Cześć laseczki,
jednak postanowienie (tfu tfu, żeby nie zapeszyć) pierwszopaździernikowe okazało się dla mnie bardzo motywujące, postawiło mnie konkretnie na obie nogi, już nie chwieję się, nie narzekam, mam sie dobrze, a będzie jeszcze lepiej...
październik rozpoczęłam dobrym humorem, powrotem do diety i ćwiczeń...
humor jak to humor, czasem jest lepiej czasem gorzej, ale totalnie zmieniłam podejście do siebie, do życia i do otoczenia. najbardziej ostatnio dała mi w kość praca, bo ciągle coś, ale spięłam się i powoli realizuje projekty...
jesli chodzi o dietę, to jest nawet dobrze, czasem coś wpadnie do paszczęki, tak na szybko...zeby czymś zająć gębę...wczoraj po zakupach w Lidlu w samochodzie przegryzłam wafelka i sezamka, ale nie mogłam się oprzeć, bo było juz tak późno a ja tylko po lekkim obiedzie od razu pojechałam na zajęcia...
no nic to, nie ma tragedii...wszytsko w granicach 1500 kalorii.
śniadanie: owsianka plus kawa z mlekiem
II śniadanie: serek wiejski , gruszka, jabłko
III śniadanie: mały jogurt
obiad: sałata, kasza jaglana, pierś z kurczaka...
kolacja: sałatka z makreli z jajkiem
3 herbaty rumiankowe, 1,5l wody
a propos jedzonka wczoraj kupiłam seler naciowy. uwielbiam go. dzis na pewno coś wykombinuję, jakąs sałtkę ;)
cwiczenia? rano i wieczorem na razie robie 100 brzuszków i 25 przysiadów. a od listopada wracam z kartą multisport na siłownię i inne takie...juz nie mogę się doczekać. nie wiem czy pamiętacie jak w zeszłym roku normalnie uzależniłam się od ćwiczeń...mogłam tam biegać codziennie...
jutro ide na basen.miałam dzisiaj ale jeszcze odczekam jeden dzionek po @, żeby nie było niespodzianek...
to tyle. czuję ze wracam do gry ;))
jednak postanowienie (tfu tfu, żeby nie zapeszyć) pierwszopaździernikowe okazało się dla mnie bardzo motywujące, postawiło mnie konkretnie na obie nogi, już nie chwieję się, nie narzekam, mam sie dobrze, a będzie jeszcze lepiej...
październik rozpoczęłam dobrym humorem, powrotem do diety i ćwiczeń...
humor jak to humor, czasem jest lepiej czasem gorzej, ale totalnie zmieniłam podejście do siebie, do życia i do otoczenia. najbardziej ostatnio dała mi w kość praca, bo ciągle coś, ale spięłam się i powoli realizuje projekty...
jesli chodzi o dietę, to jest nawet dobrze, czasem coś wpadnie do paszczęki, tak na szybko...zeby czymś zająć gębę...wczoraj po zakupach w Lidlu w samochodzie przegryzłam wafelka i sezamka, ale nie mogłam się oprzeć, bo było juz tak późno a ja tylko po lekkim obiedzie od razu pojechałam na zajęcia...
no nic to, nie ma tragedii...wszytsko w granicach 1500 kalorii.
śniadanie: owsianka plus kawa z mlekiem
II śniadanie: serek wiejski , gruszka, jabłko
III śniadanie: mały jogurt
obiad: sałata, kasza jaglana, pierś z kurczaka...
kolacja: sałatka z makreli z jajkiem
3 herbaty rumiankowe, 1,5l wody
a propos jedzonka wczoraj kupiłam seler naciowy. uwielbiam go. dzis na pewno coś wykombinuję, jakąs sałtkę ;)
cwiczenia? rano i wieczorem na razie robie 100 brzuszków i 25 przysiadów. a od listopada wracam z kartą multisport na siłownię i inne takie...juz nie mogę się doczekać. nie wiem czy pamiętacie jak w zeszłym roku normalnie uzależniłam się od ćwiczeń...mogłam tam biegać codziennie...
jutro ide na basen.miałam dzisiaj ale jeszcze odczekam jeden dzionek po @, żeby nie było niespodzianek...
to tyle. czuję ze wracam do gry ;))
mili80
9 października 2013, 21:55No to extra, że u Ciebie lepiej!!! :) Super menu :) Do planety formy, czy gdzieś indziej na siłkę ruszasz? ;)
tarantula1973
9 października 2013, 10:59Pozytywna energia aż bije !!
OnceAgain
9 października 2013, 09:22Humor jest, motywacja też więc nie minie chwila a efekty też będą :P