Dziś to ładnie poćwiczyłam. Rano postanowiłam wrócić po wczorajszym zapoznaniu do Mel B. Najpierw ćwiczenia na ramiona. Wczoraj ćwiczyłam bez żadnego obciążenia. Dziś nie miałam żadnych zakwasów więc postanowiłam, że dziś poćwiczę z hantelkami po 1 kg każda. Po ćwiczeniach na ramiona zrobiłam 10 min na brzuch. Oj się działo. Nie wiem czy to możliwe, ale mięśnie szyi (o ile coś takiego posiadam) bolą niemiłosiernie. Już teraz czuję, że jutro nie przekręcę głową nawet o centymetr. Miałyście tak? Czy tylko ja jestem jakaś dziwna?
Po ćwiczeniach na ramiona to nawet mięśnie klatki piersiowej czuję. Ale mimo wszystko to świetne uczucie.
Wieczorem chciałam pobiegać, kiedy to mój brat stwierdził, że się dołączy. Oj miałam nie małą motywację. Ja, taki szarak i on. Nie poddałam się i dałam radę. Biegłam, biegłam i dobiegłam. Oczywiście zastrzegłam mu, że biegniemy moim tempem i moim trybem treningowym. Zmęczona jestem, ale jednocześnie zadowolona.
Od jutra znów muszę wziąć się za pracę licencjacką. Jakoś tam coś sklecę. A od poniedziałku znów uczelnia. Mój nowy plan mnie przeraża, nie będzie czasu na nic. Zajęcia codziennie. Wtorki od 8.00 do 20.25, pozostałe dni prawie zawsze na 8.00. Pomocy!
Menu: (nie jestem zadowolona)
- śniadanie: bułka z dynią posmarowana awokado zamiast masła, szynka z kurczaka, ogórek kiszony, pomarańcz
- 2 śniadania: banan, pomarańcz, płatki owsiane, pół jogurtu naturalnego
- obiad: makaron pełnoziarnisty z sosem pomidorowym własnej roboty ze zmieloną piersią kurczaka
- podwieczorek: pop cool chips :( (ale pociesza mnie to, że lepiej tak niż wciupać paczkę chipsów)
- kolacja: 2 parówki (nie powinnam ich jeść) pół pomidora, ogórek
Aktywność:
- Mel B ramiona
- Mel B brzuch
- bieganie
Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...