Cześć :)
Za oknem smętnie, ale ja się nie poddaję nastrojowi ;)
Z ćwiczeń to tak:
- orbitrek 1h, obciążenie 3,
- 200 brzuszków
- (tabata - jeszcze przede mną, muszę się zmobilizować :P)
Zjedzone:
- otręby owsiane z cynamonem, jabłkiem, owocami goji, mlekiem 2%,
- 3 kanapki z sałatą i serem/ pastą z tuńczyka,
- kawa zielona z kawałkiem czekolady,
- zupka pomidorowa z makaronem, kiełbaska,
- woda z octem jabłkowym,
- sałatka brokułowa z fetą, kukurydzą, ogórkiem, czosnkiem i jogurtem naturalnym,
- dziś zjem jeszcze jogurt naturalny.
Od jakiegoś czasu zbieram się, żeby zrobić krótki wpis o tym, co mnie motywuje.
Na pewno silną motywacją jest zbliżający się ślub. Mam już suknię, chciałabym wyglądać w niej jak najkorzystniej, jak najpiękniej się tylko da :)
Motywują mnie efekty. Własne - kiedy patrzę w lustro i widzę postępy. Zrobiłam zdjęcia przed odchudzaniem, robię zdjęcia systematycznie w trakcie. Widzę postęp, widzę mniejsze boczki, mniejsze uda, brzuch - mam świadomość, że zmieniam się na lepsze i będzie już tylko lepiej.
Motywują mnie efekty innych. Oglądam zdjęcia dziewczyn przed i po metamorfozie... Mam naoczny dowód, że da się. Nawet z sylwetki naprawdę nieciekawej można osiągnąć coś szałowego. Niektóre dziewczyny przeszył niesamowitą przemianę, wprost trudno uwierzyć - warto walczyć!
Czasami szukam motywacji w internecie... Wpisuję po prostu "motywacja" w googlach i lecę po kolei po wynikach. Czasem przejrzę śmieszne obrazki, czasem są to filmiki na yt dziewczyn, które opowiadają o swojej drodze do szczupłej sylwetki, czasami jest to jakieś forum, blog, zdjęcia dziewczyn np. w zwiewnej sukience.
Czytam książkę motywacyjną - "Obudź w sobie olbrzyma". Nie codziennie, tylko od czasu do czasu, jak mnie akurat najdzie. Choćby to było po parę stron, ale tekst do mnie trafia. Książka gruba, coś koło 600 czy 700 stron, więc na długo mi starczy - a faktycznie facet potrafi dać kopa do działania, sprawia, że człowiek zastanawia się nad swoim życiem, celami, rusza do przodu.
Motywuje mnie też fakt, że odkąd zmieniłam swój styl życia czuję się lepiej. Jestem w lepszym nastroju, mam więcej energii, skończyły się regularne bóle brzucha. Jak tylko przerwałam dietę, wpadłam w coś na kształt depresji - wszystko w ciemnych barwach. Nie chcę tego, chcę czuć, że żyję, że walczę, mam w sobie siłę i ruch sprawia mi po prostu frajdę. Trafia do mnie ta myśl - po prostu warto to robić dla siebie!
Mam jeszcze jeden sposób... Mam w domu bardzo seksowne, piękne sukienki, przymaławe ciuchy - mierzę je co jakiś czas. Jaką miałam frajdę, jak weszłam w spódnicę rozm. 36! Jak pięknie się czułam, jak włożyłam długą czarną sukienkę z rozcięciem na nodze i nie odstawały mi w niej żadne boczki! Ładne ciuchy, które świetnie na mnie leżą - próżna to motywacja, przyznaję, ale za to działa!
Miałam napisać krótko, ale chyba tak nie potrafię, zawsze jak podchwycę jakiś temat, to wychodzą mi elaboraty :P
No więc ten tego... Miłego dnia!