czuję się jakbym jeździła na jakimiś pieprzonym rollercoasterze, 6 dni temu waga podskoczyła o 0,5 kg (94,5) i tak sobie stoi...a było przecież już 94, oczami wyobraźni widziałam już "ósemkę z przodu" majaczącą na horyzoncie...
Tak, jestem przed okresem (jeśli w ogóle się zjawi), może to jest powód zastoju. Przez ostanie pól roku mam jakieś zaburzenia hormonalne, gwałtownie pogorszyły mi się wyniki tarczycy, prolaktyna skacze, okres przebiega w nietypowy sposób. W badaniu z zeszłego tygodnia znowu pojawiła sie insulinooporność, lekka bo lekka, ale jednak mimo diety i brania 2 razy dziennie Glucophage 500. Mam w sobie lęk, że zaburzenia hormonalne, które toczą się w moim organizmie spowodują, iż nie będę w stanie osiągnąć swojego celu, ba! nawet się do niego nie zbliżę...to takie obawy, które właściwie boję się wypowiedzieć na głos, że będę jak Don Kichot walczący daremnie z wiatrakami..