nie poddaję się!
nie było idealnie, ale w tym momencie nie to jest dla mnie najważniejsze.
udało mi się, wracając od rodziców, ominąć Carrefoura...
pół drogi biłam się z myślami:
- wejdę - kupię sobie czekoladę - dwie od razu - aa i może jakieś ciastka
- nie wchodź! po co Ci to? na co?
- a dziś sobie już odpuszczę, bo przecież i tak sporo zjadłam
- i co? od jutra zaczniesz od nowa? i tak w nieskończoność?
- yy... no tak, to bezsensu. będę znów źle się czuła, miała wyrzuty, nie będę spała, ale może jednak?
- nie, nie rób tego! pomyśl, że jutro będziesz lepiej się czuła, bo tego nie zrobiłaś :)
i tak ciągle...
ale wygrałam!
skierowałam się prosto do swojego mieszkanka
i wypiłam pół litra wody i teraz do Was piszę :)
menu nieidealne, ale powolutku, małymi krokami, dojdę do tego, by co dzień były takie jak wczorajszy;) :
śn./5:40/ moja owsianka - do You know, what I mean :D
II śn. /9:50/ jabłko + serek wiejski + cynamon, jedno ciasteczko "chocolate chip cookie dough"
III śn. /13:30/ bułka ziarnista 70 g, 3 plastry szynki z indyka, ogórek
ob. filet z dorsza parowany (ok.70 g), warzywa na patelnię, kasza pęczak (w sumie zjadłam cały woreczek;///)
podw./kol. jog. naturalny zott mały, garść ugotowanego makaronu penne
po: urodzinowy cukierek Tiki - Taki od taty
wyszło tego trochę...ale i tak jestem zadowolona :)
podwójne espresso, ponad 2 l wody, kilka zielonych i ziołowych herbat
aktywność:
2 x 30 min spaceru po śniegu
skalpel dzień 4
miłego wieczoru!