Serdecznie Wam dziękuję za wsparcie duchowe i życzenia zdrowia dla Mamusi, na pewno pomogą :)
Byłam dzis parę godzin w szpitalu, mamusia leży popodłączana na intensywnej terapii,ale jest z nia dobry kontakt. Pozwalają jej trochę siedzieć,żeby ta krew dobrze cyrkulowała. Ale mamusia posiedziala ze 3 minuty i już jej było słabo .
Wydała sie tajemnica jej poprzedniej niepamięci okazało się ,że miała martwe miejsca w sercu ,które nie przepuszczały krwi. Leczono ja na wszystko tylko nie na to co trzeba a mózg był niedokrwiony .Wkurzyło mnie pogotowie,powiedzieli ,że mama udaje i nie może chodzić dlatego,że ma stłuczone kolano,od upadku.
Zacznę od początku, mama chciała być w swoim domu na próbę,no i była parę dni. Dobrze sobie radziła. upiekła ciasto i mięso, chciała zyć normalnie jako ,ze zawsze była energiczna. Ja do niej często dzwoniłam ,zeby w razie czego szybko przyjechać. Wczoraj rano dzwonię a tu nic, to juz wiedziałam ,ze cos sie stało .Pojechaliśmy szybko z mężem ,mamy klucze. otworzylismy ale łancuch byłwięc maż szybko go rozwalił, zastalismy mamę na podłodze. Powiedziala ,że w czasie snu spadła z łózka. Podnieśliśmy ją,ale była bezwładna,polozyliśmy ,dałam jej leki i troche zasnęła. No to wiadomo,postanowilismy ja wziąć do swojego domu ,ubralismy ją.ale jeszcze chciała isć siusiu. No to ja zaprowadziliśmy ,ale nogi jej nie chciały chodzić i tam nam znowu upadła,wezwałam szybko pogotowie. Przyjechali dwaj młodzi ratownicy - jeden w porządku a drugi robil sobie jaja i nas i mamy ,ze mama udaje. W ogole nikt ją nie zbadał,nic kompletnie,na szczęście ten drugi ratownik był w porządku i powiedział,że zabierają mamę do szpitala. Tam na izbie przyjęć cały czas badano ja pod kątem złamania,peknięcia czy stłuczenai,ale mama cały czas była półprzytomna,zrobili EKG i okazało się dobre,dopiero jeden lekarz zarządził ,żeby zrobic te markery zawałowe i zrobili , okazało sie ,że to zawał i to duzy,ale taki jaki zdarza sie kobietom czasem - bardzo niebezpieczny bo jest bezbolesny,nie ma dusznosći,żadnych objawów tylko slabość. Szybko wzięli mamę na intensywna terapięi także szybko postanowili zrobic koronografie ,bo okazalo sie ,że ma zatkana szyłę i martwe pola w serce. Wycięli jej te martwe pola ,założyli do środka serca specjalny aparacik. No i teraz mama lezy cały czas na intensywnej - jeszcze parę dni ,a potem ją przeniosą na normalna kardiologie. jest lepiej bo juz nie ma opuchnietych nóg, a przedtem były mocno napuchnięte. Dostaje wlaściwe leki i kroplówki z potasu i magnezu.
Zaniosłam jej wszystko co potrzeba ,siotra tez kupila piżamkę,ale ja przyniosłam 2 pizamki z domu. JUtro zawioze laczki ,bo dziś zapomniałam. mamusia mówi ,że ja ze swoją choroba mam sie nie nadwyrężać i lepiej na później zatrudnić do niej jakąs panią do pomocy. No zobaczymy co to będzie dalej. Siostra i szwagier juz powiedzieli ,ze nie maja czasu sie zaopiekować mamą bo musza pracować.
No to jakos inaczej sobie poradzę.
Jutro Wam dalej opiszę. troche sie wczoraj w szpitalu wkurzylam personel robił taka łaskę, tak jakby chory i jego rodzina byli intruzami. Bardzo nieprzyjemne uczucie.
Kochane,Wasza pozytywna energia na pewno pomaga mojej mamie i mnie. Serdeczne dzięki