Hej.
Oczywiście standardowo, jeśli wypada mi zjazd - nieobecna jestem. No i tak było.
W czwartek było tak, że miałam tą sprawę do załatwienia... A tą sprawą był... Kolczyk w nosie ahhaha. Spontan jak nie wiem. Nigdy o nim nie marzyłam, ale Mój mówił, że ładnie bym wyglądała, więc sobie zrobiłam
Mój mówi, że ślicznie wyglądam
Potem pojechałam do mojego do domu. No i już jeden kolega był. Ale w sumie było spoko i mi się podobało. Oni pili piwo i wódkę, a ja piwo. Z tym, że po wyjeździe na miacho już nic więcej nie jadłam tylko te piwa, chyba ze 4 wypiłam. I to wszystko.
Piątek spoko. Miałam jechać do domu z rana jak mój pójdzie do pracy, ale gdzie tam. Kac go walił więc nie poszedł... Więc spędziliśmy dzień razem. Pojechałam sobie do siebie jego samochodem bo musiałam wziąć ze sobą graty. Wróciłam i posiedzieliśmy trochę, a potem ruszyłam na studia.
Słodycze nie tknięte, a były czekoladki.
Jedzeniowo ładnie.
Sobota. Studia. Wszystko ok. Skończyłam bardzo wcześnie, bo miałam same zaliczenia. Mieliśmy iść z moim do kina, ale zrezygnowaliśmy, bo ja wolałam się pouczyć. I uczyłam się.
Słodycze przez cały dzień nie tknięte. Wieczorem dostałam długiej czkawki, chyba z 15 min haaha. Próbowałam wszystkiego, ale nic nie pomagało, więc zjadłam kilka czekoladek i love milka na raz i automatycznie przeszło. Poza tym piwo było. Obiad zrobiła mamusia, na kolację pizza. Tu już gorzej,
Niedziela. Studia. Zaliczenia. Skończyłam o 11 No i reszta dnia z moim. Tu już jedzeniowo gorzej. Ciacho, czekoladki i toffifee. Plus obiad.
Wieczorem wróciłam do domu, tu zeżarłam 2 kanapki z chrzanem i z boczkiem chudym i jedną kanapkę z kotletem panierowanym i z chrzanem i wszystko z ćwikłą, bo mama robiła... Miałam taką ochotę, masakra...
Usnęłam bardzo szybko, bo w weekend się nie wyspałam, bo nie mogę usnąć z nim, bo w ogóle nie chce mi się spać. Ale w sumie nie tylko u niego nie mogę zasnąć, bo u siebie mam to samo. Przez te nocki mnie tak wywaliło z rytmu.
Dzisiaj na przykład spałam ZNOWU do 10... A miałam wstać o 7! Ja Cię... A dobrze, że mój zadzwonił i mnie obudził, bo spałabym do 12.
Ogarnęłam się, posprzątałam pokój i pojechałam do banku i do sklepu na zakupy. Aż mi się odechciało cokolwiek kupować. Drożyzna jak nie wiem. Masakra... Sałata lodowa 6 zeta!!! No i nie kupiłam, sałatki nie będzie. Trudno, zrobię z pekinką.
Wróciłam i zabrałam się za ogarnięcie tematów.
Sesja.
Musiałam sobie ogarnąć co mam do przygotowania na ostatni zjazd w tym semestrze. No i mam 4 zaliczenia. Także mam fajne 2 tygodnie, nudzić się nie będę.
Zrobiłam dwa projekty, które muszę oddać na zajęciach następnych i wydrukowałam sobie odpowiedź na zaliczenie z ziół.
Jest git.
Jutro będę uzupełniać zeszyty z wykładów, gdzie mnie nie było.
W czwartek idę na kasy na cały dzień. Zawsze to 120 zł do przodu, a te pieniążki bardzo szybko uciekają.
I teraz tak.
29 kwietnia mam sobie ważne wydarzenie hehee. Otóż mojego jakiś tam przyjaciel żeni się. No i wybieramy się na wesele...
I jest taka sytuacja...
Zostało mi 102 dni (od jutra), by coś pięknego ze sobą zrobić.
Mam zamiar wykorzystać te dni na maksa.
MOIM CELEM JEST SCHUDNIĘCIE CHOCIAŻ 5 KG DO TEGO CZASU.
Chcę wyglądać ekstra.
Także tak...
Lecę. Spać.
22:31, a ja sie czuję jakby był dzień. W ogóle mi się nie chce spać.
Aha... Zapomniałam. Stwierdziłam, że sobie pójdę dzisiaj na zumbę. No i poszłam. No i sobie przypomniałam jak ja to kocham. Uwielbiam!
Ja i sis, którą odchudzam
Zumbowo.
spelnioneMarzenie
17 stycznia 2017, 13:44zumba jest super :) sliczna jestes, ale to juz wiesz :)
Kamila914
17 stycznia 2017, 10:21Zumba super sprawa :)
pani_slowik
17 stycznia 2017, 10:12z Twoimi parametrami jesteś w stanie osiągnąć o wiele więcej niż tylko 5 kg - jeśli byś się trzymała twardo swoich postanowień to by lekko zeszło około 10 kg. szkoda, że masz takie dni w kratkę, bo co z tego, że jednego dnia się trzymasz, skoro następnego jesz słodycze czy inne :p ja wiem, że z drugiej strony zawsze lepiej jeść niezdrowo jeden dzień, aniżeli dwa, ale po prostu przykro mi, że nie umiesz się ogarnąć tak na maxa. obserwuję Cię już jakiś czas i wydaje mi się, że masz bardzo niepoukładany tryb życia, przez co potem nie dajesz rady z dietą, to po pierwsze, a po drugie też jak masz chwile wolne i odpoczywasz ze swoim to on np. nie mówi Ci "nie jedz, bo chciałaś być na diecie", czy coś? wspiera Cię w jakikolwiek sposób? pamiętaj, że ten pamiętnik miał być odwrotnością KmwTw, a jest dokładnie to samo.. w każdy weekend praktycznie wskoczy Ci jakieś piwko, coś słodkiego, coś tłustego, tak jakbyś na ten czas zapominała o diecie. nie mówię, że masz wszystkiego sobie odmawiać, ale też nie chodzi o to by niczego sobie nie odmawiać. gdzie się podziała ta laska, która dawała z siebie 300%, a otrzymywała jeszcze więcej? jak Cię czytam to zauważyłam, że masz coraz więcej dołków z powodu swojej wagi i chyba przez całą końcówkę roku czytałam przygnębiające wpisy (no dobra, może jeden był pozytywny ;p, ale potem znowu to samo). nie piszę tego by Ci dopiec, czy obrazić, ale chciałabym abyś się w jakiś sposób zmotywowała - to wesele to piękna okazja do pokazaniu na co Cię stać, ale 5 kg to może Ci spaść nawet w tydzień ze względu na wodę, bo u Ciebie jest co zrzucać (tak jak i u mnie ;D). życzę Ci powodzenia i mocno trzymam kciuki, aby wszystko Ci się udało, bo pamiętaj, że jesteś tego warta!
Bezimienna661
17 stycznia 2017, 10:39Hahahah. Ty mnie lepiej rozumiesz niż ja siebie hahah! Nie no, masz rację. A po dzisiejszych pomiarach to już w ogóle. Stało się to, czego się bałam najbardziej. Właśnie! Wesele... To jest to, co zaczęło mnie bardzo motywować. Dlatego basta. Ale największym problemem, z którym nie mogę sobie poradzić to jedzenie nocne (nie panuję nad tym). Już było dobrze i znowu mi wróciło. Ale nie może tak być. Muszę coś z tym zrobić... Tylko jak.
tara55
16 stycznia 2017, 23:46Spadek 5 kg do kwietnia jest możliwy do wykonania.Postaraj się.Życzę powodzenia :-)