Pamiętnik odchudzania użytkownika:
nadson

kobieta, 34 lat, Zakopane

163 cm, 62.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 września 2014 , Komentarze (6)

Nie było mnie tu długo, bo nie mam czasu.
Praca okazała się bardzo średnią pracą.
Wczoraj przez 7h nie miałam żadnej przerwy, przez co nie jadłam nic przez 10 godzin. Cały czas na nogach, klienci niemili. 
W dodatku dostałam plan na uczelni, wychodzi na to, że musiałabym pracować tylko popołudniami. Czyli jak ok. 7:00-8:00 wychodziłabym z domu, żeby dojechać na zajęcia, potem do pracy, wracałabym do domu o 22:30 i na następny dzień to samo.
Na pewno nie za tę stawkę. Prawdopodobnie się zwolnię w połowie października.

Dostałam znów propozycję pracy w Komisji Wyborczej podczas wyborów w listopadzie. Mam nadzieję, że i tym razem uda mi się dostać, bo okazuje się, że teraz płacą nie 160zł, a 300zł :D

Z odżywianiem mi kompletnie nie idzie. Bo jak nie jem przez 8-10h to potem nie wiem za co się chwycić żeby się najeść. Wczoraj zżarłam prawie całą czekoladę Ritter Sport, ale dzisiaj na razie w porządku. Potem idę na urodziny do kuzyna, więc na pewno wpadnie jakieś ciacho, ale obiecuję, że jeden kawałek!

Kupiłam ostatnio nowe woski Yankee Candle. Ten po lewej baaardzo polecam! Generalnie uwielbiam palić woski w sezonie jesienno-zimowym <3

11 września 2014 , Komentarze (6)

Chyba właśnie dostałam pracę!
W księgarni Matras, wczoraj byłam na rozmowie i wczoraj też mieli się odzywać jeśli będą chcieli mnie przyjąć, ale telefon milczał. Więc myślałam, że już nic z tego.
Dzisiaj natomiast niespodziewanie dostałam smsa, że chcieliby mnie zaprosić do pracy w księgarni i czy jutro mogę już wziąć udział w szkoleniu :D:D:D
Ucieszyłam się! Co prawda płacą marnie, jak to we wszystkich sieciówkach chyba, ale po 3 miesiącach jest przejście na umowę o pracę. Mnie dotyczy pół etatu.
Ciekawe jaki będę miała plan i czy uda mi się to fajnie pogodzić.
I napisałam prawie 3 strony pracy magisterskiej!

Z dietą gorzej, z ćwiczeniami koszmarnie, ale damy radę ;)

2 września 2014 , Komentarze (7)

Poszłam dziś pobiegać.
Nie umiałam się zebrać, ale ostatecznie jakoś się zmotywowałam.
Efekt? Marny!
Nie umiałam przebiec spokojnie 3 kilometrów...
Po drugim kilometrze miałam mroczki przed oczami, musiałam odpocząć 2 minuty, potem nie wiem jakim cudem, ale zmotywowałam się jeszcze do przebiegnięcia kilometra, ale nie szło mi to najlepiej...
Przykro mi się wręcz zrobiło, bo jeszcze jakiś czas temu potrafiłam lekko przebiec 4 - 5km, a teraz co?! No, ale to tylko i wyłącznie moja wina...

Jutro mam rozmowę kwalifikacyjną w 4F. Niestety, ale w galerii do której jest dość kiepski dojazd. Nic, pójdę, jeśli zmiana będzie do 21:00, a nie do 21:30 to ze spokojem zdążę na autobus o 21:15. Mówię tak, jakby mnie już przyjęli, haha ;)


Dziś/jutro powinna zadzwonić babka z mydlarni w której w zeszłym tygodniu byłam na rozmowie. Czekam na ten telefon baardzo, chciałabym dostać tę pracę.
Trzymajcie kciuki!


Jestem już zmęczona szukaniem pracy. Tłumaczeniem, że na studiach dziennych też da się pracować. Ehh... Tymczasem z mojej zeszłej pracy wypłaty nadal brak. Powinnam dostać wynagrodzenie za lipiec. Dostałam informację ostatnio, że MOŻE wypłacą je 10.09, zobaczymy...


Zamówiłam sobie w bibliotece parę książek do pracy magisterskiej. Muszę pojechać je odebrać i naskrobać jakieś kilka stron, bo nadal nie mam zaliczenia. Bez sensu jak dla mnie jest seminarium magisterskie od pierwszego semestru pierwszego roku, ale cóż...

29 sierpnia 2014 , Komentarze (6)

Tak sobie myślę, że jednak mimo tego, że nadal potrafię wsunąć pół czekolady na raz, czy paczkę ciastek, to jednak moja dieta od końca stycznia do początku kwietnia wywarła we mnie jakieś zmiany. Małe, bo małe, ale są, np:

- nie smażę kurczaka na tłuszczu, nigdy! zalewam wodą, duszę - czekam aż woda odparuje i już, zero tłuszczu.
- jeśli jem makaron lub ryż to tylko pełnoziarnisty. (zdarzyło się parę razy zjeść biały, ale tylko w restauracji lub z chłopakiem, bardzo rzaaadko)
- rybę jem bez panierki, duszoną w rękawie do pieczenia (dobra, nad morzem wsuwałam smażoną, ale to były 4 dni tylko)
- staram się wypijać przynajmniej 1,5l wody dziennie

Kilka razy przyłapałam się na tym, że kupiłam coś niezdrowego, w przypływie chwili, a potem po gryzie/kilku wywalałam to do kosza. Tak wyrzuciłam prawie całego KitKata o smaku masła orzechowego, praktycznie całą paczkę czipsów bekonowych, batonika z Rossmanna (w sumie był ohydny), pół paczki draży kokosowych. Wiem, to głupie, pieniądze do kosza. Ale wiem też, że jakbym zostawiła to na półce to prędzej czy później i tak bym to zjadła.
Jestem typem osoby, która nie może mieć żadnych kuszących rzeczy w domu, niestety. Chociaż z Oreo w białej czekoladzie idzie mi na razie nieźle, mam jeszcze całe opakowanie i jem po jednym dziennie! :)

Strasznie mi smutno, że lato odchodzi. Na pocieszenie kupiłam sobie jeszcze dziś malinki i zżarłam całe 250g prawie na raz :)
Pomalowałam też paznokcie na róż, będą mi pasowały na jutrzejszym Aloha Party, na pożegnanie wakacji.
Tak poza tym to szukam pracy nadal... Wczoraj byłam na rozmowie do mydlarni z kosmetykami naturalnymi. Jakby się udało to super, praca w galerii w moim mieście, 20min mam tam piechotą. Babka ma się odezwać do wtorku/środy. Zobaczymy.

28 sierpnia 2014 , Komentarze (16)

Nie ma się czym chwalić, bo znów chyba wyglądam tak jak na początku mojej drogi w styczniu, ale wrzucam.

Znalazłam zdjęcia, to mini porównanie.
Zdjęcie nr 2 jest jednak z początku kwietnia.

Zrobiłam wczoraj zdrową pizzę (pizza)
Na twarogowym spodzie, bez dodatku mąki!
Była pyyyyszna. Co prawda miałam mały kłopot z odklejeniem jej od papieru do pieczenia, ale mimo to polecam!!!


26 sierpnia 2014 , Komentarze (17)

Byłam dziś na siłowni! Przebiegłam 5km w 36:10min. Jak na tak długą przerwę nic-nierobienia to dla mnie niezły wynik.

Dzisiejsza owsianka :)

Prezent z Niemiec, aż dwa pudełka dostałam, jednego już nie ma :p

To kupiłam wczoraj, nowość, zżarłam całą tabliczkę :x

Ostatnio zrobiłam pierogi :) Ruskie i z serem na słodko.

Robię też przetwory. To akurat jabłka z cynamonem :D

20 sierpnia 2014 , Komentarze (1)

No i stało się. 
Zwolniłam się z pracy w zeszłym miesiącu, po tym jak czerwcowa wypłata stała pod znakiem zapytania, ostatecznie przyszła 12 dni po terminie.
Teraz, gdy jeszcze miałam dostać pieniądze za przepracowany praktycznie cały lipiec okazało się, że ich nie dostanę. Przynajmniej nie w najbliższym czasie...
Wczoraj napisałam smsa do byłego kierownika czemu znów nie ma kasy, oto, co otrzymałam w odpowiedzi: "Wypłat już nie ma jako tako. Toczą się rozprawy o upadłość, więc spłata zaległych wynagrodzeń nastąpi raczej dopiero po wyroku z Funduszu Gwarancyjnego. (...) Tak więc wypłaty szybko nie zobaczymy. Kolejna rozprawa w październiku. Jeśli zapadnie wyrok to do dwóch miesięcy powinny być pieniądze."

Super. Miałam dostać co prawda niecałe 500zł, ale to moje UCZCIWIE wypracowane pieniądze... Cały lipiec, w te upały siedziałam w tym pie*dolonym sklepie, a teraz takie coś. Miałam za tę kasę kupić sobie kurtkę, buty na jesień i jeszcze pojechać na weekend w góry. Teraz zostałam z niczym i nadal bez pracy. Ehh. Od wczoraj mam taki podły humor, że aż dziw, że nie zjadłam tony czekolady (w sumie to nie miałam w ustach słodyczy od 3 dni!)

Dość o pracy. Dziś jedzeniowo średnio. Wszystko przez to, że chłopak przyniósł chyba 2kg świeżego twarogu ze wsi i trzeba było z nim coś zrobić. Padło na pierogi, ruskie i z serem na słodko. Cały dzień lepiłam. Łącznie 70 pierogów.
Z tego powodu nie zjadłam zaplanowanego obiadu tylko 5 pierogów z serem, które trochę rozwaliły się podczas gotowania przed mrożeniem. Zjadłam jeszcze trochę farszu do ruskich, nieładnie.

1. Śniadanie:
1,5 kromki ciemnego chleba ze słonecznikiem, jajecznica z 2 jaj z pomidorem

2. II śniadanie:
jogurt naturalny, brzoskwinia, saszetka musli 45g (miałam nie zjeść całej, ehh)

3. Obiad:
5 pierogów z serem na słodko, farsz do pierogów ruskich

4. Podwieczorek?!:
gotowana kolba kukurydzy, z odrobiną masełka i solą, kawa z mlekiem

5. Kolacja:
2 kromki ciemnego chleba ze słonecznikiem, jedna z 2 plastrami salami, druga z plastrem żółtego sera

Średnie to menu, wiem.

Wczoraj zrobiłam jabłka duszone do słoiczków. Na 2kg jabłek dałam 5 łyżek cukru i wydają mi się nieco za słodkie, ale i tak smaczne.
Idę się położyć, coś poczytam lub obejrzę kolejny odcinek PLL.
Muszę się zabrać w końcu za ćwiczenia!!!

18 sierpnia 2014 , Komentarze (8)

Muszę się pochwalić!
Dziś po raz pierwszy od dawna faktycznie pilnowałam tego, co jem.
Co prawda na śniadanie zjadłam croissanta z Lidla z dżemem truskawkowym (własnej roboty), ale tylko dlatego, że chłopak mi przyniósł świeżutkiego (zakochany)

Menu może nie idealne, ale wyglądało dziś tak:

1. Śniadanie:
croissant z dżemem i pół bułki dyniowej z białym serkiem do smarowania Delikate

2. II śniadanie:
jogurt naturalny + 1,5 brzoskwini + 3 łyżki musli błonnikowego z kokosem

3. Obiad:
2 niewielkie ziemniaki, 2 jajka sadzone na niecałej łyżce oleju, kalafior gotowany

4. Przekąska:
gotowana kolba kukurydzy z odrobinką masła i solą

5. Kolacja:
2 kromki ciemnego chleba ze słonecznikiem, jedna z 1/4 kulki mozzarelli i pomidorem, druga z niecałym jajkiem na twardo i pomidorem 

Nie wiem ile kalorii, nie chce mi się liczyć.
Wczoraj przeżyłam lekki szok, weszłam na wagę, a tam 54,5kg.
Fakt, ważyłam się wieczorem i w dżinsach i bluzie, ale i tak mnie osłupiło.
Dziś rano było już 53kg, również w ciuchach. Dodam, że mam @, więc może to też ma wpływ na te wahania wagi. No i przyznam się, że w sobotę trochę się obżarłam i wypiłam kilka piw.

Z racji bolącego kolana (nie wiem dlaczego) i pierwszego dnia @ ćwiczeń jeszcze brak, ale chcę wrócić do regularnego biegania.

Tak poza tym, to nic nowego u mnie nie słychać.
Nadal szukam pracy, nadal niczego nie znalazłam, nadal nie dostałam wypłaty z poprzedniej pracy, ehh. 

Z rzeczy bardziej przyjemnych robiłam dziś powidła śliwkowe. Nie wiem czy nie wyszły lekko za rzadkie, ale w smaku chyba dobre. Pierwszy raz robiłam.
Jutro mam w planach mus jabłkowy z cynamonem, będzie do szarlotki lub placków owsianych na śniadanie. Chcę jeszcze zrobić dżem brzoskwiniowy i może paprykę do słoików.

Parę zdjęć, nie mam aktualnie swojej sylwetki, może jutro coś cyknę.

Siedzę i oglądam Pretty Little Liars, nadrabiam, bo długi czas już nie oglądałam.

Łup wyprzedażowy, dwie pary takich słodkich skarpetek za 4,19zł :D

I na koniec mój kociałek.

12 sierpnia 2014 , Komentarze (13)

Jakoś się powoli zbieram.
Co prawda wczoraj zjadłam frytki, ale na w ramach obiadu, bo byłam na mieście i potem kolację już zjadłam dość skromną.

Byłam na tych dwóch rozmowach, w Mohito wydawało mi się, że poszło mi super. Nie zacinałam się, nie jąkałam, płynnie odpowiedziałam na wszystkie pytania, bez zastanawiania się. No, ale kierowniczka jest chyba uprzedzona do osób studiujących dziennie, sama to zresztą powiedziała. No i standardowo, nie oddzwoniła. Cóż.
A w Stradivariusie z kolei rozmowa była grupowa, oprócz mnie jeszcze 6 dziewczyn, tam już poszło mi chyba nie najlepiej, pytały o trendy na jesień/zimę, znałam je, bo czytałam wcześniej, no, ale, że pytały po kolei, a ja byłam przedostatnia, to do mnie nawet nie doszła kolejka... Mają dzwonić do środy do 21, ale szczerze nie spodziewam się telefonu.
Jutro ruszam z CV do galerii w moim mieście, może tu się coś uda. Byłoby mi to też bardzo na rękę, gdyż w Stradim mają zmiany do 21:30, a to galeria w sąsiednim mieście. Zanim wróciłabym do domu dwoma autobusami to byłaby godzina około 23, średnio.

Na razie oczekuję jeszcze na wypłatę z poprzedniej pracy, bo w końcu przepracowałam praktycznie cały lipiec jeszcze. Mam nadzieję, że tym razem przyjdzie bez większej zwłoki i że przyjdzie w ogóle...

Dopada mnie chyba powoli jesienna melancholia. Pogoda się zepsuła. Wczoraj około 20:00 na dworze było już prawie ciemno. Czas kupić nowe, ciepłe, śliczne papcie i dobrą herbatę. Jakoś to lato przeleciało mi przez palce, oprócz tych 5 dni w Jastarni. Bardzo chciałabym jeszcze pojechać do Zakopanego, ale się nie zapowiada, może zimą.

Przy okazji wczorajszych rozmów przeszłam się po sklepach, udało mi się jeszcze skorzystać z wyprzedaży. Kupiłam bluzę i koszulkę.

Poza tym przypomniałam sobie, że nie mam kurtki na jesień i przydałoby się jakąś kupić.
Chcę raczej coś klasycznego i nie parkę. 

Co sądzicie o tej?

I jeszcze mierzyłam dżinsy:


Upiekłam właśnie ciasto ze śliwkami, kolejny jesienny akcent. Pewnie zjem pół blaszki i tak się skończy. Jakiś podły nastrój mam.

10 sierpnia 2014 , Komentarze (5)

Wpieprzam wciąż jak dzika. Jem po opakowaniu Piegusek, Twixy, zapiekanki, inne syfy. Odkąd wróciłam z Jastarni nie zjadłam chyba nic, co byłoby w stu procentach dietetyczne.

Obiecałam więc sobie, od jutra biorę się za siebie. Przytyłam chyba, a raczej na pewno.
Od jutra dieta, tak teraz myślę, że stęskniłam się za zdrowym jedzonkiem i uczuciem lekkości. Do tego znów chcę wrócić do biegania. Teraz pewnie ledwo przebiegnę 3km, ale trudno, od czegoś trzeba znów zacząć.

Mam jutro dwie rozmowy o pracę. Jedną w Mohito, drugą w Stradivariusie.
Jedną o 12, drugą o 16. Czeka mnie więc cały dzień poza domem.
Jakieś wskazówki dotyczące rozmów, pracy w tych sklepach? Ciekawe co z tego wyjdzie.

I jeszcze wspomnienie z Jastarni ;)


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.