Serio brakuje mi momentami czasu, żeby siąść i coś codziennie naskrobać. W tym tygodniu ograniczyłam się już tylko do czytania Waszych pamiętników, gdzie nie gdzie zostawiając swój ślad. Ale niedzielny wpis niech pozostanie świętością - jako takie "helllou, żyję, trwam" 😉
Wczoraj minął mi dokładnie trzeci miesiąc na diecie. Nawet nie wiem kiedy to zleciało, w sumie co się dziwić skoro ostatnio dość zabiegana jestem. Wynik: -12,1kg 💪 (-0,8kg w ostatnim tygodniu) czyli średnio 4kg miesięcznie - zdrowo. A skoro już się chwalę, to pochwalę i męża, który w okresie 2,5 miesiąca zrzucił 13,5kg - nauczyłam go jeść śniadania (pokochał jak ja owsianki), obiady i kolacje jemy przeważnie te same, ograniczył słodkie, posmakowały mu koktajle. I co ciekawe, jest był takim samym mięsiarzem jak ja a obecnie mięso może dla niego nie istnieć bo też zauważył, że jest mu ciężko na żołądku po jego spożyciu. Co nie znaczy, że wyrzuciliśmy je całkiem z jadłospisu - jemy go po prostu rzadko. A naszą ukochaną kiełbasę wiejską nie pamiętam kiedy ostatni raz jedliśmy, chyba na Wielkanoc do barszczu.
Skóra mimo spadków ma czas na skurczenie się i regeneracje. Co tydzień przy okazji weekendu wspomagam ją w tym peelingiem kawowym. Nie dotarłam jeszcze do sklepu, żeby zakupić szczotkę do szczotkowania na sucho. Może w tym tygodniu jak czas pozwoli. Planuję też kupić szampon w kostce (upatrzyłam Herbs & Hydro), ktoś stosował? Słyszałam wiele dobrego o nim. Podzielcie się opinią!
Samopoczucie mega, zmieniło się moje myślenie - nie traktuję już diety jak dietę a jak normalne, codzienne życie. Jeśli z czymś przeholuje to intuicyjnie już wiem, co muszę w danym dniu ograniczyć, aby waga się na mnie nie mściła. I nie, nie liczę kalorii - to tak samo z siebie, chyba weszłam na jakiś wyższy poziom wtajemniczenia 😂
Zmienił się mój styl gotowania. Dawniej miało być dużo, tłusto, mięśnie (przyzwyczajenia wyniesione z domu) a obecnie moje potrawy są prościutkie, kolorowe, kilkuskładnikowe i wcale tłuszczem nie ociekają. Mój wczorajszy obiad - ryż z kurczakiem curry z jabłkiem (obawiałam się tego połączenia ale wyszło pyszne):
Tydzień ogólnie ciężki. Młody drugi tydzień w domu, doleczamy oskrzela, nadrabiamy zaległości ze szkoły. Na zebraniu rodziców wybierano trójkę klasową z 5 kandydatów (wybranych na siłę...), no i pech chciał zostałam w-ce przewodniczącą. Jakbym miała mało na głowie. Słyszałam głupi śmieszek dwóch mam, które na co dzień siedzą w domu i miałyby czas załatwiać to i owo - tylko po co? Będzie ciekawie, zwłaszcza że obecnie pracuję tylko na pierwszą zmianę.
Wykorzystałam przymusowe wolne na odgracenie ostatniego pokoju, który został nam do remontu. Powoli przeglądam wszystko, co przez lata zachomikowałam, czego nie używam a tylko się kurzy leci do kosza, co cenniejsze na lokalną grupę sprzedażową, lepsze ciuchy po młodym pewnie trafią na zbiórkę dla dzieci do domu dziecka, nasze co lepsze do kontenerów na używaną odzież. Chcę pójść w minimalizm, ograniczyć ilość mebli (wiadomo poza kuchnią) więc automatycznie musze też zmniejszyć ilość "przydasiów".
Sobotę miałam spędzić w ogrodzie i uporządkować go na zimę - ale jak zwykle nie ma co planować na zaś. W środę zadzwoniła teściowa, że przyszły meble i czy damy rade przyjechać poskręcać. Umówiliśmy się na sobotę. Ale że teściowa do osób cierpliwych nie należy i wszystko chce mieć na już to poprosiła wujka Z. żeby przyszedł. No i przyszła chłopina w czwartek, poskładał szafę do przedpokoju, została mu masa śrubek, w tym sprężynki do systemu do przesuwania drzwi. Mimośrody w większości nawet nie zakręcone, drzwi przesuwne wsadzone na siłę, prawie się nie przesuwają a żeby je wyciągnąć to trzeba szafę rozkręcić... Wczoraj byliśmy, poskładaliśmy większą część mebli do salonu, na dziś została komoda i poprawianie po wujku Z. szafy w przedpokoju. Tak to jest jak człowiek w gorącej wodzie kąpany i nie poczeka. Z resztą wujek Z. nie widzi nic złego w swoim sposobie poskładania szafy - tak samo składał szafę u siebie. Aha..
Kurczaczki troszkę mi się rozpisało, sorcia już dopijam kawę i uciekam coś podziałać 🤣 Do następnej niedzieli, 3majcie się cieplutko moje piękne (i piękni) 😘