Totalny zastój.
Nie ma się zresztą czemu dziwić ... Właściwie drukuję tylko jadłospis i na tym koniec. Żeby było jeszcze ciekawiej pochłaniam trochę słodyczy. Oj, niedobrze ze mną, niedobrze! Zero motywacji. Muszę poczekać do rozkwitu wiosny, bo jakoś nie daję rady.
Ciekawe, czy zakwitnie moja magnolia w tym roku..., bo ja na pewno nie zdążę.
Taka dzisiaj jestem:, zasypana śniegiem, bezbarwna ... Czy piękna? Przepiękna!!!
Dzisiaj to na pewno trochę mnie ubędzie ...
Spadek wagi zatrzymał się .. Tkwię w martwym punkcie. Nie jest dobrze, bo nie stosuję SD, raczej MŻ. Nie zajrzałam w tym tygodniu nawet do mojego jadłospisu, bo po co. Teraz go sobie druknę - moze kiedyś wrócę do tej fazy.
Święta ...
Świetnie mi idzie?
Podobno świetnie mi idzie ... schudłam 4,4 kg! Zapomniałam o tym! Nie wiem, jakim cudem zapomniałam o swoim sukcesie! Nie idzie mi źle! Idzie mi świetnie !!!
Jutro ważenie ...
Nigdy nie wiadomo, jaki to będzie dzień. Dobry czy zły? Miałam już 86,6kg, a dzisiaj 87,4kg. Ważę się codziennie i dlatego dokładnie wiem o wahaniach wagi.
Wiem, za duże odstępstwa od jadłospisu. Muszę to zmienić, bo przecież po coś wykupiłam tę dietę.
Jutro chyba nie będzie spadku.
Jutro chyba będę na czerwono.
Jutro pierwszy dzień wiosny?!
Jutro mam cieszyć się? Tylko czym? Mam doła ..., najwyraźniej mam doła. A jutro?
Magnolia zimą ...
jest biała, smutna. Rozkwita na początku czerwca, całym swoim pięknem, można z zachwytu udusić się, płakać, śmiać się. Czasami nie rozkwita, jak zima jej zbyt bardzo dokuczy. Jak będzie w tym roku?
Śnieg pada i pada ...
Oj, oj !!! Niedobrze ...
Przeholowałam i to na całej linii. Te 4 kawałki ciasta urodzinowego w pracy... Właśnie dzisiaj usłyszałam od koleżanki widzianej ostatnio około miesiąc temu, że dużo schudłam. Nie wiem dlaczego inne milczały. Zazdrosne? One mają nawet większy problem, niż ja z utrzymaniem prawidłowej wagi. Rozpoczynają dietę, która bardzo szybko kończą. Mnie samej zazwyczaj udaje się, chociaż po kilku miesiącach co nieco wraca - wtedy na nowo wracam do formy, stosując jakąś dietę. Trzy lata temu ważyłam o 10 kg więcej, niż obecnie.
To ciasto bardzo mi dzisiaj smakowało. Od 14-ej już nic nie jadłam i nie będę jeść dzisiaj. Wyrzuty? Trochę je mam.
Radość ...
Dzisiaj, jak każdego dnia, zważyłam się: 86,6 kg, od czwartku -0,9 kg!!! Tak się cieszę! Tyle ważyłam w sierpniu w ubiegłym roku.
Gardło nadal mnie boli, apetyt mam taki sobie. Wstałam o 9.10, więc śniadanie zjadłam z dużym opóźnieniem, o 10.00 (2 kromki razowego chleba + 2 jajka na miękko), potem o 13.00 mały jogurt z musli + gruszka, a o 16.00 pstrąg z folii + surówka (ta sama co wczoraj). Zaraz zjem kolację: serek wiejski (200g) + mandarynkę i kiwi.
Cieszę się z pochwały PaniWU, pochwaliła moje motto...
Cieszę się, że mam napisane prace semestralne, chociaż będą kolejne.
Cieszę się moją dietką, a przede wszystkim efektami.
Cieszę się moim synem, który teraz siedzi obok mnie i ... wciąż mi przerywa pisanie.
Tylko niezbyt cieszę się, że jutro muszę iść do pracy, jutro i kolejne 4 dni, a potem cały weekend na uczelni, a po weekendzie znowu 5 dni do pracy ...
Cieszę się, że będą Święta Wielkanocne. Moje ulubione święta, które zwiastują wiosnę.
Jeszcze 1,6 kg i osiągnę kolejny krok ...
Kolejny dzień mojej diety ... Jakoś nie potrafię wiernie trzymać się jadłospisu, za to pilnuję kalorii. Myślę, że nie powinnam tym zbytnio się przejmować, bo wczoraj kolejne -0,3 kg. Ważę się codziennie!!! Chciałam z tym skończyć - nie wyszło. Czasami trzeba pokochać, zaakceptować to, co jest silniejsze i co daje poczucie bezpieczeństwa. Dla mnie pełna kontrola wahań (bo one są) wagi daje poczucie bezpieczeństwa. Wzrost wagi mnie nie zniechęca, lecz wręcz przeciwnie, motywuje do kontynuacji diety i każe bardziej pilnować się, a spadek wagi ... to euforia! Nie będę walczyć z codziennym ważeniem, bo waga nie jest moim wrogiem, gdyż pomaga mi trwać w diecie.
Jak pięknie świeci słoneczko! Chcę wiosny!
Znowu trochę choruję. To już czwarty raz tej zimy. Nigdy tak nie było, w zasadzie rzadko choruję, tak średnio raz na dwa lata. Nie wiem, co dzieje się ze mną w tym roku.
Nie mam apetytu, bo pobolewa mnie gardło i czuje się połamana. To sprzyja mojej diecie. Dzisiaj zjadłam dwie kromki chleba grahama z serkiem na śniadanie, a na obiad o 15,30 grillowany pstrąg z surówką (sałata, papryka, marchew, jabłko, sok z cytryny, pieprz, oliwa z oliwek). Pycha! Tego nie było w jadłospisie SD ale na to miałam ochotę i to miałam w lodówce. Z pewnością nie przekroczyłam limitu kalorii, a na dzisiaj mam blisko 2000 kcal. Nie przygotowałam się na weekend z zakupami do mojej diety. Nie chce mi się. Będę kombinować z tym, co mam w domu - i nie będzie źle.
Teraz muszę trochę przespać , bo mam chyba gorączkę. Wszystko na dzisiaj zrobiłam. Posprzątałam w domku, zrobiłam pranie, ugotowałam obiad. Teraz mam wolne. Uwielbiam mieć wolny czas dla siebie. Mąż, chociaż jest zdrowy, już pochrapuje w sypialni po obiadku, moja pociecha z kolega cichutko grają przy komputerze w pokoju obok. Sielanka ...
Udało się !!!
Po tygodniu -0,7 kg. Nie za dużo, ale jednak. Nie trzymam się kurczowo jadłospisu, bo brakuje mi czasu: na zakupy, a gotowanie, na wydrukowanie jadłospisu, itd. Przestrzegam jednak 3-godzinnej przerwy między posiłkami, pilnuję kalorii. No czasami jakiś cukierek ...
Jest dobrze. Oby tak dalej!
Jest lepiej ...
I tak ważę się każdego dnia, to silniejsze ode mnie. Nie chce mi się z tym walczyć... Wczoraj rano 87,8 kg (-0,5 kg), a więc jest lepiej. Wczoraj nie udało mi się trzymać jadłospisu w godzinach popołudniowych, bo byłam na pogrzebie, potem stypa. Jadłam głównie surówki, więc nie przeholowałam z kaloriami ... Oby do przodu!
A śnieg pada od samego rana. Zima na całego: śnieg, zawierucha, mróz. Wciąż czekam na wiosnę ...