Hejka, wczoraj poćwiczyłam w domu jakieś 45-50 min. Nie spociłam się nawet za dużo, ale fajnie było. Dzisiaj chyba pójdę pobiegać, bo mam nadzieję że z pracy wrócę wcześniej trochę, a nie o 18, uh.
A tak w ogóle to waga znowu spadła, chociaż przypuszczam, że to woda, bo ostatnio jest tak gorąco, że ze mnie paruje ten pot jak nigdy wcześniej. Także dzisiaj 78.3 kg! (już prawie 4 kg na minusie!!!)
Śniadanie (7:30) - 480 kcal
- mleko 2.0% - 200 kcal
- płatki fitness jogurtowe - 280 kcal
2 śniadanie (11:00) - 350 kcal
- lody (ale dla ochłody!) - ok. 350 kcal
Lunch (14:00) - ok. 500 kcal
- sok brzoskwiniowy - 120 kcal
- ryż z kurczakiem w sosie knorra - ok. 400 kcal
Obiadokolacja (18:00) - ?
- "sandwich" czyli kanapka z chleba graham z dwoma rodzajami szynki, plastrem sera, 1 sadzonym jajkiem z majonezem, pastą i ketchupem - nawet nie liczę kalorii bo sporo na pewno ;)
Dobra, wiem, testowałam drugie śniadanie, które tak naprawdę żadnym śniadaniem nie było. Ale w pracy było tak gorąco, że chyba bez tych lodów bym oszalała. Cały dzień był tak męczący, że się odwodniłam i teraz mnie glowa boli... Eh, no ale zmusiłam sie na bieg 4.5 km w 30 min. Jutro mam masakrę, bo cały dzień w pracy, ale postaram się poćwiczyć z rana, przynajmniej zrobić trochę ABS i ramion.
Do jutra!