# walcz !(:
witajcie Kochane !:*
wczorajszy dzien bylby perfect gdyby nie kawa i ciacho z boyfriendem. ale plakac juz nie bede. dzisiaj nowy dzien..wazne zeby jakos sie kontrolowac, nie ? wczoraj przyszedl mi krem z vichy. ciekawe czy da jakies rezultaty. niby pisze, ze po 28 dniach lacznie z cwiczeniami, efekty powinny byc zauwazalne. wiec dajemy. o efektach napisze po 28 dniach. dzis leniwa niedzielna. jutro poniedzialek i startujemy z turbo. 3majcie sie :)
EDIT : mialam zjesc kawalek ciasta, ale sie pohamowalam ! thanks God !
# oglaszam wszem i wobec, ze moja waga jest
popieprzona.
tak jak w temacie: wczoraj _63.9. dzisiaj: 62.2
obled. ostatnio pokazywala 62.7 bylam bardzo zadowolona, ale na drugi dzien znowu pojawilo sie 63. od czego to zalezy ! wczoraj odpuscilam sobie cwiczenia.. waga w dol. ostatnio _ cwiczylam o baardzo poznej porze, czego nigdy nie robie..waga w dol.hmmm musze to przanalizowac. moze cwiczyc mniej i w poznych porach ?
oprocz wagi 1 cm mniej w brzuchu, w talii 3 mniej... yhym. a teraz pora na sniadanie. buziaki.
# znowu ja
co ja mam zrobic zeby miec taki brzuch ! skoro na moim wszystko sie telepie ? troche skory, troche tluszczu.. i kurde cwicze i nic. ehh help me. dwa dni za mna perfect. ale nie chwale sie, bo znowu zawale.
i mam pytanie.. czy jesli bede jezdzic na rowerze po 90 minut.. ale nie jakims szalenczym tempem.. bez mierzenia pulsu, po prostu troche szybciej tak zeby sie zmeczyc.. to beda jakies efekty czy nie ?
xx
nienawidze siebie..braku silnej woli.. braku odmowienia sobie .. juz chyba nie potrafie. przytyje wiecej niz schudlam...:( co ja mam robic. jestem beznadziejna. dlaczego. jedzenie ze mna wygrywa.. dlaczego jestem slabsza niz na poczatku. dlaczego nie moge sie powstrzymac. beczec mi sie chce. :( i wiem ze beda wyrzuty.. ale i tak nie zastanawiaam sie. jak porazkaa to jedna za druga. gdyby to byl jeszcze poczatek mojej drogi.. a ja sie poddaje przed samym finishem.. teraz dobrze sie czuje w swoim ciele. nie chce by wrocilo poprzednie.. no a waga pokazuje co innego. wczoraj 63.3 dzis 64.6 totalna zalamka. kurde ! ale moze wreszcie zepne dupe
# dzien szosty
dzisiaj marnie. od samego poczatku dzien nie udany.. i ze wzgledu na kalorycznosc i ze wzgledu na regularnosc posilkow. jedyne co dobre to cwiczenia. jutro spinam sie. :)
zakupilam sobie dwa produkty z vichy. jeden z nich to balsam do ciala..wyszczuplajacy itd. zobaczymy :)
# trzeci dzien (;
... jak na razie w polowie zaliczony dzien trzeci bez slodyczy. owszem kawa byla, ktora rowniez jest bomba kaloryczna, jednak mysle, ze lepiej wypic sama kawe, niz wypic kawe i wpierniczyc lody. zmienilam lekko plan dzialania, again. zrezygnowalam z Chodakowskiej. wrocilam do dawnych cwiczen, do mojego przyjaciela Pana Rowerka, a z treningow Ewy zostawilam tylko turbo dwa razy i kawalek killera. (: nie czuje pociagu do slodyczy.. nie mam checi na nie, jednak wiem, ze gdybym sprobowala to znowu poplynelabym jak na fali. szkoda, ze z Ewa wytrzymalam tylko miesiac. jednak byl to czas niezbyt przyjemny. do cwiczen podchodzilam z przymusu, a jedyna mysl jaka mnie motywowala to zdjecia metamorfoz. jednak na mnie po miesiacu cwiczen, piec razy w tygodniu efektow nie bylo widac. przykre to. o coz, do wakacji jeszcze troche czasu, wiem, ze wakacyjnego celu w postaci 55kg nie osiagne. bo waga stoi w miejscu jak zakleta. jednak licze na poprawe wygladu mojego brzucha i kilku centymetrow na minusie. oby moja sila mnie nie opuszczala i abym wytrzymala do 13 marca, bo wybieram sie na impreze urodzinowa i chcialabym wtedy sobie pozwolic na male co nieco. / buzi !<3
# pozytywnie
.. i wlasnie tak jak sobie myslalam, dzisiejszy dzien byl pozytywny. wczoraj z tego stresu i folgowania, nie moglam usnac. jedyny blad to kawa, ktora wypilam w pracy, druga kawa.. bardziej kaloryczna, no.. ale reszta dnia ok. zrezygnowalam z cwiczen z Ewa, wrocilam z mega usmiechem do mojej plyty.. i do mojej pani, od ktorej bije tak pozytywna energia, ze dzisiejsze 28 minut spedzilam cala mokra i z usmiechem na ustach. Z cwiczen Ewy zostawiam jedynie mojego faworyta TURBO <3. skalpel mnie nudzil i zdecydowanie irytowalo mnie jej gadanie, killera po prostu nie lubie, a w turbo sie zakochalam. (; moj rowerek stoi.. dawno nie jezdzilam. ale sama nie wiem jaki jest w nim sens. tyle czasu cwiczylam 45 minut, robiac interwaly i efektow brak. chcialabym jednak dwa razy w tygodniu robic turbo, trzy razy w tygodniu cwiczenia Jessicy po 28 minut + rower.. jednak taki zwykly rower.. nie interwaly czy jakas mordercza jazda..po prostu troche szybciej przez np. 20 minut. zastanawiam sie czy takie aeroby dadza cos, czy musze koniecznie zapieprzac z tym wysokim pulsem. jestem w sumie zrozpaczona, bo efektow brak..i kombinuje jak tylko potrafie, zeby cokolwiek ruszylo.. moze to wina kawy, ktora kocham.. jednakze z niej niezrezygnuje, bo w pracy potrzebuje powera.. przez 8 godzin, biegam, chodze, odkurzam.. wiec spalam. ciesze sie, ze dzisiaj poszlo, oby i jutro dzien byl dla mnie pozytywny. chce byc silna, i codziennie zasypiac z ta bloga swiadomoscia, ze dalam rade. tluszczu ! gin. (: do jutra :))