Witam !
Kilka dni nie pisałam, ale w sumie to i nie miałam czasu i mi się nie chciało.
Od czwartku do niedzieli nie ćwiczyłam, bo byłam u mojego K. a pogoda była paskudna i nie mogłam pójść na rolki..
Dzisiaj zaliczyłam na wf-ie siłownię, po około 20 minut na siłowni i rowerku + rozgrzewka.
Zdjęć posiłków nie mam. Mam tylko z dzisiaj.
W środę umarła prababcia mojego K. co prawda nie znałam jej ale poszłam w sobotę na pogrzeb. To babcia mojego przyszłego teścia, która go wychowywała do 18 roku życia. Wieczorową porą wzięło się wszystkim na wspominki i tak oglądaliśmy całą rodzinką mojego. K zdjęcia chyba z trzy godziny.
Wczoraj był dzień leniuchowania, pół dnia a w sumie i 3/4 spędziliśmy w łóżku oglądając różne programy w tv. Po południu wybraliśmy się na spacer na cmentarz do prababci zaświecić znicza.
Dzisiaj rano był pyszny placek:
na uczelni zjadłam 4 chlebki typu wasa i dwa wafle kukurydziane
w domu bigos:
Później poszłam się zdrzemnąć bo jakoś dzisiaj brakowało mi sił.
Na kolacje bułka z twarożkiem, konserwową papryką i dwa kabanosy
Do tego oczywiście 1.5 l wody. Nawet nie wiem kiedy wypijam tyle wody. Przyzwyczaiłam się do tego i ostatnio 1.5 l jest mi mało. Piję i piję i końca nie widać.
Dodatkowo wypiłam dwie kawy, które i tak mi nie pomogły.
Dzisiaj robiłam prezentację na studia. Przed chwilą skończyłam. Jutro muszę się jej uczyć na pamięć, a w środę przedstawiamy. Mam tendencje do robienia wszystkiego na ostatnią chwilę.
Jeśli jutro nie będzie jakoś mega zimno i nie będzie padać idę na rolki. A jeśli pogoda nie dopiszę to orbitrek w domu.
Głęboko zastanawiam się czy nie iść od przyszłego miesiąca na siłownię. Rok temu chodziłam. Ale teraz trochę brak czasu na to wszystko przez studia. Cały czas trzeba robić jakieś prezentacje itp. Boję się tego, że się zapiszę i nie będę chodzić z braku czasu a szkoda pieniędzy w błoto rzucać... Na siłownie musiałabym dojeżdżać do innego miasta.
Idę Was poczytać! :)