Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Moim ulubionym zajęciem jest czytanie, co raczej nie sprzyja utrzymaniu właściwej sylwetki, a że lubię też patrzeć na ładne rzeczy i ludzi ostatnio nie bardzo mogę patrzeć na siebie i to mnie właśnie skłoniło do odchudzania.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9541
Komentarzy: 267
Założony: 2 sierpnia 2016
Ostatni wpis: 20 czerwca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Malrad

kobieta, 45 lat, Toruń

164 cm, 70.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 września 2016 , Komentarze (6)

   Co za pogoda - jeszcze w zeszłym tygodniu nosiłam sandałki, a w tym zdarza się, że jest mi zimno w czółenkach :(. Niestety jeszcze nie grzeją, więc już zdążyłam złapać przeziębienie. Z nosa mi cieknie i głowa mnie boli, ale to w sumie o tej porze roku normalne, przynajmniej u mnie (plus depresja jesienna - słownie full wypas). Ale nie to wszystko jest najgorsze, od zawsze kiedy jestem przeziębiona bardziej chce mi się jeść. I teraz nie jest inaczej - do tej pory nie miałam większych problemów z przestrzeganiem diety - jedna wpadka ciastkowa i to wszystko. 

Ale teraz - dosłownie napadają mnie dzikie żądze. Chce mi się MIĘSA. Mięsa a im bardziej słone tym lepsze. Mam nadzieję, że mi to minie kiedy lek zacznie działać, bo ok - jeden plaster szynki ekstra nie zakłóci wyrafinowanego procesu odchudzania - ale jakoś jeden mnie nie zaspokoił tylko pobudził apetyt :( Normalnie nie wiem? Co to będzie :(

17 września 2016 , Komentarze (6)


   Trochę się zdenerwowałam, ponieważ wydawało mi się, że nie chudnę. Ale przy dzisiejszym porannym ważeniu, okazało się że postęp jednak jest. Powolny - ale jest. 

   U mnie pomimo upałów tropikalnych w naszym pięknym mieście, chyba już się zaczyna depresja jesienna. To znaczy, że mogę spać 24/7. Mam tak zawsze wiosną i jesienią :( Rozmawiałam z dziewczynami w pracy i większość z nich ma takie okresy osłabienia - tylko przypadają na różne części roku. U mnie objawia się to mniejszą koncentracją i właśnie pociągiem do snu.

Skąd wiem, że się zaczyna - wczoraj przyszłam z pracy zjadłam mą gotowaną rybę i padłam. Obudziłam się na kolację - a potem poszłam spać dalej :( Kąpiel brałam o trzeciej w nocy. Jak nic objawy depresji jesiennej. To nie dobrze, że już mnie dopada - bo zamiast ćwiczyć będę pewnie spać. Znów będę musiała sobie budzik ustawiać przed treningami - jak w zeszłym roku o tej samej porze.

  Nic to jakoś to ogarnę. Zwłaszcza, że podobam się sobie (oprócz bloba oczywiście) o dziesięć kilogramów lżejsza.

I tak czytałam sobie pamiętniki na Vitalii i widzę, że wiele Dziewczyn i Chłopaków ;) ma powody do podobnego zadowolenia.

To co - trzymajmy kciuki coby nam spadła następna dziesiątka.

14 września 2016 , Komentarze (10)

   Już schudłam dziesięć kilogramów i taka jestem zadowolona - kiedy na siebie patrzyłam odczuwałam zadowolenie. Nawet biust mi trochę schudł, czego od dawna nie udało mi się osiągnąć. Więc wszystko super. Ostatnio pogoda mocno tropikalna więc ubierałam się w stare rzeczy, w które w końcu mogę wejść - same świetne nowiny. 

    I tak owóż dzisiaj w letniej sukience z cieniutkiej bawełny w biało - czerwone kwiaty wracam sobie z pracy na moim ukochanym starym rowerze. I...

I przeżywam szok estetyczny. Taka sobie zadowolona podjeżdżam pod mój blok i odbijam się w drzwiach klatki wejściowej. Pod moją sukieneczką na każdej przerwie między płytkami chodnikowymi podskakuje mi brzuch. No centralnie, jak taki wielki sadełkowy blob. Góra - dół, góra - dół i mi samozadowolenie uleciało jak sen jaki złoty.

  Znaczy zdaję sobie sprawę, że jest dziesięć kilogramów lepiej niż było - ale taki widok - szok i szaleństwo.

Muszę chyba jeszcze więcej ćwiczyć mięśnie brzucha - chociaż pod blobem, mam już taką fajną twardą warstwę. Ale i tak... :(

10 września 2016 , Komentarze (4)

   Ha, pożarte w tym tygodniu ciasteczka sprawiły, że schudłam mniej niż zwykle. Jakże niemiło. Ale nic to, teraz już nie mam żadnych wymówek więc sądzę, że uda mi się utrzymać dietę i nie będę zbaczać w złym - ciasteczkowym - kierunku ;).

   Przynajmniej jakiś postęp jest, chociaż upały trochę pozbawiły mnie zwykłej energii. Upały i może trochę stresy. Ale w sumie każdy je ma, a myślę, że im więcej będę ćwiczyła tym więcej będę miała energii. Mam więc w planach jeszcze więcej ruchu. Zobaczymy czy mi to da większe postępy na wadze. Muszę tylko uważać, bo już mi się zrobiły bardzo wypukłe tricepsy i umięśnione łydki - a tak szczerze mówiąc nie bardzo mi się podobają nadmiernie umięśnione kobiety. Ale oprócz mięśni, które mi się nie podobają - pojawiły się dwie kreseczki w moim sadełku na brzuchu - a to już wygląda znacznie korzystniej ;)

7 września 2016 , Komentarze (2)

   Szczęśliwie pomimo obaw związanych z niedyspozycją udało się zrzucić kilogram :) Cieszy mnie to, bo naprawdę mało się ruszałam - głównie leżałam i jęczałam. Niestety miałam dzień załamania kiedy to zjadłam kilka ciastek - niedobra ja :(. Ale był tylko jeden taki - więc jak na moje okresowe zachcianki zwykłe i tak wyszłam z tego obronną ręką. Pisać mi się nie chciało ale pozaglądałam sobie do znajomych, no i widok zapisanych aktywności był przeogromny. Kurczę muszę się za siebie bardziej wziąć. Przynajmniej nic mnie już nie boli i wróciła mi motywacja i dobry nastój he he.

    W pracy parę rzeczy długo leżących udało się ogarnąć więc jakiś postęp jest. Dietę (oprócz ciastkowej wpadki) w miarę trzymałam - zobaczymy jakie będą wyniki wagowe w sobotę. 

    Przekroczyłam już drugi etap odchudzania (bałam się, że będzie gorzej) i teraz będę goniła 83 kg. Zobaczymy ile mi to zajmie. Na razie spodnie, które ostatnio zakupiłam spadają mi z tyłka więc widzimy progres - co cieszy mnie niezmiernie i czego wszystkim życzę. Miłego wieczoru - idę przygotować posiłki na jutro ;)

31 sierpnia 2016 , Komentarze (17)

   Czuję się jak balon. Nie z powodu diety oczywiście, ale z powodu cyklicznych przypadłości damskich :(. U mnie tradycyjnie PMS uderzył i jestem cała opuchnięta. A już tak się super czułam. Kusi mnie, żeby się zważyć i zobaczyć ile będzie tych negatywów wagowych, ale w sumie nie bez powodu mówi się, żeby ważyć się raz w tygodniu, a nie codziennie, żeby nie wpadać w panikę ze względu na drobne dzienne wahania. Zresztą jak mi kiedyś odbijało i ważyłam się kilka razy dziennie to się okazało, że wahania między wagą poranną na czczo a wieczorną po całym dniu sięgały półtora kilograma. Więc wytrzymam do sobotniego poranka - ale nie jestem już tak pełna nadziei jak w zeszłym tygodniu.

   Ja z reguły chwalę sobie fakt, że jestem kobietą - ok nie lubię być gruba, ale nawet przy tej wadze którą mam czuję się w miarę przyzwoicie - tylko wygląd wybitnie mi się nie podoba. Tak jak pisałam przy zakładaniu pamiętnika, jestem na diecie ze względów estetycznych. Ale no właśnie co miesiąc ucieka mi tydzień z mego życiorysu ze względu na niedyspozycję BUUU. 

  Istnieje duża możliwość, że po minięciu dolegliwości odzyskam pozytywne nastawienie, więc następny wpis popełnię już po. Pozdrawiam i życzę powodzenia.

  P.S. Jest jeden pozytywny aspekt diety - ja zwykle przed mam nieodpartą ochotę na pączki, frytki i mięcho - najlepiej pieczone i dużo, a tu teraz nic :) Jak przestanie mnie boleć brzuch to pewnie bardziej się tym ucieszę.

27 sierpnia 2016 , Komentarze (11)

  No dobrze przyznaję się :) wczoraj nie ćwiczyłam. Ale nie mam za bardzo wyrzutów sumienia - albowiem od dziewiętnastej do praktycznie dwudziestej czwartej biegałam po festiwalu. Chodzę praktycznie co roku i spalam w trakcie mnóstwo kalorii ;)  Biegając od jednej instalacji do drugiej. Pokaz lotniczy na Bulwarze Filadelfijskim był niesamowity - zwłaszcza w wersji po zmroku. Anooki dla dzieci i grzybki halucynki super - zresztą wszystkie instalacje jak zwykle obłędne. I przyznaję, że tak jak nie lubię selfie to pod lustrzanym drzewem dla egocentryków jedno sobie strzeliłam ;). Kocham moje małe Miasto i jeśli chcecie zrzucić parę kilogramów biegając i podziwiając sztukę, to serdecznie zapraszam do Torunia ;) Taka krągła brunetka biegająca w świecących króliczych uszkach to pewnie będę ja ;) 

P.S. Dzisiejsze ważenie wskazało prawie kilogram mniej na wadze, więc widać postępy - może już w przyszłym tygodniu czeka mnie nagroda ;) Pozdrawiam Wszystkich gubiących kilogramy i życzę powodzenia ;)

25 sierpnia 2016 , Komentarze (4)

   Wczoraj pierwszy raz miałam kryzys i pożarłam trzy plastry ulubionej polędwicy zamiast kolacji :( Dziś jest już lepiej zwłaszcza, że po drastycznym ograniczeniu soli (pół łyżeczki na dzień - a wcześniej tyle soliłam jedną kanapkę z pomidorem) polędwica wydała mi się mocno za słona. Może to i lepiej, że się złamałam i ją zjadłam - teraz nie będzie już dla mnie tak kusząca. Coś mi się przestawia jeśli chodzi o odczucia smakowe i chyba dobrze. Zwłaszcza, że samopoczucie nadal jest ok. 

   Jedyny problem (oprócz wczorajszego łakomstwa) to w tygodniu pracy znalezienie czasu na treningi - teraz mój trening trwa już półtora godziny. Ćwiczyć należy przynajmniej godzinę po posiłku i po treningu koniecznie coś zjeść - czyli u mnie zostaje na ćwiczenia czas między szesnastą (obiad o piętnastej) a osiemnastą kiedy to zjadam ostatni posiłek. Muszę to sobie jakoś lepiej zorganizować, ale szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak :(

19 sierpnia 2016 , Komentarze (4)

   Na razie jest dobrze. Przetrwałam długi weekend, który w moim domu jest tradycyjnie festiwalem obżarstwa - nie ten konkretny - każdy długi weekend ;). Ale w sumie byłam najedzona, więc nawet tort lulu mnie nie dał rady skusić. Jutro ważenie i jestem dobrej myśli - nawet jeśli nie schudnę jakoś dużo (przecież mam chudnąć niecały kilogram tygodniowo) to czuję się dobrze. Jakaś taka jestem pełna energii - dawno mi się nie zdarzyły takie energiczne okresy. Jestem osobą, która może przespać dwanaście godzin bez niczego, nawet bez wyrzutów sumienia ;). Ale poprzedni tydzień sześć, osiem godzin snu a ja normalnie jak naspidowana. 

   Muszę powiedzieć, że niezmiernie mnie to cieszy, dostałam nowy sportowy stanik, w którym własne walory nie usiłują wytłuc mi zębów, w pracy były tylko cztery dni w tygodniu i znowu przerwa - same dobre rzeczy. Oby dłużej takiego samopoczucia i będzie super. Teraz gonię 86 kg - oby udało się to uzyskać jak najszybciej ;). Jak mi się uda, nagrodzę się nowymi super czółenkami Lasockiego, na które mam oko już od jakiegoś czasu - tak że tego - trzymajcie kciuki.

13 sierpnia 2016 , Komentarze (8)

  Nie wiem czy inni ludzie też tak mają, ale ja mam jakąś wizję siebie, swojego wyglądu, chyba z przed wielu lat kiedy się sobie podobałam. Zawsze kiedy o sobie myślę widzę siebie taką jak wówczas. I jakież jest moje zdziwienie i szok kiedy znienacka zobaczę swoje odbicie w szybie, oknie itd. Wizja siebie a mój prawdziwy wygląd zdecydowanie od siebie odbiegają. Chyba nie akceptuję swojego wyglądu - z jednej strony to przykre a z drugiej właśnie to zmotywowało mnie do działania.

   Właśnie siedziałam sobie z moimi siostrami dzisiaj i stwierdziłyśmy, że pewnie uda mi się schudnąć - zwykle mi się przecież udaje. Ale żeby tę wagę utrzymać w przeciwieństwie do innych razów kiedy to się odchudzałam i tak naprawdę gadałam tylko o jedzeniu [ja na diecie staję się totalnie monotematyczna :( Moje "Wspieraczki" ciągle tego słuchają] to już zawsze będę musiała liczyć kalorie i zwracać uwagę na to co jem.

  Trochę mnie to załamało, ale pewnie załamałoby bardziej gdybym czuła się głodna - może właściwie zbilansowane posiłki spowodują, że rzucę ciastka i pączki jak brzydki nałóg.

   Oby tak się stało, życzę tego sobie i nam wszystkim.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.