Poranek w środę powitał pochmurną pogoda. Na działce dopiero dziś odkopcowałam róże, mąż poprzycinał. Mokro po wczorajszym deszczu. Zielsko ma się w najlepsze, rośnie jak na drożdżach. Święta minęły spokojnie. Jedzenia zostało sporo, zamroziłam mięsa pieczone do sosów na obiady. Wędliny kupione w plastrach nie były podane na półmiski, woleli mięsa pieczone a i tak dużo nie poszło. Ponieważ wnusie przyjechały już w czwartek zachęciłam do zrobienia stroików na posianej rzeżusze . Same też szykowały koszyczki ze święconką. Chciałam by pomagały w kuchni przy gotowaniu ale im to nie za bardzo się podobało, przez chwilę było fajnie a potem nuda. Niespodzianką były w ogrodzie pochowane zajączki i inne słodkości, ta zabawa najbardziej się podobała. Drugi dzień świąt byłam tylko z mężem pełen relaks. Waga poszła w górę. Nie jestem konsekwentna w odchudzaniu. Przed nami praca w ogrodzie. Nigdy nie miałam tyle zielska. Mąż to za dużo nie pomoże, bardzo powoli dochodzi do siebie. Pozdrawiam.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.