W tym tygodniu oczywiście nie obyło się bez grzechów a właściwie jednego ogromnego... Któregoś wieczoru zjadłam litr lodów bakaliowych... I co dziwne już od samego początku były dla mnie za słodkie, ale jadłam je i jadłam aż zostało puste pudełko...
Dlatego postanowiłam nie kupować więcej lodów, żeby nie kusiły...:)
W poniedziałek odwiedził mnie kolega i przyniósł ciacha do kawy... I jedno nadal stoi w mojej lodówce... Kusiło, kusiło, ale już przestało... Bo nie warto... Sama kawa wystarczyła.
Aaaaaaaaa i najważniejsze w tym tygodniu trzy osoby powiedziały, że widać, że schudłam... Miło:)
Ostatnio zrobiłam pulpeciki w sosie pomidorowym, powiem Wam, że pycha... Coraz bardziej lubię gotować:)
A na koniec moje super sklepowe łupy:
Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam takie sklepy, za tą kasę, którą wydałam na widoczne tu spodnie, koszulkę i torebkę, pewnie w galerii kupiłabym tylko jaką koszulkę.
Moi drodzy potrzebuje pomocy. Za dwa tygodnie idę na ślub koleżanki i prosiła o książki zamiast kwiatów. Może polecacie jakieś ciekawe?