoski. Aktywnośc zawodowa porzuciłam bez rozterek i bez żalu. Teraz realizuję swoje plany i potrzeby.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 274744
Komentarzy: 6775
Założony: 26 kwietnia 2017
Ostatni wpis: 2 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Campanulla

kobieta, 69 lat, Gdynia

168 cm, 73.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

16 października 2022 , Skomentuj

Pogoda sprzyja podwórkowym zabawom, słychać dzieciaki , ich śmiechy i wołania. A towarzystwo zmienia się jak w kalejdoskopie. Te, które tak niedawno obserwowałam, dziś już na studiach albo w inny sposób zmagają się z dorosłym życiem. Niedawno widziane dziewczynki bawiące się w chowanego, dziś to panny większych rozmiarów i z innymi pomysłami. Cóż samo życie, nie tylko pory roku się zmieniają. A' propos pogody, dziś ciepło, chociaż dwie godziny temu lało całkiem odpowiednio. Jak ogłoszono wczoraj w prognozie, tak do środy ma być przyjemnie, a potem zmiana. Ja na szczęście zrobiłam wszystkie prania zaplanowane, jeszcze tylko w poniedziałek coś tam dorzucę  do ręczników.  Udało mi się kupić perliczkę, dziś będzie królować na moim stole. W tygodniu odwiedziliśmy Rewę i jej plaże. Widoki zapierające dech, a pusto i bardzo przyjemnie. Nad morzem po sezonie warto odpoczywać. A ja mam to na co dzień. Menu na wizytę gości 1 listopada zaplanowałam, jak się okazuje lubię planować, a niespodziewane zmiany tych planów nie zawsze pozostają bez echa.  Jestem przygotowana mentalnie i rzeczowo do zimy, do zmian , do innego życia. Boję się tylko, aby  wojna w Ukrainie nie eskalowała na teren Polski.  Bo radzić sobie naród i tak musi sam, co widać i słychać. W miastach będzie niestety drożej ( jeszcze), dziś rodzina z własnymi źródłami płodów rolnych to skarb.  Mąż ma na 2 listopada konsultację w szpitalu w sprawie endoprotezy kolana, oby nie musiał czekać tak długo. Z okna mam widok na olbrzymi klon, który zmienia barwy swoich liści jak w kalejdoskopie i stanowi swoisty cud natury. Lubię jesień, ale ona powinna być spokojna, co niestety aktualnie nie jest nam dane.

11 października 2022 , Komentarze (2)

Jakoś tak  samo to przychodzi, że mam ochotę na porządki, pozbywanie się przedmiotów niepotrzebnych, szykowanie domu na nadchodzące chłody i dłuższe godziny  w fotelu.  Zamykam po prostu cieplejszą porę roku. Wczoraj porządkowałam szafki kuchenne, umieszczałam w zakupionych pojemnikach szklanych wszystkie produkty sypkie, przestawiałam inne produkty, zrobiło się luźniej i bardziej przejrzyście. Dziś prałam, a właściwie odświeżałam  szale, rękawiczki , apaszki, czapki. Na szczęście słońce i wiatr pozwalają szybko wyschnąć wypranym rzeczom. Jutro kolejna porcja, bo dziś była co 14 dniowa zmiana pościeli, a jutro wywieszę pranie na balkon.  Na parapecie zaokiennym stoi jeszcze jeden kwiatek, pięknie wabiąc oczy jasnym fioletem. Dziś zbieraliśmy chyba ostatnie kasztany. A poza tym byliśmy w kinie na filmie "Johnny", o ks. Kaczkowskim. Dawid Ogrodnik jak zawsze doskonały, prawdziwie oddał charakter człowieka kochającego ludzi, służącego im i właściwie pojmującego misje kościoła.  W kinie była młodzież licealna, chyba w ramach jakiejś lekcji, klaskali po zakończeniu filmu, reagowali prawidłowo w trakcie. To cieszy.  W niedzielę pojawimy się w Sopockiej Filharmonii na koncercie jesiennym, to oznacza, że sezon kulturalny rozpoczęty.  Skończyłam czytać 2 książki Małgorzaty Wardy "Dziewczyna z gór" . Pisarka z Gdyni  ( stąd zainteresowanie), powieść o tematyce  wybaczania, miłości, traumach  związanych z opieką zastępczą.  Miejscami bolało, gdy czytałam.  Temat opieki zastępczej znany mi był z pracy zawodowej, wiem zatem, co można było tam zastać. Niedługo 1 listopad , już wymyślam menu dla gości, bo dziś zaprosiłam kuzynkę męża z jej mężem, będzie szwagier z żoną i córką oraz kolejna kuzynka męża. Przyjedzie panicz i będzie nas razem  9 osób. Kiedyś bywało kilkanaście, ale gromadka tylko została. Odwiedzamy ich teraz gdzie indziej.  Zrobiłam paszteciki z mięsem z rosołu w cieście francuskim. Bardzo dobrze smakują do zupy krem warzywnej. 

9 października 2022 , Komentarze (3)

 Babie lato spóźnione, ale jakże urocze! Kolorowo, aż oczy bolą! Tak lubię tę porę roku, jest po prostu niesamowita. Nie tylko ze względu na kolory, ale także dary ziemi. Z pobytu w Łebie wróciliśmy z ogromnym koszem grzybów. Jestem zaopatrzona na lata w suszone, mrożone, susz zmielony do sosów, najedzona po uszy.  Nastał także czas kiszonek, szczególnie "wchodzi" mi kiszona kapusta, która ostatnio gości na naszym stole prawie codziennie.  Jabłka, gruszki ( ukochane konferencje), śliwki, winogrona , te ciemne. No i pomidory, papryka. Kto nie wie co gotować, co jeść, ten kiep.  Organizm szykuje się na cięższy okres zimowy, zajadając się tymi wspaniałościami!  Jutro ma być piękna pogoda, znów wywieszę pranie na balkonie, znów będę się cieszyć słońcem  malującym drzewa .  W domu porządkuję, jak myszka szykując gniazdko na chłody. Wymyśliłam sobie nowe pojemniki na żywność sypką, muszę poszukać odpowiednich, najlepiej szklanych. We wtorek pójdziemy na film Johnny, o ks. Kaczkowskim, prostym człowieku o wielkim sercu. Lubie Dawida Ogrodnika, a tam gra jak z nut!!!! Ostatnio czytałam w internecie o wyludniającym się Helu, o relacjach syna mieszkającego we Wrocławiu  z rodzicami  tam mieszkającymi. Przyznał, że co tygodniowe rozmowy kręcą się właściwie wokół tych samych spraw i zdarzeń: spacer, zakupy, wizyta u lekarza, coś w TV ciekawego.  No cóż, nie jedna osoba walcząca o byt w świecie zarobkowym marzy o takich dniach. A poza tym, czego można wymagać od 70 latków? Nie zdobędą szczytów, nie popłyną w rejs wokół globu, nie  wygrają maratonu. Ja sobie chwalę mój styl życia, wybrany świadomie i z absolutną pewnością, że tego chcę.  Wyjeżdżamy z mężem kilka razy w roku, wypada nawet, że co 2 miesiące, chodzimy do kina, do teatru, na wystawy, pokonujemy codziennie kilka ładnych kilometrów, mamy umysły otwarte i zdrowe, nie obciążone kredytami, zmartwieniami , spotykamy się ze znajomymi. To jest złe życie? Nudne?  Życie w "ciekawych czasach" już mnie nie interesuje. 

2 października 2022 , Komentarze (1)

nadszedł nagle i nieodwracalnie. Jeszcze tylko 3 miesiące do końca roku. Czas galopuje, chyba nie tylko u mnie. Dziś kasztanobranie.  Wiatr spory, więc spadają te cudeńka natury co chwila. Zebraliśmy naprawdę sporo, leża teraz w misach, w wazonach, i cieszą oczy kształtem i kolorem.  Pogoda jesienna, bo słonecznie, ale chłodny wiatr  wieje i to dosyć mocny. My z mężem na szczęście wychodzimy  z domu wcześnie,łapiąc  jeszcze słońce . Teraz za oknem robi się coraz bardziej ponuro i spada temperatura. Przyjemnie było po powrocie do domu zjeść rosół z makaronem, z zielona pietruszką i marchewką.  W piątek "bawiliśmy się"  w "uzdatnianie " nowych telefonów. Kupiliśmy nowe oboje, poprzednie były już poważnie przechodzone, miały prawie 10 lat. Skorzystaliśmy z propozycji  obsługi operatora, gdzie przegrano nam wszystkie pliki, informacje, kontakty, itp. Bo problemem był nieczynny wyświetlacz w telefonie męża.  Sporo utrudnienia w związku z tym powstało.  Ale udało się, mamy spokój na kolejne wiele lat. Teraz testuję aparat fotograficzny, zanudzając znajomych zdjęciami. Wczoraj zaczęliśmy w Netflixie oglądać film pt. "Athena", ale nie dało się, bo to wulgaryzmy, brutalne sceny przemocy i głupoty. Przełączyliśmy na " Cudownego chłopca" z Julią Roberts. Film typowo amerykański, o empatii, tolerancji i szacunku do innego człowieka. Och, jakbym chciała, aby życie tak prosto rozwiązywało wszelkie problemy! Na dziś to utopia! Niestety!

28 września 2022 , Komentarze (2)

Tak chciałam wczoraj na grzyby i okazało się, że nos mnie nie zawiódł. Pogoda była przepiękna, iście jesienna, słonecznie, bez wiatru, ok. 12 stopni, ale  wcale nie chłodno. W lesie zero ludzi, a zbiory tym razem przepiękne.  Z tej okazji mam dziś na obiad rydze w śmietanie  do tagliatelle. Poza tym pełna suszarka ususzonych i garnek duszonych. Przez kilka dni grzyby będą królować na moim stole, bo mam zamiar ugotować zupę grzybową i zrobić kotlety ziemniaczane do sosu grzybowego. Zaczęłam robić zapasy w formie wekowania potraw. Z każdej zupy będzie słoik na kiedyś, leczo także, kapusta duszona , itp. Skrzynia na balkonie wypełnia się powoli zapasami, co cieszy.  Dziś zabrałam się za sprzątanie, przegląd szaf, szafek, itd, pozbywanie się rzeczy zbędnych czy przeterminowanych leków, przypraw.  Nie jadam słodyczy, dziś jeszcze nic, a będzie tylko daktyl świeży.  Moja waga drgnęła, codziennie zaliczam spadek ok, 100-200 gramów. Jestem mniej  wzdęta na brzuchu, mam więcej ochoty do pracy. Zrobiłam ostatnio krupnik, lubię tę zupę, taka typowo polska, tylko trzeba uważać z ilością kaszy, bo rośnie. Dziś pada cały dzień, a jeszcze wczoraj było tak przyjemnie.  W poniedziałek szczepienie p-ko grypie, to już była pora , bo sezon jesienny już mamy.  Obejrzałam w Netflix "Przypadkowego przechodnia", co za okrutny film! Jakoś tak ostatnio tego rodzaju filmu mi się trafiają.  Musze uzupełnić zapas świec, bo ostatnio wieczorami zapalamy 2 szt, dla klimatu. Jest wówczas przyjemniej i urokliwie w domu. 

26 września 2022 , Komentarze (3)

Nie pisałam długo, bo jakoś tak zeszło. Grzyby były i to całkiem ładny zbiór, biblioteka była, zamiast Sopotu  było Orłowo i molo oraz Park Kolibki. Pogoda jaka jest każdy widzi, nie było okazji do dłuższych wędrówek. Kina też nie było, bo nic interesującego. Czas zleciał i tyle. Dziś szczepiliśmy się p-ko grypie, to dobra pora, bo sezon tuż tuż. Odwiedziliśmy moich na cmentarzu, postawiłam im kolorowe wrzosy, barwy naturalnej, bo są i farbowane ohydy.Potem większe zakupy spożywcze, lodówka świeciła pustkami. Z tej okazji gotuje krupnik na jutro, na skrzydełkach i kaczych żołądkach. W domu pachnie i ślinka leci. Zaczytywałam się seria o komisarz Lenie Rudnickiej Kingi Wójcik, szybko szło. Jakoś te bardziej infantylne powieści mnie nie pociągają.Na koniec listopada zarezerwowaliśmy sobie leczniczy pobyt w Inowrocławiu, na tydzień, z 4 zabiegami co dnia. Pogoda będzie już licha, ale nie ona tam będzie ważna.  Wczoraj syn wrócił z Rzymu, jego miłość do Italii i pasty wzmogła się , czemu się nie dziwię. Panicz zadowolony, aż wzdychał z rozkoszy. Dziś już jest w pracy, ale z pewnością jeszcze pod powiekami nosi te obrazy nie tak dawno oglądane.  Sfinansowaliśmy ten wyjazd, bo to na zaległe 40 urodziny, cieszę się, że tak to wypadło. A że zazdroszczę , nic dziwnego, bo italofobem jest i tyle.  Na jutro zapowiadana jest pogoda pochmurna, ale bez deszczu. Ponieważ dziś nabyła na hali rydze ( usmażyłam je na maśle klarowanym , do tego grzanka, pycha), nabrałam ochoty na jeszcze jedna wizytę w lesie.  Może sie uda? A, zapomniałam, słodycze odstawiłam prawie zupełnie. To prawie to dzisiejszy kisiel ugotowany  z żurawiny i startego jabłka. Waga daje znać, że to słuszna decyzja. 

18 września 2022 , Komentarze (4)

Beata Rybotycka tak śpiewa o śniegu na mojej ulubionej płycie  z kolędami . Tak to mi się skojarzyło z deszczem, który za chwile lunie  z nieba, bo za oknem robi sie coraz bardziej czarno. Na szczęście my już po  niedzielnym spacerze. Dziś spokojnie jest i bezwietrznie, nawet miejscami  za ciepło było. Mąż wrócił do domu mokry pod plecakiem, ja także.  Byliśmy na lodach , być może ostatnich jedzonych na zewnątrz. Na bulwarze sporo ludzi, bo to dzień wolny, mieszkańcy Gdyni lubią siedzieć  w kafejkach przy plaży. W oczekiwaniu na deszcz planuję zajęcia na kolejny tydzień. Wyszło mi kino, grzyby, duży market po zakupy, Sopot, biblioteka. W naszym wieku i przy dolegliwościach męża takie plany są realne i optymalne. Dziś na obiad pieczony kurczak, niedzielne danie, do tego buraczki  i tyle.  Wczoraj syn dzwonił, że wrócił zdrowo z Warszawy, dziś zadzwoni z relacją. Był zadowolony i usatysfakcjonowany, to ważne. We wtorek leci do Rzymu, oby załapał się na przyjemna pogodę. Oooo, zaczęło padać! Cóż, popołudnie i wieczór będzie spokojny, przy lekturze  i herbacie. Wczoraj oglądaliśmy na Netfliksie film włoski " Chłopcy z katolickiej szkoły" oparty na prawdziwych wydarzeniach. Koszmarne przeżycie, bo tak brutalna historia. Potem sen jest nijaki. Spokój i cisza. Moja duża skrzynia zakupiona na balkon sprawdza się doskonale jako miejsce przechowywania także produktów spożywczych np. w słoikach, ziemniaków, cebuli, buraków. Mam jeszcze miejsce w garażu, ale balkon bliżej. Zaczełam myśleć o przyszłorocznych wojażach. To sie robi obsesyjne!

16 września 2022 , Skomentuj

dziś piosenkę harcersko-obozową pt. " Jak dobrze nam". Piękna jest, tak cudnie zachwala naturę, wędrówki, spoglądanie w niebo.  I od razu stanęły mi przed oczami dwie sytuacje: 1/ oglądanie spadających gwiazd  na łące obok naszego domku letniskowego. Zabraliśmy ze sobą kawałek brezentu, koc, dwa kieliszki i butelkę wina. Ogrom nieba porażał , ciemno wokół było niesamowicie i człowiek od razu czuł się pyłkiem na świecie.

2/ świetliki na drzewie sąsiada. te zauważyliśmy, gdy kolejny raz próbowaliśmy złapać spadające gwiazdy. Gwiazd nie było, ale niedaleko zauważyliśmy drzewo rozświetlone "lampkami choinkowymi" koloru zielonego i białego. Początkowo śmiać się nam chciało, że ktoś latem wpadł na taki pomysł, ale po chwili zdaliśmy sobie sprawę  z tego, co oglądamy. To  zjawisko się nie powtórzyło, ale  w pamięci zachowałam jako cud natury.

No i te wspominki przydały się dziś, gdy nad morzem szaruga listopadowa, 13 stopni, wieje okrutnie i pada ulewnie zrywami. Ugotowana dziś zupa z soczewicy znalazła absolutny poklask, trafiłam  w 10. Poza tym mam łososia pieczonego, uprzednio posmarowanego musztardą + surówka z kapusty.  Potrafię sobie zagospodarować czas, nie obawiam się jesieni i zimy. Powoli rozkręcam się codziennie, po śniadaniu kawa, planowanie zakupów, przygotowanie się do wyjścia ( nie wyjdę bez makijażu i szminki, no chyba że jedziemy do lasu), zakupy ,są w taką pogodę spacerem wymaganym codziennie. Po powrocie szykowanie do obiadu, jakieś porządki, załatwianie spraw domowych przez internet, itp. Siadam właściwie dopiero po 14, do obiadu, a potem to już zajęcia własne . Czytam, słucham muzyki, w coś zagramy z mężem, czasami coś obejrzymy w Netflixie.  Na przyszły tydzień planuję kino i film " W rytmie samby". Kontaktuję się ze znajomymi, z rodziną , i tak życie płynie. Wczoraj odebrałam zdjęcia z Warszawy od syna, który bankietował w PKiN . I dobrze, teraz przecież jego pora na "zdobywanie świata".

15 września 2022 , Komentarze (2)

Ponuro dziś i chłodno, bo tylko 15 stopni przy zimnym wietrze. Dziś nałożyłam cieplejszą kurtkę, taką z cienkim polarkiem w środku. Podobno jeszcze jakieś cieplejsze dni będą. Noce przesypiam , bo chłodno. Obudził mnie  w środku nocy zapach kawy i rozmowy. To jakieś towarzystwo pod naszymi oknami  raczyło się aromatycznym napojem.  Dym papierosowy też mnie budzi, a kiedyś byłam namiętną palaczką, taką, że nawet 2 paczki pękły dziennie.  Nie wstydzę się, każdy musi sam dojść do wniosków rozsądku.  ( Są takie?!) Zaczęłam dzień od zakupów , aby zajęcia kuchenne szły bez poślizgu.  Po drodze zahaczyłam o Hebe, gdzie kupiłam ulubiony krem z zielonej herbaty.  A na obiad dziś zapowiadany wczoraj makaron z sosem grzybowym . Pycha ! Druga pycha to sos pomidorowy. Podaję składniki: cebula, czosnek, czerwona papryka, pomidory różnych kolorów i odmian, pomidory suszone, kapary,  kawałek selera naciowego,ocet balsamiczny, oregano, zielona  pietruszka ( tę dodaję właściwie do wszystkiego), sól i pieprz.  Jakie to smaczne!!!! Przygotowuję to danie z pulpetami gotowanymi lub z kotletami mielonymi najpierw usmażonymi. Nie znam osoby, która oparła się temu daniu. A jest ono świetne do odgrzania i bez problemów można podać w  kilka minut.  Gdy po śniadaniu piłam kawę ( w łóżku!) , czytałam wiadomości o tym, że mieszkańcy jakiejś miejscowości nie zostali wpuszczeni na spotkanie z Kaczyńskim.  To już przestaje być partia polityczna, to stowarzyszenie wzajemnej adoracji. Nie widzę powodu, aby państwo dotowało takie coś. Ale co ja mam do gadania! Tylko wtedy, gdy potrzebny jest mój głos. A właśnie, za chwile muszę oddać go ( głos) na propozycje do budżetu obywatelskiego. Mogę , to oddaję,  na tym polega demokracja.  Nie wieszam psów , gdy zostanie wybrany inny pomysł , bo wiem, że brałam udział w wyborze. Ta świadomość jest dla mnie bardzo ważna, bo moja młodość przypadała na lata 70-80 ubiegłego wieku. 

14 września 2022 , Komentarze (7)

Pojechaliśmy na grzyby. W lesie pusto, jesiennie, tak smutnawo się zrobiło.Ptaków prawie nie  słychać. Ludzi także  nie widać, tylko  drzewostan  coraz mniejszy. Ludzie budują się na potęgę , wycinając aż miło. Przykład Lasów Państwowych zadziałał.  Spacer rześki, przyjemny, grzybów niewiele.  Jeszcze pojedziemy, może trafią się czarne podgrzybki, może usłyszę klangor żurawi? Garnek 2 l  w połowie wypełniony już ugotowanymi grzybami w śmietanie. Przewaga kurek, kilka maślaków, kozaków, podgrzybków.  Cóż , likwidacja terenów zielonych nie sprzyja grzybom.  Jutro będzie makaron rigatoni w sosie grzybowym.  Dziś na szczęście pogoda pozwoliła wyschnąć praniu, bo następne dni będą niestety  deszczowe. Chłodno jest, w domu także, siedzę z książką pod kocem, już kupiłam wędzone kości na zupę z soczewicy, taką absolutnie jesienną. Syn dziś w Warszawie na "zlocie" socjologów,coś tam będzie przedstawiał. W polityce znów zamieszanie i  zawirowania. Nie chce się wierzyć, że ludzie u władzy mogą być tak butni, aroganccy.  Dostaliśmy rachunek za prąd, nawet mniejszy niż poprzedni, ale to za okres letni. Mało zużywamy, nie spodziewam się więc oszałamiających podwyżek.  Tegoroczne wyjazdy dłuższe raczej skończone. Jeszcze tylko wizyta w Łebie u szwagra, może jakiś weekend  w spa? Wszystko zależy od samopoczucia męża i jego ewentualnej operacji wymiany stawu kolanowego.  A natenczas szykuję się mentalnie do zmiany pory roku. Bo w szafach to prawie skończone.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.