mam rower, steper, hula hop, agrafkę, gumy, hantelki, skakankę, twister, kijki do nordic walking, buty reeboka easytone, balsam, olejek wyszczuplający i psa do wyprowadzenia... a może by tak przestać się nudzić?
Pooowraaaacaamy!!!! Już myślałam, że skończę z odchudzaniem. Stanowczo za dużo stresu i zajadanych imprez rodzinnych. Zastanowiłam się trochę nad tym, co mam zrobić ze sobą w życiu i nie doszłam do żadnych wniosków, ale humor mi się poprawił - jak zawsze, kiedy poukładam sobie wszystko w głowie i ogarnę. Będzie dobrze! A co! Wróciłam do diety Vitalii już wczoraj, ale chciałam sprawdzić, czy jestem w stanie wejść na właściwy tor choć na jeden dzień. Udało się! Teraz powoli i do przodu!!! Ale jeśli chodzi o ćwiczenia, może być ciężko - przerywanie ustalonego rytmu treningów kończy się żygankiem ze zmęczenia. Padłam. Cieszę się, że znowu jestem z Wami! Trzymajmy kciuki za nasze wymarzone cyferki na paseczkach!!!
Zmiana taktyki! Stanowczo! Tak nie da się schudnąć - ciągłe podjadanie i wyjadkowanie z lodówki, bo przecież nie może się zmarnować! Matko, co za głupota! Na pewno przytyłam. A w ten weekend idę na wesele. Sukienka pójdzie w szwach (Internet to piękna sprawa - straszliwie ciężko znaleźć jakąś modną kieckę w rozmiarze ... piiiii w normalnym sklepie, a tu proszę bardzo! Rozmiar, fason i kolor bardzo zacne.) Jutro się przefarbuję (miks kawy i jasnego brązu Syossa), w sobotę ufryżę To jest to, co tygryski lubią najbardziej. Siedzę i relaksuję się - mam świetną fryzjerkę, która bardzo nie lubi moich włosów, bo jest ich naprawdę duuużo, ale nieźle sobie z nimi radzi. Wracam do taktyki! Może jeśli będę badała rezultaty diety na bieżąco (np. codziennie), poczuję się bardziej zmotywowana. W tej chwili jestem po prostu sfrustrowana swoją postawa! Mam tydzień w plecy
Okropnie się czuję, motywacja sięga dna, kondycja fizyczna zerowa. Żarłam jak głupia przez cały weekend i jeszcze dziś. Boli mnie głowa. Kłócę się z rodziną i nie mogę patrzeć na własne odbicie w lustrze. PMS? Oby... jestem taaakaaa zmęczona...
Jak to rozumieć...? Od zeszłej soboty do wtorku schudłam 0,5 kg - hurrra!!! Od wtorku nie schudłam wcale - buuuu... To prawda, że wczoraj miałam dzień obżartucha, ale ogólnie spisywałam się nieźle. Przykre, ale prawdopodobnie zbieram wodę przez @. Goście powinni już być - trochę się spóźniają.
Ułaa... wcale nie trzymałam diety: lody, jagodzianki... Jestem grzeszną istotą Taki chyba mój urok. Nadal muszę walczyć z łakomstwem... To raczej zadanie długofalowe, więc wpadki jeszcze będą się zdarzać. Szkoda, jutro mam ważenie, więc waga mogłaby pokazać mniej... No nic, do roboty urlike, ogarnij się dziewczyno! O ćwiczkach powiem tylko, że jakieś się pojawiły, ale bez entuzjazmu. Upał wyciągnął ze mnie całą energię. Trzymajcie kciuki za moje jutrzejsze ważenie! Mam nadzieję, że jednak zobaczę upragniony wynik... oj, byłoby miło...
Oj, niedobrze...! Właśnie skończyłam przeglądanie przepisów na Vitalii. To nie był dobry pomysł, straszliwie zgłodniałam . Dietkowałam przykładnie cały dzień, więc szkoda byłoby to zmarnować - nocne podjadanie jest dla mnie poważnym problemem. Film lub książka i jakieś jedzonko... tęsknię!!! Nigdy nie lubiłam gotować (jeść owszem), ale czuję się zainspirowana i chyba coś upichcę. Niskokalorycznego, oczywiście Czy urlike rowerkowała? Tak jest!!! 45 min stacjonarnie to żaden rekord, ale... Za to Vitalia zgotowała mi piekło - godzina i 20 min ćwiczeń! Nigdy tyle nie ćwiczyłam Jestem w szoku, wykończona i obolała, ale czuję satysfakcję, że dałam radę. Boję się, że czas treningu wydłuży się absurdalnie i cały dzień będą tylko ćwiczki, ćwiczki, ćwiczki...
Zastanawiam się, jak tu zgrabnie ominąć temat trzymania diety... Nie było dziś najlepiej - najgorzej też nie, ale chyba zacznę się podejrzewać o zboczenie na punkcie racuszków z jabłkami, których pochłonęłam 6 (rodzicielka nie zna litości )! I to tyle w tej kwestii! Teraz o sukcesach! Rower działa, jest używany (4 godziny i 20 min, muszę policzyć km) i zaliczył już pierwszą wtopę - spadł łańcuch, bo ja, geniuszka, nie ustawiłam odpowiednio przerzutek. Właściwie, cieszę się, że nie straciłam wtedy uzębienia . Mam zamiar codziennie pedałować - albo w domu, albo na zewnątrz póki mamy taką świetną pogodę.
Ozdrowiałam! Nagle i niespodziewanie skończyła mi się kichawa, gorączka i inne tego typu rozkosze. Lek Cirrus - polecam! Z wyrzutów sumienia mnie nie wyleczył, więc dietkowałam dziś sumiennie - mam nadzieję, że w tym tygodniu będą te 2 kg na minusie... Już nie obowiązkowo, ale trzymam za siebie kciuki
Pozdrawiam kochane dziewczyny, które życzyły mi powrotu do zdrowia i swoim wsparciem podnosiły na duchu - i na nogi, jak się okazuje. Wielkie BUZIAKI dla Was!!! Dziękuję! Czuję się zdrowa i zmotywowana