!4 dzień na diecie,a ja jestem lżejsza o -5,3 kg.Cieszę się okropnie,bo i czuję się dużo lepiej.Czuję,że chudnę bo ,,bulgocze,, mi po skórą:).Nie śmiejcie się,ale gdy jestem na diecie zawsze czuję właśnie coś na kształt ,,bulgotania,,,tak jakby pękały jakieś pęcherzyki.Sama nie wiem,jak mam Wam to wyjaśnić:).
Nadal jestem na Almie,ale od 2 dni jem już pyszne zdrowe obiadki.Wczoraj np. przygotowałam sobie polędwiczkę wieprzową i warzywa (wszystko na parze).Dzisiaj gotuję udko z kurczaka z warzywkami.Wieczorkiem zjadłam też mały jogurt,choć teoretycznie nie powinnam go jeść:).
Zaczynam się troszkę ruszać,choć nie ma tu szaleństwa.Co 2 dzień średnio zaliczam rowerek stacjonarny,a wczoraj poćwiczyłam również z hantlami.Nic jednak ponad swoje siły.
Czuję się już bardzo dobrze,choć pierwsze dni na Almie były okropne.W obecnej chwili roznosi mnie energia i wręcz chce mi się ruszać.
Co do wagi to wczoraj spadło -0,3 kg.i przestraszyłam się,że obiadki przyhamują spadki.Po dzisiejszym ważeniu stwierdzam,że nic z tych rzeczy.Zleciało od wczoraj dokładnie -1 kg. Tak już mój organizm śmiesznie ma,że większe rezultaty widać u mnie co drugi dzień:).Zresztą już to nawet ktoś zauważył dając wyraz w komentarzu.
Spodziewam się,że lada dzień spadki będą coraz mniejsze,ale za to zacznie się intensywne spalanie tłuszczu.Jestem na to gotowa i mimo wszystko bardzooo zmotywowana do dalszego działania.14 dni i -5,30 kg. za mną i popełniłabym mega grzech w tym momencie wracając do starych i głupich nawyków.
Pozdrowionka dla Wszystkich i dużo siły dla Was i dla siebie !!!Buźka!!!