Hej!
Meldunek.
Dietowo w weekend było pod względem regularności. Co 3 godzinki robiłam jedzenie. Mój jadł ze mną nawet sałatkę. Jedzenie robiłam dietetyczne w miarę.
Jeśli chodzi o:
1. piwo - wypiłam tylko w piątek i tylko cztery. Czyli jest bardzo dobrze, bo byłoby zazwyczaj 8-10.
2. słodycze - tu gorzej. W piątek Mój zajadał się ciastem czekoladowym. Nie powiem, smaliło. Kupił sobie też batony takie z lidla jak twixy, ale tańsze. Również. Wytrzymałam. Do pewnego momentu. Zjadłam dwa paluszki.
Spoko, Sobota. W sobotę zjadłam znowu dwa paluszki do kawy - na spokojnie. No i... Mój kupił lody... Jakieś jogurtowe. Jemu nie posmakowały, więc 300 ml mogłam zjeść sama :o
Niedziela. To samo co w sobotę, do kawy. Powiem szczerze, że dla mnie sukces, bo bez problemu oszamałabym to całe opakowanie zbiorcze. A tak, postanowiłam sobie umiarkowanie dawkować i się udało.
Poza tym innych słodkości u Mojego nie było.
Natomiast w niedzielę Babcia i Dziadek zaprosili nas do restauracji. Jeśli chodzi o słodycze to zamówiłam sobie ice coffe vanilia (tu chodzi o bitą śmietanę i zapewne to, że było słodzone) oraz... Szarlotkę na ciepło z gałką lodów waniliowych i bitą śmietaną - kosmos. Polecam. Reszta to: żurek z chlebem, sałatka grecka z filetem z kury grillowanym w sosie kurkowym. Yummi.
Aaaa... I u Babci poczęstowałam się jednym cukieraskiem.
Hmm... Nie jest źle, jak wcześniej. Niestety potrafiłam jeść same słodycze u Mojego...
3. jadłospis wg mnie dobry, ale oczywiście poprawiać będę cały czas, bo Mój już wie oficjalnie, że się odchudzam, powiedział to nawet swojej mamie, więc może uda się dostawać kotlety niepanierowane itp
Chciałam tu z pamięci napisać, ale niestety nie pamiętam :o Na śniadania był raz twarożek i kanapki, a w niedzielę - jajecznica z pomidorami ze śmietaną i cebulką oraz kanapkami. Tu już w sobotę na drugi posiłek zjadłam pierogi z kapustą i grzybami (5), potem zrobiłam sałatkę z kurczakiem i na kolację chyba były te lody.
Dzisiaj poniedziałek. Kolejny tydzień.
Wstałam rano, zważyłam się i wiecie co?
99,6 kg.
Kurde...
A ja w weekend no zbyt nie podietowałam, jak to spadek? Oczywiście bardzo się cieszę i mam nadzieję, że to nie chwilowe, a już zawsze będzie poniżej 100 kg. Jest to dla mnie bardzo duże zaskoczenie.
Potem zrobiłam śniadanie z tego co było w lodówce. Po śniadaniu poleciałam do sklepu na zakupy.
Teraz jest 12:27, a ja zaraz będę myśleć co tu zjeść na drugie śniadanie.
Potem pójdę wydrukować sobie jakieś materiały na egzamin z technologii, bo niestety nie mam jeszcze zagadnień z tego i spróbuję poczytać.
Jutro może bym poszła pomóc mamie. Jest śliczna pogoda, mam nadzieję, że się do jutra nie zepsuje.
Z ćwiczeń to dzisiaj zumba na pewno. W razie w uzupełnię.
JADŁOSPIS
Śniadanie 9:45
jajecznica (2 jajka, sól, pieprz, papryka, boczek chudy, plaster żółtego sera, cebula)
kanapki z chleba żytniego z pastą z awokado (awokado i pieprz)
kawa
zielona herbata
siemie lniane na wodzie na włosy
II śniadanie 12:45
sok z połowy pomarańczy i dwóch jabłek
jedno jabłko
Obiad 15:45
mięso z indyka w marynacie (przyprawy + olej) podsmażone
surówka (kap. pekińska, ogórek, pomidorki, papryka, oliwki, ser feta, olej, zioła prowansalskie)
kilka różyczek brokuła gotowane na parze
ok 16:30 drożdże na wodzie + skrzypokrzywa
Kolacja 18:45
pół makreli wędzonej, 2 pomidorki koktajlowe i kilka plastrów ogórka
chleb żytni
Po treningu 21:20
białko KFD (150 ml mleka, 30 g odżywki białkowej)
AKTYWNOŚĆ
45 min zumba + 15 min ćwiczenia na brzuch