Nie pisałam wcześniej bo i po co - lepiej zrobić od razu podsumowanie całego weekendu :D
Piątek
Wiem, że to niby nie weekend, ale po zajęciach się zaczęło... O 15 skończyliśmy pisać kolosa i od razu pod akademiki na grilla i na piwko. Nawet nie chce myśleć ile tych piwek było, w każdym razie nie jedno... Chociaż tyle, że kiełbaska jedna :D
Menu piątkowe:
śniadanie - kanapka z pasztetem
obiadokolacja - parówka z ketchupem z grilla
piwo (moja zguba chyba)
Sobota
Cały dzień na wsi, trzeba było odgruzować działkę po zimie :) Cały dzień w ruchu, a wieczorem przysiady!
Menu:
śniadanie - 2 paszteciki
2 śniadanie - kanapka z ogórkiem i rzodkiewką
obiad - kaszanka grilla
w międzyczasie kawałek ciasta do kawy
Niedziela
W końcu można było pospać dłużej, za to dzień upłynął na cudownym nic nie robieniu. W sumie tylko na jedzeniu... Zaraz się biorę za ćwiczenia, obiecuję!
Menu:
śniadanie - jajecznica z 2 jajek
obiad - zupa szczawiowa z grzankami i jajkiem + łyżka lecza
o 19 jadłam ciacho do kawy, więc zaliczam to do kolacji :D
PS. Nie widzę u siebie w ogóle spadku wagi. Patrząc na moje nawyki żywieniowe raczej się nie dziwię...
PS2. @ się spóźnia, zaczynam się niepokoić.