Waga stoi, bo ja stoję...
... ale już czas się ruszyć. Ostatnie tygodnie spędzaliśmy z chorobami, najpierw ja miałam zapalenie oskrzeli, potem dziecko chorowało. Nie mogłam się ruszyć z domu i nie miałam możliwości ćwiczyć. Ale teraz muszę wrócić na właściwy tor, czyli ćwiczenia i dieta. Dobrze, że ten ostatni czas nie spowodował, że przytyłam, tylko wciąż ważę podobnie.
Coraz bardziej zbliża się impreza w maju, na którą muszę wyglądać bajecznie, a nie wyglądam jeszcze tak, jak bym chciała. Próbowałam się nawet ostatnio wcisnąć w świetną sukienkę "przedciążową", w której czułam się świetnie jeszcze niedawno (... 2 lata temu? to niedawno? ) i wyglądałam jak... uwolnić orkę. Nawet na wciągniętym brzuchu nie prezentowałam się apetycznie a raczej... śmiesznie. No ale cóż, tego typu brutalne motywacje też są potrzebne.
Siłownia, orbitrek, woda, zdrowe jedzenie, brak słodyczy, to moja mantra na najbliższe tygodnie.
MCDDS
Chora
Dopadła mnie grypa, walczyłam z nią dzielnie, ale poddałam się w końcu. A dosłownie parę dni temu mówiłam, że to aż dziwne, że wszyscy naokoło chorują a ja ciągle zdrowa chodzę... No to już nie chodzę a leżę.
Przez tą chorobę nie chce mi się jeść, chociaż i tak wmuszam w siebie chociaż jakieś 2 posiłki. W każdym razie waga spadła o ponad 1,5 kg w ciągu dwóch dni. Pewnie po chorobie wrócę do poprzedniego stanu. Zobaczymy.
MCDDS
Po świętach
W święta nie objadłam się jak zwykle, ale nie dlatego, żebym jakoś wyjątkowo się ograniczała z powodu diety, ale zwyczajnie przy małym dziecku ciężej jest usiąść w spokoju i oddać się obżarstwu z podwójnym deserem. Co prawda przez prawie tydzień jadłam różnego rodzaju ciasta, ale nie w jakiś ogromnych ilościach. Nie ćwiczyłam za to wcale, nie było możliwości, i przez to 1kg do przodu jestem w porównaniu z wagą sprzed świąt.
Mój TŻ też postanowił wziąć się za siebie, ustaliliśmy obustronne motywowanie się i odpychanie od lodówki od 18.00. On zaczął wykorzystywać swój karnet na siłownię a ja wróciłam do ćwiczeń na orbitreku i ograniczania słodyczy. Może we dwójkę będzie łatwiej?
Zostało mi ok 10 kg. Dla jednych może się wydawać dużo, dla innych niewiele. Ja sądzę, że to mało nie jest ale wierzę, że dam radę.
Oglądałam ostatnio program Bosackiej, w którym opowiadała o swojej diecie i powiedziała, że dieta to takie wzloty i upadki, jest lepiej, za chwilę gorzej i znów dobrze. U mnie jest tak samo, czasem odechciewa się robić cokolwiek, ale za chwilę motywacja wraca. Odzwierciedla to chociażby mój wykres wagi. Ale się nie poddaję, dam radę!
MCDDS
Przed świętami...
No i ciekawa jestem jak moje postanowienia się pozmieniają w trakcie świątecznego obżarstwa. Wiem, że nie jestem w stanie całkiem się ograniczyć. Ale z drugiej strony moja "dieta", która polega na jedzeniu prawie normalnych posiłków, wprowadzaniu czasem czegoś zdrowszego i unikaniu słodyczy, mimo że bardzo restrykcyjna nie jest, to efekty widzę wyraźnie - prawie 4 kg mniej. Dlatego w święta będę... ostrożnie do jedzenia podchodzić, bez przejadania i pochłaniania słodyczy na zapas. Zobaczymy jak to wyjdzie.
Ćwiczę dość regularnie, przynajmniej 4 do 5 razy w tygodniu, zawsze godzinę na rowerku lub orbitreku. W styczniu będę też miała 8xVacu, którym zastąpię rowerek, a domu orbitrek.
Nadal piję za mało wody, jakoś tak zapominam.
Ale słodycze omijam szerokim łukiem, nawet już ostatnio wpadła mi czekolada krówkowa w ręce i w ostatniej chwili się powstrzymałam.
MCDDS
Czekolada pomogła mi schudnąć? ;)
Heh, od paru dni waga nie chce spaść, mimo tego, że nie jem za dużo i nie jadłam słodyczy. Nie mam ich wcale w domu, żeby nie kusiły, bo nie umiałabym się powstrzymać, ale wczoraj odwiedził mnie Mikołaj mój Kochany, który to jak na prawdziwie Mikołaja wspierającego przystało uraczył mnie jakże zdrowymi m'n'msami w paczce 200g. Paczka została pochłonięta prawie w całości, dorzuciłam do tego czekoladowego mikołaja i w ramach kary nie zjadłam nic już od godziny 16.00. Wyrzuty sumienia dopadły mnie już jakoś w połowie paczki, ale zagłuszałam je gryząc głośno orzeszki. Wieczorem stwierdziłam, ze jestem grubym spaślakiem, pożaliłam się Mikołajowi, który wrócił z pracy, że na drugi raz niech mnie uraczy porem albo zgrzewką wody i poszłam spać. Rano z rezygnacją stanęłam na wadze, pewna, że znów 7 na początku zobaczę, a tu pół kilo mniej. Ja wiem, że to nie jest żaden dowód na właściwości odchudzające czekolady w ilościach przeogromnych, że przemiana materii, i że ilość pozostałych posiłków, i ruch, i że wszystko to trzeba wziąć pod uwagę, ale mimo wszystko cieszę się, że mój dzień słabości nie cofnął moich dotychczasowych sukcesów.
Dostałam karnet na 8 wejść na VACU ACTIV od moich świetnych kumpeli i jeszcze w grudniu powinnam je wykorzystać. Po wczorajszym dniu wiem jedno - jestem czekoladoholikiem i muszę pilnować, by odległość ode mnie do najbliższej czekolady wynosiła minimum 100m i nigdy nie mogę sprowadzać jej do domu. A tu święta za pasem... co to będzie, co to będzie...
MCDDS
Back on track
Udało mi się wrócić do osiągniętego niedawno wyniku - znów jestem na 69,3 i już nie popuszczę - będzie tylko niżej. Nawet sama jestem zaskoczona, że w ciągu niespełna tygodnia zrzuciłam prawie 2 kg - codzienne ćwiczenia na rowerku ok godziny i nie jedzenie niczego po 17 no i brak słodyczy. Mam wrażenie, że mój organizm sam domaga się zdrowszego podejścia do jedzenia i ćwiczeń i pewnie dlatego waga praktycznie sama poszła w dół. Cieszę się ogromnie :)
Od paru dni piję zieloną herbatę z opuncją, lubię zieloną herbatę i kawę zbożową, dobrze, że nie jestem uzależniona od kawy to chociaż napojów nie muszę sobie odmawiać. Wody piję nadal nie za dużo, tzn tak jak zwykle ok pół litra, tyle co na siłowni zdążę wypić.
Jem wszystko co lubię, łącznie z pszennymi bułkami i chlebem, makaron, ryż, zupy, smażone kotlety. Tu nic nie zmienię na razie bo nie widzę potrzeby, choć pewnie byłoby zdrowiej.
Yeeeah, jestem przekozakiem i ważę 60 z hakiem :D Z haczyskiem konkretniej - ale to zawsze lepiej niż ponad 70 hihi
MCDDS
Do wzrostu wagi wstyd się przyznawać...
.... i dlatego tak dawno mnie tu nie było. Wymówek ciąg dalszy, tym razem trochę poważniejszych - byłam z dzieckiem w szpitalu prawie tydzień. No ale dieta poszła w odstawkę już bardzo dawno temu.
Robię więc teraz podejście nr dwa. Startuję z wagą 71,1kg, cel nadal 60kg. Motywacja zmienia się na konkrety: 4 wesela w przyszłym roku - pierwsze już w maju. Dlatego minimum 2 kg w miesiąc muszę chudnąć i nie tyć już nic.
Najgorzej jednak radzę sobie z odmawianiem słodyczy. Ani jabłka, ani inne owoce nie zastąpią mlecznej z orzechami...
Wracam do ćwiczeń i pozostałych postanowień. Tym razem mam nadzieję, że wytrwam dłużej niż ostatnio.
MCDDS
Czasem następuje załamanie ...
no i nastąpiło i u mnie. Niestety parę dni odpuściłam sobie prawie wszystkie postanowienia i na efekty długo nie musiałam czekać. Ponad kilogram na plusie.Oczywiście wymówki zawsze się znajdą jakieś - a to stres, bo właśnie do pracy wróciłam, a to wyjazd, jabłka w dużej ilości chciałam przygotować jakoś, żeby się nie zepsuły, więc padło na deser z jabłkami itd. A tak naprawdę jestem niekonsekwentna, mam słomiany zapał i nie potrafię się kontrolować. Ehh.. czas się kajać.
Orbitrek od wczoraj służy za wieszak na ubrania...
MCDDS
Powoli do przodu
Spektakularnych efektów nie ma, ale i tak jestem zadowolona z dotychczasowego spadku wagi. Bardzo cieszę się, że maczgiczna 7 z przodu w końcu zniknęła. Ostatnio mam czas ćwiczyć tylko raz dziennie ale za to zazwyczaj ok godziny (rowerek najczęściej). Od poniedziałku powrót do pracy więc pewnie jak raz dziennie się uda to będzie pełen sukces. Dieta ... ostatnio była impreza ale o dziwo nie wpłynęło moje lekie obżarstwo na podwyższenie wagi:) Nadal staram się wmusić trochę więcej wody, z różnym skutkiem.
MCDDS Hmm mój nick w skrócie jakoś tak dziwnie Mc'Donalds-a przymomina - głodnemu chleb na myśli ? hehh
Miłe poranne zaskoczenie - pół kilo mniej :)
Pewnie dzięki wczorajszej niezamierzonej głodówce... ale efekt super:)
Dzisiaj ćwiczyłam pół godziny na orbitreku rano, wieczorem już sobie odpuszczę. Od jutra do wtorku będę poza domem bez możliwości ćwiczeń, zobaczę czy waga się zmieni.
Piłam 1,5l wody.
Jadłam rano sałatkę z sałaty lodowej, kukurydzy, pomidorów i 2 kromki chleba z masłem. Później grapefruta i jogurt pomarańczowy. O 18.30 małą miskę płatków kukurydzianych z mlekiem i jedno ciastko zbożowe.
MCDDS