Mieliśmy dziś w pracy awarię internetu, a co za tym idzie, system nie działał, nie dało się w ogóle kasować. Wróciłam więc do domu juz o 19:15 Nie ukrywam, że byłam z tego niezmiernie zadowolona.
Menu więc nieznacznie inne:
MENU:
1. Śniadanie - 09:30:
owsianka na mleku 3,2% z kostką gorzkiej czekolady i truskawkami
+ kawa zbożowa waniliowa z mlekiem 3,2%
Około: 395 kalorii
2. Obiad - 13:30:
2 jajka sadzone na odrobinie masła, 2 średnie ziemniaki,
buraczki ze słoika
Około: 300 kalorii
3. W pracy I - 17:00:
jogurt typu greckiego 0% z truskawkami
135 kalorii
4. Kolacja - 20:00:
dwie kromki ciemnego chleba ze słonecznikiem, 3 cieniutkie plasterki schabu, 3 łyżki sałatki jarzynowej (kukurydza, groszek, jajko, marchewka) na jogurcie naturalnym, bez krztyny majonezu(!) + kostka gorzkiej i 1 truskawka
Około: 300 kalorii
ŁĄCZNIE: około 1200 kalorii
(mało, wiem)
+ aha, teraz mi się przypomniało, zjadłam jeszcze wafla ryżowego slim w pracy i kostkę milki jogurtowej, bo szef mi wcisnął.
I muszę przestać jeść czekoladę gorzką bez powodu, tu kostka, tam kostka i się zbiera. Jedna, rano do owsianki w zupełności wystarczy!
W czasie awarii zdążyłam zrobić mini zakupy w H&M.
Kupiłam te brzoskwiniowe spodenki do biegania, nie mogłam się oprzeć, a że w rozmiarze 36 była ostatnia para, a ja miałam dodatkowo kupon -25%, więc grzechem byłoby nie wziąć
Kupiłam też w Rossmannie kubek z zamknięciem. Wydaje się dość szczelne, więc będę próbowała dowieźć w nim koktajl/smoothie do pracy. Zobaczymy.
Po drodze wstąpiłam jeszcze do Biedronki po jogurt naturalny
i wzięłam przy okazji okulary przeciwsłoneczne (kolejne)
Nie umiałam się zdecydować które wziąć, bo wybór był spory.
Zdjęcie nie oddaje stanu faktycznego okularów niestety.
No i to byłoby na tyle. Idę dokończyć czytać Bridget, bo zostało mi już niewiele,
polecam - fajna książka
No i potem spać, jutro na 13:00 do 21:00, mam nadzieję, że awarii nie będzie. Zamykam jutro sama, jestem trochę przerażona