Kochane dziewczynki... dziś uświadomiłam sobie, że osiągnęłam półmetek mojego celu. Waga dziś wskazała 78,5kg czyli -0,4kg.
Uważam, że jest super i spokojnie mogę chudnąć w takim tempie. Nie za szybko.
Uważam, że jest super i spokojnie mogę chudnąć w takim tempie. Nie za szybko.
Dużo czasu spędzam na czytaniu pamiętników, bo często spotykam takie która są dla mnie motywacją do dalszego działania (tak Iza myślę o Tobie;))). Ale jak czytam zwierzenia dziewczyn i pytania dlaczego wczoraj ważyłam np 60 kg a dziś pomimo tego, że ćwiczyłam waga wskazuje 59,8kg... No ludzie krew mnie zalewa jak widzę takie teksty, jaki sens ma ważenie codziennie po 20 razy. Uważam, że ważenie raz w tygodniu zdecydowanie wystarczy a może i rzadziej... Lubie stawać na wadze właśnie w jeden konkretny dzień w tygodniu i widzieć, że waga się zmienia (maleje), ale jak rosła o pół kilo to też nie był powód do płaczu, tylko mobilizacja, że trzeba się spiąć i dalej walczyć i lepsza wagę i lepsze samopoczucie.
Dziś zrobiło mi się miło jak kolega w pracy powiedział, że musimy jechać do Czech po nasze ulubione czekolady, bo mizernie wyglądam... I wiecie? Chętnie pojadę, ale mam nadzieję, że na żadną się nie skusze tylko rozdam je rodzince i znajomym:)
W maju dwa razy skusiłam się na lody... Może trochę żałuję, ale wczoraj byłam u koleżanki i nie miałam serca jej odmówić to raz a dwa chyba miałam na nie ochotę...
I po 85 dniach zjadłam pierwszy owoc... BANAN... Raz w tygodniu postaram się wprowadzić owoce do menu...
Na koniec moje wczorajsze zakupy gatki i koszulka.
Buziaki:*
Wieczorem basen... Po dwóch tygodniach przerwy... Jejku jak tęskniłam...
Dziś zrobiło mi się miło jak kolega w pracy powiedział, że musimy jechać do Czech po nasze ulubione czekolady, bo mizernie wyglądam... I wiecie? Chętnie pojadę, ale mam nadzieję, że na żadną się nie skusze tylko rozdam je rodzince i znajomym:)
W maju dwa razy skusiłam się na lody... Może trochę żałuję, ale wczoraj byłam u koleżanki i nie miałam serca jej odmówić to raz a dwa chyba miałam na nie ochotę...
I po 85 dniach zjadłam pierwszy owoc... BANAN... Raz w tygodniu postaram się wprowadzić owoce do menu...
Na koniec moje wczorajsze zakupy gatki i koszulka.
Buziaki:*
Wieczorem basen... Po dwóch tygodniach przerwy... Jejku jak tęskniłam...
obwarzanka
8 maja 2013, 19:32Kurcze, ja to w ogóle uważam, że wagę powinno się na czas odchudzania wyrzucić gdzieś w kąt, zważyć się po jakimś większym odstępie czasowym. Nie dość, że człowiek cały czas żyje pod presją cyferek, to jeszcze b. często zdarza się, że nie są one prawdziwe - tak jak napisałaś. A to, że jesteśmy ciekawi, to już inna sprawa :]
izkaduch87
8 maja 2013, 18:39Ale mi się podoba ten wpis :):)
KasienkaFMI
8 maja 2013, 18:29Miłego wieczorku :D