Jezu Jezu Jezu
I jeszcze raz...Jezu!!!
Dałam dupy. I to konkretnie. Aż wstyd mi się przyznać.
I fucking swear, od jutra kontroluję jedzenie, tak dobrze ostatnio mi szło.
I ćwiczę!!!
Bo znow boli mnie brzuch od przejedzenia, czuję się ciężko i mam wrażenie, że mam taaaakie wielkie boczki, holy shit.
Klapa
Aaaaaa, zawaliłam! Sobota, niedziela, poniedziałek i wtorek spisane na straty.
W weekend był alkohol, w poniedziałek nie było prawie nic, bo jeść nie umiałam, a wczoraj Big Mac i frytki (duże!) [*]
Ale już, już. Biorę się w garść od nowa. Dziś śniadanie już normalne :)
Planowane menu na dziś:
śniadanie: 3 kromki chleba słonecznikowego + 125g białego chudego twarogu + 2 rzodkiewki + świeży szczypiorek + bawarka (odrobina mleka 3,2% i mała łyżeczka cukru)
II śniadanie: brzoskwinia (duuuża) + 2 wafle ryżowe
obiad: 2 jajka smażone + 3 ziemniaczki + kalafior z odrobiną masełka i bułki tartej
kolacja: 125g białego chudego twarogu + 2 rzodkiewki + szczypiorek
Friday, 06.09
Dzisiaj chodzenia ciąg dalszy :) Pogoda sprzyja, więc zrobiłam kolejny porządny spacer.
Przeszłam nieco ponad 9km i spaliłam 678 kcal :) Proszę, oto dowód:
Teraz muszę posprzątać, ale przed obiadem, czyli przed 17 mam zamiar jeszcze poćwiczyć, na pewno pośladki Mel B, a co poza tym to jeszcze nie wiem ;)
Menu na dziś:- śniadanie: owsianka (szklanka mleka 3,2%, 4 łyżki płatków owsianych błyskawicznych, 2 łyżki otrębów pszennych, łyżeczka cukru, garstka orzechów laskowych) - 10:00
- drugie śniadanie: bułka fitness z Lidla + serek wiejski 200g (jem bez śmietanki) - 14:00
- obiad: dwa płaty Mintaja, zapiekane ze szpinakiem (z czosnkiem i 2 łyżkami jogurtu naturalnego), 3 nieduże ziemniaczki - 17:00
- kolacja: bułka fitness z Lidla z serkiem Tartare śmietankowym (20g) i z pomidorem
Thursday, 5.09
Miałam dziś parę spraw do pozałatwiania, do tego chciałam przejść się po centrum handlowym. Przy okazji obiecałam sobie, że w żadną stronę nie pojadę autobusem :)
W rezultacie przeszłam 6 kilometrów i spaliłam 399 kcal :)
Wróciłam śmiertelnie głodna, a że była to już pora obiadu to opuściłam dzisiaj II śniadanie, bo zwyczajnie nie miałam kiedy go zjeść.
Edit: później zrobiłam jeszcze
4,57km :) Łącznie
przeszłam dziś 10,30km i spaliłam
718kcal :) + Mel B pośladki!Menu na dziś: śniadanie: trzy kromki chleba słonecznikowego z twarożkiem 150g, wkroiłam do tego świeżą rzodkiewkę i świeżą zieloną cebulkę
obiad: spaghetti (sos z pomidorów z puszki, 2 łyżek koncentratu pomidorowego, marchewki, cebuli, papryki), mięso mielone wieprzowo - wołowe + brązowy makaron spaghetti (dokładnej wagi nie podam, ale niewiele) /
wreszcie dojadłam resztki:ppodwieczorek: 2 brzoskwinie, jogurt naturalny, 2 wafle ryżowe
kolacja: tuńczyk, jajko na twardo, pomidor, ogorek, kromka chleba ze słonecznikiem
Wednesday, 04.09
Uuu, ale dziś nie chce mi się ćwiczyć. Jak dotąd zrobiłam
10 min Mel B pośladki i nie wiem czy będzie więcej... Mam straszne zakwasy na nogach po wczorajszym Skalpelu i to mnie skutecznie zniechęca.
+
przebiegłam 3,10km = 269kcal spalonych.
Menu na dziś: śniadanie: 3 kromki chleba ze słonecznikiem z twarożkiem 150g ze świeżą rzodkiewką (3 sztuki) i świeżą zieloną cebulką
drugie śniadanie: wafel ryżowy, brzoskwinia, śliwka
obiad: spaghetti (sos z pomidorów z puszki, 2 łyżek koncentratu pomidorowego, marchewki, cebuli, papryki), mięso mielone wieprzowo - wołowe + brązowy makaron spaghetti (dokładnej wagi nie podam, ale niewiele)
podwieczorek: jogurt naturalny + baton Nestle Fitness 23,5g (92kcal)
kolacja: kromka chleba ze słonecznikiem (taka jak poniżej) z pastą z makreli, jajka, cebuli, ogórka konserwowego i 2 łyżek jogurtu naturalnego + serek wiejski 150g bez śmietanki
śniadaniowe kanapki :)
Tuesday, 03.09
Przeprosiłam się dziś ze Skalpelem ;) Nie robiłam go daaawno, od czasu jak uznałam, że jest śmiertelnie nudny i po prostu nie chce mi się go wykonywać. Dzisiaj jednak postanowiłam go włączyć i wykonać od początku do końca. No i co? Ano to, że wymęczył mnie śmiertelnie, spociłam się jak szczur i co więcej...nie byłam w stanie niekiedy wykonać wszystkich powtórzeń. Bądź co bądź do końca dobrnęłam, ledwo żywa, ale... dumna! :)
Planuję jeszcze pójść pobiegać, tak jak wczoraj założyłam, ale to pod wieczór :)
Dzisiejsze menu:
1 posiłek: owsianka - szklanka mleka 0,5%, 3 łyżki płatków owsianych, 2 łyżki otrębów pszennych, łyżeczka cukru, kostka czekolady.
2 posiłek (po ćwiczeniach): 2 kromki chleba ze słonecznikiem z pastą z makreli (makrela, jajko, ogórek konserwowy, cebula 2 łyżki jogurtu naturalnego)
3 posiłek: spaghetti (sos z pomidorów z puszki, 2 łyżek koncentratu pomidorowego, marchewki, cebuli, papryki), mięso mielone wieprzowo - wołowe + brązowy makaron spaghetti (dokładnej wagi nie podam, ale niewiele)
4 posiłek: brzoskwinia, 3/4 jogurtu naturalnego, łyżeczka miodu
5 posiłek: 2 kromki chleba ze słonecznikiem z pastą z makreli (makrela, jajko, ogórek konserwowy, cebula 2 łyżki jogurtu naturalnego)
I jak? :)
EDIT:
Po obiedzie zjadłam jednego "kociego języczka". I nie wiem czy spaghetti nie było za dużo, bo się...najadłam, co chyba na diecie nie zdarza się często. No nie wiem, ale wzięłam niewiele makaronu i dość dużo sosu, który jest treściwy, dużo mięsa i warzyw...
Monday, 2.09
Rozpoczęłam dzień z @, ale mimo to mam zamiar poćwiczyć. W planach oryginalny callanetic [nie da się tego przebrnąć, za nudneeee] i Mel B pośladki :)
Jutro idę biegać. Tym razem na obietnicach się nie skończy, pójdę!
Menu na dziś:
- śniadanie: dwie nieduże bułki sojowe, mały (20 gram) serek Tartate Łososiowa Zatoka, dwa plastry sera żółtego Serenada, pomidor, zielona herbata
- II śniadanie (po ćwiczeniach): serek wiejski 150g (bez śmietanki - nie lubię), 2 wafle ryżowe z solą morską
- obiad: 3 ziemniaczki, mały kotlet z kurczaka w panierce, mizeria (ze śmietaną jogurtową 10%) - wiem, że kiepsko, ale zostało z wczoraj i muszę dojeść, aby nie wyrzucać...
- podwieczorek: dwie brzoskwinie, jogurt naturalny (chyba zrobię z tego smoothie)
- kolacja: biały twarożek, jajko, pomidor, ogórek
Nie mam pomysłu na jutrzejszy obiad. Mam mięso mielone, które muszę wykorzystać. Początkowo myślałam o spaghetti z własnoręcznie robionym sosem na bazie z pomidorów z puszki, ale makaron nie jest najlepszą opcją... Może ratatuj?
Saturday, 31.08 + ZDJĘCIA
śniadanie: 3 kromki chleba orkiszowego (dwie z odrobiną masła, plastrem sera żółtego i pomidorem, jedna sucha), parowka z szynki, odrobina ketchupu, herbata zielona
obiad: 3 tosty pszenne + sałatka z sałaty lodowej, czerwonej cebuli, pomidora, ogórka, rzodkiewki, tuńczyka w wodzie i jajka, z sosem polskim (2 łyżki oleju + 4 łyżki wody)
+ upiekłam ciasto ze śliwkami i na razie zjadłam nieduży kawałek ;)
++ aktualnie wyglądam tak:
w takiej pozycji brzuch wygląda najlepiej:D
jeszcze dużooo pracy przede mną...
Friday, 30.08
Nie umiem ćwiczyć w domu, no nie umiem.
Mam za mało miejsca, ślizgam się, dywan się podwija, więcej energii tracę na denerwowanie się na to, niż na koncentrację na ćwiczeniach.
Rozważam kupno karnetu na fitness (BPU lub Fat burning + brzuch) i bieganie. Lub kupno karnetu na siłownię, muszę jeszcze to przemyśleć.
Menu dziś:
- śniadanie: 1,5 bułeczki pełnoziarnistej ze słonecznikiem, dwie połówki z odrobiną masła, zółtym serem i pomidorem, jedna bez masła, parówka z szynki, odrobina ketchupu
- II śniadanie: serek wiejski lekki z łyżeczką miodu i kromka chleba orkiszowego
- obiad: ryż 1/2 torebki, warzywa z patelni, pierś z kurczaka
- podwieczorek: jogurt naturalny, brzoskwinia
- kolacja: sałata lodowa z pomidorem, ogórkiem, czerwoną cebulą, jajkiem i tuńczykiem
Jak oceniacie? (Wiem, że parówka pewnie nie jest najlepszym pomysłem, tak jak ser zółty, ale nie chcę wariować i jeść w miarę normalnie)
SHAME
Holy shit, jak patrzę na wpis z 1 lipca to jest mi WSTYD!
Miał być come back do ćwiczeń, a nie wyszło z tego nic...
Chcę powrocić do takiej motywacji, jaką miałam zimą, wierzę, że tym razem mi się uda.
Zaczynam od dziś, powoli, po lekku.
Trzymać kciuki :<
/Ćwiczenia dziś:
- 20 min trening całego ciała Mel B
- 10 min ćwiczenia na pośladki Mel B
niby nic szczególnego, ale od czegoś trzeba zacząć :) i tak jestem z siebie dumna :)